www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Pn kwi 29, 2024 12:10 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 145 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Śr gru 18, 2013 8:53 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 20, 2009 11:11 am
Posty: 527
Lokalizacja: Białystok
To ja taki przykład podam, w kwestii przestrzegania przepisów :D

http://www.poboczem.pl/naszym-zdaniem/n ... t_zdj_lead

Ja jestem za przestrzeganiem przepisów, bez dwóch zdań. Ale czy w takiej sytuacji nie powinno być tak, ze policjanci szybciutko przepychają auto, podstawiają coś pod koło, a kierowca później im za to dziękuje i przeprasza za kłopot? Tak powinno być, ale policjanci bali się najwidoczniej tego zrobić, żeby później nie mieć kłopotów.

Czyli taka kwadratura koła, jeśli chodzi o niektóre przepisy :roll:

_________________
"Albowiem nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą KU ZBAWIENIU każdego, kto wierzy" Rzym. 1:16; www.kuzbawieniu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr gru 18, 2013 12:44 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
To bardzo dobry przyczynek do dyskusji o rozumieniu ducha prawa. Szkoda, że anty-przykład popłynął właśnie z Krakowa. Ale niestety w innych miejscowościach lepiej nie jest.

W dobie dzisiejszych środków technicznych wystarczyłoby POMYŚLEĆ. Zgodnie z duchem prawa pojazd można było wtoczyć "tymi ręcami" z powrotem na chodnik, nagrywając całą operację na telefonie na przykład. Świadkowie byli i sami zachęcali policję, żeby to zrobiła. Litera prawa być może im tego zabrania, ale intencją prawodawcy nie było przecież blokowanie torowiska w takich przypadkach.

Inna sprawa, że stróże prawa poczuli się chyba trochę atakowani, a z drugiej strony bali się wykazać inicjatywę. Wracając do Prawa Mojżeszowego, faryzeusze żyjący literą prawa bali się na przykład robić w szabat cokolwiek, z czynieniem dobra włącznie. Dlatego czepiali się Pana Jezusa czyli samego Prawodawcy, gdy w szabat uzdrawiał. A On im tłumaczył ducha Prawa:

"A odpowiadając, przełożony bożnicy, oburzony, że Jezus uzdrowił w sabat, rzekł do ludu: Jest sześć dni, kiedy należy pracować. W te dni przychodźcie i dajcie się uzdrawiać, a nie w dzień sabatu. Odpowiedział mu Pan i rzekł: Obłudnicy! Czy nie każdy z was odwiązuje w dzień sabatu swego wołu czy osła od żłobu i nie wyprowadza ich do wodopoju? A czy tej córki Abrahama, którą szatan związał już od osiemnastu lat, nie należało rozwiązać od tych pęt w dniu sabatu? A gdy On to mówił, zawstydzili się wszyscy przeciwnicy jego, natomiast lud cały radował się ze wszystkich chwalebnych czynów, jakich dokonywał" [Łuk. 13:14-17]

Zgodnie z duchem Prawa należało coś zrobić. Zgodnie z literą Prawa nie wolno było robić nic. Podobnie jak w przypadku opisanych policjantów.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr gru 18, 2013 10:08 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 04, 2005 7:33 am
Posty: 585
Cytuj:
Wracając do Prawa Mojżeszowego, faryzeusze żyjący literą prawa bali się na przykład robić w szabat cokolwiek, z czynieniem dobra włącznie. Dlatego czepiali się Pana Jezusa czyli samego Prawodawcy, gdy w szabat uzdrawiał. A On im tłumaczył ducha Prawa...Zgodnie z duchem Prawa należało coś zrobić. Zgodnie z literą Prawa nie wolno było robić nic.


Można to wytłumaczyć także inaczej i tak to rozumiem.
Faryzeusze nie rozumieli Prawa Mojżeszowego. Zinterpretowali je po swojemu i nic nie robil. Uznali, że dobry uczynek jest pracą jak każda inna. Prawo Mojżeszowe nigdzie nie nakazywało nierobienia w sabat czegokolwiek i nie zakazywało robienia dobrych uczynków w dzień sabatu. Jezus jako ustawodawca sam powiedział, że w sabat wolno dobrze czynić (Mat 12,12). Nikt lepiej nie wie co można robić w sabat a co nie, niż sam ustawodawca. W Prawie Mojżeszowym był przepis dotyczący składania ofiar codziennych jako miłych Panu i było to bardzo dobre (4Mojż 28,9-10). Faryzeusze nie rozumieli, że takim samym dobrym uczynkiem jest złożenie ofiary i uzdrowienie chorego, bo oba były na Jego chwałę (bo Bóg uzdrawia). Prawo Mojżeszowe zakazywało wykonywania jakiekolwiek pracy w dzień sabatu (5Mojż 5,14) jednocześnie nakazywało oddawanie chwały Panu Bogu.
Zatem faryzeusze byli posłuszni własnym interpretacjom Prawa Mojżeszowego a nie Prawu Mojżeszowemu którego nie rozumieli.
Jezus natomiast, jako Król Izraela i Mesjasz a zarazem Bóg Izraela i Ustawodawca, zawsze wypełniał nakazy Prawa Mojżeszowego i nigdy nie zamierzał wykonywać czynności wynikających z faryzejskiej wykłani Prawa Mojżeszowego. Dlatego był między Jezusem i faryzeuszami ciągły konflikt o przestrzeganie Prawa Mojżeszowego. Niestety konflikt ten wynikał nie z tego, że faryzeusze byli posłuszni literze Prawa Mojżeszowego a Jezus był posłuszny duchowi Prawa Mojżeszowego. Wynikał z tego, że faryzeusze byli posłuszni własnym przepisom a Jezus wypełniał wszystko zgodnie z Prawem Mojżeszowym tak, jak należało je rozumieć i tak jak było napisane w księgach.

Nie należy porównywać Prawa Mojżeszowego nadanego w ramach Przymierza z Synaju Izraelitom z prawami nadawanymi przez niedoskonałych ludzi w różnych krajach na świecie w tym w Polsce. Nie można porównać doskonałego Prawa Mojżeszowego z niedoskonałym prawem ludzkim. To są rzeczy nieporównywalne.

Prawo ludzkie może mieć braki i sprzeczności, Prawo Mojżeszowe ich nie ma. W przypadku prawa ludzkiego możemy mówić o przepisach sensownych i bezsensownych W wypadku Prawa Mojżeszowego nie ma o tym mowy.

Dlatego "duch prawa" i "litera prawa" , jeśli je już tak nazwać, mają rację bytu wyłacznie w wypadku często wybrakowanego prawa ludzkiego. Nie zmienia to jednak faktu, że nawet takiemu prawu należy być posłusznym i nie szukać wymówi jak je ominąć ale dokładać starań aby go przestrzegać, bo tak mówi Pismo.

_________________
Znalazłem Prawdę !!!
Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie (Jana 14,6).
www.tiqva.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz gru 19, 2013 12:12 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Gdyby faryzeusze nie rozumieli Prawa Mojżeszowego, Jezus nie nazwałby ich obłudnikami. Rozumieli, i dlatego Jezus powiedział ludowi, żeby postępowali według tego, czego faryzeusze nauczają, ale nie według tego, jak faryzeusze żyją:

"Wtedy Jezus przemówił do ludu i do uczniów swoich tymi słowy: Na mównicy Mojżeszowej zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Wszystko więc, cokolwiek by wam powiedzieli, czyńcie i zachowujcie, ale według uczynków ich nie postępujcie; mówią bowiem, ale nie czynią" [Mat. 23:1-3]

Cytuj:
Faryzeusze nie rozumieli Prawa Mojżeszowego. Zinterpretowali je po swojemu i nic nie robil. Uznali, że dobry uczynek jest pracą jak każda inna.
Faryzeusze sami odwiązywali w dzień szabatu swoje woły i osły, prowadząc je do wodopoju. Na to im Jezus zwrócił uwagę:

"Obłudnicy! Czy nie każdy z was odwiązuje w dzień sabatu swego wołu czy osła od żłobu i nie wyprowadza ich do wodopoju?" [Łuk. 13:15]

Czyli we własnej sprawie nie traktowali tego jako pracę. Ale zakazywali innym uzdrawiać w szabat. Dlatego Jezus nie traktował ich jako nieświadomych i nie rozumiejących Prawa. I nazywał ich przewrotnym pokoleniem.

Cytuj:
Zatem faryzeusze byli posłuszni własnym interpretacjom Prawa Mojżeszowego a nie Prawu Mojżeszowemu którego nie rozumieli.
Zgadzam się, że byli posłuszni własnym interpretacjom Prawa Mojżeszowego. Nigdzie jednak Jezus nie zarzucił im, że nie rozumieją Prawa Mojżeszowego. Ich własne interpretacje wynikały z tego, że nie miłowali Prawodawcy i kierowali się literą, interpretując ją tak, jak im to było wygodne. Do tego dodawali własne przepisy, ponieważ w ten sposób mieli władzę religijną nad ludem.

Cytuj:
Jezus natomiast jako Król Izraela i Mesjasz a zarazem Bóg Izraela i Ustawodawca zawsze wypełniał nakazy Prawa Mojżeszowego ale nigdy nie zamierzał wykonywać czynności wynikających z faryzejskiej wykłani Prawa Mojżeszowego. Dlatego był między Jezusem i faryzeuszami ciągły konflikt o przestrzeganie Prawa Mojżeszowego. Niestety konflikt ten wynikał nie z tego, że faryzeusze byli posłuszni literze Prawa Mojżeszowego a Jezus był posłuszny duchowi Prawa Mojżeszowego. Wynikał z tego, że faryzeusze byli posłuszni własnym przepisom a Jezus wypełniał wszystko zgodnie z Prawem Mojżeszowym tak, jak należało je rozumieć i tak jak było napisane w księgach.
Faryzeusze powoływali się właśnie na literę Prawa, interpretując uzdrowienie jako pracę. Podobnie było z kruszeniem kłosów w dzień szabatu i w wielu innych przypadkach. To, co nazywam duchem Prawa, jest intencją Prawodawcy oraz istotą samego Prawa. Temu faryzeusze nie byli posłuszni, choć rozumieli, że w stosunku do ich własnych wołów i osłów intencja Prawodawcy jest jasna i prowadzenie ich do wodopoju nie jest zakazane w szabat jako praca.

Cytuj:
Prawo ludzkie może mieć braki i sprzeczności, Prawo Mojżeszowe ich nie ma. W przypadku prawa ludzkiego możemy mówić o przepisach sensownych i bezsensownych W wypadku Prawa Mojżeszowego nie ma o tym mowy.
Ale my nie mówimy o przepisach sensownych i bezsensownych. Mówimy o intencji przekazanej przez Prawodawcę spisanej literami czyli tekstem.

Cytuj:
Dlatego "duch prawa" i "litera prawa" , jeśli je już tak nazwać, mają rację bytu wyłacznie w wypadku często wybrakowanego prawa ludzkiego.
Z całym szacunkiem muszę się nie zgodzić. Równie dobrze moglibyśmy powiedzieć, że metafora, analogia czy hiperbola mają rację bytu wyłącznie w wypadku często wybrakowanych tekstów ludzkich, ale nie mają prawa bytu w wypadku doskonałego Słowa Bożego. Słowo Boże zostało spisane w języku ludzkim i dlatego nie mamy żadnych wątpliwości, że Jego tekst zawiera typowe dla ludzkiego języka formy stylistyczne. Prawo zostało spisane jako kodeks prawny i jako takie zawiera typowe dla kodeksu rozróżnienie na literę prawa i ducha prawa, czyli intencję Prawodawcy wyrażoną poprzez literę. Prawodawca zstąpił na ziemię i pokazał, na czym polega duch Prawa. Podobnie zresztą jak apostołowie, którzy się na Prawo powoływali własnie zgodnie z intencją Prawodawcy czyli z duchem Prawa.

Każde prawo jest zapisaną wolą prawodawcy. Każdy zapis prawa jest tekstem. Każdy tekst podlega interpretacji. Dlatego konieczne było objaśnienie prawa ludowi przez Lewitów:

"A Jeszua, Bani, Szerebiasz, Jamin, Akkub, Szabbetai, Hodiasz, Maasejasz, Kelita, Azariasz, Jozabad, Chanan, Pelajasz, Lewici wyjaśniali Zakon ludowi, który stał w miejscu, i czytali z księgi Zakonu ustęp za ustępem, od razu je wyjaśniając, tak że zrozumiano to, co było czytane" [Neh. 7:7-8]

Wyjaśnienie było potrzebne. Wyjaśniający rozumieli tekst, żeby lud zrozumiał to, co było czytane. W końcu sam Prawodawca przyszedł po to, by ostatecznie podać wykładnię Prawa. Dlatego Paweł wierzył we wszystko, co jest napisane w Prawie Mojżeszowym służąc Bogu Izraela według drogi, którą faryzeusze nazywali sektą [Dz. Ap. 24:14].

Nadal pozostaję na stanowisku, że w doskonałym Słowie Bożym mamy środki wyrazu typowe dla konkretnych rodzajów literatury, ponieważ Słowo Boże zostało spisane dla ludzi. Dla kodeksów prawnych typowe jest rozróżnienie między literą prawa i duchem prawa. Takie rozróżnienie widać w tekście Pisma, podobnie jak widać w Nim środki stylistyczne. Niczego to nie ujmuje doskonałości Słowa Bożego. Po prostu Jego treść jest głęboka, ponieważ zamysł Prawodawcy jest głęboki. Dlatego trzeba szukać Pana, żeby ten zamysł pokazał. Sama litera zabija, bo nie prowadzi do Mesjasza. Czyli do zbawienia.

Cytuj:
Nie zmienia to jednak faktu, że nawet takiemu prawu należy być posłusznym i nie szukać wymówi jak je ominąć ale dokładać starań aby go przestrzegać, bo tak mówi Pismo.
Amen. Nasze dywagacje nie zmieniają tego faktu. Tutaj pełna zgoda.

Wracając do tematu. Przykład podany przez Rafała pokazuje, że czasem trzeba działać w duchu prawa. Chodzi o prawo ludzkie. Cichy zasłania się czymś, co próbuje określić "duchem prawa", a następnie robi analogię do postępowania według "ducha Prawa" opisanego w Biblii. Problem polega na tym, że miesza kategorie i wyciąga błędne wnioski, co zostało wykazane powyżej kilkakrotnie przez kilka osób.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz gru 19, 2013 1:06 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 04, 2005 7:33 am
Posty: 585
Na początku gwoli jasności przypominam co pisałeś o duchu prawa i literze prawa wcześniej.

