Witaj Lost,
Lost napisał(a):
Jesteśmy Globalni jak Globalnym jest kościół, i jak Globalnym jest Pan Bóg, który umiłował cały świat, i jak Globalnym był Pan Jezus który kazał nam iść na cały świat. W fakcie, że coś jest globalne nie widzimy nic niewłaściwego czy złego, ba wierzymy głęboko, że Pan Bóg chce aby każdy mógł usłyszeć ewangelię.
Jaką "ewangelię" będziesz głosił razem z mormonem, który jest pierwszym z wymienionych mówców na zbliżającym się zjeździe? Jakiego Jezusa?
Lost napisał(a):
I tu druga nieprawda - że ponoć nie głosimy Jezusa - Każda sesja zaczyna się od uwielbienia (prawie każda) ale z całą pewnością w każdej wskazujemy na Biga jako jedyny właściwy autorytet. bardzo często pokazujemy, że to co jest często przedmiotem wykładu biznesowego lub politycznego, już dawno zostało opisane w Piśmie Świętym, i jest tylko nieudolnie stosowane bez wiary i oddania Bogu.
O ile wiem, naszą powinnością jest głoszenie konieczności upamiętania i nawrócenia się do Boga.
"(...) Począwszy od Jerozolimy, w imię jego ma być głoszone wszystkim narodom upamiętanie dla odpuszczenia grzechów" [Łuk. 24:47]Prosiłbym o jakiś filmik pokazujący, jak głosicie upamiętanie dla odpuszczenia grzechów podczas Global Leadership Summit.
Lost napisał(a):
Podobnie nakaz misyjny, wzywający nas nas aby tak jak idziemy przez życie iść i czynić innych uczniami lub postawa Ap. Pawła w Atenach. Wskazują na naszą potrzebę obecności wśród niewierzących.
Czy apostoł Paweł głosił niewierzącym Ewangelię, czy razem z niewierzącymi (a nawet ludźmi wyznającymi, że Jezus jest bratem Lucyfera - jak mormoni) nauczał niewierzących, jak być liderem w biznesie?
Lost napisał(a):
Paweł w Atenach odwołał się do pogańskich poetów.
A czy zauważyłeś, po co i w jaki sposób to zrobił? Ten wyświechtany ekumeniczny chwyt niestety nie pokazuje prawdy o Pawłowym nauczaniu. Paweł nie mieszał światowych metod zarządzania z Ewangelią, tylko podał przykład z naturalnej intuicji człowieka, od którego przeszedł do zwiastowania Ewangelii o prawdziwym Bogu. A już z całą pewnością cytat z pogańskich poetów nie stanowił elementu wspólnego nauczania Pawła z pogańskimi poetami czy filozofami.
Nie musicie być całkowicie świadomi, że budujecie uniwersalny Kościół - łączycie się z ludźmi ze świata we wspólnocie celów, które są całkowicie rozbieżne. Jeśli uważasz, że "moc wpływu" to jest coś, co wynika z przejmowania wzorców korporacyjnych z tego świata, to przeczytaj, co jest prawdziwą mocą wpływu:
"Albowiem nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy, najpierw Żyda, potem Greka, bo usprawiedliwienie Boże w niej bywa objawione, z wiary w wiarę, jak napisano: A sprawiedliwy z wiary żyć będzie" [Rzym. 1:16-17]Przeczytałem Twój artykuł i niestety muszę stwierdzić, że moim zdaniem nie ma w nim nic oprócz "odwracania kota ogonem". Królestwo Boże nie jest z tego świata i rządzi się innymi zasadami niż korporacyjne metody stosowane przez mówców. To nie nasze przywództwo, tylko Ewangelia ma moc zmienić człowieka. Oto, jak Paweł pisze o swoim "przywództwie" wobec świata:
"Aż do tej chwili cierpimy głód i pragnienie, i jesteśmy nadzy, i policzkowani, i tułamy się. I trudzimy się pracą własnych rąk; spotwarzają nas, my błogosławimy; prześladują nas, my znosimy, złorzeczą nam, my się modlimy; staliśmy się jak śmiecie tego świata, jak omieciny u wszystkich aż dotąd" [I Kor. 4:11-13]Czy Paweł zapraszał na wspólne konferencje ludzi podziwianych w świecie i możnych według ciała, żeby zwiększyć swój "wpływ"? Czy sam podkreślał swoje cielesne wykształcenie, pochodzenie i tak dalej?
