Gdy ktoś z dalekiej podróży wraca do domu i nie jest pewny, przeświadczony o tym, że zostanie przyjęty serdecznie, z radością. Jeśli nie jest pewny że jego bliscy okażą mu miłość i że czekają na niego ten w czasie podróży ma udrękę. Nie jest pewny jaką postawę okażą mu bliscy więc niepewność go niszczy, przez całą drogę ma strach, lęki. I im bliżej jest domu tym bardziej wyniszczająca niepewność rośnie, rośnie napięcie, strach, udręka. W takim stanie różne rzeczy - nawet drobnostki mogą powalić człowieka, zachwiać nim, tak że zawróci, zrezygnuje bo udręka, strach wynikające z niepewności jak zostanie przyjęty chwieją nim, niszczą go.
Gdy ktoś jest pewny, przekonany że czekają na niego kochający go bliscy, to taki człowiek z pełnią optymizmu, z radością przemierza drogę. Nawet gdy pojawiają się po drodze różne przeszkody, problemy to nie zraża się, nie traci zapału bo wie, że zmierza do miejsca gdzie czekają na niego kochający go ludzie, wie że zostanie przyjęty z radością, wie że zostanie okazana mu miłość, więc przemierza drogę całkiem inaczej niż człowiek który ma rozterki - przyjmą mnie, czy wyrzucą na bruk. Okażą mi miłość czy zwyzywają, pobiją .....
http://watchtower-forum.pl/topic/6988-w ... %9B%C4%87/Kto nie ma pewności, że Bóg go kocha, że jest zbawiony, że zmierza do miejsca gdzie będzie przyjęty z radością ten ma strach, udrękę, ciężkie jarzmo. Przeświadczenie oczywiście powinno być oparte nie na naszym sercu, ale na tym co mówi jedyna natchniona księga - Biblia. Potrzeba na pewno coraz lepiej widzieć, znać Bożą miłość, Bożą wspaniałość, wspaniałość Królestwa Bożego i tego co przygotowane na zbawionych - i im lepiej widzi, zna się te rzeczy tym mniej przyciąga człowieka bezbożny świat, grzechy, marności.