Cytuj:
„Duch prawa to istotna treść, charakter i sens prawa. Dodałbym, że duch prawa oddaje intencje prawodawcy lepiej niż litera. Dlatego Nowe Przymierze oddaje ducha Prawa, intencje Prawodawcy i pokazuje, że "Tora jest duchowa", jak napisał Paweł w Rzym. 7:14. Pan Jezus jako Prawodawca wielokrotnie pokazywał faryzeuszom, że nie pojmują ducha Prawa i koncentrują się wyłącznie na literze. W ten sposób intencje Prawodawcy były przez nich wypaczane.

Kodeks drogowy służy naszemu bezpieczeństwu na drodze. Taka jest intencja prawodawcy. Dlatego w sytuacjach, gdy bezpieczeństwo jest zapewnione, a postępowanie według litery jest absurdalne (przykład z czerwonym światłem), postępowanie zgodne z duchem prawa nie narusza intencji prawodawcy. „


A teraz chciałbym przejść do odpowiedzi na twoje argumenty, bo mam wrażenie że nie do końca się rozumiemy.

Cytuj:
„Gdyby faryzeusze nie rozumieli Prawa Mojżeszowego, Jezus nie nazwałby ich obłudnikami. Rozumieli, i dlatego Jezus powiedział ludowi, żeby postępowali według tego, czego faryzeusze nauczają, ale nie według tego, jak faryzeusze żyją...
Czyli we własnej sprawie nie traktowali tego jako pracę. Ale zakazywali innym uzdrawiać w szabat. Dlatego Jezus nie traktował ich jako nieświadomych i nie rozumiejących Prawa. I nazywał ich przewrotnym pokoleniem.”


Faryzeusze byli obłudnikami. Jednak błędnie zakładasz, że wszyscy zdawali sobie z tego sprawę. Pewnie niektórzy tak, ale nie wszyscy. Można być obłudnikiem i nie widzieć tego w swoim postępowaniu. Faryzeusze w większości byli ludźmi kierującymi się własnym dobrem a nie oddawaniem chwały Bogu. Jednak byli również i tacy, którzy swojej obłudy nie widzieli. Sytuacja z z Łuk 18,11-12 pokazuje, że obłudnik był przekonany o swojej pobożności. Ap Paweł w liście do Rzymian 10,2-3 pisze o Izraelitach, którzy mają gorliwość ale nierozsądną. Ustanowili własne usprawiedliwienie nie znając Bożego. Trudno nazwać gorliwym kogoś, kto świadomie i z premedytacją łamie Prawo Mojżeszowe nadane przez Boga. Dlatego uważam, że wielu nie widziało swojego zakłamania i z przekonaniem służyło Bogu tak jak rozumieli i po swojemu interpretowali Prawo Mojżeszowe nie rozumiejąc jednocześnie tego co czytali w Torze.


Cytuj:
„Zgadzam się, że byli posłuszni własnym interpretacjom Prawa Mojżeszowego. Nigdzie jednak Jezus nie zarzucił im, że nie rozumieją Prawa Mojżeszowego. Ich własne interpretacje wynikały z tego, że nie miłowali Prawodawcy i kierowali się literą, interpretując ją tak, jak im to było wygodne. Do tego dodawali własne przepisy, ponieważ w ten sposób mieli władzę religijną nad ludem.”


Nie rozumieli tego, że Prawo Mojżeszowe było dane po to, aby przez wypełnianie go oddać chwałę Bogu.

3Mojż 22,31-33 Będziecie przestrzegać przykazań moich i wypełniać je. Jam jest Pan. Nie będziecie bezcześcić świętego imienia mojego, abym był uświęcony pośród synów izraelskich; Jam jest Pan, który was uświęcam, Który was wyprowadziłem z ziemi egipskiej, aby być waszym Bogiem; Jam jest Pan.

Rozumieli tekst, ale nie mieli rozeznania co do celu jego zastosowania. Bóg dał Prawo Mojżeszowe, aby każdy Izraelita dokładając starań wypełniał to, co jest napisane i był miły Bogu (5Mojż 6,24-25). Gdyby faryzeusze kierowali się tekstem Prawa Mojżeszowego, to staraliby się je wykonać tak, jak napisane. Wtedy nie dodawaliby do tekstu Prawa Mojżeszowego własnych ustaw i nie interpretowaliby go po swojemu. Sądzę, że oni kierowali się wygodą i widząc swoją niemoc wobec doskonałego Prawa a chcąc być nienaganni przerabiali Boże nakazy tak, aby je wykonać po swojemu. Nie liczyło się to co jest napisane w całym Prawie Mojżeszowym. Liczyło się to jak oni sami rozumieli napisany tekst. A to im Jezus zarzucał (J 5,39; Mat 12,7).

Cytuj:
„Faryzeusze powoływali się właśnie na literę Prawa, interpretując uzdrowienie jako pracę. Podobnie było z kruszeniem kłosów w dzień szabatu i w wielu innych przypadkach. To, co nazywam duchem Prawa, jest intencją Prawodawcy oraz istotą samego Prawa. Temu faryzeusze nie byli posłuszni, choć rozumieli, że w stosunku do ich własnych wołów i osłów intencja Prawodawcy jest jasna i nie polega na literze.”


Faryzeusze powoływali się na własną interpretację Prawa Mojżeszowego, które nigdzie nie zabraniało uzdrawiania w sabat, jedzenia w sabat. Faryzeusze w swoich interpretacjach uznali, że uzdrowienie to praca i zaspokojenie głodu jest pracą.

Cytuj:
„Ale my nie mówimy o przepisach sensownych i bezsensownych. Mówimy o intencji przekazanej przez Prawodawcę spisanej literami czyli tekstem...Z całym szacunkiem muszę się nie zgodzić. Równie dobrze moglibyśmy powiedzieć, że metafora, analogia czy hiperbola mają rację bytu wyłącznie w wypadku często wybrakowanych tekstów ludzkich, ale nie mają prawa bytu w wypadku doskonałego Słowa Bożego. Słowo Boże zostało spisane w języku ludzkim i dlatego nie mamy żadnych wątpliwości, że Jego tekst zawiera typowe dla ludzkiego języka formy stylistyczne. Prawo zostało spisane jako kodeks prawny i jako takie zawiera typowe dla kodeksu rozróżnienie na literę prawa i ducha prawa, czyli intencję Prawodawcy wyrażoną poprzez literę. Prawodawca zstąpił na ziemię i pokazał, na czym polega duch Prawa. Podobnie zresztą jak apostołowie, którzy się na Prawo powoływali własnie zgodnie z intencją Prawodawcy czyli z duchem Prawa.”


Również z całym szacunkiem nie mogę się zgodzić z twoim wnioskiem. Mieszasz niemieszalne. Prawo to nie poezja czy beletrystyka, a konkretne przepisy do wykonania. Nigdzie w Biblii nie ma słowa o literze prawa jako o przepisie i o duchu prawa jako o jakimś ukrytym i sprzecznym z tekstem wykonaniem. Nie należy mylić całego Pisma Świętego z Prawem Mojżeszowym, które jest częścią całego Pisma Świętego. W Piśmie Świętym są księgi w których jest dużo metafor, ale są one wytłumaczone w innych miejscach, bądź są zrozumiałe przy czytaniu. Prawo Mojżeszowe to tekst spójny i jasny a nie zbiór metafor i przenośni.
Nawet Paweł w 1Kor 9,9 tłumacząc tekst Prawa Mojżeszowego nie mówi, żeby wołom wolno wiązać pyski bo to chodzi o ludzi a nie o woły. Tłumaczy, że skoro Prawo Mojżeszowe mówi o właściwym traktowaniu zwierząt to tym bardziej należy tak traktować ludzi, bo w innym miejscu Prawo Mojżeszowe mówi o tym samym w stosunku do ludzi:

3Mojż 19:13 Nie będziesz uciskał swego bliźniego i nie będziesz go obdzierał. Nie będziesz zatrzymywał u siebie przez noc do rana zapłaty najemnika.

Prawodawca zstąpił na ziemię, żeby pokazać, że tekst Prawa Mojżeszowego zgadza się z intencją Prawodawcy tylko ludzie nie chcąc bądź nie mogąc go wypełnić i nie rozumiejąc jego celu i intencji Prawodawcy wykręcili i rozdzielili tekst od wykonania go co było działaniem wbrew zamierzeniu Ustawodawcy.
Wśród Izraelitów byli również tacy, którzy rozumieli Prawo Mojżeszowe i wiedzieli jak go przestrzegać będąc miłymi Bogu. Należeli do nich rodzice Jana Chrzciciela (Łuk1,6), Symeon (Łuk 2,29); Anna (Łuk 2,37).

Cytuj:
„Każde prawo jest zapisaną wolą prawodawcy. Każdy zapis prawa jest tekstem. „

"A Jeszua, Bani, Szerebiasz, Jamin, Akkub, Szabbetai, Hodiasz, Maasejasz, Kelita, Azariasz, Jozabad, Chanan, Pelajasz, Lewici wyjaśniali Zakon ludowi, który stał w miejscu, i czytali z księgi Zakonu ustęp za ustępem, od razu je wyjaśniając, tak że zrozumiano to, co było czytane" [Neh. 7:7-8]

Wyjaśnienie było potrzebne. Wyjaśniający rozumieli tekst, żeby lud zrozumiał to, co było czytane. W końcu sam Prawodawca przyszedł po to, by ostatecznie podać wykładnię Prawa. Dlatego Paweł wierzył we wszystko, co jest napisane w Prawie Mojżeszowym służąc Bogu Izraela według drogi, którą faryzeusze nazywali sektą [Dz. Ap. 24:14].

Nadal pozostaję na stanowisku, że w doskonałym Słowie Bożym mamy środki wyrazu typowe dla konkretnych rodzajów literatury, ponieważ Słowo Boże zostało spisane dla ludzi. Dla kodeksów prawnych typowe jest rozróżnienie między literą prawa i duchem prawa. Takie rozróżnienie widać w tekście Pisma, podobnie jak widać w Nim środki stylistyczne. Niczego to nie ujmuje doskonałości Słowa Bożego. Po prostu Jego treść jest głęboka, ponieważ zamysł Prawodawcy jest głęboki. Dlatego trzeba szukać Pana, żeby ten zamysł pokazał. Sama litera zabija, bo nie prowadzi do Mesjasza. Czyli do zbawienia.”


Nadal pozostaję na stanowisku, że w doskonałym Prawie Mojżeszowym środki przekazu były jasne i zrozumiałe dla odbiorcy i nie ma potrzeby naginać tekstu do jakiegoś duchowego znaczenia czego najlepszym dowodem są przykłady osób, które przytoczyłem wyżej. Należało tylko czytać całe Prawo Mojżeszowe, bo często jeden przepis był wyjaśniany innym. To właśnie miało miejsce przy tłumaczeniu Prawa opisanego w księdze Nehemiasza. Nie było to jednak interpretowanie spisanych ustaw za pomocą jakichś bliżej nieokreślonych metafor i przenośni. Tak samo Jezus nie przyszedł aby objawić jakieś ukryte znaczenie Prawa Mojżeszowego którego współcześni mu Izraelici nie widzieli. Przyszedł wskazać na zgodność tekstu z jego znaczeniem i jako Prawodawca pokazać własnym życiem, jak należy to robić.
Treść Prawa Mojżeszowego jest głęboka a jednocześnie jasna i klarowna. Bóg nic nie pisał „atramentem sympatycznym” i „między wierszami”. Głębia Prawa Mojżeszowego nie oznacza jakich ukrytych prawd a ukazuje jego wspaniałość i wspaniałość twórcy tego Prawa. Wciąż jednak w całej swej głębi było możliwe aby ci, którzy mu podlegali mogli dokładać starań aby je wykonać, co też niektóry praktykowali z dobrym skutkiem. Było tak właśnie dlatego, że było ono dane ludziom i to ludzie musieli je rozumieć. Prawo Mojżeszowe miało zabezpieczyć Izraelitów przed odstępstwem w oczekiwaniu na Mesjasza w którym było zbawienie (Gal 3,24).

Cytuj:
„Wracając do tematu. Przykład podany przez Rafała pokazuje, że czasem trzeba działać w duchu prawa. Chodzi o prawo ludzkie. Cichy zasłania się czymś, co próbuje określić "duchem prawa", a następnie robi analogię do postępowania według "ducha Prawa" opisanego w Biblii. Problem polega na tym, że miesza kategorie i wyciąga błędne wnioski, co zostało wykazane powyżej kilkakrotnie przez kilka osób.”

Prawa ustanawiane przez ludzi są niedoskonałe, często trzeba je zmieniać i korygować. Czasem nie da się dosłownie wykonać jakiegoś przepisu, bo inny przeczy temu wcześniejszemu. Czasem brak jest jakiego przepisu regulującego sytuację gdy jakiś inny przepis okazuje się niewykonalny w określonej sytuacji. Przykład czerwonych świateł jest tu dobrym przykładem. Gdy światła są uszkodzone i świeci się cały czas czerwone to można stać bez końca na przejściu. Można też przejść przez przejście z zachowaniem wyjątkowej ostrożności. Jeśli jednak poda się dodatkowy przepis regulujący taką sytuację wtedy można się mu podporządkować. Jeśli go nie ma to musimy posłużyć się zdrowym rozsądkiem. Dlatego prawa tworzone przez ludzi wymuszają niejako próby ich interpretacji czasem sprzecznych z tekstem spisanym bądź zmuszają do zrobienia czegoś, czego prawo nie określa.

W wypadku Prawa Mojżeszowego nie ma o tym mowy. Jest ono spójne, jasne, klarowne. Jeden przepis tłumaczy się drugim i nie ma między nimi sprzeczności. Prawo Mojżeszowe jest niezmienne w swojej treści, bo jest doskonałe. Nie ma potrzeby wykręcać czy przeinaczać tekstu żeby objawić jakieś „duchowe” jego znaczenie czy dopisywać do tekstu jakiś duchowy wymiar, bo on oddaje lepiej to, co Autor kazał spisać. W taki sposób kwestionujemy tekst Prawa Mojżeszowego i czynimy z niego niedoskonały tekst, który trzeba duchowo rozumieć, żeby go zrozumieć lepiej, bo Bóg powiedział więcej niż napisał. Tego w Biblii nie widzę a ty to zasugerowałeś w swojej definicji, którą zacytowałem na początku postu.

Dlatego podtrzymuję twierdzenie, że nie można porównywać w tym sensie prawa ludzkiego i Bożego.
Nie można przykładać tej samej miary do tego co doskonałe i tego co niedoskonałe.

