www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Pn kwi 29, 2024 12:29 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 7 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: So maja 04, 2013 10:26 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Zaczęłam ten wątek, bo dzisiaj czasem wstyd się przyznać do tego, że jest się 'chrześcijaninem ewangelicznym". W wielu zborach dzieje się źle, zwiedzenie przyjmuje nowe oblicza i zatacza coraz szersze kręgi, nie można już tak po prostu polecić komuś zielonoświątkowego kościoła jako zdrowego, biblijnego( bo nie wszystkie zbory tej denominacji są zdrowe), zresztą dotyczy to wszystkich ewangelicznych denomiancji.
ALE...dla niektórych fakt, że wśród ewangelicznych dzieje się źle powoduje, że w ogóle się gorszą i odchodzą od zdrowej, biblijnej nauki. No, tak działa zwiedzenie i diabeł się pewnie z tego cieszy. Często są to ludzie wrażliwi, mający więcej poznania, inteligentni. Patrzą na wszystko to, co dookoła nich się dzieje, a że nie są ugruntowani w prawdzie na tyle, żeby się ostać, mówią sobie " w takim bałaganie Boga być nie może!"- i mają chyba rację. Tyle, że...wylewają dziecko z kąpielą.
Niektórzy odchodzą w ogóle od jakiegokolwiek kościoła, inni szukają bezpieczeństwa w strukturach kościoła tradycyjnego. Oczywiście, znajdują jedynie ułudę, pozór tego bezpieczeństwa, oparty na ludzkiej religijności, na drugim człowieku. Jedni i drudzy są w wielkim niebezpieczeństwie. Co robić, żeby nie wpaść w taką diabelską pułapkę?
Człowiek szuka intuicyjnie swojego miejsca, źle mu( jeśli już w Boga uwierzył i stał się dzieckiem Bożym) samemu. Tylko, że warto płacić taką cenę za przynależność i pozory bezpieczeństwa?
Obserwowałam takie "przemiany" u nowonarodzonych, niestety. Najpierw widzieli odstępstwo wśród ewangelicznych. Odchodzili, ale nie ustawali w szukaniu na własną rękę. Potem odnajdywali się w zwiedzonych strukturach kościelnych, np. w KRK. Stopniowo nasiąkali zwiedzeniem, ich myślenie się zmieniało, serce twardniało na Bożą prawdę.

Chcialam zacząc ten wątek, żeby pokazać, że mimo upadku kościoła ewangelicznego rozumianego jako ogół zborów różnych denominacji, PRAWDZIWE CHRZEŚCIJAŃSTWO wciąż trwa, prawdziwe dzieci Boże wciąż istnieją, że są jeszcze ci, dla których PRAWDA ma znaczenie, dla których SŁOWO jest jedynym autorytetem. Żeby ci, co widzą, nie zniechęcali się, nie szukali iluzji, nie próbowali opierać się na człowieku.
Jeśli ktoś uwierzył w kłamstwo, że bez członkostwa w jakimś lokalnym zborze odpadnie od Boga i boi się, że jeśli zrezygnuje z chorej społeczności ze zwiedzionym nauczaniem będzie z nim źle, to chcę mu powiedzieć- będzie z tobą źle, jeśli tam zostaniesz. Nie namawiam do masowego opuszczania zborów, wiem, że są jeszcze zdrowe społeczności, piszę o tych chorych zborach, ekumenicznych, z niebiblijnymi nauczaniami, tych, które nie walczą z grzechem, w których tak naprawdę nie ma miłości między ludźmi.
Wiem, że ludzie są zmęczeni, że chcą odpocząć, niektórzy mają dość walki i osamotnienia w związku ze swymi przekonaniami. Nie poddawajcie się, nie jesteście sami.

Myślę, że najważniejsze to być w Duchu i w prawdzie, że Bóg będzie błogosławił, chocbyśmy musieli zejść do podziemi...

Kościół- ten prawdziwy- istnieje dzisiaj, są dzieci Boże, które miłują Boga, choć na pewno nikt nie jest doskonały( ale dzieci Boże nie miłują grzechu i nie trwają w nim dobrowolnie, mimo świadomości tego, czym grzech jest. I nie muszą zdobywać tej świadomości "latami").

A kościoły tradycyjne, chociaż mają pozór potęgi i trwałości nie zapewnią zbawienia, nie są pośrednikami do Pana Boga i nie są w prawdzie, nie ma tam czego szukać. Jedno wielkie oszustwo, kolos na glinianych nogach.

