2P 1:10 Bw
"Dlatego, bracia, tym bardziej dołóżcie starań, aby swoje powołanie i wybranie umocnić; czyniąc to bowiem, nigdy się nie potkniecie."
Ten fragment zawsze byl dla mnie wazny,ze wzgledu na jego koncowke:
nigdy się nie potkniecie,lub :
nie upadniecie nigdy .
Apostol stawia tutaj sprawe jasno : poznanie Jezusa Chrystusa powinno wierzacych w Niego prowadzic do takiej przemiany zycia ,ktorej skutkiem jest
uswiadomienie sobie wlasnego powolania-KIM MAM BYC W CIELE CHRYSTUSA-JAKIM CZLONKIEM, JAKIM ORGANEM CIALA- GR SLOWO:
MELOS !
Jezeli zatem bedziemu umacniac NASZE MIEJSCE W CIELE- NASZE" CZLONKOSTWO"- WG SLOW APOSTOLA NIE UPADNIEMY!
Dzis nie jest jednak tak ,ze WPIERW szukamy swojego powolania w Ciele Panskim, jezeli juz to zabiegamy o to abysmy dobrze sie czuli w zborze wierzacych, JEST TO GLEBOKA PSYCHOLOGICZNA POTRZEBA WSPOLCZESNEGO CZLOWIEKA ZYJACEGO W SAMOTNOSCI ZACHODNIEJ CYWILIZACJI-JEST TO TAKZE MOIM ZDANIEM
OLBRZYMIA POKUSA ,PROBA KTOREJ NIE PRZECHODZI WIELU WIERZACYCH.
Iluz z nas wie jaka misje Bog nam przeznaczyl, jakiego rodzaju "
MELOSEM" jestesmy w Ciele Pana?
Iluz z nas zna
"MELOSOW"-czlonki Ciala z ktorymi mamy funkcjonowac w jednosci ,
WSPOLNIE PRZEZYWAC ZYCIE ?
Wspolczesne koscioly nie sa Cialami Panskimi zlozonymi z "
melosow" wspolpracujacych ze soba sa tylko ZBORAMI-ZGROMADZENIAMI-SPOLECZNOSCIAMI ZORGANIZOWANYMI NA MODLE SWIATOWA- PO PROSTU RELIGIJNYMI ORGANIZACJAMI-PRAWDA TEZ JEST TAKA ZE WIELU Z NAS W TAKICH ORGANIZACJACH SWIETNIE SIE CZUJE MOGA BOWIEM ZASPAKAJAC W NICH SWOJE AMBICJE ,PRAGNIENIE POSIADANIA WLADZY -dotyczy to gl mezczyzn.
Klasyczna teologia protestancka(XVI wieczna) o niewidzialnym Kosciele zdominowala wspolczesna eklezjologie ewangelicznie wierzacych. Istnienie
Rzeczywistego Ciala Chrystusa ,ktorego
wzorcem jest wspolnota jerozolimska i inne starajace sie jej dorownac wspolnoty kosciola apostolskiego,(dzieki pracy Ducha Sw i apostolow!) stalo sie kulturowo obce, nieatrakcyjne ,a wiec
nieodtwarzalne.
Duchowy atak na koscioly w XX wieku doprowadzil do rozbicia rodzin-do glebokiej samotnosci mezow i zon-oraz do rozbicia zborow -glebokiej autonomizacji wierzacych.
Zawsze w zborze znajdzie sie jakis fragment Ciala Chrystusa-ludzie zlaczoni wspolna wizja ,przyjaciele chcacy wspolnie
DZIELIC SIE ZYCIEM ,a nie tylko SPOTYKAC SIE ,MODLIC SIE I DZIALAC- jednakze
tacy zborownicy sa w mniejszosci !
Program tworzenia Ciala Chrystusa jako
widzialnej koinonii jest malo popularny w zborach takze z tego wzgledu ,ze bardzo czesto ludzie dobieraja sie niezgodnie z wola Boga ,a po prostu na zasadzie organizacyjnej -wyznacza sie im przynaleznosc do jakiejs grupy, jakiejs sluzby itp.
Jednakze podstawowym problemem jest rodzina.
To maz i zona maja tworzyc podstawowy
melos-organ Ciala Chrystusa.
To oni maja byc Rzeczywistym Cialem Chrystusa ,gdzie kazde z nich zna swoja misje ,wykonuje ja .Gdzie maz jest glowa zony ,kaplanem w domu ,zna wole Boga dla swojej rodziny ,bo ma z Bogiem mocna relacje obustronna (on mowi do Boga,a Bog mu odpowiada),dzieli sie wola Boga z rodzina, jest ostoja dla pytajacej go o rozne sprawy zony,jest wzorem dla synow, opiekunem dla zony i corek (dla ktorych zona ma byc wzorem).
Taka rodzina chrzescijanska ,powoli zostala zniszczona przez ducha zachodniej cywilizacji. Niewielu probuje ja odbudowac. Problemow jest tak duzo ,ze przerastaja wierzacych malzonkow, ktorych zycie niewiele rozni sie od "swiatowych malzenstw".
Wyjsciem jest pokuta !
NIE MODLITWA TYLKO POKUTA CZYLI WALKA
ZE SWOJA STARA NATURA ,ZNISZCZONA PRZEZ GRZECH I WYKORZYSTYWANA PRZEZ DUCHA SWIATA!
Pierwszy krok w pokucie to
naham- bol, zal i lkanie -przed Bogiem .Taki bol i zal moze dac nam tylko Duch Swiety (
byc moze to co z Toba sie dzieje Grazynko to wlasnie poczatek naham!)-to jak to niektorzy mowia ma byc "gryzienie scian" i wolanie z glebi swojego wnetrza -MAM JUZ DOSC CHCE SIE ZMIENIC !
I to jest juz poczatek
teszuwy-odwracania sie od sklonnosci swojej starej natury,od jej pragnien,od jej potrzeb,od jej oczekiwan-TO WOLANIE
ANIE ZLAM MNIE I UCZYN PODOBNYM DO SIEBIE!
Ten proces winien konczyc post -rozumiany w sensie biblijnym-"
zamkniecie ust" . W pewnym momencie Duch Swiety osiagnie w nas stan milczenia,"hiobowej bezsilnosci" i wtedy w tym naszym bolu i pragnieniu zmiany otworzmy sie na GLOS BOGA ,NA JEGO DZIALANIE-ON POZWOLI NAM PRZESTAC MYSLEC O SOBIE ,WTEDY POKAZE NAM Z CZEGO MUSIMY ZREZYGNOWAC,CO JEST W NASZYM ZYCIU NIEZGODNE Z WOLA BOGA ,CO MAMY ZROBIC ABY DOSZLO W NAS DO
METANOI -PRZEMIANY W NOWEGO CZLOWIEKA ,OBDARZONEGO NOWA NATURA ,WYPELNIAJACEGO TYLKO WOLE BOGA. Wtedy ujrzymy jakie musimy wykonac "
czyny metanoi" aby stanac ponad naszym swiatowym umyslem ,aby
go przemienic w Chrystusowy -w Logos !
Wejscie na droge pokuty to wazny moment w zyciu kazdego chrzescijanina ,
to czas ,moze wielotygodniowy ,a nawet wielomiesieczny, zlamania swojego ja .
Na koncu takiej drogi pokuty
ukazuje sie nasze powolanie,nasze wybranie, Bog pokazuje nam co jako nowi ludzie mamy zrobic dla innych
w Jego Ciele.
Wtedy mocno odczujemy jakim jestesmy "melosem" i wtedy staniemy sie widzialni dla "melosow z naszego Ciala".
W pierwszej kolejnosci zobaczy to nasz wspolmalzonek(wspolmalzonka),
dla niego staniemy sie swiadectwem i mam nadzieje ,ze on takze zapragnie wejsc na droge pokuty.
Wiem ,ze po takim czasie, swiadomosc swojego powolania bedzie juz dla nas jasna i nigdy nie zniknie ,NIGDY NIE BEDZIEMY SAMOTNI ,a Bog bedzie
umacnial NASZE POWOLANIE zgodnie ze slowem :
2P 1:10 Bw
"Dlatego, bracia, tym bardziej dołóżcie starań, aby swoje powołanie i wybranie umocnić; czyniąc to bowiem, nigdy się nie potkniecie."
Pozdrawiam