Kończąc swój długaśny post mam świadomość, że nie można wyczerpać w nim tak ogromnego tematu jakim jest omawiane zagadnienie. Mam także świadomość, że mogę nie przekonać Cię o słuszności swoich poglądów. Chcę tym postem odbiegającym tematycznie od całości wątku (choć może nie do końca) pokazać, że twoja interpretacja nie jest jedynie słuszna i można mieć inne zdanie na ten temat. I nie jest to zdanie głupie czy absurdalne, ale umocowane w Piśmie Świętym i spójne logicznie.
Jeśli moje argumenty Cię nie przekonały to pozostaje nam sporządzić protokół rozbieżności i żyć dalej.
Z pozdrowieniem braterskim Dariusz Parfienowicz

_________________
Znalazłem Prawdę !!!
Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie (Jana 14,6).
www.tiqva.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz gru 19, 2013 4:22 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Rzeczywiście, nie przekonałeś mnie, Drogi Bracie. :D

Jezus zwrócił się do swoich przeciwników i pokazał im, dlaczego są obłudnikami. Rozumieli Prawo, lecz stosowali podwójne standardy - w stosunku do siebie samych interpretowali literę Prawa inaczej niż w stosunku do ludu. Pokazałem to na konkretnym przykładzie. Były wśród nich wyjątki, ale to nie zmienia powyższego faktu. Nie rozmawiamy o pobożności, tylko o interpretacji Prawa Mojżeszowego przez faryzeuszy. Rozumienie przepisu nie oznacza, że ktoś kieruje się duchem Prawa. Jeśli faryzeusze nie widzieli swojego zakłamania, to Jezus im to dobitnie pokazał - tak dobitnie, że bardziej już nie można było.

Cytuj:
Rozumieli tekst, ale nie mieli rozeznania co do celu jego zastosowania. Bóg dał Prawo Mojżeszowe, aby każdy Izraelita dokładając starań wypełniał to, co jest napisane i był miły Bogu (5Mojż 6,24-25). Gdyby faryzeusze kierowali się tekstem Prawa Mojżeszowego, to staraliby się je wykonać tak, jak napisane. Wtedy nie dodawaliby do tekstu Prawa Mojżeszowego własnych ustaw i nie interpretowaliby go po swojemu. Sądzę, że oni kierowali się wygodą i widząc swoją niemoc wobec doskonałego Prawa a chcąc być nienaganni przerabiali Boże nakazy tak, aby je wykonać po swojemu. Nie liczyło się to co jest napisane w całym Prawie Mojżeszowym. Liczyło się to jak oni sami rozumieli napisany tekst. A to im Jezus zarzucał (J 5,39; Mat 12,7).
Czyli faryzeusze rozumieli tekst Prawa Mojżeszowego - tutaj się zgadzamy. Natomiast nie kierowali się jego duchem czyli istotą i celem, które są zawarte w dwóch przykazaniach stanowiących fundament Prawa Mojżeszowego:

"Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie. A drugie podobne temu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się cały zakon i prorocy" [Mat. 22:37-40; por. V Mojż. 6:5]

Prawo Mojżeszowe zostało dane w kilku różnych celach. Celem nadrzędnym było przyprowadzenie do Mesjasza [Gal. 3:24]. Punktem wyjścia w przestrzeganiu Prawa było miłowanie Boga z całego serca, a to jest możliwe tylko wtedy, gdy człowiek szuka Pana i do tego Bóg wzywał Izraela przez proroków. Prorocy pokazywali, na czym polega duch Prawa czyli jego istota. Faryzeusze widząc swoją niemoc wobec doskonałego Prawa nie szukali Pana, żeby miłować Go całym sercem i w ten sposób zacząć wypełniać Prawo według Jego ducha. Wybrali cielesną religijność, którą następnie rozwijali po swojemu i narzucali ludowi.

W J 5:39 Jezus zarzucił faryzeuszom, że zwracają się do litery Prawa zamiast szukać Pana na podstawie Prawa, które do Pana miało prowadzić. Wystarczy przykład Dawida, żeby pokazać, że tak mogło być. W Mat. 12:7 Jezus nie mówi o tym, żeby faryzeusze zrozumieli Prawo. Powołuje się na proroka Ozeasza, który mówi o tym, co jest duchem Prawa:

"Chodźcie, zawróćmy do Pana! On nas rozszarpał, On nas też uleczy, zranił i opatrzy nasze rany! Po dwóch dniach wskrzesi nas do życia, trzeciego dnia podniesie nas i będziemy żyli przed jego obliczem. Starajmy się więc poznać, usilnie poznać Pana; że go znajdziemy, pewne jest jak zorza poranna, i przyjdzie do nas jak deszcz, jak późny deszcz, który zrasza ziemię! Co ci mam uczynić, Efraimie? Co ci mam uczynić, Judo? Wszak wasza miłość jest jak obłok poranny i jak rosa, która szybko znika. Dlatego ociosywałem ich przez proroków, zabijałem ich słowami moich ust, i moje prawo wzeszło jak światłość. Gdyż miłości chcę, a nie ofiary, i poznania Boga, nie całopaleń" [Oz. 6:1-6]

Czy Bóg nie chciał ofiar i całopaleń? Chciał, bo napisał o tym w Prawie. Ale istotą tych przykazań czyli ich duchem było pociągnięcie Izraela do szukania Pana i miłowania Go z całego serca. Czyli Mat. 12:7 potwierdza, że faryzeusze nie rozumieli idei stojącej za Prawem oraz Jego istoty (ducha Prawa), a nie samego Prawa.

Cytuj:
Faryzeusze powoływali się na własną interpretację Prawa Mojżeszowego, które nigdzie nie zabraniało uzdrawiania w sabat, jedzenia w sabat. Faryzeusze w swoich interpretacjach uznali, że uzdrowienie to praca i zaspokojenie głodu jest pracą.
Faryzeusze dobrze wiedzieli, że przyprowadzenie własnego wołu do wodopoju nie jest złamaniem szabatu. Czyli zaspokojenie pragnienia ICH bydła nie było pracą i mieli tego świadomość. Czyli prawidłowo interpretowali Prawo tam, gdzie im to było wygodne. Odpada zatem argument, że nie rozumieli Prawa. Rozumieli, tylko traktowali je instrumentalnie. Dlatego w tym miejscu Jezus nazwał ich obłudnikami właśnie w kontekście interpretacji Prawa, a nie w kontekście szukania usprawiedliwienia.

Cytuj:
Również z całym szacunkiem nie mogę się zgodzić z twoim wnioskiem. Mieszasz niemieszalne. Prawo to nie poezja czy beletrystyka, a konkretne przepisy do wykonania. Nigdzie w Biblii nie ma słowa o literze prawa jako o przepisie i o duchu prawa jako o jakimś ukrytym i sprzecznym z tekstem wykonaniem. Nie należy mylić całego Pisma Świętego z Prawem Mojżeszowym, które jest częścią całego Pisma Świętego. W Piśmie Świętym są księgi w których jest dużo metafor, ale są one wytłumaczone w innych miejscach, bądź są zrozumiałe przy czytaniu. Prawo Mojżeszowe to tekst spójny i jasny a nie zbiór metafor i przenośni.
Prawo Mojżeszowe jest kodeksem, konstytucją i standardem moralnym w jednym "pakiecie". Pisałem już, że nigdzie w Biblii nie ma mowy o metaforze, porównaniu, alegorii, hiperboli i wielu innych środkach stylistycznych. Prawa Mojżeszowego nie należy mylić z całym Pismem Świętym? Ależ ono JEST Pismem Świętym, podobnie jak wszystkie inne natchnione księgi. Dlatego CAŁE PISMO jest natchnione i pożyteczne do duchowego wzrostu [II Tym. 3:15-18]. Samo Przymierze na Synaju jest skonstruowane tak jak wszystkie przymierza ludzkie w tamtym okresie i na tamtym obszarze - właśnie dlatego, żeby ludzie łatwiej zrozumieli, na czym ono ma polegać. Między innymi dlatego w V Księdze Mojżeszowej mamy tyle powtórzeń z III Księgi Mojżeszowej i charakterystyczną jej strukturę. Dla pierwotnych czytelników było to oczywiste. Dla nas nie bardzo. Ale nie powinniśmy w związku z tym stwierdzać, że czegoś nie ma tylko dlatego, że my tego nie widzimy.

Cytuj:
Nawet Paweł w 1Kor 9,9 tłumacząc tekst Prawa Mojżeszowego nie mówi, żeby wołom wolno wiązać pyski bo to chodzi o ludzi a nie o woły. Tłumaczy, że skoro Prawo Mojżeszowe mówi o właściwym traktowaniu zwierząt to tym bardziej należy tak traktować ludzi, bo w innym miejscu Prawo Mojżeszowe mówi o tym samym w stosunku do ludzi:
Nie, Paweł tak nie mówi. Mówi dokładnie tak:

"Albowiem w zakonie Mojżeszowym napisano: Młócącemu wołowi nie zawiązuj pyska. Czy Bóg to mówi ze względu na woły? Czy nie mówi tego raczej ze względu na nas?" [I Kor. 9:9-10]

Paweł mówi o konkretnym przykazaniu, w którym Bóg mówi o wołach, ale nie ze względu na woły. Czyli pokazuje ducha przykazania. Nie powołuje się na inny fragment Prawa, który mówi o stosunku do ludzi. Pokazuje głębię Prawa na przykładzie przykazania dotyczącego młócących wołów. Tyle mówi tekst Pawłowy. I tego należy się trzymać. Czyli tego, co jest w nim napisane.

Cytuj:
Prawodawca zstąpił na ziemię, żeby pokazać, że tekst Prawa Mojżeszowego zgadza się z intencją Prawodawcy tylko ludzie nie chcąc bądź nie mogąc go wypełnić i nie rozumiejąc jego celu i intencji Prawodawcy wykręcili i rozdzielili tekst od wykonania go co było działaniem wbrew zamierzeniu Ustawodawcy. Wśród Izraelitów byli również tacy, którzy rozumieli Prawo Mojżeszowe i wiedzieli jak go przestrzegać będąc miłymi Bogu. Należeli do nich rodzice Jana Chrzciciela (Łuk1,6), Symeon (Łuk 2,29); Anna (Łuk 2,37).
Cel i intencja prawodawcy to jest coś, co nazywamy właśnie duchem prawa. W przypadku Symeona i Anny widać, że szukali Pana i mieli objawienie co do przyjścia Mesjasza. Czyli nie tylko rozumieli to, co jest napisane w Prawie Mojżeszowym, ale kierowali się Jego duchem i Bóg na to odpowiedział.

Cytuj:
Nadal pozostaję na stanowisku, że w doskonałym Prawie Mojżeszowym środki przekazu były jasne i zrozumiałe dla odbiorcy i nie ma potrzeby naginać tekstu do jakiegoś duchowego znaczenia czego najlepszym dowodem są przykłady osób, które przytoczyłem wyżej. Należało tylko czytać całe Prawo Mojżeszowe, bo często jeden przepis był wyjaśniany innym. To właśnie miało miejsce przy tłumaczeniu Prawa opisanego w księdze Nehemiasza. Nie było to jednak interpretowanie spisanych ustaw za pomocą jakichś bliżej nieokreślonych metafor i przenośni. Tak samo Jezus nie przyszedł aby objawić jakieś ukryte znaczenie Prawa Mojżeszowego którego współcześni mu Izraelici nie widzieli. Przyszedł wskazać na zgodność tekstu z jego znaczeniem i jako Prawodawca pokazać własnym życiem, jak należy to robić.
Skoro Paweł twierdzi, że Prawo w przykazaniu o wołach nie mówi ze względu na woły, to mamy problem - albo Paweł wyłożył istotę przykazania i stojący za nim zamysł Prawodawcy (głębszy niż tylko karmienie wołów), albo Paweł ""nagina tekst do duchowego znaczenia", albo spróbujemy problem ominąć odwołując się do czegoś, czego Paweł nie napisał. Ja wybieram opcję nr 1.

Powiem więcej - kierunek interpretacji pokazany w ten sposób przez Pawła w tym i innych miejscach właśnie wskazuje na coś, co nazywam duchem Prawa. Bo jest ono czymś więcej niż zestawem suchych przepisów, których i tak nie można byłoby stosować dzisiaj, gdyby nie miały głębi, którą Paweł pokazuje.

Cytuj:
W wypadku Prawa Mojżeszowego nie ma o tym mowy. Jest ono spójne, jasne, klarowne. Jeden przepis tłumaczy się drugim i nie ma między nimi sprzeczności. Prawo Mojżeszowe jest niezmienne w swojej treści, bo jest doskonałe. Nie ma potrzeby wykręcać czy przeinaczać tekstu żeby objawić jakieś „duchowe” jego znaczenie czy dopisywać do tekstu jakiś duchowy wymiar, bo on oddaje lepiej to, co Autor kazał spisać. W taki sposób kwestionujemy tekst Prawa Mojżeszowego i czynimy z niego niedoskonały tekst, który trzeba duchowo rozumieć, żeby go zrozumieć lepiej, bo Bóg powiedział więcej niż napisał. Tego w Biblii nie widzę a ty to zasugerowałeś w swojej definicji, którą zacytowałem na początku postu.
Prawo Mojżeszowe jest spójne, jasne i klarowne. Posiada również wymiar, który stosujemy w duchowym życiu i przykład z wołami jest tutaj świetny. Fakt, że przykazanie o wołach nie dotyczyło wyłącznie wołów i że można je stosować dzisiaj w innych warunkach i w znaczeniu duchowym, nie oznacza kwestionowania tekstu Prawa Mojżeszowego. Podobnie jak interpretacja przykazań Prawa przez Jezusa nie jest zakwestionowaniem tekstu, lecz pokazaniem jego głębi i duchowych zastosowań. Rabini twierdzą, że Jezus zmienił Prawo Mojżeszowe. A On pokazał, jak należy je rozumieć w określonych warunkach i stosować pod Nowym Przymierzem.

W pewnym sensie zgadzam się z tezą, że Bóg powiedział więcej niż napisał. W takim sensie, że z tego, co napisał, wyciągamy wnioski dotyczące wielu rzeczy, choć nie czytamy ich bezpośrednich definicji w tekście. Przykład osoby już podawałem. Bóg nie napisał w Biblii, co to jest "osoba", nie podał żadnej definicji, a nawet nie ma tam takiego pojęcia. A jednak z tekstu wnioskujemy, że Duch Święty jest Osobą Boga. Przykładów wnioskowania z tekstu można podać więcej. A przecież według Twojej własnej logiki należałoby stwierdzić: "tego w Biblii nie widzę".