Nie sugerujmy się nazwami, nie szukajmy po nagłówkach...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So maja 04, 2013 6:01 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
"Ja (...) zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą" [Mat. 16:18]

Tylko taki Kościół jest nie do zdobycia przez bramy piekielne, który został zbudowany przez Pana Jezusa, a nie przez człowieka. A Pan nie buduje instytucji ani organizacji. Ekklesia to jest zgromadzenie wywołanych ze świata - takich, którzy położyli ufność w Panu Jezusie, a nie w człowieku, w tradycji, w organizacji czy w instytucji. Bo to On jest Drogą, Prawdą i Życiem.

Zauważmy, że wymiar organizacyjny nowotestamentowego Kościoła jest minimalny, a wymiar instytucjonalny nie istnieje. Odejście od tego wzorca zaowocowało zmianą mentalności wierzących, którą widać nawet dzisiaj wśród chrześcijan ewangelicznych. Bardzo wiele osób myśli, że to Kościół przyprowadza do Jezusa, a nie Jezus do Kościoła. Czyli Kościół jest traktowany jako pośrednik i de facto wraca katolicka czkawka: "Zbawienie jest tylko w Kościele". Czyli najpierw trzeba się "zapisać do organizacji", a potem dopiero organizacja gwarantuje zbawienie. Tymczasem to zbawiony człowiek powinien dołączyć do wspólnoty, która jest społecznością zbawionych.

Mamy takie czasy, które zostały zapowiedziane przez Pana i apostołów. Musi nastąpić wielkie odstępstwo zanim przyjdzie Dzień Pański i musi nastąpić rozdzielenie Oblubienicy od Wszetecznicy. I rozdzielenie to bynajmniej nie zachodzi "po linii" denominacyjnej, choć do Wszetecznicy zapiszą się całe denominacje. To widać w działaniach ekumenicznych, jednoczących instytucje. Siekiera jest już do drzew przyłożona i niesamowite jest to, że historia wydaje się zataczać krąg.

Biada tym, którzy gorszą maluczkich - dlatego "ewangeliczni" chrześcijanie będą musieli coraz częściej dokonywać wyborów co do pozostania w całych kościołach zajmujących się gorszeniem maluczkich i nie będących światłością świata. Dobrze, że są jeszcze kościoły, które dają dobre świadectwo. Ale i one będą miały coraz więcej problemów z pozostaniem w całych zwiedzionych denominacjach.

Tak musiało być i tak będzie. Lecz oprócz maluczkich, którzy rzeczywiście są gorszeni, bo nie mają jeszcze władz poznawczych wyćwiczonych do rozróżniania dobrego i złego, są również ludzie, z których dopiero "pod ciśnieniem" wychodzą prawdziwe motywacje. Zna Pan tych, którzy są Jego. Cena uczniostwa bywa wysoka i niewielu jest w stanie ją zapłacić. Wygodniej jest być w martwej społeczności dającej złudzenie bezpieczeństwa, niż położyć ufność jedynie w Panu. Łatwiej znaleźć gromadę ludzi beztroskich, którym biada, jak pisali prorocy. Na duchowych cmentarzach tradycyjnych kościołów czekają zaszczyty dla intelektualnych pyszałków, którzy porzucają wąską drogę na rzecz szerokiej i próbują uzasadniać to Słowem Bożym (stąd spektakularne nawrócenia na katolicyzm na przykład). Ale jak mówił jeden mój znajomy brat "są rzeczy, których nie da się podrobić".

Prawdziwy Kościół zejdzie do podziemi i będzie prześladowany, choć nie będzie to coś, co nazywamy Wielkim Uciskiem. Dlatego każdy, kto chce duchowo żyć, będzie ratował duchowe życie. Ale właśnie tam Pan będzie błogosławił i takich będzie błogosławił. Dlatego, że sam umarł poza bramą:

"Dlatego i Jezus, aby uświęcić lud własną krwią, cierpiał poza bramą. Wyjdźmy więc do niego poza obóz, znosząc pohańbienie jego. Albowiem nie mamy tu miasta trwałego, ale tego przyszłego szukamy. Przez niego więc nieustannie składajmy Bogu ofiarę pochwalną, to jest owoc warg, które wyznają jego imię" [Hebr. 13:12-15]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So maja 04, 2013 8:40 pm 
Offline

