Postaram się odpowiedzieć na obydwa wpisy (ppajdy i wujcia) łącznie.
Wydaje mi się, że ppajda dokładniej przeczytał to, co wcześniej napisałem, albo lepiej zrozumiał moje intencje. Nowe prawa okołokonkordatowe nie muszą mieć związku z ekumenią (przynajmniej bezpośredniego). Kościoły ewangeliczne bardzo chciały, żeby dostać jakieś "okruchy ze stołu" umowy krk z państwem, bo przecież "będziemy mieli więcej możliwości prawnych", "możemy dostać tańszy lokal od miasta", "będą się z nami bardziej liczyć", "duchowni będą mieli niższe składki", "duchowni będą mogli udzielać ślubów konkordatowych jako urzędnicy państwowi" i tak dalej.
Kościół nie został stworzony jako instytucja, a zależność od świeckiego państwa zawsze mu szkodziła i widać to już od IV wieku - tylko trzeba się uczyć na błędach innych, czytać Słowo Boże i nie kombinować cieleśnie.
Za wymienione wyżej benefity trzeba płacić. Pastor (który czasami już jest nazywany "księdzem" w dokumentach urzędowych) jako urzędnik państwowy jest lub będzie zobowiązany do udzielania ślubów parom homoseksualnym tam, gdzie prawo państwowe na to pozwala lub będzie pozwalać. Nie będzie mu również wolno głosić określonych treści. Przykłady już są:
http://newsexaminer.net/crime/christian ... ay-couple/http://chalcedon.edu/Research/Articles/ ... sexuality/Prawo państwowe w krajach coraz bardziej moralnie zdegenerowanych będzie wymuszać na organizacjach będących osobami prawnymi (w tym kościołach) takie zmiany statutowe, które zabronią mówienia o grzechu, wychowywania dzieci w biblijny sposób, a nawet będzie zabraniać wykluczania z kościoła grzeszników czy choćby pozbawiać ich pracy). Kobiety będą pewnie pastorami na mocy prawa, na co wiele kościołów już jest mentalnie przygotowanych przez zmiękczanie Słowa.
Przypuszczam, że w ramach tworzenia jednej światowej religii pod auspicjami krk kościoły ewangeliczne będą musiały tak zmieniać swoje statuty, żeby się dopasować do głównego nurtu. I tutaj kościołom ekumenicznie zorientowanym będzie łatwiej zachować przywileje.
Problem polega na tym, że jeśli ktoś już takie przywileje posiada, to trudniej mu będzie z nich zrezygnować. Czasami będzie trzeba ponieść bardzo poważne koszty, a nawet... pójść do normalnej pracy.