Cytuj:
ończąc swój długaśny post mam świadomość, że nie można wyczerpać w nim tak ogromnego tematu jakim jest omawiane zagadnienie. Mam także świadomość, że mogę nie przekonać Cię o słuszności swoich poglądów. Chcę tym mejlem odbiegającym tematycznie od całości wątku (choć może nie do końca) pokazać, że twoja interpretacja nie jest jedynie słuszna i można mieć inne zdanie na ten temat. I nie jest to zdanie głupie czy absurdalne, ale umocowane w Piśmie Świętym i spójne logicznie.
Nie twierdzę, że moja interpretacja jest jedynie słuszna. Jak najbardziej można mieć inne zdanie na każdy temat. Wydaje mi się, że protokół rozbieżności został spisany w dwóch naszych ostatnich postach. Mam wrażenie, że jest dosyć czytelny. Czytelnicy sami wyrobią sobie zdanie na temat tego, która z opcji jest bardziej umocowana biblijnie, spójna i logiczna.

Oczywiście, nie tylko możemy, ale nawet powinniśmy żyć z tym dalej, miłować się i szanować.

Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof

P.S.
Odpowiedziałem na Twój post m.in. dlatego, żeby "protokół rozbieżności" zaistniał i stał się bardziej czytelny. Dywagacje na temat Prawa Mojżeszowego mona kontynuować w innych wątkach. Ta dygresja i tak jest już chyba zbyt obszerna.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn gru 23, 2013 8:46 am 
Offline

Dołączył(a): Pt sie 28, 2009 9:17 pm
Posty: 118
Lokalizacja: Polska środkowo-wschodnia
Rafał napisał(a):
Cytuj:
Zatem bogaty lepiej sobie poradzi , bo go stać i pewnie jest mądrzejszy w procedurach z prowadzeniem działalności itp.A biedacy, chorzy , nieudacznicy no cóż, przykra sprawa ,nie dla was niebo bo zawaliliście z US.


Cichy, ja już czasami nie wiem, czy ty wiesz, na czym polega usprawiedliwienie z wiary? A jeśli wiesz, to czemu piszesz takie rzeczy???


Czyżbyś nie doczytał zdań poprzedzających to zdanie , które wyrwałeś z kontekstu, przez co wychodzi, że to ja twierdzę. Ja właśnie przedtem powiedziałem :
Cytuj:
Nie może być tak, że władca robi co chce, ustala podatki, tak, że duża część ludu nie daje sobie rady, a Bóg daje mu nieograniczoną prokurę i oprócz władcy On sam każe tych , którzy nie dają rady płacić, jak przestępców prawa Bożego.
Jak władza łamie prawa biednych, to Bóg im jeszcze dorzuci potępienie za grzech nieposłuszeństwa ??? Czy takie jest przesłanie Biblii ?

Napisałem tak, gdyż to z waszych wywodów wynika, że praca na "czarno jest grzechem",( z moim zaznaczeniem że b. trudno dostać inną, bo kryzys, bezrobocie,choroba, itp.). Czyli grzech ciągle popełniany (pracowanie na czarno) = utrata życia wiecznego. Dlatego moje słowa nie są niejako moje, ale dalsza część rozumienia zgodnie z waszym rozumowaniem, że bogaty, lepiej wykształcony, zdrowy, z obszarów, gdzie bezrobocie jest małe, lub stosunkowo małe (np. większe miasta w Polsce) ,łatwiej znajdzie pracę i uniknie piekła (przynajmniej z wypełnienia tego wymogu).
To podobnie jak Paweł powiedział : "
Cytuj:
Jeśli umarli nie bywają wzbudzeni, jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy."
jako wniosek nie ze swoich wywodów.


Cytuj:
Ja staram się być posłuszny władzy, respektuje ziemskie zwierzchności, bo takie mam jasne i klarowne zalecania w Piśmie.

Ja też się staram. Nawet po nawróceniu byłem na policji, aby wyznać popełnione przeze mnie łamanie prawa, chociaż było ono popełnione w czasie stanu wojennego w sprzeciwie świętu komunistycznemu.Wtedy oprócz wyrzucenia ze szkoły , mogło być nawet więzienie.
Cytuj:
Jeśli jednak dany władca, np. nasz rząd, próbuje przymusić mnie do działania wbrew Bogu, to ja wtedy bardziej słucham Boga, niż ludzi. Nadal respektuje władze, nie buntuje się i nie mówię, że nie mam władzy ziemskiej nad sobą,

Zgoda.
Cytuj:
...ale nie wykonam żadnej rzeczy, która jest sprzeczna z Bożym prawem.

Zgoda. Ja tylko bym dodał, "jeśli Bóg udzieli mi siły do tego". Sam nie zawsze daję radę.
Cytuj:
Każda władza jest od Boga ("bo nie ma władzy, jak tylko od Boga"), ale nie każdy władca jest przez Boga ustanowiony, trzeba o tym pamiętać.
(4) Powołują królów, lecz beze mnie, ustanawiają książąt, lecz bez mojej wiedzy. (Ozeasza 8 )

Zgoda.Tylko werset nie najlepszy wybrałeś, bo mówi tak jakby coś przeciwnego.

Cytuj:
Jeśli zatem rządzący chcą mnie zmusić do szczepienia, które powstało w wyniku morderstwa, to ja mówię NIE. Napisałem oświadczenie w tej sprawie, podsumowując je, że jeśli sprowadzona zostanie szczepionka etyczna, to dziecko zaszczepię.


Jak napisałem w tamtym dziale -zrobiłem podobnie. Nie było łatwo grożono karą (5 tys. zł.) i zaszczepieniem pod przymusem. Zmieniliśmy przychodnię i się udało bez reperkusji.

Zatem wniosek jest taki ,że złamanie prawa kraju nie musi być zawsze grzechem, BO PRAWO BOŻE JEST WAŻNIEJSZE, WYŻSZE OD PRAWA USTANOWIONEGO PRZEZ WŁADZĘ ZIEMSKĄ. Tego Paweł nie napisał, ale pismo mówi o tym w innym miejscu.
Cytuj:
Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi.
. Słowo "bardziej" wskazuje nam,że jest ono ponad ludzkim.

Cytuj:
Z drugiej strony płacę wszelkie podatki i w ŻADNYM razie nie widzę, żeby ustanowione podatki w Polsce były sprzeczne z prawem Bożym.

Ok. Tylko punkt wodzenia często zależy od punktu siedzenia.
Ja też płacę, ale widzę dużą sprzeczność na styku powinności dla państwa a możliwościami słabszych (tak skrótowo mówiąc) i ubogich .
Podałem wyliczenia oparte na liczbach wziętych z instytucji rządowych.Jeszcze raz, żeby było jaśniej podam przykład z życia.
Człowiek wierzący (który codziennie jest w naszym domu) , zbiera złom, puszki i butelki. Zarabia z tego gdzieś średnio około 600- zł na miesiąc (tak z grubsza biorąc). Zimą mniej.Latem więcej bo dorabia na czarno na zbiorze owoców. Gospodarz zatrudnia wielu, ale bez żadnej umowy.Powiedzmy, że średnia roczna z tym dorabianiem przy zbiorach wyniesie mu 900 zł na miesiąc.Jest to poniżej minimum socjalnego ( ok.1000 zł)
Kwota wolna od podatku wynosi ok 260- 270 zł na miesiąc. Od różnicy 900-260 zł powinien odprowadzić podatek.Podatek płaci się na podstawie albo z pracy u pracodawcy (ze stosunku pracy), albo z prowadzenia własnej działalności. Nie można ,z tego co pytałem (nawet w informacji krajowej), zapłacić ot tak sobie, ale trzeba to wykazać ze stosownych umów lub ewidencji działalności - czyli (jak mi powiedziano) z przychodów ewidencjonowanych.
W tym przypadku, który opisuję, wykluczamy pracę u pracodawcy (chyba, żeby określić, że pracuje u Boga bo mu sprząta Ziemię). Gdyby chciał założyć działalność poniesie dodatkowe koszty. W jego przypadku małe, bo ma już rower i przyczepkę , ale ZUS (1100 zł) zabierze mu cały przychód a jeszcze będzie na niego za mało,(pominę dalej inne koszty jak podatek - jeśli by był, pieczątki , doradca - wypełnianie PIT-u, bo są małe).Zabraknie mu przynajmniej 200 zł. Przez pierwsze 5 la jest mniejszy ZUS , ale to i tak zostałoby mu 200-300 zł.Poniżej minimum egzystencjalnego- czyli po prostu mówiąc nie da się wyżyć. Żeby mu się to opłacało legalnie to musiałby zarobić , przy pełnym ZUS-ie ok 2200-2500 zł, czyli 2,5 -krotnie więcej (150%).Żeby zapłacić te 19 % wymaganego podatku i ZUS musi osiągnąć 150 % wzrostu przychodu.
Co ma teraz zrobić. Od samego założenia działalności nie przybędzie mu przychodu , bo ilość butelek i puszek nie zależy od niego- (np.reklamy) .Prosić Boga o więcej towaru, to tak jakby prosić go o to, żeby w tym mieście więcej pili piwa (stąd puszki i butelki)- a to złe.
Prosić Boga o pozbycie się konkurencji (innych zbieraczy). Można,tylko że ich przybywa zamiast ubywać (jeden z jego braci też zbiera).
Zmienić pracę ? Chciałby.Zbór, do którego chodzi ,też mu to sugeruje i modlą się (uważają ją za grzeszną ale z powodu puszek i butelek pochodzących z grzechu pijaństwa) .Chciałby normalną, bo zbliża się do 50 lat a nie ma składek na emeryturę. Starość może być tragiczna.Już i tak mając normalną pracę zdążyłby uzbierać chybatylko na marną emeryturę.Nikt go nie zatrudni, bo nie zna się na niczym lub słabo zna (poza zbieraniem owoców).
O utrzymaniu z jałmużny od innych nie ma mowy, bo wierzący żyją tu biednie, poza tym nie myślą tak jak Wy , że lepiej nie pracować jak się nie ma na zapłacenie podatków.Raczej myślą: "kto nie pracuje niech nie je".
Zatem co ma robić ? Bóg mu też nie daje normalnej pracy,pomimo modlitw. Skoro nie daje to po co by wymagał ? On jest wierzącym od blisko 20 lat (z dużą przerwą) i w tej dziedzinie prawie nie ma u niego zmian. To był nałogowiec (niezupełnie jeszcze wyzwolony)i ma inne myślenie.Mówienie mu o własnej działalności to dla niego "kosmos"
Jest to liczna rodzina 9- cioro rodzeństwa, a z tego co wiem połowa nie będzie miała emerytury.Takich rodzin jest w tym jednym bloku kilka. W mieście nie wiem, bo nie liczyłem, ale niemało.Taki ktoś jak uwierzy w Pana ma długą drogę do bycia dobrym ,wykwalifikowanym, sumiennym pracownikiem. Ale pracy nie dostaje się automatycznie,to nie jest pewnik jak codzienny wschód słońca.

To przykład jeden z wielu. Są inne, gdzie ludzie bez nałogów mają pracę legalną za 1000-1400 zł, ale liczna rodzina, żeby wystarczyło i wtedy dorabianie po pracy na czarno, żeby w miarę się utrzymać.
Zatem czy pójdą do piekła ? Chyba,że zdążą przed śmiercią wyznać grzech pracy na czarno i niepłacenia podatków ( mimo, że w" normalnych " warunkach by tego nie robili). Ale najgorzej, że właśnie tacy biedacy NIE MYŚLĄ , że to jest grzech i go pewnie nie wyznają. .Wtedy tym bardziej by wychodziło ,że NIE dla biedaków oraz słabych na zdrowiu i umyśle jest Królestwo Boże, czyli odwrotnie jak mówi Biblia.??? :roll:
Dla nich to państwo "szwankuje", bo inne kraje lepiej się troszczą o bezrobotnych .Zarzucają państwu (władzy), że nie ma pracy a także zasiłków dla bezrobotnych pozwalających się utrzymać, tak jak w innych krajach. I o tym sam słyszę od takich ludzi .
Poza tym granica wolna od podatku w innych krajach jest o wiele wyższa (nawet 15 razy) i można zarobić na niezłe życie jak się chce, bez płacenia podatków i konfliktu z prawem( nie tylko ludzkim ale i boskim ??).Wniosek : zbawienie w np.Anglii , Austrii itp jest łatwiej osiągalne niż w Polsce. Czyli obywatel bogatszego kraju ma łatwiejszy dostęp do nieba niż biednego ?? :roll:
Cytuj:
Dodam więcej, płacę abonament radiowo-telewizyjny :) , choć nie jest mi lekko płacić i kablówce i państwu. Zawsze jednak mogę zrezygnować z telewizora, jeśli mnie nie będzie stać na opłaty.

Niepłacenie tego jest złodziejstwem, bo TV dostarcza konkretną usługę.Więc należy zapłacić.
Podatek nie jest zapłatą, lecz daniną. Od dawania przez poddanego. Jest to według mnie powinność wobec władzy świeckiej.Jak daję- to ze swojego. To co sam wypracowałem lub wytworzyłem.Jak sam u siebie pracuję - nie muszę dawać (np sam sobie wybuduję dom). Jak wypracuję poniżej kwoty do opodatkowania, też nie muszę dawać. Gdyby był to grzech, to w każdym przypadku jest grzechem. Czy ukradniesz 5 złoty ,za które nie ma więzienia , czy 5 tys. za które jest więzienie to zawsze jest to grzech.
Zbiór praw bożych, których złamanie skutkuje grzechem, mamy w Torze, potwierdzona i zinterpretowana przez Jezusa w Mat; 5:17-20.I do tego było powiedziane aby "nic nie dodawać ani nic nie ujmować".Nauka apostolska porusza się w tym obszarze. Apostołowie nie tworzyli nowych praw Bożych, bo nie byli prawodawcami, mogli je tylko interpolować na poszczególne przypadki.
Cytuj:
Braci i sióstr, którzy z różnych przyczyn złamali prawo nie wysyłam do piekła, a tłumaczę, że prawa niesprzecznego z Bożym prawem trzeba przestrzegać. Wg mnie jest to bardzo proste.

Proste jak budowa cepa.
Tylko sami napisaliście o duchu prawa wobec np. przepisów drogowych, które powoduje niejako "łamanie prawa".Ja nie uznaję praw władzy świeckiej jako święte i nieprzekraczalne chyba, że są zgodne z Bożymi.Reszta podlega wg mnie podejścia w duchu i w odniesieniu do Bożych praw i intencji.Nie tylko drogowe, np, prawo pracy, łowieckie,ale też i cywilno- prawne.
Cytuj:
A władców, którzy źle swój urząd sprawują, Bóg rozliczy.

