Na początku powiem, z czym się zgadzam. Zgadzam się, że należy wziąć pod uwagę kontekst przypowieści oraz to, do kogo była ona skierowana, w jakim celu i w odpowiedzi na jakie pytanie lub problem. Zgadzam się, że 3 podobieństwa z rozdziału 15 są skierowane do innej grupy słuchaczy niż podobieństwa z rozdziału 16. W 15:1 Jezus zwraca się do (celników + grzeszników) i (faryzeuszy + uczonych w Piśmie) = 2 grupy słuchaczy na raz. Od 16:1 Jezus mówi do uczniów o pieniądzach, a chciwi faryzeusze się przysłuchują [16:14].
I tutaj przestaję się z Tobą zgadzać. Moim zdaniem nie ma żadnych powodów, żeby rozdziały 15 i 16 łączyć w jedną całość. Rozdział 15 mówi o stosunku do Boga ludzi uważających się za sprawiedliwych i upamiętaniu grzeszników, a rozdział 16 mówi o stosunku do pieniędzy, korzystaniu z bogactw i chciwości. Marnotrawstwo z podobieństwa o SM jest tylko ilustracją jego odejścia od Ojca i roztrwonienia dziedzictwa. I nie chodzi bynajmniej o finanse.
aolsza napisał(a):
Skoro pójdziemy tym tropem, że przypowieść o Synu Marnotrawnym była skierowana do uczonych w Piśmie, to pojawia się pytanie, co Pan Jezus chciał przez nią powiedzieć i komu. Może właśnie to, ze to oni, naród Izrelski i oni jako duchowi przywódcy są na manowcach, są zagubieni, z dala od domu Ojca.
Zauważ, jaki problem został zilustrowany przez Pana Jezusa w 3 podobieństwach z rozdziału 15. Problem jest postawiony w wersetach 2-3:
"Faryzeusze zaś i uczeni w Piśmie szemrali i mówili: Ten grzeszników przyjmuje i jada z nimi. Powiedział im więc takie podobieństwo: (...)" [Łuk. 15:2-3]Wszystkie 3 podobieństwa z rozdziału 15 stanowią odpowiedź na szemranie faryzeuszy, że Jezus przyjmuje grzeszników i jada z nimi. Dlatego po pierwszym podobieństwie mówi "Albo (...)" [15:8] i zaczyna drugie podobieństwo ilustrujące problem, a "potem rzekł" [15:11], ilustrując problem trzecim podobieństwem.
Czyli z jednej strony mamy wśród słuchaczy grupę "sprawiedliwych" (faryzeusze + uczeni w Piśmie), a z drugiej strony grupę grzeszników (celnicy + grzesznicy). Pan Jezus pokazuje, że większa jest radość w niebie z upamiętania jednego grzesznika niż z 99 sprawiedliwych, którzy nie potrzebują upamiętania [w. 1-7], że wielka jest radość w niebie nad jednym grzesznikiem, który się upamięta [w. 8-10], a następnie zaczyna mówić o obydwóch grupach - czyli i sprawiedliwych i grzesznikach, którzy są synami tego samego Ojca. I to jest podobieństwo o SM.
Podobieństwo jest wypowiedziane bezpośrednio do Żydów i mówi bezpośrednio o Żydach - tych, którzy są sprawiedliwi (lub za takich się uważają), oraz o tych, którzy są grzesznikami i mają tego świadomość. Chodzi o pojedyncze osoby, a nie o grupę jako całość - we wszystkich 3 podobieństwach jest mowa o upamiętaniu pojedynczych osób. Jeśli zastosujemy to w formie analogii do Kościoła, to też będzie chodziło o pojedyncze osoby w Kościele, a nie o cały Kościół. Po prostu trzymajmy się tego, co jest napisane, zamiast puszczać wodze fantazji.
