Właśnie wróciłem z kina. Z uwagą obejrzałem film „Sprawa Chrystusa”. Film dotyka emocji, wzrusza, może jest trochę rozciągnięty i nieco monotonny, ale ogólnie widownia była zadowolona, czego znakiem były oklaski po jego zakończeniu. Nie mam wątpliwości, że film pokazuje część prawdy, ale też jest nośnikiem nieprawdy. Trzeba teraz ostudzić emocje i na trzeźwo ocenić wartość przekazu.
Kilka lat temu ukazała się książka pod tym samym tytułem i film dokumentalny. Wyglądało na to, że dziennikarz Lee Strobel poszukując dowodów, rzetelnie przedstawia fakty mające na celu udowodnienie zmartwychwstania i historyczności Jezusa Chrystusa. Tymczasem film dodaje coś do książki...
Problem nr 1. „Całun Turyński”Po latach film wydaje się, że za zgodą samego Strobela, dodaje COŚ więcej do poprzednich dowodów. Tym czymś jest Całun Turyński. I to budzi spory niepokój. Jest w tym filmie sporo uniwersalizmu. To jest dobry film zarówno dla katolików jak i dla protestantów. Sprawa Całunu Turyńskiego jest moim zdaniem bardzo podkreślona. Obraz całunu praktycznie rozpoczyna śledztwo w sprawie Chrystusa i bardzo wyraziście je kończy. Pod koniec filmu Lee Strobel staje przed ogromną tablicą na której wisi masa dowodów w sprawie Chrystusa. Kamera pomału pokazuje kilka z nich, potem akcja przyspiesza i w szybkim tempie ukazują się nam dowód za dowodem. Następnie mamy zauważalne zwolnienie tempa, Strobel się oddala, ponownie mamy obraz całej tablicy, następuje chwila ciszy i na ekranie rozbłyska fotografia całunu, a Strobel mówi "Boże zwyciężyłeś."
Tą scenę widać tutaj od 4:30
https://www.youtube.com/watch?v=GZRguC9hFJkPoczytałem o Całunie Turyńskim, to nie jest żaden dowód w sprawie.
Pokazanie całunu jako dowodu sprzeczne jest z ideą filmu... czyli pokazaniu FAKTÓW w tej sprawie.Kolejna rzecz, o której chce napisać to to, że tuż przed rozpoczęciem filmu, zaraz jak tylko zgasły światła Rafael Film wstawił reklamę, zwiastun kolejnego filmu dobrego „chrześcijańskiego” , o …. Ignacym Loyoli. W realizację którego zaangażowana jest jezuicka fundacja Jesuit Communication. Przypadek ? Można powiedzieć, że każdy film promowany przez Rafael Film utwierdza katolików w ich wierze i przekonaniach, pozyskuje widownię i toruje drogę dla kolejnych filmów już bardzo wyrazistych, katolickich, o Marii, o Loyoli i o wartości różańca w filmie „Teraz i w godzinę śmierci.”
Problem nr 2. Rafael FilmMożna powiedzieć, że wszystkie te wspaniałe filmy (Bóg nie umarł, War Room, Sprawa Chrystusa) prowadzą widzów do Rzymu... Wspólnym mianownikiem jest tu bowiem wydawnictwo Rafael, które jest narzędziem tzw Nowej Ewangelizacji w KRK
http://www.rafaelfilm.pl/ Na początku filmów, w tym w „Sprawie Chrystusa” pojawia się logo z piórkiem Stowarzyszenia Rafael.
Cytuj:
Zachęcamy wspólnoty, które identyfikują się z Nową Ewangelizacją, do podjęcia współpracy w ramach projektu „Dobre Nowiny”. (...)
Celem Stowarzyszenia Rafael jest aranżowanie i wsparcie dzieł ewangelizacyjnych i służących krzewieniu postaw chrześcijańskich. Prócz misji tworzenia projektu „Dobre Nowiny” zajmuje się także produkcją i wsparciem religijnych dzieł filmowych. Jest m.in. producentem fabularnego filmu „Bóg w Krakowie” oraz „Karolina”.
http://nowaewangelizacja.org/dobre-nowi ... lizacyjna/Po obejrzeniu filmu „ War Rooms” napisałem; „Nie każda fajna książka jest fajna, i nie każdy fajny film jest fajny. Okazuje się, że fajna książka i fajny film staje się lepem dla ideologii która kryje się za fajną książką, czy fajnym filmem. Książka czy film maja być fajne, nawet pozornie zgodne ze Słowem Bożym, program i idea jaka jest w tle już nie musi być zgodna i najczęściej nie jest zgodna z Ewangelią, a serca zostały skradzione fajnością i pozorną zgodnością ze Słowem fajnego filmu, czy fajnej książki która jest tylko pilotem, wstępem, reklamą dla czegoś więcej. Ten mechanizm doskonale widzimy m.in w filmie War Room, a teraz w „Sprawie Chrystusa”
Problem nr 3. PurefixZauważyłem, że teraz w świątyniach kina domowego czy Wielkiego Ekranu, Słowa nauczają nie kaznodzieje, ale producenci i aktorzy filmowi rodem z Hollywood, a Polska staje się "odbiorcą" zwiedzenia poprzez fajne filmy. Teraz nie Biblia, ale Hollywood i takie korporacje jak Sony czy Purefix, będą kształtować świadomość i wiedzę religijną nowego pokolenia w Polsce. Ten zalew filmów to nic innego jak zaplanowane pranie mózgów i zwodzenie dusz ludzi i przeprogramowywanie obywateli na ducha nieprawości.
https://pureflix.com/Czy film z czołowymi hollywoodzkimi gwiazdami może być duchowo zdrowy? A co reprezentuje Pureflix? Purefix należy do NAR - Seven muntains mandate. Rolą tej grupy jest propagowanie dominionizmu i pranie ludziom mózgów przez filmy.
https://bereanresearch.org/pureflix-an- ... ic-leadersZachęcam do przeczytania poniższego artykułu: (Lee Strobel jest częścią tego)
https://bereanresearch.org/pitiable-cap ... rs-part-2/https://www.moriel.org/component/k2/ite ... hange.htmlProblem nr 4. Bill Hybels i NARCo jeszcze promuje film „Sprawa Chrystusa” Promuje bardzo wyraźnie Billy Hybelsa i jego ekumeniczny postmodernistyczny kościół Willow Creek Community Church oraz znany nam ruch Global Leadership Summit. Przypomnę; Bill Hybels i Rick Waren wraz z Perterm Wagnerem w jawny sposób stworzyli uniwersalny, ekumeniczny, korporacyjny ruch głoszący dominionizm, o nazwie New Apostolic Reformation NAR. W tej grupie jest obecnie Lee Strobel. To zapewne tłumaczy ekumeniczny przekaz filmu Sprawa Chrystusa i pojawienie się w nim Całunu Turyńskiego.
https://www.moriel.org/component/k2/ite ... tions.html