Zgoda. Od tego może powinniśmy byli zacząć. Piszesz, "którzy źle swój urząd sprawują"- ok. Czyli ustanawiają też złe prawa.
Jeśli Bóg uzna winnym króla , czy inną władzę za złe prawo,które wydał lub utrzymał po poprzedniej władzy,to wina będzie po jego stronie. Zatem nie będą winni w oczach Boga poddani, którzy tego złego prawa nie przestrzegali, chociaż oczach władzy są winni. Nie może być tak, że winne są obie strony.
Zatem możemy stwierdzić ,że BÓG OSĄDZA WŁADCÓW I ICH RZĄDY CZYLI USTANAWIANE PRZEZ NICH PRAWA I WYKONYWANIE ICH.
Ale pytanie brzmi według czego Bóg ma sądzić tych władców. Oczywiście według swojego świętego, wiecznego, niezmiennego i doskonałego prawa zarówno dla Żydów jak i dla wszystkich ludzi i państw . Jest wyraźnie wiele razy powiedziane " Będziecie przestrzegać MOICH praw..."Tych w Torze.

Cytuj:
Cytuj:
"Niebojący się stracić życia.." powiadasz. To jeśli niepłacenie podatków jest grzechem ZAWSZE, powiedz mi dlaczego wymienieni przeze mnie prześladowani nie poddali się karze utraty życia doczesnego, aby nie stracić życia wiecznego z powodu nieopłacenia podatków.


Nie bardzo rozumiem pytanie, doprecyzuj. O jakich prześladowanych piszesz? Konkretnie.

No to jeszcze raz.Po twoim stwierdzeniu
Cytuj:
. Widzę Boga takiego, którego znali też różni bohaterowie wiary, niebojący się stracić życia swego, a cóż dopiero pracy...

zrozumiałem, że chodzi Ci o raczej zagłodzenie siebie i rodziny na śmierć, aby nie popełnić grzechu pracy na czarno, bo lepiej stracić pracę. To miałoby być bohaterstwem wiary. Tak zrozumiałem.
Ponieważ np. w Rzymie starożytnym jednym z podstawowych podatków był podatek pogłówny -płacony od "łepka" (podatek dwudrachmowy, który zapłacił Jezus był jedną z form takiego podatku). Spisy ludności w Rzymie prowadzono dla wszystkich podległych obywateli ( Łk;1-5), według stanu i płci, we własnym miejscu zamieszkania.Zatem dane osobowe każdego były w posiadaniu urzędów rzymskich. Uważam za wysoce prawdopodobne, że odnotowywano w odpowiednich rejestrach kto płaci, za jaki okres i ile i zapewne są na to dokumenty historyczne (sam ich nie szukałem).
Jak przyszło prześladowanie w Rzymie, to chrześcijanie idąc płacić podatek, zostaliby zidentyfikowani,złapani i poddani karze więzienia lub często śmierci za bycie chrześcijaninem.Skoro się chowali i stworzyli podziemne społeczności,to nie mogli jednocześnie się ujawniać w urzędach płacąc podatki.
Takie są moje wnioski, które uważam za całkowicie prawdopodobne i logiczne .
Zatem niepłacenie podatków albo było to grzechem ,albo można było tego nie czynić w warunkach zagrożenia życia i nie było grzechu. Jeśli zachodził ten drugi przypadek ,byłoby to curiosum. Bo co to za grzech który, raz jest a innym razem nie jest grzechem. Jak kłamiesz to czy okłamujesz kogoś na milion czy na grosz, zawsze będzie to kłamstwo, tak samo jak kradniesz. Większa skala nie zmienia kategorii czynu.
Chyba, że niepłacąc jednak grzeszyli z lęku o życie.
Cytuj:
I wyjaśnij, czy wg ciebie życie wieczne jest uwarunkowane płaceniem, bądź nie podatków?

Ja nie jestem na miejscu Boga. Jednak w świetle tego co rozumiem i piszę, myślę,że ci o których pisałem, że nie dają sobie rady z zarabianiem na utrzymanie lub czynią to z ledwością, będą przez Boga potraktowani ulgowo. Jest to wg mnie zgodne z" prawem ubogich"o którym mówi Pismo oraz z innymi tekstami w Piśmie np :
3Mojż 19:13 Nie będziesz uciskał swego bliźniego i nie będziesz go obdzierał.
Natomiast lepiej zarabiający , nie odprowadzadzjący podatków , może zostać po pierwsze słusznie ukarany przez władze, a po drugie , rozliczony przez Boga za zgorszenie innych i chciwość serca. Ale w tym przypadku kryteria są w ręku Boga, i nie chcę się za niego wypowiadać. Lepiej po prostu płacić.Chyba, że nie ma z czego.
Cytuj:
Tak naprawdę to ja już nie wiem, Cichy, o co walczysz w swoich wpisach? :roll:
Może dosłownie w trzech zdaniach napiszesz? Wiem, że fajnie jest, gdy klepią nas po plecach za świadectwo życia, ale jak widzisz tutaj nie wszyscy się nim zachwycili, dostrzegając niepokojące jego elementy.

Ja jako zwierzę koszerne przeżuwam pokarm -Słowo i na końcu wydalam kupę - wnioski. Dobre przeżucie i spokojne daje "zdrową "kupę. Złe przeżucie i pośpiech powoduje biegunkę- pochopne wnioski.Zdaje mi się , że niektórzy mieli tu biegunkę co do osądzenia moich intencji i zamiarów,chociaż podawałem moje próby i perturbacje oraz osobiste cierpienia.
Dochodzenie do pewnego poziomu to nie wskoczenie od razu na najwyższe piętro. Zwłaszcza, że nie każdy startuje z takim samym poziomem zdolności osobistych jak i w takich samych warunkach otaczającej go rzeczywistości.
Wchodzę tu rzadko, bo nie czuję się dobry w kwestiach teoretyczno- teologicznych , a tylko czasem dorzucę coś z życia, bo trochę mam doświadczeń. Ja pracuję i pracowałem raczej z materią nieożywioną (rękami) a nie ze słowem i teoriami. Nie mam też czasu i warunków do częstego udzielania się tutaj.Teraz też nie będę mógł rychło odpowiedzieć.
W sumie to i tak wniosek z naszych wywodów jest ten podobny- trzeba słuchać władzy i płacić podatki o ile to nie łamie Bożych przykazań (ja dodałbym i o ile się da).
Pozdrawiam i życzę trwania w przykazaniach Pana.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn gru 23, 2013 11:20 am 
Offline

Dołączył(a): Pt sie 28, 2009 9:17 pm
Posty: 118
Lokalizacja: Polska środkowo-wschodnia
Smok Wawelski napisał(a):
cichy napisał(a):
Wiemy o prześladowaniach chrześcijan. Były całe podziemne społeczności , które się chowały przed władzą.W Rzymie żyli w katakumbach, w Kapadocji całe miasto wydrążone w skałach, chowali się w dolinach niedostępnych gór, w jaskiniach. Jak oni wtedy płacili podatki? Przyszli sobie do miasta do urzędu zapłacili podatek podając imię i mogli spokojnie odejść ? Zapewne nie pokazywali się w urzędach.
Cichy, czy Ty żyjesz w katakumbach? Chowasz się " w dolinach niedostępnych gór, w jaskiniach"? Czemu kolejny raz zasłaniasz się sytuacją innych i z wyjątków usiłujesz robić reguły?


Napisałem to w odniesieniu do słów Rafała, kiedy pisał o poświęceniu dla Boga nie tylko pracy ,ale i życia. To objaśniłem szerzej w poprzednim poście.
Natomiast Ty znowu wrzucasz kamyczek do mojego ogródka zarzucając mi czy JA mieszkam w jaskiniach ?No ja wiem że tam mieszkają przede wszystkim smoki. Nie mam zamiaru zajmować Ci miejsca, chociaż jutro może będę w pod Wawelem.Ani nie przywiozę wypchanej owcy. :wink:
Rozmawiamy o posłuszeństwie władzy a także płaceniu podatków w przypadkach , które opisałem wcześniej.Ty przekraczasz granicę dyskusji odnosząc to do mnie i to już nie raz. Inni też, a przecież prosiłem. Trudno, skoro musisz.
Zastanawia mnie co powiedziałeś o robieniu wyjątków z reguły. Czyżbyś zatem w prawie podatkowym dopuszczał wyjątki, w kontekście prześladowań za wiarę ?
SW napisał(a):
cichy napisał(a):
A jeśli byli usprawiedliwieni w niepłaceniu podatków, to czy tylko w takich przypadkach na masową skalę to uchodzi? A co z przypadkami o mniejszej skali, gdy podstawowe potrzeby są zagrożone?
Ty nie zmniejszasz skali, tylko porównujesz sytuacje nieporównywalne. Czyli mnożysz kilogramy przez kilometry. :roll:

Za przeproszeniem ja bardzo dobrze widzę wspólny mianownik (wspólną skalę) w zagrożeniu życia w sposób bezpośredni z powodu prześladowań, z zagrożeniem życia przez biedę (niedożywienie), choroby i (brak pieniędzy na leczenie) itd,itp. Chociaż tu nie jest to bezpośrednio. Wystarczy zobaczyć jak do lekarzy czeka się średnio po 8 miesięcy w kolejkach (a nawet 2 lata- np mój stryjek na operację obu oczu na zaćmę). Czy taki człowiek ma bez zająknięcia pracować i płacić podatki jak zdrowie mu siadło ???
To nie są kilogramy przez kilometry a co coś jak metry przez centymetry.
Oto dane GUS :
Cytuj:
Odsetek osób w gospodarstwach domowych o wydatkach poniżej granicy ubóstwa skrajnego (tzn. poniżej
poziomu minimum egzystencji) wynosił zarówno w 2011, jak i 2012 roku 6,7%. (....)
W 2012 roku odsetek osób zagrożonych ubóstwem relatywnym
wyniósł 16% ..

Zatem skrajnie ubogich jest w Polsce ok 2,5 mln ludzi. Relatywnie ubogich ponad 6 mln.
Czy to są pojedyncze wyjątki ?? :roll:

Mam do Twoich wypowiedzi sporo spostrzeżeń. Jeśli inni się już wypowiedzieli to spytam Cię na początek o dwie sprawy, które wcześniej były wspomniane, a które też dotyczą tego wątku.
Po pierwsze służba wojskowa.
To co napisałeś o Janie Chrzcicielu (co mówił do żołnierzy) to wiadomo, bo należał on do okresu Starego Przymierza , a wtedy i Żydzi też prowadzili wojny . Słowa o zakazie składania przysięgi wypowiedział Jezus. Mamy Nowe Przymierze a teraz zabójstwem jest już nie tylko miecz ale nawet gniew.
Jak ktoś usłyszy ewangelię będąc żołnierzem, to jest zbawiony ale władza nie zdejmuje z niego odpowiedzialności za słowo przysięgi i może pójść pod sąd .
Wiadomo, że kiedyś miała ona też funkcję policji. Teraz jest to służba powołana do walki zbrojnej, ze szczególnym uwzględnieniem zabijania wrogów.
Pytanie : Jak ma się zachować młody wierzący w obliczu tego problemu ? Ma być posłuszny Słowu Bożemu, czy władzy.
Cytuj:
Jk 5:12 bw "A przede wszystkim, bracia moi, nie przysięgajcie ani na niebo, ani na ziemię, ani nie składajcie żadnej innej przysięgi; ale niech wasze 'tak' będzie 'tak', a wasze 'nie' niech będzie 'nie', abyście nie byli pociągnięci pod sąd."

Cytuj:
Mt 5:34 bw "A Ja wam powiadam, abyście w ogóle nie przysięgali ....Niechaj więc mowa wasza będzie: Tak - tak, nie - nie, bo co ponadto jest, to jest od złego."

Ja wyraźnie tam widzę żeby żadnej przysięgi nie składać. A wiadomo też do czego ona ma zobowiązywać. Do zabijania .Zarówno w obronie jak i ataku - ale to i tak grzech.
To że są zapiski w dokumentach starożytnych o służbie chrześcijan czy rzekomych chrześcijan nie znaczy , że jest zgodne z Bożym prawem. Jak ja bym poszedł do WKU to też mają wykazy z ewangelicznymi chrześcijanami ,którzy służyli (bo tacy byli i są).
Proszę się odnieść do tej kwestii.

Po drugie niedziela jako dzień święty ???
Coś tam widziałem taki wpis.
Cytuj:
Więc dla ratowania zdrowia lub życia możesz kogoś uzdrowić w szabat albo w niedzielę.
.Gdzie jest tam przykazanie o świętowaniu niedzieli.Bo to ma związek z posłuszeństwem prawu Bożemu lub państwowemu ,pracowania lub nie w sobotę. Wiem, że będziesz udowadniał to z Rzymian (niestety jest to zalecenie do traktowania młodych w wierze i nie pada tam słowo :sabat), lub innych wypowiedzi Pawła.Chyba mi nie powiesz w zawoalowany sposób, że Paweł usunął sabat lub go zrównał z innymi dniami ?
Inne kwestie postaram się poruszyć jak będę miał czas za Bożą pomocą.
Pozdrawiam .


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn gru 23, 2013 12:32 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 20, 2009 11:11 am
Posty: 527
Lokalizacja: Białystok
Cichy, dzięki za wpis i komentarz. Cieszę się, że zgadzamy się w kilku kwestiach. Nie będę ustosunkowywał się szczegółowo do twojego wpisu, bo mam wrażenie, że będziemy się kręcić w kółko. Swoje stanowiska już znamy, a i czytelnicy mogą sobie wyrobić zdanie na podstawie tego, co już zostało napisane. Poniżej tylko kilka niezbędnych moim zdaniem wyjaśnień.

Werset z Ozeasza dobrałem prawidłowo - dotyczy drugiej części zdania.

Odmowa pracy na czarno nie równa się zagłodzeniu rodziny na śmierć.

Ukrywanie się z powodu prześladowań za wiarę i nie płacenie wtedy podatków nie równa się nie płaceniu podatków, gdy jest taka możliwość.


