O tym jaka jest moja wiara pisałam w temacie " W poszukiwaniu autentycznej mocy Bożej".
Marck5 napisał(a):
Chcę móc mówić ewangelie patrząc ludzia prosto w oczy gdy mówię że Bóg uzdrawia.
Nie bać sie samej myśli że bedę mówic o Bogu komuś na wózku i on powie " znasz Boga który uzdrawia to pomódl sie o mnie".
Miałam kiedyś taka sytuację. I co zrobiłam...nie wspomniałam o tym że Bóg działa dzisiaj tak samo.
Stchórzyłam, bo nie wierzyłam że pod koniec lat 90 XX wieku na dworcu w Krakowie Bóg dokona cudu
Jak mam mówic prawdę o Bogu skoro takie przejawy mocy jak cuda i znaki znamy ledwie ze szłyszenia???
Marck5 ja nie pisałam o tym że Bóg zawsze uzdrawia.
Pisałam o tym że ja nie mam czasem odwagi mówić całej ewangelii.
Mówię tak by ominąć ten fragment z Marka "tym zaś którzy uwierzą te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać (..) Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie" Mk16,16-18
Chodzi mi właśnie o to że mnie brak, może właśnie wiary, że takie rzeczy będą się działy dzisiaj.
Tak nie powinno być bo Bóg się nie zmienia.
Cytuj:
Czegoś tu właśnie nie rozumiem . Jak pojmujecie wiarę. Czy Bóg dał jakoś odczuć lub powiedział że uzdrowi. Przecież poprosić Boga zawsze można w modlitwie. A dopiero gdy okaże swoją wolę to możemy okazać wiarę.
Nie mogę wierzyć że Bóg uzdrowi jak nie znam Jego woli. Chyba że sie mylę.

Problemem jest właśnie znajomość woli Boga.
Modlę się a Pan objawia swoją wolę.
W tej konkretnej sytuacji o której pisałam to ja zawiodłam.
Brak mi było odwagi by pomodlić się o tego człowieka.
Moje gadanie o Bogu tu nie wystarczyło. Możesz powiedzieć że nie uwierzyłam Bogu że się przyzna do swojego Słowa i do mnie. Masz racje tak w sumie było.
Przekonałam się wtedy jak dużo teorii w moim życiu z Bogiem a mało praktyki.
A jeżeli chodzi o "moc" to jak pisałam wcześniej w temacie o mocy właśnie, nie jest nią dla mnie tylko uzdrowienie czy uwolnienie. To mądrość w trudnych sytuacjach która pochodzi od Pana, radość, pokój.
Dlaczego jednak na słowo"uzdrowienie" tak nerwowo reagują wierzący?
Cytuj:
Ale aby uwierzyć w ewangelię Bożą musiałem ja poznać. Aby uwierzyć Słowu Bożemu muszę je przeczytać chociaż. Tak mi się wydaje.
Przeczytałam ją i to nie raz
Poza przeczytaniem jeszcze trzeba żyć zgodnie z nią.
Chodzi o to by Słowo było żywe w moim życiu.
Cytuj:
Powszechne jednak jest mniemanie że Bóg chce wciąż uzdrawiać i tylko nam brakuje wiary. Czy to nie jest niewłaściwy obraz Boga? A może ja mam przyjąć sobie takie mniemanie i silić się na brak wątpliwości przy każdej chorobie że Bóg ją usunie. Wiem że wiara jest pewnością tego czego się spodziewamy(hbr 11) ale czy to znaczy że mogę się spodziewać czego tylko chcę , czy tylko tego co jest wolą Bożą.( 1Jn 5:14) :
„Taka zaś jest ufność, jaką mamy do niego, iż jeżeli prosimy o coś według jego woli, wysłuchuje nas.
Nie sile się na nic i nikomu tego nie proponuję. Przeciwnie.
Wierzę w Boga i wierzę Bogu. Nie odpowieda mi jednak posucha w życiu.
Chcę kościoła ( społeczności ) który powie "amen" tak na Dz 2,14-36 jak i Dz 4,24-35.
Rozważania na temat wiary są jak najbardziej chwalewbne i pouczajace.
Czy to będzie jednak znowu tylko teoria?
Jak konkretne fragmenty z Biblii wywarły wpływ na nasze życie?
Jakoś nikt się nie kwapi by składać świadectwa że to o czym mówimy i Jezus którego nazywamy Panem jest żywy i że działa w naszym życiu.
Temat "teoria i praktyka" nie ma powodzenia. Sylka nawet doszukuje sie tam negatywnego podejścia.
Dawid pisał piękne psalmy dziekczynne a my nie mamy za co dziękować?
Wszystko jest tak intymne że nie nadaje sie do upublicznienia?
Możliwe że to tylko mój problem i sama teologia już mi nie wystarcza.
Jestem w takim punkcie swojej wędrówki z Panem że mam dosyć jedynie teoretyzowania i potrzebne mi zwyczajne śwadectwo innych by się zbudować i doświadczanie Jego obecności i mocy na codzień.