Owieczka napisał(a):
Zawsze myślałam (kiedy zastanawiałam się nad "wilkiem"), że to musi by człowiek, który jest przeciwny Bogu, wie o tym i tylko tworzy pozory przed innymi, że jest inaczej. Z tego co piszesz wynika, że wilki też może nie do końca być świadomy tego, że jest..wilkiem
No ja też tak nieraz myślałam. Jednak chyba nie jest to takie jednoznaczne - to rozróżnienie. Ja myślę, że na tym polega potworność takiego zwiedzenia u przywódców. Na początku to są szczerzy, Boży ludzie ale z czasem brak poddania się woli Bożej i Jego Słowu (różne presje, chęć zachowania dobrego wizerunku, brak zwyczaju przyznawania się do błędów, pragnienie rezultatów i widocznych sukcesów, itd) powoli odwodzi człowieka w stronę czegoś zastępczego. A już otwarcie się na różne "moce" i "przebudzenia" robi swoje w błyskawicznym tempie. Oni pragną tego innego ognia, bo nie chcą być gorsi. Najpierw nieraz jest pokusa samowoli, a potem już się tak wszystko plącze, że sprawy wymykają się spod kontroli i trzeba ciągnąc ten występ.
. Potem sumienie coraz bardziej nie reaguje, pojawiają się mechanizmy obronne przed głosem sumienia (i braci). Ja myślę, że celowo to mało kto chce wyrządzić owcom świadomie krzywdę - oni po prostu o owce kompletnie nie dbają. Owce są im potrzebne do realizowania własnych celów. Dużo tutaj samookłamywania się. Za to diabeł realizuje przez takie narzędzia bardzo świadome i konkretne cele.
A w końcu czytamy w Listach NT, że wiele wilków wyszło "spomiędzy nas".
Ja szczerze mówiąc boję się zaglądać w duszę takiego kogoś .... . Lepiej o tym nie myśleć za wiele, bo aż strach.
Od wilka trzeba natychmiast uciekać, jak tylko człowiek się zorientuje, że jest w towarzystwie takowego. Fatalną robotę robią nadgorliwi chrześcijanie (często sami przywódcy) próbujący nadmiernie podkreślać rolę pastora (starszych) bez właściwego kontekstu biblijnego. Kościół to nie Jezus!
Potem zaś potrzebna jest kwarantanna i życie w przebaczeniu. Bez prawdziwego przebaczenia przeszłość (wilki, sekty) pozostanie więzieniem człowieka na zawsze.