Witam.
Zabieram się za odpowiadanie.
Cytuj:
- Jeśli zobaczyłbyś człowieka, który wiłby się na ziemi, mówił raz kobiecym, raz męskim głosem, i np. bluźnił Bogu, co byś zrobił?
Pewnie bym się modlił o to co powinienem zrobić, czekał też na inne osoby w zgromadzeniu.
Cytuj:
- Co byś poradził kobiecie, którą opisałem gdyby przyszła do Ciebie po poradę (jej przypadek opisałem chyba dosyć dokładnie)..?
Nie udzielam porad przez Internet. Tu jest bardzo dużo zmiennych, o których mogłeś nie napisać, a które są istotne.
Ale w takich przypadkach gdybym miał przekonanie, że to ja mam jej pomóc to po pierwsze poprosiłbym o modlitwę grupę ludzi, którzy się modlą i żyją z Bogiem. To jest punkt wyjścia. Potem sam starałbym się przygotować do takiego spotkania, modląc się, zbierając siły, poprawiając swoje życie. Następnie umówiłbym się na spotkanie w obecności innych osób - męża, jakiejś siostry ze zboru, jeszcze jednego brata. Nigdy sam na sam.
Zacząłbym od prawidłowego przedstawienia Ewangelii. Pan Jezus jest światłością, która oświeca każdego człowieka i trzeba najpierw przedstawić Jego jak należy i zobaczyć jak osoba na to zareaguje.
Jeśli potwierdziłoby się, że mamy do czynienia z autentyczną chrześcijanką lub osobą, która naprawdę chce iść za Bogiem, to można przejść dalej. Jeśli nie to nie ma to większego sensu. Powiedziałbym, że jeśli kiedyś zechce przyjść do Boga to On jej może pomóc i życzył wszystkiego najlepszego.
Jeśli tak, to dalsza modlitwa o daną osobę + typowe postępowanie w takic przypadkach:
- wyznanie grzechów (spowiedź)
- uświadomienie co do grzechów związanych z czarami, wróżeniem, okultyzmem
- historia rodziny - czy rodzice/dziadkowie nie zajmowali się czarami, różdżkarstwem, wróżeniem
Równolegle do tego nauczanie podstaw Ewangelii. Taka osoba musi zrozumieć, że jej "Jezus" na pewno nie jest Jezusem z Nazaretu i w związku z tym posłuszeństwo mu, nie tylko nie jest potrzebne, ale i nie jest zalecane.
To jest proste DOPÓKI nie masz np. nerwicy natręctw. Wtedy łatwo jest zrozumieć, że Bóg, który dał człowiekowi sen na odpoczynek nie budziłby cię co noc jakimiś koszmarami. W każdym razie klarowne przedstawienie Ewangelii pomaga w naprostowaniu myślenia. Oczywiście taka osoba powinna brać udział w nabożeństwach jakiegoś zdrowego koscioła.
Cytuj:
- Jak wykluczyłbyś zaburzenia psychiczne..?
Nie mogę krótko odpowiedzieć na takie pytanie. To jest czasem proces - wiele miesięcy, lat. Do tego zaburzenia psychiczne mogą współistnieć z jakąś demoniczną obsesją. Z jednej strony człowiek opanowany, albo udręczony nie będzie pewnie dlugo psychicznie zdrowy, z drugiej "na pochyłe drzewo to i koza wejdzie".
Cytuj:
- jakich oczywistych przesłanek potrzebowałbyś Paulosie, żeby bez wątpienia i uciekania się do (bądź co bądź) naukowej argumentacji stwierdzić, że dany przypadek to opętanie?
To wychodzi w osobistym kontakcie. Trochę metodą prób i błędów. Najczęściej jednak tak, że w którymś momencie duchy nie wytrzymują i ujawniają się - z kimś zaczynają się dziać nienormalne rzeczy i osoba jakby znika - ktoś ją zastępuje. I ten ktoś reaguje na modlitwę, wzywanie imienia Jezus, a w skrajnych przypadkach zaczyna z Tobą konwersację. Zresztą nie muszę Ci tego opowiadać - sam masz podobne doświadczenia.
Cytuj:
- na jakiej podstawie twierdzisz, że schizofrenia nie jest równoznaczna z opętaniem, czyli jest nie-duchową [...] dolegliwością? nie wydaje ci się, że właśnie schizofrenia wśród szeregu innych zaburzeń najbardziej przypomina opętanie?
Na podstawie wiedzy medycznej. Jeśli np. z badań naukowych wynika, że u biologicznych dzieci schizofreników adoptowanych przez zdrowe rodziny choroba rozwija się w rodzinach, w których zaburzone są relacje międzyludzkie, to trudno mi wytłumaczyć wszystko demonami.
Cytuj:
- ...jeśli jednak oczywisty [przypadek] to co? Uwalniamy się od wątpliwości robiąc kompleksowe rozpoznanie psychiatryczne?
Powiem tyle - jedno nie przeczy drugiemu. Pomoc psychologa/psychiatry + modlitwa mogą wiele. Jeśli Paweł mógł Tymoteuszowi zalecać picie odrobiny wina na żołądek, zamiast gromienia, czy modlitwy o uzdrowienie, to chyba dzisiaj, kiedy wiedza medyczna jest cokolwiek bardziej rozwinięta niż w czasach pawłowych mozemy z niej skorzystać.
Wiem, że wierzący mają z reguły negatywny stosunek do psychologii/psychiatrii i rozumiem to, bo jest w tych naukach wiele szarlatanerii (szczególnie w psychologii), ale jeśli te osoby pracują wiele lat z ludźmi chorymi, dysponując wynikami badań i w końcu latami nauki o tych sprawach, to chyba jednak czasami potrafią pomóc.
Kościół boi się, że to konkurencja i mi również jest przykro, że WSZYSTKIE CHOROBY i KAŻDA NIEMOC nie ustępują pod wpływem modlitw wierzących, ale skoro takie są fakty, to nie będę sobie wmawiał, że jest inaczej.
Widziałem wiele osób, którym kościół nie pomógł, które nie mogły wytrzymać swojego udręczenia, często wzmacnianego chorą religijnością i błędnymi doktrynami. Znam przypadki w których pomogły właśnie leki, pobyt w szpitalu. Osoby te wiarę zachowały, jedna z nich wręcz wyszła na prostą i pomaga obecnie innym, prowadząc aktywne życie zawodowe, ale otrzymały pomoc medyczną, a nie duchową niestety.
Podsumowując - nie twierdzę, że w opisanej sprawie diabeł nie ma udziału, ale ostrzegałbym przed przypisywaniem wszystkich zjawisk wyłącznie jemu.