"My bowiem jesteśmy obrzezani, my, którzy czcimy Boga w duchu i chlubimy się w Chrystusie Jezusie, a w ciele ufności nie pokładamy. Chociaż ja mógłbym pokładać ufność w ciele. Jeżeli ktoś inny sądzi, że może pokładać ufność w ciele, to tym bardziej ja: obrzezany dnia ósmego, z rodu izraelskiego, z pokolenia Beniaminowego, Hebrajczyk z Hebrajczyków, co do zakonu faryzeusz, co do żarliwości prześladowca Kościoła, co do sprawiedliwości, opartej na zakonie, człowiek bez nagany. Ale wszystko to, co mi było zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę. Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa i znaleźć się w nim, nie mając własnej sprawiedliwości, opartej na zakonie, lecz tę, która się wywodzi z wiary w Chrystusa, sprawiedliwość z Boga, na podstawie wiary, żeby poznać go i doznać mocy zmartwychwstania jego, i uczestniczyć w cierpieniach jego, stając się podobnym do niego w jego śmierci, aby tym sposobem dostąpić zmartwychwstania" [Flp. 3:3-11]Mówcy zaproszeni na GLS są przeciwieństwem zasady podanej przez Pawła powyżej oraz innych, cytowanych powyżej. Są ludźmi oklaskiwanymi i podziwianymi w świecie, ponieważ mają "wpływ". Ale co ma wspólnego światłość z ciemnością?
Lost napisał(a):
I tu druga nieprawda - że ponoć nie głosimy Jezusa - Każda sesja zaczyna się od uwielbienia (prawie każda) ale z całą pewnością w każdej wskazujemy na Biga jako jedyny właściwy autorytet. bardzo często pokazujemy, że to co jest często przedmiotem wykładu biznesowego lub politycznego, już dawno zostało opisane w Piśmie Świętym, i jest tylko nieudolnie stosowane bez wiary i oddania Bogu. Na każdej konferencji jest sesja, w czasie której stawiamy wezwanie do nawrócenia lub odnowienia swojej wiary. W każdym roku były osoby, dla których nasza konferencja była przełomowym wydarzeniem dla ich wiary i relacji z Bogiem.
Poprosiłbym o jakieś przykłady albo nagrania z sesji, podczas której głosicie Jezusa. Jakiego Jezusa głosicie? Z kim wspólnie Go głosicie? Z mormonem, jezuitą, Tony Blairem i Bono?
Bez urazy, ale to jest jakieś jedno wielkie nieporozumienie. Chciałbym poprosić o biblijne przykłady albo przynajmniej wskazówki, że chrześcijanie powinni głosić Ewangelię razem z ludźmi wyznającymi innego Jezusa, albo wspólnie z nimi mówić o "przywództwie", które Ty próbujesz "ochrzcić" - moim zdaniem, robiąc to na siłę.
Lost napisał(a):
Jednak najistotniejsze dla mnie są kiedyś usłyszane słowa; przesłanie jest święte, metody nie. I chyba to wyznacza moje funkcjonowanie!
Gdyby nieświęte metody nie mogły wpływać na treść przesłania, to takie hasło można by jeszcze jakoś obronić. Problem polega na tym, że kompromis metodologiczny nieuchronnie prowadzi do kompromisu treści. I to jest istota ekumenii ze światem. Dlaczego Bóg miałby się posługiwać metodami, którymi się brzydzi jako nieświętymi? W którym miejscu Biblii widzimy, że w ten sposób sam sobie zaprzecza?
Na temat Hybelsa, Maxwella i innych, którzy są umoczeni w coś, od czego chrześcijanie powinni się trzymać z daleka, możesz dowiedzieć się więcej tutaj:
http://www.ulicaprosta.net/new/artykuly ... -p-e-a-c-ehttps://www.youtube.com/watch?v=wcMDkyLma80https://www.youtube.com/watch?v=XzNpqrFZZyUNiestety, moim zdaniem cała ta idea GLS jest po prostu wpuszczaniem kwasu do zaczynu, który ma być przaśny, w nadziei że nastąpi proces odwrotny od tego opisanego w Ewangelii i nauce apostolskiej - czyli że zaczyn zmieni właściwości kwasu. Sorry, ale to po prostu nie ma prawa zadziałać.