Dołączył(a): So kwi 01, 2006 3:38 pm
Posty: 909
http://wyborcza.pl/1,75477,13848980,Uni ... SlotII3img


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn maja 06, 2013 3:22 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 08, 2010 2:20 pm
Posty: 344
Ja osobiście nie mam takich bolączek akurat, ale rozumiem świetnie osoby, które to przeżywają. Nie mówię, że mnie to nie dotyka (stan chrześcijaństwa ewangelicznego) ale moja perspektywa to Jezus a nie kościół. Oczywiście, nie mam na myśli tego, że kościół możemy sobie podarować - ale raczej, że to "Pan jest moim pasterzem" a to znaczy, że ma moc doprowadzić mnie do końca podróży, jeżeli będę szła za Jego głosem. W sytuacji, kiedy dookoła jest zamęt, kiedy właściwie już nie ma gdzie szukać wspólnoty duchowej z wierzącymi, Jezus jest niezawodny! Ale też On jednoczy takich niepogodzonych i ciągle żywych (dzięki Bogu) i daje czasem choć namiastkę prawdziwej społeczności.

Choć jest to straszne i niepojęte, co się teraz dzieje, to przecież widzimy wypełnianie proroctw o czasach ostatecznych i tym bardziej trzeba patrzeć w górę, bo nasze zbawienie jest blisko. Myślę, że gdybym była młodym, nieumocnionym wierzącym, to bym albo zwariowała albo się całkiem pogubiła. Też obserwuję takie przypadki - jest to straszna duchowa rzeź.

Owieczko, czy wolałabyś być na miejscu zaślepionego "parafianina" w którymkolwiek z tych zborów lub kościołów, o których piszesz? Przecież to łaska, za którą trzeba dziękować, że tam nie jesteś. Jeżeli nie masz gdzie budować się wśród braci, to trudno. Jezus wystarczy. W końcu droga za Nim jest wyboista (choć prosta!) no i nie wiedzie przez krainę przytulnego, stadnego zadowolenia (że idziemy sobie stadkiem razem, to znaczy dobrze jest). Ilu ludzi widząc zgniliznę, w której tkwią, ma taką prawość i sprawiedliwość (i troskę o braci), żeby po pierwsze: reagować, upominać; po drugie: jak nie ma reakcji a sami czują, że się pogrążają - pójść za prawdą? Ile osób ma odwagę, by badać naukę, rozwiewać wątpliwości i drążyć aż do spokoju sumienia? (Oczywiście nie w awanturach i wrogości ale w odpowiednim duchu).

Bóg błogosławi decyzje i jak widać z Biblii, to konkretne uczynki i postawy są przypieczętowaniem wiary (List do Hebrajczyków!). Nie można mówić "Ja się z tym nie zgadzam ale cóż, nie mam ruchu". Z takich ludzi będą się wywodzić ci, którzy kiedyś złożą pokłon bestii, bo kto jest wierny w małych rzeczach to i w wielkich będzie wierny (i Bóg go wspomoże). Ale też odwrotnie. Kompromis to droga do śmierci. Myślę nieraz, że zdrowiej jest być zbyt radykalnym (Bóg to skoryguje), niż ulegającym ciągle jakiemuś przesuwaniu granic zarówno w swoim życiu jak i w postrzeganiu ludzi, którzy w oczywisty sposób błądzą, albo grzeszą i wiodą innych ku zgubie.

Prawdziwy, żywy kościół nie ma denominacyjnych etykietek, żyje w prostocie Słowem Bożym i doświadcza mocy Jezusa. Mniej lub więcej - ale doświadcza. Cała reszta to martwa religia i nieważne, co ma w nazwie.

_________________
"(...) Siebie samego czystym zachowaj" [1 Tm 5,22]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn maja 06, 2013 3:00 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
Owieczko, czy wolałabyś być na miejscu zaślepionego "parafianina" w którymkolwiek z tych zborów lub kościołów, o których piszesz? Przecież to łaska, za którą trzeba dziękować, że tam nie jesteś. Jeżeli nie masz gdzie budować się wśród braci, to trudno. Jezus wystarczy.

