Dzik napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
A Ty jesteś pewien, że kiedykolwiek wsiadłeś do tego autobusu? Jeśli to, co do tej pory nazywałeś wiarą, legło w gruzach, a nie było zbudowane na fundamencie Słowa Bożego, to się ciesz, że legło, bo jeszcze masz czas zacząć budować na Skale. Jeśli zaczniesz, to się będziesz wstydził własnych wpisów. Ale to Ci wyjdzie na zdrowie. Nie obraź się, ale moim zdaniem Twoim problemem nie jest "komfortowa Europa" tylko infantylne podejście do chrześcijaństwa. Załóż dłuższe spodenki i podejdź do sprawy poważnie, bo przed "własnym sobą" uciec się nie da. Dobrze Ci życzę i dobrze Ci radzę.
Szczerze to jestem pewien, że wsiadłem obawiam się tylko, że złamałem zasady życia na wolności. Wiadomo, że recydywiście łatwiej trafić za kratki.
Będzie dobrze, nie wiem jak, ale będzie.
Czytając Twoje niektóre posty Dziku mam wrażenie, że skądś Cię znam. Ta znajomość jest bliższa memu sercu niż komukolwiek mogłaby się wydawać. Dlaczego? Bo widzę chwilami siebie.
Poznałem Boga, a później gdzieś się w tym wszystkim zagubiłem. Zamotałem i szarpałem się jak zwierzę, które wpadło w sidła i nie potrafiło się od tego uwolnić. Byli co prawda tacy, którzy chcieli mi pomóc ale i oni nie mogli nic wskórać. Pogodziłem się z tym i żyłem z tym wszystkim. Podobnie jak Ty wiedziałem, że kiedyś będzie dobrze. Nie wiedziałem jak, ale że będzie. To chyba była jedyna resztka wiary w Boga jak we mnie została ale została.
Po wielu latach tułaczki i łamania zasad życia na wolności, po wielu "osadzeniach i aresztach", Pan ponownie mnie powołał, wstrząsnął i postawił na nogi. Kiedyś nie wiedziałem jak i kiedy tego dokona ale wiedziałem gdzieś w sercu, że to uczyni. Tak też się stało.
Bóg jest wierny w odróżnieniu do nas i jeżeli On coś kiedyś z kimś zaczął, to skończy.Wyprowadzi i wyprostuje to co skrzywione. Opatrzy i uleczy jak trzeba będzie. Wszystko to uczyni dla chwały swojej. Uczynił tak przynajmniej w moim życiu. Jestem tego świadectwem.
Życzę Ci tego aby u Ciebie tak się stało i to jak najszybciej.
Ja bujałem się siedem lat. Ze zrujnowaną psychą i zniszczonym organizmem, na skraju myśli samobójczych zawołałem w rozpaczy, po raz ostatni do Pana Jezusa i On mnie nie zawiódł. Jestem Mu bardzo wdzięczny za to. Ja zawołałem, a On odpowiedział.
Pozdrawiam Cię Dziku