Mam dalej kilka wątpliwości, w różnych kwestiach, które poruszasz lub do których się odnosisz. Dotyczą one np. usprawiedliwienia wyłącznie z wiary, możliwości utracalności zbawienia w wyniku powtarzalności grzechów, przestrzegania przykazań Pana (jakich przykazań? jakiego prawa?). Ale są na UP zupełnie oddzielne wątki, gdzie tego typu tematy już są i jeśli już dyskutować o nich, to właśnie tam. Tutaj i tak odbiegamy mocno od tematu podanego przez Owieczkę.

Na koniec - szczerze odradzam używanie niecenzuralnych i jasno kojarzących się z czynnościami fizjologicznymi słów, nawet w dobrych intencjach. Próżno bowiem szukać podobnych porównań w Piśmie.

Pozdrawiam

Rafał

_________________
"Albowiem nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą KU ZBAWIENIU każdego, kto wierzy" Rzym. 1:16; www.kuzbawieniu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn gru 23, 2013 1:27 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
cichy napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
cichy napisał(a):
Wiemy o prześladowaniach chrześcijan. Były całe podziemne społeczności , które się chowały przed władzą. W Rzymie żyli w katakumbach, w Kapadocji całe miasto wydrążone w skałach, chowali się w dolinach niedostępnych gór, w jaskiniach. Jak oni wtedy płacili podatki? Przyszli sobie do miasta do urzędu zapłacili podatek podając imię i mogli spokojnie odejść? Zapewne nie pokazywali się w urzędach.
Cichy, czy Ty żyjesz w katakumbach? Chowasz się "w dolinach niedostępnych gór, w jaskiniach"? Czemu kolejny raz zasłaniasz się sytuacją innych i z wyjątków usiłujesz robić reguły?
Napisałem to w odniesieniu do słów Rafała, kiedy pisał o poświęceniu dla Boga nie tylko pracy, ale i życia. To objaśniłem szerzej w poprzednim poście.
Natomiast Ty znowu wrzucasz kamyczek do mojego ogródka zarzucając mi czy JA mieszkam w jaskiniach? No ja wiem że tam mieszkają przede wszystkim smoki. Nie mam zamiaru zajmować Ci miejsca, chociaż jutro może będę w pod Wawelem.Ani nie przywiozę wypchanej owcy. :wink:
Cichy, ja Cię proszę... :roll: . Od początku tego wątku usiłujesz stworzyć i wykorzystać "biblijne precedensy" do obrony własnych tez. Powołujesz się na przykłady, które nie maja się nijak do obowiązku płacenia podatków przez nas i to jest kolejny przykład. Wierzący chowający się w jaskiniach nie są powodem, dla którego my mielibyśmy dzisiaj unikać płacenia podatków. Nie musimy chować się przed władzą w katakumbach. Dlatego zwracam uwagę, że po raz kolejny dokonujesz pewnego rodzaju manipulacji.

cichy napisał(a):
Rozmawiamy o posłuszeństwie władzy a także płaceniu podatków w przypadkach, które opisałem wcześniej. Ty przekraczasz granicę dyskusji odnosząc to do mnie i to już nie raz. Inni też, a przecież prosiłem. Trudno, skoro musisz.
Zastanawia mnie co powiedziałeś o robieniu wyjątków z reguły. Czyżbyś zatem w prawie podatkowym dopuszczał wyjątki, w kontekście prześladowań za wiarę?
No, to teraz zaprzeczyłeś sam sobie. Najpierw twierdzisz, że przekroczyłem granicę dyskusji, a następnie stawiasz pytanie potwierdzające, że nie przekroczyłem granic dyskusji. Kiedy będziesz prześladowany za wiarę i zaczniesz chować się w katakumbach, porozmawiamy o tym, czy nie możesz czy nie chcesz płacić podatków. Na razie wydaje mi się, że nie chcesz i szukasz wszelkich możliwych powodów, żeby to usprawiedliwić.

cichy napisał(a):
SW napisał(a):
cichy napisał(a):
A jeśli byli usprawiedliwieni w niepłaceniu podatków, to czy tylko w takich przypadkach na masową skalę to uchodzi? A co z przypadkami o mniejszej skali, gdy podstawowe potrzeby są zagrożone?
Ty nie zmniejszasz skali, tylko porównujesz sytuacje nieporównywalne. Czyli mnożysz kilogramy przez kilometry. :roll:
Za przeproszeniem ja bardzo dobrze widzę wspólny mianownik (wspólną skalę) w zagrożeniu życia w sposób bezpośredni z powodu prześladowań, z zagrożeniem życia przez biedę (niedożywienie), choroby i (brak pieniędzy na leczenie) itd,itp. Chociaż tu nie jest to bezpośrednio. Wystarczy zobaczyć jak do lekarzy czeka się średnio po 8 miesięcy w kolejkach (a nawet 2 lata- np mój stryjek na operację obu oczu na zaćmę). Czy taki człowiek ma bez zająknięcia pracować i płacić podatki jak zdrowie mu siadło ??? To nie są kilogramy przez kilometry a co coś jak metry przez centymetry.
Oto dane GUS (...):
Cichy, żyjesz w czasie pokoju i masz Boga, który:

a) Każe Ci płacić należne podatki, a cesarzowi to, co cesarskie
b) Jest Wszechmocny

Czyli jest w stanie sprawić, żebyś mógł płacić podatki. Dlatego nie muszę z Tobą rozmawiać jak z niewierzącym człowiekiem, który nie zna Boga. Chyba że muszę?

Cichy napisał(a):
To co napisałeś o Janie Chrzcicielu (co mówił do żołnierzy) to wiadomo, bo należał on do okresu Starego Przymierza, a wtedy i Żydzi też prowadzili wojny.
Sorry, Żydzi za czasów Jana Chrzciciela nie prowadzili wojen. Chyba, że masz jakieś wiarygodne dane na ten temat. Z tego, co wiem, byli wtedy pod rzymską okupacją. Jan Chrzciciel zwrócił się do żołnierzy i nie wiemy, jakie oni byli narodowości. Jan Chrzciciel jako prorok mówił od Boga. Do żołnierzy w czasie pokoju.

Cichy napisał(a):
Słowa o zakazie składania przysięgi wypowiedział Jezus. Mamy Nowe Przymierze a teraz zabójstwem jest już nie tylko miecz ale nawet gniew. Jak ktoś usłyszy ewangelię będąc żołnierzem, to jest zbawiony ale władza nie zdejmuje z niego odpowiedzialności za słowo przysięgi i może pójść pod sąd. Wiadomo, że kiedyś miała ona też funkcję policji. Teraz jest to służba powołana do walki zbrojnej, ze szczególnym uwzględnieniem zabijania wrogów.
Teraz mamy wojsko zawodowe, a nawet dawniej była możliwość odbywania zastępczej służby wojskowej. Poza tym, w biblijnym przykazaniu nie ma nawet mowy o zabijaniu w ramach działań wojennych. Z tego przykazania wychodzi Pan Jezus, a mówi ono o morderstwie z premedytacją. W Prawie Mojżeszowym służba wojskowa była czymś normalnym i nie zaprzeczała przykazaniu "nie morduj". A Prawo jest doskonałe i samo sobie nie zaprzecza.

Cichy napisał(a):
Pytanie : Jak ma się zachować młody wierzący w obliczu tego problemu? Ma być posłuszny Słowu Bożemu, czy władzy.
Cytuj:
Jk 5:12 bw "A przede wszystkim, bracia moi, nie przysięgajcie ani na niebo, ani na ziemię, ani nie składajcie żadnej innej przysięgi; ale niech wasze 'tak' będzie 'tak', a wasze 'nie' niech będzie 'nie', abyście nie byli pociągnięci pod sąd."

Cytuj:
Mt 5:34 bw "A Ja wam powiadam, abyście w ogóle nie przysięgali ....Niechaj więc mowa wasza będzie: Tak - tak, nie - nie, bo co ponadto jest, to jest od złego."

Ja wyraźnie tam widzę żeby żadnej przysięgi nie składać. A wiadomo też do czego ona ma zobowiązywać.
Odpowiedź: Chodzi o to, żeby nasze życie było wystarczającą poręką naszego słowa i żeby nasze "tak" było "tak", a nasze "nie", żeby było "nie". Dlatego jest napisane o tym, żeby mowa nasza była wiarygodna. Nie ma tutaj sprzeczności między posłuszeństwem Słowu Bożemu i władzy. Dlatego pierwsi chrześcijanie służyli w wojsku. Nie znali jeszcze doktryny Świadków Jehowy i innych ugrupowań, które nie rozumiejąc kontekstu nakładają na swoich wiernych brzemiona, których sami nie tykają palcem. Dlatego też przysięga w sądzie również jest dozwolona. Istotą przykazania jest zakaz składania pustych przysiąg lub ślubów. Nie wiem, czy przysięgałeś coś własnej żonie podczas ślubu, ale jeśli nie wolno składać żadnych przysiąg w twoim rozumieniu, to zgrzeszyłeś. :D

Dokładnie nauczanie Pana Jezusa brzmi następująco:

"Słyszeliście także, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, ale dotrzymasz Panu przysiąg swoich. A Ja wam powiadam, abyście w ogóle nie przysięgali ani na niebo, gdyż jest tronem Boga, ani na ziemię, gdyż jest podnóżkiem stóp jego, ani na Jerozolimę, gdyż jest miastem wielkiego króla; ani na głowę swoją nie będziesz przysięgał, gdyż nie możesz uczynić nawet jednego włosa białym lub czarnym. Niechaj więc mowa wasza będzie: Tak - tak, nie - nie, bo co ponadto jest, to jest od złego." [Mat. 5:33-37]

We wstępie do powyższego nauczania Pan Jezus powiedział:

"Nie mniemajcie, że przyszedłem rozwiązać zakon albo proroków; nie przyszedłem rozwiązać, lecz wypełnić. Bo zaprawdę powiadam wam: Dopóki nie przeminie niebo i ziemia, ani jedna jota, ani jedna kreska nie przeminie z zakonu, aż wszystko to się stanie. Ktokolwiek by tedy rozwiązał jedno z tych przykazań najmniejszych i nauczałby tak ludzi, najmniejszym będzie nazwany w Królestwie Niebios; a ktokolwiek by czynił i nauczał, ten będzie nazwany wielkim w Królestwie Niebios. Albowiem powiadam wam: Jeśli sprawiedliwość wasza nie będzie obfitsza niż sprawiedliwość uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do Królestwa Niebios" [Mat. 5:17-20]

Tymczasem Twoja interpretacja sugeruje, że zrobił coś, czego nie zrobił. Czyli że anulował przykazanie Tory, mówiące o fałszywych lub inaczej pustych przysięgach. Coś tu się ewidentnie nie zgadza.

Cichy napisał(a):
To że są zapiski w dokumentach starożytnych o służbie chrześcijan czy rzekomych chrześcijan nie znaczy , że jest zgodne z Bożym prawem. Jak ja bym poszedł do WKU to też mają wykazy z ewangelicznymi chrześcijanami, którzy służyli (bo tacy byli i są). Proszę się odnieść do tej kwestii.
Służba wojskowa była czymś normalnym we wczesnym Kościele i nie wiem, na jakiej podstawie twierdzisz, że ówcześni chrześcijanie byli "rzekomymi" chrześcijanami - wydaje mi się, że podstawą Twojego twierdzenia jest wyłącznie Twoje własne założenie, że nie mogli być prawdziwymi chrześcijanami, ponieważ rozumieli tekst biblijny inaczej niż Ty. Ale Twoje założenie może wynikać z faktu, że błędnie rozumiesz Prawo Mojżeszowe w tym zakresie. Sam przyznajesz, że pozwalało ono na służbę wojskową. Ale nie widzisz, że służba wojskowa i zakaz morderstwa z premedytacją to dwie różne rzeczy. W Prawie Mojżeszowym istniało również pojęcie zabójstwa w afekcie i zabójstwa przypadkowego, które były inaczej traktowane i inaczej karane niż to jedno, o którym mówisz. Nie rzucaj wszystkiego do jednego worka.

Cichy napisał(a):
Po drugie niedziela jako dzień święty ???
Coś tam widziałem taki wpis.
Cytuj:
Więc dla ratowania zdrowia lub życia możesz kogoś uzdrowić w szabat albo w niedzielę.
. Gdzie jest tam przykazanie o świętowaniu niedzieli. Bo to ma związek z posłuszeństwem prawu Bożemu lub państwowemu ,pracowania lub nie w sobotę. Wiem, że będziesz udowadniał to z Rzymian (niestety jest to zalecenie do traktowania młodych w wierze i nie pada tam słowo: sabat), lub innych wypowiedzi Pawła. Chyba mi nie powiesz w zawoalowany sposób, że Paweł usunął sabat lub go zrównał z innymi dniami ?
Wypowiedzi Pawła są wystarczającą podstawą, żeby się na nie powoływać.

"Jeden robi różnicę między dniem a dniem, drugi zaś każdy dzień ocenia jednakowo; niechaj każdy pozostanie przy swoim zdaniu. Kto przestrzega dnia, dla Pana przestrzega; kto je, dla Pana je, dziękuje bowiem Bogu; a kto nie je, dla Pana nie je, i dziękuje Bogu. Albowiem nikt z nas dla siebie nie żyje i nikt dla siebie nie umiera; bo jeśli żyjemy, dla Pana żyjemy; jeśli umieramy, dla Pana umieramy; przeto czy żyjemy, czy umieramy, Pańscy jesteśmy. Na to bowiem Chrystus umarł i ożył, aby i nad umarłymi i nad żywymi panować. Ty zaś czemu osądzasz swego brata? Albo i ty, czemu pogardzasz swoim bratem? Wszak wszyscy staniemy przed sądem Bożym" [Rzym. 14:5-10]

"Niechże was tedy nikt nie sądzi z powodu pokarmu i napoju albo z powodu święta lub nowiu księżyca bądź sabatu.  Wszystko to są tylko cienie rzeczy przyszłych; rzeczywistością natomiast jest Chrystus" [Kol. 2:16-17]

Jeśli przestrzegasz szabatu dla Pana, to możesz uzdrawiać również w szabat. Jeśli przestrzegasz niedzieli dla Pana, to możesz uzdrawiać również w niedzielę. Jeśli przestrzegasz środy dla Pana, to możesz uzdrawiać również w środę. Ale nie osądzaj nikogo z powodu dnia, którego on przestrzega dla Pana.

Myślę, że gdybyś traktował płacenie podatków taką samą gorliwością, z jaką traktujesz inne przykazania (które moim zdaniem nie do końca rozumiesz), to w ogóle nie byłoby dyskusji. Ale widzę, że jesteś gotów naginać Pismo, żeby usprawiedliwić łamanie przykazań tam, gdzie jest mowa o podatkach, natomiast sztywno trzymasz się litery Pisma (cytując Nowy Testament!) tam, gdzie jest mowa o przysiędze. Nie sądzisz, że to jest co najmniej niekonsekwentne?