Starszy syn z podobieństwa ilustruje "sprawiedliwych" i ich reakcję na to, że Bóg raduje się z powrotu i upamiętania niesprawiedliwych. "Sprawiedliwi" służyli Bogu i przestrzegali przykazań, ale byli nastawieni wyłącznie na siebie, co nie jest dla Boga radością. Dlatego nie potrafili się radować z upamiętania swoich braci, którzy byli grzesznikami. A nawet się uważali za lepszych i brzydzili się nimi. To jest podobieństwo o autentycznej miłości do Boga i braci skontrastowanej z poczuciem własnej sprawiedliwości. A także o stosunku Boga do Jego dzieci, które trwonią dziedzictwo, idąc do świata. I o Jego reakcji na ich powrót, jesli się upamiętają.
aolsza napisał(a):
Sytuacja współczesnego kościoła m.in ewangelicznego jest dość podobna do sytuacji religijnej w Izraelu w czasach Pana Jezusa. Ap. Paweł pisze, że cokolwiek wcześniej napisano, ku naszej nauce napisano. To otwiera w pewien sposób drzwi do czerpania lekcji dla kościoła z historii i z zachowania ludu Bożego. Zastanawiałem się nad starszym bratem, Clendennen mówi, że to jest naród izraelski.
Zgadzam się, że historia zatacza koło i że z historii Izraela należy czerpać lekcje (to drugie jest nawet napisane wprost przez Pawła). Natomiast nie zgadzam się, że starszym bratem jest naród izraelski - podobieństwo nie daje nawet cienia takiej sugestii. Gdyby tak było, to Jezus nie płakałby nad Jerozolimą w związku z sądem, który miał przyjść. Stwierdzenie ojca "synu, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko moje jest twoim" [15:31] raczej nie pokrywa się z faktami historycznymi. Przynajmniej jeśli chodzi o całego Izraela - przecież większość gałęzi została wyłamana z powodu niewiary i teraz Ojciec czeka na nich, aż cały Izrael się nawróci, choć co do wybrania są umiłowani ze względu na praojców [Rzym. 11:25-29].
aolsza napisał(a):
JA bym widział np wierzących którzy lata tkwią wiernie przy boku Pana i juz zaczyna im się wydawać, że jest nudno, że Ojciec nie organizuje im przyjęć radosnych, ze moze o nich nieco zapomniał, (sic!) Może to jest bardziej midrasz niż objawienie
I tutaj znów się z Tobą zgadzam (z bratem Clendennenem nie). Ale w tym miejscu przechodzimy do zastosowania podobieństwa w naszym życiu. Ja również uważam, że chodzi o wierzących (pojedynczo), którzy wiernie trwają w Panu - i każdy z nich jest ilustrowany przez starszego brata (oczywiście nie jest to podobieństwo o nawróceniu nieodrodzonych ludzi, bo oni nigdy dziećmi Bożymi się nie stali i nie mają dziedzictwa, które mogliby trwonić - patrz Jan 1:12-13 i Ef. 1:14). W takim razie młodszy brat musi być dzieckiem Bożym posiadającym dziedzictwo. Skoro tak, to poszedł do świata i zaczął to dziedzictwo trwonić, nurzając się w nieczystościach. I jeśli mamy zastosować tę przypowieść do nas, to raczej mówi ona o stosunku wierzących do Boga, o ich ewentualnej własnej sprawiedliwości i o miłości do braci, na których Ojciec wciąż czeka i raduje się, kiedy się upamiętają i wrócą na drogi Pańskie. Starszy brat nie wychodził razem z ojcem na drogę w oczekiwaniu na powrót marnotrawnego. Ile czasu najdłużej modliliście się za brata/siostrę, którzy odeszli ze zboru i nurzają się w nieczystościach tego świata? Jak bardzo ucieszyliście się z jego/jej powrotu?
Moim zdaniem "marnotrawny Kościół" jest hasłem (ale tylko hasłem), które w pewnym sensie może oddawać stan dzisiejszego Kościoła. Tylko, że nie wynika to w żaden sposób z rzetelnej interpretacji podobieństwa o Synu Marnotrawnym.