Ależ ja właśnie do n i c h piszę. Do tych, którzy myślą :"poddam się, nie dam rady". Albo letnieją. Chcę zachęcić do szukania prawdy, do posłuszenstwa Słowu, do tego, żeby właśnie nie iść na kompromisy...Nie chodziło mi o jakieś moje "bolączki", bo temat mam 'przetrawiony" i pewne rzeczy już za sobą.
A może też uświadomić ludziom, że się ich okłamuje. Wszędzie, gdzie nie byłam kładziono nacisk na kościół( w sensie przynależności); uczono, że najważniejsze jest posłuszeństwo kościołowi( zborowi), aby związać człowieka z organizacją posługują się manipulacją, strachem , poczuciem winy- ale Słowa Bożego w tym nie ma! Nawołuje się :"oddaj swoje siły, zdolności, swoje pieniądze na budowanie kościoła"- ale kościoła rozumianego właśnie opacznie, jako organizacji, a lojalność wobec pastorów stawia na pierwszym miejsce bez względu na to, jak nauczają i zyją! Chcę obnażyć wszystkie te kłamstwa, może ktoś to przeczyta, może przestanie się bać?
Ja już się nie boję. Wiem, za Kim idę i dokąd zmierzam.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn maja 06, 2013 3:41 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 18, 2013 3:27 pm
Posty: 251
Owieczka napisał(a):
Mama Muminka napisał(a):
Owieczko, czy wolałabyś być na miejscu zaślepionego "parafianina" w którymkolwiek z tych zborów lub kościołów, o których piszesz? Przecież to łaska, za którą trzeba dziękować, że tam nie jesteś. Jeżeli nie masz gdzie budować się wśród braci, to trudno. Jezus wystarczy.

Ależ ja właśnie do n i c h piszę. Do tych, którzy myślą :"poddam się, nie dam rady". Albo letnieją


Jak przeczytałem wypowiedź "Mama Muminka", to wydawało mi się, że chciała cię trochę zachęcić, pisząc o tym jak wielką łaskę okazał ci Bóg, bo mogłaś zobaczyć, że w kościele dzieje się coś złego, poznać na czym to zwiedzenie polega i znaleźć Biblijne lekarstwo na te problemy. Czasami zwolennicy herezji są bardziej gorliwi w obronie swoich poglądów niż ich nauczyciele, bo kłamstwa, w które uwierzyli, są "jedyną prawdą", którą znają.
Jeśli ci, z którymi rozmawiasz znają Biblijną prawdę, ale tylko nie mają siły w niej wytrwać, to z tym kościołem już jest lepiej niż zazwyczaj... 8) Można wtedy już nie tylko napominać, ale zacząć robić wspólnie coś równie konstruktywnego, np. próbować spotykać się w domu, rozmawiać, czytać Biblię, modlić razem z nimi, ale chyba sama najlepiej wiesz jak porozumieć się z ludźmi w kościele... :D

_________________
"Tak mówi Pan Bóg: Nie z waszego powodu to czynię, domu Izraela, ale dla świętego imienia mojego, które bezcześciliście wśród ludów pogańskich, do których przyszliście." Ks. Ezechiela 36:22, BT.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn maja 06, 2013 7:34 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 08, 2010 2:20 pm
Posty: 344
Mateuszek napisał(a):
Jak przeczytałem wypowiedź "Mama Muminka", to wydawało mi się, że chciała cię trochę zachęcić, ...

No tak, chciałam w ogóle trochę zachęcić wszystkich, którzy są w podobnej sytuacji, jak Owieczka. Czyli samotnie - a z tym się trudno naprawdę pogodzić. Pozostaje patrzeć na szklankę w wersji "pełnej do połowy", bo że od połowy pusta, to aż za bardzo wiadomo. Pewnie nie bardzo zrozumiałam Twoją wypowiedź, Owieczko.
Mateuszek napisał(a):
Można wtedy już nie tylko napominać, ale zacząć robić wspólnie coś równie konstruktywnego, np. próbować spotykać się w domu, rozmawiać, czytać Biblię, modlić razem z nimi, ale chyba sama najlepiej wiesz jak porozumieć się z ludźmi w kościele... :D

Pewnie, próbować można i trzeba. Jednak niewielki odsetek tych ludzi pozwala sobie na luksus samodzielnego szukania biblijnych odpowiedzi. :( Ale jasne, że trzeba. Jak Bóg tak prowadzi - nic na siłę. Zauważyłam, że najlepszy argument to być pełnym życia. Boże działanie w naszym życiu jest czymś, co najskuteczniej nieraz zamyka usta.

_________________
"(...) Siebie samego czystym zachowaj" [1 Tm 5,22]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 7 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 69 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL