seismic napisał(a):
Czy takie rzeczy nie powinny być już dawno ustalone w takiej instytucji jak kz i tylko przypominane. Przecież słowo w ważnych sprawach jest dość oczywiste i czas, lata, wieki nie wpływają na wynik egzegezy.
Dobrze, że internet "nie zapomina", a serwery Google mają "dobrą pamięć"
: w ze strony internetowej Kościoła Zielonoświątkowego w Polsce w międzyczasie usuniętym, aczkolwiek w Cache Google'a nadal dostępnym "Stanowisku Naczelnej Rady Kościoła Zielonoświątkowego w RP w sprawie służby kobiet w Kościele" z 2000 r. [
LINK] czytamy m.in. takie oto słowa:
"
3. Rozpoznajemy w stworzeniu i odkupieniu ustanowiony przez Boga porządek autorytetów.
4. Według tego porządku przywództwo zarówno w Kościele, jak i w rodzinie należy do mężczyzn.
5. Wzorem tego przywództwa jest Chrystus – Pan i Głowa Kościoła.
„(…) bo mąż jest głową żony, jak Chrystus Głową Kościoła, ciała, którego jest Zbawicielem.” (Ef 5,23)
6. Wobec powyższego uznajemy, że zborowi i wspólnocie zborów przewodzi mężczyzna (pastor, prezbiter
okręgowy, prezbiter naczelny)."
Wprawdzie nawet w tym dokumencie sprzed 19 lat dalsze wywody są już rozmydlone. Sformułowania dopuszczają przeróżne niebiblijne praktyki w temacie. Zauważmy jednak, że w momencie, gdy "
rozpoznajemy [...] ustanowiony przez Boga porządek autorytetów", powołujemy się na coś niezmiennego, co ustanowił sam Bóg! Odtąd zatem w kwestii wykluczenia kobiet z roli przywództwa logicznie niemożliwe (bo sprzeczne) są jakiekolwiek zmiany uzasadnione inną kulturą, obyczajami, czy czasami. A jednak... przez uznanie wyniku aktualnego głosowania po prostu zaprzeczono powyżej zacytowanemu zrozumieniu. Teraz kobiety mogą być "pastorami pomocniczymi", zatem od tej chwili w KZ oficjalnie "przywództwo zarówno w Kościele, jak i w rodzinie" NIE należy już wyłącznie do mężczyzn. To, co - w założeniu pod prowadzeniem Ducha Świętego - zostało ustanowione 19 lat temu jest odwrotne do tego, co - w założeniu pod prowadzeniem Ducha Świętego - zostało ustanowione teraz. W KZ "czas, lata i wieki" najwyraźniej wpływają na wynik egzegezy, i to jak! Czysto logicznie patrząc, publicznie pokutować powinno albo tamtejsze przywództwo KZ, albo teraźniejsze, bo któreś z tych dwóch ewidentnie postanowiło coś sprzecznego z wolą Ducha Świętego.
Jeśli denominacja już w samej swojej nazwie nosi hasło "Zielonoświątkowy", to powinna z definicji chcieć dążyć do praktyki najbliższej całokształtu przekazanemu w księdze Dziejów Apostolskich. Natomiast przy przewadze jednego głosu - i to w tak wątpliwym, powyżej opisanym "kontekście płci" - jej przywódcy nie mogą z czystą twarzą stwierdzić: "
Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my [...]" (Dz. 15:28). W tym świetle zastanawia stwierdzenie, jakoby na synodzie "
przywódcy kościoła doświadczyli cudownej Bożej obecności" (cytat z oficjalnej, wszak zadziwiająco skąpej relacji nt. synodu zamieszczony
tutaj). Czy Boża obecność nie skłoniła tych przywódców do
szukania jednomyślności w tak ważnej kwestii?!
Osobiście nasuwa mi się taka refleksja:
Rozumiem w ten sposób Boże Słowo, że Bóg zawsze szukał sobie narzędzi, przez które będzie mógł wykonać swoją wolę. Jeśli glina uparcie i wytrwale uciekała przed kształtowaniem przez Garncarza, Pan lepił sobie inne naczynie dla swoich chwalebnych celów. Bóg zatem nie zmieni swojego Słowa i swojej woli tylko dlatego, bo jakimś ludziom zachciało się wystrugać denominację zgodną z duchem tego wieku, według swojego prywatnego projektu i uzania. Prędzej wzbudzi on sobie inne naczynia, aby wypełnić to, co zamierzył - o ile te pierwsze naczynia nie zechcą jednak upamiętać i podporządkować się jemu. Wszak "
[...] Słowo Boże, [...] żyje i trwa. Gdyż wszelkie ciało jest jak trawa, a wszelka chwała jego jak kwiat trawy. Uschła trawa, i kwiat opadł, ale Słowo Pana trwa na wieki. A jest to Słowo, które wam zostało zwiastowane." (1.Pt. 1:23-25)