P.S.
Jeśli będziesz w Krakowie, a będziesz miał chwilkę, to ja Cię chętnie poznam osobiście. Różnica poglądów między nami wcale mi w tym nie przeszkadza. Ewentualne szczegóły możemy ustalić na priva.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt gru 24, 2013 2:50 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Jeszcze jedno, bo dopiero teraz zauważyłem:

cichy napisał(a):
Ja jako zwierzę koszerne przeżuwam pokarm -Słowo i na końcu wydalam kupę - wnioski. Dobre przeżucie i spokojne daje "zdrową "kupę. Złe przeżucie i pośpiech powoduje biegunkę - pochopne wnioski. Zdaje mi się, że niektórzy mieli tu biegunkę co do osądzenia moich intencji i zamiarów, chociaż podawałem moje próby i perturbacje oraz osobiste cierpienia.
Niestety, nie zmieniam mojego zdania na temat Twoich intencji. Są w najlepszym przypadku niejasne, a w najgorszym - stanowią wypaczanie Słowa Bożego w celu usprawiedliwiania nieprawości. I powtarzają się prawie w każdym poście mimo Twoich zapewnień, że tak nie jest.

Dołączam do apelu Rafała związanego z naturalistycznymi opisami czynności fizjologicznych. Myślę, że świętym nie przystoi mówić tak jak to robią ludzie nieczystych ust i serca. Mamy to napisane wprost choćby w Ef. 4:29.

cichy napisał(a):
Dochodzenie do pewnego poziomu to nie wskoczenie od razu na najwyższe piętro. Zwłaszcza, że nie każdy startuje z takim samym poziomem zdolności osobistych jak i w takich samych warunkach otaczającej go rzeczywistości.
Wchodzę tu rzadko, bo nie czuję się dobry w kwestiach teoretyczno - teologicznych, a tylko czasem dorzucę coś z życia, bo trochę mam doświadczeń. Ja pracuję i pracowałem raczej z materią nieożywioną (rękami) a nie ze słowem i teoriami. Nie mam też czasu i warunków do częstego udzielania się tutaj.Teraz też nie będę mógł rychło odpowiedzieć.
Ze zdrowej teologii powinno wypływać właściwe postępowanie, które podoba się Bogu. To się nazywa prawdziwa pobożność. Jeśli nasze postępowanie przeczy w jakimś obszarze Słowu Bożemu, to należy zmienić postępowanie, a nie naginać Słowo Boże tak, żeby usprawiedliwiało nasze postępowanie. Nie tylko Ty masz trudne doświadczenia i żadne doświadczenia nie usprawiedliwiają bronienia tezy, że w określonych okolicznościach Bóg zwalnia nas od przestrzegania przykazań. Takie myślenie powoduje stopniową deprawację umysłu. Deprawacja do jest właśnie błędny stosunek do prawa, skutkujący życiem w grzechu.

cichy napisał(a):
W sumie to i tak wniosek z naszych wywodów jest ten podobny - trzeba słuchać władzy i płacić podatki o ile to nie łamie Bożych przykazań (ja dodałbym i o ile się da).
Jeśli o mnie chodzi, to wniosek z naszych wywodów nie jest podobny do Twojego. Trzeba słuchać władzy i płacić podatki. Nigdzie w Biblii nie jest napisane "o ile się da". Rozmawiamy o sytuacji takiej, w jakiej Paweł napisał list do Rzymian, gdzie jasno i wyraźnie jest napisane o płaceniu podatków i posłuszeństwie władzy. Ponieważ pod względem możliwości płacenia podatków nie znajdujemy się w innej sytuacji niż ówcześni adresaci Pawłowego nauczania, nie możemy sobie dodawać do Pisma "o ile się da" ani "jeśli to nie łamie Bożych przykazań". Takie dodatki do Pisma po pierwsze są kłamstwem [Przyp. Sal. 30:5-6], a po drugie - stanowią ogromne pole do nadużyć w postaci własnej interpretacji tego, "co się da" i szukania precedensów w Piśmie, które nie mają związku z tematem, ale wydaje nam się, że zwalniają nas z obowiązku płacenia podatków. Tego wszystkiego w Twoich wpisach było aż za dużo i zostało Ci to pokazane. Co z tym zrobisz, to jest Twoja sprawa. Ale są również osoby słabe w wierze, które czytając podobne "produkcje" mogą dojść do wniosku, że w Piśmie zawsze można znaleźć "lukę prawną" pozwalającą ominąć posłuszeństwo wobec jasno sprecyzowanych przykazań.

Jeśli ktokolwiek miał jeszcze wątpliwości, czy Prawo jest dzisiaj potrzebne chrześcijanom posiadającym Ducha Świętego, to myślę, że niniejszy wątek daje odpowiedź. Bywa, że zasmucamy Ducha Świętego i chodzimy według ciała, ośmielając się nawet naginać Pismo do naszych wyobrażeń. Każdy, kto łamie Prawo, jest przestępcą Prawa i powinien pokutować [Jak. 2:9], ponieważ grzech jest przestępstwem Prawa [I Jana 3:4]. Dlatego Prawo zostało dane po to, żeby pokazywać standard świętości ludziom, którzy sprzeciwiają się "zdrowej nauce, zgodnej z ewangelią chwały błogosławionego Boga" [I Tym. 1:10-11]. A przecież zbawionym od potępienia Prawa ludziom zdarza się tak postępować i jeszcze to usprawiedliwiać. W sumie nikt z nas chyba nie może powiedzieć, że choć raz tego nie zrobił. Chodzi o to, żeby w takim przypadku wyprostować swoje drogi przed Panem, zamiast iść w zaparte.

"Wiemy zaś, że Prawo jest piękne, jeśli ktoś się nim prawidłowo posługuje" [I Tym. 1:8 interlinia]

Mamy kilka wątków, gdzie ewentualnie można rozwijać dyskusję na temat samego Prawa i jego zastosowania pod Nowym Przymierzem. I lepiej by było robić to tam, gdyby ktoś zechciał. Moje powyższe podsumowanie miało na celu pokazanie związku tego wątku z potrzebą czytania Pisma i poważnego traktowania tego, co ono mówi.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 07, 2014 7:35 pm 
Przesłuchałam sobie wywiad z Richardem Stallmanem, twórcą wolnego oprogramowania i działaczem na rzecz prawa do prywatności obywateli, który Smok Wawelski zamieścił w wątku "Smutne rzeczy w USA". USA niby daleko i fajnie, że ten wątek nie ma tytułu "... w Polsce", ale kwestia jest aktualna, a internet teoretycznie nie ma granic.

Mianowicie: powróciło mi pytanie z postu, którego ostatecznie nie zamieściłam, bo mi się skasował, jak to mi się czasem tutaj dzieje. Jak z perspektywy naszej dyskusji ocenilibyśmy Edwarda Snowdena? Co ciekawe, jakiś czas temu w rozmowie z moim mężem na jakiś dalszy temat, przywołał on Snowdena jako negatywny przykład braku lojalności pracowników do swoich pracodawców. Owszem, przykład trafiony, ale nie potępiam Snowdena. Stallman wyrażał mu wdzięczność za to, że wywiódł na światło dzienne i udowodnił to, co ten mógł tylko przypuszczać. Bez dowodów dostarczonych przez Snowdena, wypowiedź Stallmana może brzmieć jak teoria spiskowa.

A moim nieszczęśliwie skasowanym poście pytałam jeszcze o Wasze poglądy na temat zaangażowania chrześcijan w działania przeciwko władzy, z którą się nie zgadzamy, (nielegalne, dodam). Solidarność? Ruchy oporu? Strajki pracowników? Zapytam infantylnie: czy chrześcijanin może należeć do związku zawodowego, którego decyzje mogą przecież mieć także wydźwięk polityczny? W ogóle problemy moralne może stwarzać przynależność do organizacji świeckich różnego typu.

Edit: z Pisma najbardziej konkretny motyw w tym temacie to chyba rada Jezusa, by uczniowie opuścili oblężoną Jerozolimę. Co też zrobili, a ich brak udziału w powstaniu miał bardzo wymierne konsekwencje: zostali uznani za tchórzy.

A legalna działalność polityczna? Jak patrzycie na zaangażowanie chrześcijan w politykę? Jeśli należy się do jakiejś partii, trzeba liczyć się z tym, że może ona większością głosów podejmować decyzje sprzeczne z naszym sumieniem. A my jako część tej organizacji postrzegani jesteśmy jako wyraziciele linii partii. Co z czasem poświęconym na politykę (nawet w wymiarze lokalnym, społecznym, nie mówię o wielkiej) zamiast na sprawy Królestwa?

Z drugiej strony: być bezwolnym, cichym obywatelem, obojętnym na to, co się dzieje wokół i angażującym się tylko w sprawy indywidualne?

Piszę ten post nie tylko poruszona wywiadem ze Stallmanem, ale także dlatego, że ostatnio bardzo intensywnie myślę nad stopniem zaangażowania chrześcijan w sprawy tego świata. Społeczne, polityczne, kulturalne, wykonywany zawód… Miałam z tym zawsze problem, z taką nieokreślonością w tej sprawie. Wiecie, ja mam wiele problemów wynikających z wychowania w chrześcijańskiej rodzinie, w kościele, które mogą być obce tym, którzy nawrócili się jako dorośli, świadomi ludzie. Mnie gryzło, że moi rodzice są tak mało zaangażowani. A sama, choć się na to zżymałam, angażowałam się mało. Nie wiedziałam, jaki wybrać zawód, który byłby odpowiedni nie tylko dla moich umiejętności, ale także do faktu, że jestem chrześcijanką. Odrzucałam ambicje, nie robiłam planów, po drodze wpadłam w idealistyczną pułapkę, że „Pan Bóg pokieruje twoim życiem”, i własnych planów nie robiłam, ba! nawet nie rozwijałam zainteresowań.

Wybaczcie prywatę, jednak do teraz mam z tymi kwestiami problem. Ostatnio obudziłam się z mocną myślą o tym, że należy odwrócić się od świata. Kołatała mi się w głowie od rana, chyba pozostałość jakiegoś snu. Mówimy: odwrócić się od świata i zwrócić się ku Bogu. Mówimy, że w Królestwie Bożym nie ma bezrobocia. Pytam: jak wygląda praktyka? Co Wy sądzicie? Jak Wy żyjecie? Jak Wy wychowujecie/wychowywaliście swoje dzieci?


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 07, 2014 9:48 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Hanneli napisał(a):
Powróciło mi pytanie z postu, którego ostatecznie nie zamieściłam, bo mi się skasował, jak to mi się czasem tutaj dzieje.
Uwaga techniczna: Pojedyncza sesja wpisywania postu na forum jest ograniczona czasowo. Dlatego przy pisaniu dłuższych postów albo dłuższej przerwie w pisaniu jednego dobrze jest skopiować go choćby do schowka, żeby się potem nie zdziwić.

Hanneli napisał(a):
Jak z perspektywy naszej dyskusji ocenilibyśmy Edwarda Snowdena? Co ciekawe, jakiś czas temu w rozmowie z moim mężem na jakiś dalszy temat, przywołał on Snowdena jako negatywny przykład braku lojalności pracowników do swoich pracodawców. Owszem, przykład trafiony, ale nie potępiam Snowdena. Stallman wyrażał mu wdzięczność za to, że wywiódł na światło dzienne i udowodnił to, co ten mógł tylko przypuszczać. Bez dowodów dostarczonych przez Snowdena, wypowiedź Stallmana może brzmieć jak teoria spiskowa.
Snowden nie jest wprawdzie człowiekiem odrodzonym, ale zrobił coś, co nakazywało mu sumienie i zapłacił za to cenę. Szacunek. Nie był agentem, nie wziął pieniędzy od nikogo. On po prostu ujawnił przestępstwo, jakiego dopuściła się władza wobec obywateli, którzy ją wybrali. Kiedy skruszony mafioso sypie swoich kolegów, na ogół nikt się nie martwi o to, że jest nielojalny, ponieważ działa dla dobra obywateli. To samo zrobił Snowden. Niestety, prawo zostało w tym aspekcie skonstruowane i wykorzystane przez władzę w sposób niegodziwy, który jest absolutnie sprzeczny z Bożymi normami postępowania w prawdzie i działania na zasadzie "tak, tak, nie nie". Przecież państwo domaga się prawdomówności i przejrzystości od obywateli. Uważam, że prawo pozwalające na bezpodstawne szpiegowanie wszystkich jest typowym przykładem sytuacji, w której bardziej trzeba słuchać Boga niż ludzi.

Snowden posłuchał sumienia. Stallman mówi, że chciałby prowadzić takie życie, z którego mógłby być dumny. To też jest przejaw posiadania sumienia danego od Boga. Skażonego grzechem, ale jednak odczuwającego dyskomfort w odpowiedzi na oczywistą niesprawiedliwość.

Hanneli napisał(a):
A moim nieszczęśliwie skasowanym poście pytałam jeszcze o Wasze poglądy na temat zaangażowania chrześcijan w działania przeciwko władzy, z którą się nie zgadzamy, (nielegalne, dodam). Solidarność? Ruchy oporu? Strajki pracowników? Zapytam infantylnie: czy chrześcijanin może należeć do związku zawodowego, którego decyzje mogą przecież mieć także wydźwięk polityczny? W ogóle problemy moralne może stwarzać przynależność do organizacji świeckich różnego typu.
Problem polega na tym, że działalność polityczna odbywa się na warunkach świata. Dlatego utopią jest słuszne zaangażowanie chrześcijan w polityce. Dowody mamy na naszym własnym podwórku. Chrześcijanin albo musi krakać tak jak ogół polityków, albo opuścić ugrupowanie, w którym krakać nie chce. Dlatego pierwsi chrześcijanie trzymali się z daleka od polityki, a niektórzy jak Tertulian musieli tłumaczyć cesarzowi, dlaczego trzymają się z daleka. Polecam jego "Apologię".

http://www.earlychristianwritings.com/t ... ian01.html

Zresztą nie tylko on tłumaczył, dlaczego chrześcijanie przyjmują takie stanowisko. "Apologii" tego typu jest więcej.

Hanneli napisał(a):
z Pisma najbardziej konkretny motyw w tym temacie to chyba rada Jezusa, by uczniowie opuścili oblężoną Jerozolimę. Co też zrobili, a ich brak udziału w powstaniu miał bardzo wymierne konsekwencje: zostali uznani za tchórzy.
Nie tylko za tchórzy, ale nawet za zdrajców. Właśnie dlatego, że okazali posłuszeństwo Jezusowi. Zresztą Paweł też pisze:

"Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością? Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym? Jakiż układ między świątynią Bożą a bałwanami? Myśmy bowiem świątynią Boga żywego, jak powiedział Bóg: Zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich, I będę Bogiem ich, a oni będą ludem moim. Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan,I nieczystego się nie dotykajcie; A ja przyjmę was i będę wam Ojcem, a wy będziecie mi synami i córkami, mówi Pan Wszechmogący" [II Kor. 6:14-18]

Hanneli napisał(a):
Z drugiej strony: być bezwolnym, cichym obywatelem, obojętnym na to, co się dzieje wokół i angażującym się tylko w sprawy indywidualne?
Nie, Pismo nie zaleca obojętności. Ale nasze Królestwo nie jest z tego świata. Owszem, w sytuacjach, które nie zmuszają nas do wchodzenia w jedno jarzmo z niewiernymi możemy, a nawet powinniśmy działać zgodnie z prawem - nawet, jeśli chcielibyśmy w ten sposób zmienić prawo. To jest dzisiaj czasem wykonalne. Na pewno powinniśmy się modlić o rządzących, bo o tym Pismo mówi wprost, podając nawet, dlaczego powinniśmy się o nich modlić:

"Przede wszystkim więc napominam, aby zanosić błagania, modlitwy, prośby, dziękczynienia za wszystkich ludzi, za królów i za wszystkich przełożonych, abyśmy ciche i spokojne życie wiedli we wszelkiej pobożności i uczciwości. Jest to rzecz dobra i miła przed Bogiem, Zbawicielem naszym, który chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy" [I Tym. 2:1-4]

Paweł powołał się na swoje obywatelstwo rzymskie w sytuacji, gdy chciano go potraktować niesprawiedliwie [Dz. Ap. 16:37; 22:25], co odniosło skutek [22:29; 23:27]. Nie angażował się jednak w politykę po to, żeby "przemycać Ewangelię" albo "dawać świadectwo chrześcijańskiej postawy". Chrześcijanie nie zmienią świata inaczej niż poprzez głoszenie Ewangelii, ponieważ to Ewangelia jest mocą ku zbawieniu każdego, kto wierzy [Rzym. 1:16], a nie chrześcijanie.

Hanneli napisał(a):
Piszę ten post nie tylko poruszona wywiadem ze Stallmanem, ale także dlatego, że ostatnio bardzo intensywnie myślę nad stopniem zaangażowania chrześcijan w sprawy tego świata. Społeczne, polityczne, kulturalne, wykonywany zawód… Miałam z tym zawsze problem, z taką nieokreślonością w tej sprawie. Wiecie, ja mam wiele problemów wynikających z wychowania w chrześcijańskiej rodzinie, w kościele, które mogą być obce tym, którzy nawrócili się jako dorośli, świadomi ludzie. Mnie gryzło, że moi rodzice są tak mało zaangażowani. A sama, choć się na to zżymałam, angażowałam się mało. Nie wiedziałam, jaki wybrać zawód, który byłby odpowiedni nie tylko dla moich umiejętności, ale także do faktu, że jestem chrześcijanką. Odrzucałam ambicje, nie robiłam planów, po drodze wpadłam w idealistyczną pułapkę, że „Pan Bóg pokieruje twoim życiem”, i własnych planów nie robiłam, ba! nawet nie rozwijałam zainteresowań.
Ja żałuję, że nie znałem Boga, gdy podejmowałem decyzję o studiach. Gdybym Go znał, pewnie wybrałbym inaczej. Ale On kieruje moim życiem i to nie jest żadna "idealistyczna pułapka".

"Ci, których Duch Święty prowadzi, są dziećmi Bożymi" [Rzym. 8:14]

Albo to jest prawda, albo nie. Ludzkie ambicje są idealistyczną pułapką - wydaje nam się czasem, że możemy Panu Bogu "pomóc" na tym świecie. Ale prawda jest taka, że jeśli nie damy Mu się użyć jako pokorne narzędzia, to "popłyniemy" i zaczniemy się angażować w chrześcijańskie "działaczostwo", które jest niczym innym jak budowaniem ze słomy, siana i desek.

Hanneli napisał(a):
Wybaczcie prywatę, jednak do teraz mam z tymi kwestiami problem. Ostatnio obudziłam się z mocną myślą o tym, że należy odwrócić się od świata. Kołatała mi się w głowie od rana, chyba pozostałość jakiegoś snu. Mówimy: odwrócić się od świata i zwrócić się ku Bogu. Mówimy, że w Królestwie Bożym nie ma bezrobocia. Pytam: jak wygląda praktyka? Co Wy sądzicie? Jak Wy żyjecie? Jak Wy wychowujecie/wychowywaliście swoje dzieci?
Bóg nie zostawia bezrobotnymi tych, którzy chcą pracować w jego winnicy - cała przypowieść jest temu poświęcona [Mat. 20:1-16]. Albo to jest prawda, albo nie. Ja wiem, że to prawda i wiem, że Bóg chętnie używa tych, którzy chcą Mu służyć na jego warunkach. Dzieciom możemy pokazać kierunek, dać świadectwo własnym życiem, a potem modlić się, żeby w samodzielnym życiu, kiedy nie będziemy mieli już na nie bezpośredniego wpływu, dokonały właściwych wyborów. Czasem to trwa, czasem boli, ale wierzę, że modlitwy rodziców idą za ich dziećmi. I słyszałem piękne świadectwa na ten temat.

Bóg jest bezkompromisowy i tego samego oczekuje od własnych dzieci. W końcu sam dał nam przykład na Krzyżu, prawda?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sty 08, 2014 8:20 pm 
Offline

Dołączył(a): So wrz 25, 2010 3:14 pm
Posty: 42
Hej, ciekawe pytania Hanelli. [quote=]być bezwolnym, cichym obywatelem, obojętnym na to, co się dzieje wokół i angażującym się tylko w sprawy indywidualne?[/quote]
Mysle ze ta potrzeba angazowania sie w sprawy polityczne czy w ogole spoleczne jest naturalna, wiele ludzi widzac niesprawiedliwosc chcialoby miec na to jakis wplyw ale w przypadku dzieci Bozych to niebezpieczna aktywnosc. Bo caly ten "system" to nie tylko dzielo czlowieka, ale duch Antychrysta, ktory juz w czasach wiezy babel chcial zjednoczyc ludzkosc.
Mysle ze Biblia nam pokazuje zeby jednak ufac Bogu, czasem wbrew wlasnemu rozumowi bo wiele drog wydaje sie ludziom dobrych a prowadza do zatracenia. Podobnie z politycznym angazowaniem. W teorii to sie wydaje dobrym pomyslem, tak jak mowi Richard Stallman, ze jesli ludzie zaczna reagowac to moze uda sie cos zmienic, jednak Biblia mowi cos innego. Ten swiat jest do gruntu zepsuty bo zepsute sa ludzkie serca. Nie da sie naprawic swiata bez zmiany ludzkich serc a to jest mozliwe tylko przez nowe narodzenie z Boga. Przy czym Biblia mowi ze ciasna jest brama i waska droga i niewielu ja znajduje. Ludzie po prostu maja swoje poczucie dobra i swoje poczucie sprawiedzliwosci i chca isc swoja droga. Historia pokazuje ze ci ktorzy walczyli ze zlym systemem, jesli udalo im sie go jakos pokonac i zajac jego miejsce, nie byli ani troche lepsi. Taka jest ludzka natura. Buntuje sie przeciwko wladzy bo zbuntowala sie przeciewko Bogu.
Sama sie kiedys zastanawialam jak to powinno byc z tym obalaniem swieckiej, lamiacej prawo wladzy. I nie umiem znalezc dla tego usprawiedliweinia w Biblii. I doszlam do wniosku ze wladza ludzka nie byla Bozym zamiarem od poczatku, ale oczywiscie po upadku czlowieka stala sie koniecznoscia. Bog nakazal Adamowi panowac nad wszystkimi zwierzetami ale nie nad innym czlowiekiem. Kiedy Izraelici nalegali aby miec krola tak jak inne narody, Bog ostrzegl ich ze krolowie beda nad nimi panowac, uciskac ich, pobierac podatki itp. A jednoczesnie wszelka wladza pochodzi od Boga, to On ja ustanawia i On obala. Jednak dzieci Boze zyja w krolestwie Bozym, mamy chyba pokazywac swiatu ze mamy Krola, zydowskiego Mesjasza, ze nic nam do tego swiata, ze jestesmy tu przechodniami i nie stanowimy zagrozenia dla ziemskich wladz. Jezus mowil ze gdyby Jego krolestwo bylo z tego swiata to Jego uczniowie walczyliby dla Niego.
Wiec mysle ze ta idea angazowania sie i zmieniania swiata choc bardzo necaca bo buduje ludzkie ego ktore chce swiata na swoich wlasnych warunkach, to jest pulapka, wystarczy popatrzec na ruchy ekumeniczne, sa tam dobrzy, moralni ludzie ktorzy chca dobrych rzeczy. Ale nie taki jest Bozy plan.
Jezus byl cichy i pokornego serca i Jego glosu nie bylo slychac na ulicach. Jego glos to Slowo Boze, to jedyna droga i jedyne swiatlo dla tego swiata. Wiec jesli ludzie nie chca sluchac Jego Slowa, to nie ma innej drogi, i wszelkie ludzkie sposoby "naprawiania" swiata sa tylko ludzkimi sposobami i wioda do nikad.
Biblia pokazuje nam ze na swiecie i wsrod wierzacych bedzie coraz gorzej, Jezus zastanawial sie czy znajdzie wiare na ziemi gdy przyjdzie ponownie. Mamy ratowac sie z tego pokolenia przewrotnego. I docierac do kogo sie da, a to najlepiej robic na poziomie prywatnym, indywidualnym, zeby ktos mogl tez zobaczyc swiadectwo naszego zycia.
Przyjdzie czas kiedy jedynym ratunkiem dla wierzacych bedzie pochwycenie, to jest zapowiedziane i tego mamy wyczekiwac. Inaczej nie uratowalibysmy sie. Ci ktorzy zostana na ziemi albo zostana meczennikami za wiare albo, wiekszosc, nawet takich ludzi ktorzy widza cale zlo tego systemu, uwierzy w "ostry obled". To nie jest walka z krwia i cialem wiec przylaczanie sie do ludzi ktorzy tylko w tym zyciu nadzieje maja nie ma sensu.
U mnie z praktyka to jest tak ze ucze sie cierpliwie szukac Bozej woli, pomimo ze nieraz mam ochote zrobic cos co wydaje mi sie dobre. jednak zbyt wiele razy okazalo sie ze to pomylka. To jest taka silna potrzeba aktywnosci ze na prawde cierpie uczac sie czekac na Boga :) Dzieci ucze o Bogu, co lepszego moge dla nich zrobic? Jednoczesnie caly czas wyjasniam i odkrecam, bo sa w wieku wczesnoszkolnym i naiwnie ufaja "wspanialej wizji swiata" jaka im sie w szkole przedstawia np spiewaja piosenki o tym jak to wspaniale gdyby sie wszyscy ludzie polaczyli razem i zaprowadzili pokoj na swiecie, ehh , nic nowego pod sloncem


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sty 08, 2014 10:25 pm 
Smok Wawelski napisał(a):
Snowden nie jest wprawdzie człowiekiem odrodzonym, ale zrobił coś, co nakazywało mu sumienie i zapłacił za to cenę. Szacunek. Nie był agentem, nie wziął pieniędzy od nikogo. On po prostu ujawnił przestępstwo, jakiego dopuściła się władza wobec obywateli, którzy ją wybrali. Kiedy skruszony mafioso sypie swoich kolegów, na ogół nikt się nie martwi o to, że jest nielojalny, ponieważ działa dla dobra obywateli. To samo zrobił Snowden. Niestety, prawo zostało w tym aspekcie skonstruowane i wykorzystane przez władzę w sposób niegodziwy, który jest absolutnie sprzeczny z Bożymi normami postępowania w prawdzie i działania na zasadzie "tak, tak, nie nie". Przecież państwo domaga się prawdomówności i przejrzystości od obywateli. Uważam, że prawo pozwalające na bezpodstawne szpiegowanie wszystkich jest typowym przykładem sytuacji, w której bardziej trzeba słuchać Boga niż ludzi. […] Problem polega na tym, że działalność polityczna odbywa się na warunkach świata. Dlatego utopią jest słuszne zaangażowanie chrześcijan w polityce.
Można by zatem wysnuć zalecenie, by owszem, ujawniać zachodzące w świecie nadużycia, które krzywdzą ludzi, ale nie angażować się w społecznikostwo, aktywne, zorganizowane „we wspólnym jarzmie” ze światem przeciwdziałanie im / zwalczanie ich?
Bardzo Ci dziękuję za Twoją odpowiedź, także Tobie – Sister. To jest dla mnie trudniejsze niż myślałam, z czystym sumieniem, a tak naprawdę gwoli czystego sumienia, odciąć się od poczucia powinności zaangażowania społecznego, działania w organizacjach etc…
Smok Wawelski napisał(a):
Ja żałuję, że nie znałem Boga, gdy podejmowałem decyzję o studiach. Gdybym Go znał, pewnie wybrałbym inaczej. Ale On kieruje moim życiem i to nie jest żadna "idealistyczna pułapka". "Ci, których Duch Święty prowadzi, są dziećmi Bożymi" [Rzym. 8:14] Albo to jest prawda, albo nie. Ludzkie ambicje są idealistyczną pułapką - wydaje nam się czasem, że możemy Panu Bogu "pomóc" na tym świecie. Ale prawda jest taka, że jeśli nie damy Mu się użyć jako pokorne narzędzia, to "popłyniemy" i zaczniemy się angażować w chrześcijańskie "działaczostwo", które jest niczym innym jak budowaniem ze słomy, siana i desek.
Ciekawe… Powiem szczerze, że chyba podświadomie przeszłam do założenia, że może Bóg nie daje w takich sprawach indywidualnych objawień, nie prowadzi w sensie wyboru drogi zawodowej lub podejmowania życiowych decyzji. „Boże prowadzenie” zostało to u mnie gdzieś w teorii, a w praktyce zaczęłam przyjmować wersję, ora et labora. Zastanawiam się ponadto, co z Bożym prowadzeniem w przypadku konsekwencji wyborów, które człowiek podjął bez Boga. Chyba się nieco pogubiłam.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 145 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 60 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL