www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest So kwi 27, 2024 6:16 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 53 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Śr cze 13, 2012 10:57 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 08, 2010 2:20 pm
Posty: 344
Założyłam ten wątek bo myślę, że jest wielka potrzeba.

W naszym niewielkim ewangelicznym środowisku (w Polsce) mamy w różnych postaciach kontakt z społecznościami, które skręciły w kierunku sekty – począwszy od bycia ich członkami poprzez luźne więzi typu „gość”, lub informacje i relacje od znajomych, aż wreszcie po status „uchodźcy”. Przez lata stykałam się z nieraz z osobami, które bądź wyszły z takich społeczności, bądź nadal w nich tkwiły – wbrew sobie, lub też bywały obiektem intensywnej „edukacji” i nacisków.

Wiem, że osoby te są zdezorientowane i kompletnie pogubione. Mimo, iż nie chcą się do takich społeczności przyłączać oficjalnie, to boją się otwarcie wyrazić swoje stanowisko, uzasadnić odmowę, narażając się często na dalsze „pranie mózgu”.

Sekto-podobne społeczności mają wspólne wyróżniki natomiast same mogą się bardzo między sobą nieraz bardzo różnić. Znajdziemy tam i duże zbory, będące częścią większej denominacji, jak i małe, nieraz całkiem nieformalne grupy. Niektóre głoszą liberalne, światowe chrześcijaństwo pod szyldem ruchu wiary, inne Warrenowski model korporacyjny, a jeszcze inne uświęcenie i ascetyczny model życia.

Jakie są zatem cechy wspólne? Ja zauważam takie:

1. Pierwsza i fundamentalna cecha to silne przywództwo – model centralistyczny. Pastor (lub starsi) czy inne osoby oficjalnie usługujące w zborze stanowią coś w rodzaju wyższej kasty – w przeciwieństwie do usługobiorców, czyli szarych członków. Wymagane jest posłuszeństwo (my mamy prawdę) od tych pozostałych i grzeczne podążanie w wyznaczonym kierunku. Każde wyrażenie wątpliwości, czy niezgoda na jakąś nową ideę lub modną właśnie doktrynę jest wyrazem buntu przeciwko Bogu. Jest to postawa, z której należy pokutować.
2. Kult ludzi. Należy uznawać i darzyć wielką czcią – na pograniczu kultu - ludzi, który uznaje owa społeczność - jako guru. Ten lub tamten człowiek jest święty, doskonały i jego idee, czy proroctwa czy kazania są wręcz kanoniczne. (traktowane na równi z Biblią). Nie podlegają one żadnej dyskusji.
3. Biblia – owszem – jest Słowem Bożym, jednak specyficznie interpretowana. Istnieje w tych kręgach wrogość wobec apologetyki, jako narzędzia albo przestarzałego albo cielesnego (w zależności z jakim nurtem mamy do czynienia). Biblia absolutnie nie jest pionem, do którego przykładamy wszystko, aby to rozeznać i ocenić (tego robić nie wolno!) natomiast jest cennym zbiorem historii i wersetów, które są chętnie i dowolnie cytowane – w zależności od tego „co się nawinie”. Studium biblijne – nieobecne.
4. W związku z presją i kontrolą wywieraną na ludzi, wszyscy zgodnie potępiają każdy przejaw refleksji, samodzielnego osądu czy krytyki (choć zdarza się, że nieraz sami – ze wstydem myślą tak samo. )

Czy ktoś się zetknął z takimi zjawiskami? Wiem, że ludzie boją się mówić, bo „nie wypada źle mówić o zborze”. Nie – to prawda. Chociaż, czy to jeszcze zbór czy już sekta – i należałoby ostrzegać? Na wszelki wypadek lepiej bez nazw i nazwisk itd.

Wiem, że wielu ludzi czyta to Forum, jako goście – i dla nich jest to może szansa, żeby przejrzeć i doznać uwolnienia. Nabieranie wody w usta i przyłączanie się do „lojalnościowego milczenia” jest złem. kiedy ludzie są okradani z radości i wolności więzi z Jezusem!

_________________
"(...) Siebie samego czystym zachowaj" [1 Tm 5,22]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz cze 14, 2012 8:04 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Poruszyłaś wiele spraw w tym wątku( wszystko, co napisałaś, się zgadza i mogę się pod tym podpisać).

Silny kult człowieka- to rzeczywiście charakterystyczne dla społeczności, które powoli zamieniają się w "sekty" i ja myślę, że w ogóle się od tego zaczyna. Tworzy się podział na my( owce, tłum, uczniowie) i oni( wyższa kasta, duchowni, nauczyciele, przewodnicy). Nie wiem, czemu ludzie zgadzają się na taki układ- boją się swojego przywódcy
( przywódców), nie chcą rozmawiać otwarcie( choć po kątach obmawiają), ulegają( albo dlatego, że są konformistami, dla świętego spokoju, albo ze strachu, że zostaną usunięcie ze zboru).
Tacy przywódcy, którzy uzurpują sobie kierowniczą rolę w zborze boją się bardzo o swój autorytet. Przejawia się to usuwaniem niewygodnych członków lub oczernianiem ich
( jeśli usunięcie ich jest z pewnych powodów utrudnione). Nie znoszą krytyki ani uwag po swoim adresem, żywią głęboką urazę do osób, które ośmieliły się poddać w wątpliwość ich nauki i postępowanie. Zdarzało mi się być świadkiem takich sytuacji, gdzie grzesznik( np. pijak, nałogowy palacz, cudzołożnik), który nie miał zamiaru pokutować ze swych grzechów był jak najbardziej tolerowany w zborze( "przyjmujemy wszystkich, wszyscy są naszymi przyjaciółmi"), ale ktoś, kto w jakikolwiek sposób podważył nieomylność pastora był szybko ze zboru wyrzucany.
Usuwanie niewygodnego członka zboru odbywa się najczęściej w sposób niebiblijny. Społeczność jest zaocznie powiadomiona o fakcie odejścia danego członka zboru, przy czym podaje się często nieprawdziwe powody odejścia( tak, aby przedstawić go w złym świetle). Co mnie zawsze dziwiło, to to, że nikt z członków zboru nie pyta, dlaczego, co się stało, biernie akceptuje ten fakt, przyjmując punkt widzenia przywódcy. Może dlatego, ze w takich społecznościach ludzie nie troszczą się o siebie nawzajem tak naprawdę i nikogo nie obchodzi, co się stanie z drugim człowiekiem. Podkreśla się lojalność wobec zboru( jako abstrakcyjnego tworu)i tworzy się zależność członka od kościoła. Owa lojalność wobec pastora i zboru jest ważniejsza, niż troska o pojedynczego człowieka, którego poświęca się w imię "idei"( jest zagrożeniem dla "jedności" zborowej opartej na bezwzględnym posłuszeństwie przywódcy).
Zauważyłam ciekawą rzecz- przywódcy różnych zborów(kościołów) mimo świadomości różnić występujących pomiędzy ich społecznościami tworzą jedną, silną i wspierającą się nawzajem grupę. Mimo, że rozmawia się o tych różnicach w łonie danej społeczności, podkreślając słuszność swojej interpretacji Słowa, to nie przeszkadza to we wzajemnym wspieraniu się i podkreślaniu swojej przywódczej roli( "szary" członek zboru w przypadku konfliktu ze swoim przywódcą nie ma co liczyć na zrozumienie i pomoc przywódcy innego zboru, choćby konflikt był spowodowany różnicą w fundamentalnym nauczaniu i pastor drugiego zboru był tego świadomy!). Przywódcy nawet jeśli się napominają czy pouczają, nie czynią tego nigdy publicznie, na zewnątrz niezmiennie demonstrując przyjaźń, współpracę i podkreślając swoją odrębność.Wzmacniają w ten sposób swoją pozycję.

W niektórych zborach natomiast tworzą się "legendy". Ludzie przekazują sobie opowieści o niezwykłym życiu pełnym wielkich poświęceń jakiegoś brata/siostry( częściej brata) i wszystko, co ten brat powie, czego naucza czy wyprorokuje uznają za święte i nienaruszalne.Nikt już nie przygląda się, na ile to nauczanie czy proroctwo jest wiarygodne czy zgodne ze Słowem, ponieważ jest to "święty brat" i prawie bluźnierstwem byłoby taką rzecz czynić( należy z tego nawet pokutować!). Osobiście doświadczyłam działania "legendy zborowej" na sobie, kiedy poddałam w wątpliwość treść jednego proroctwa skierowanego do mnie osobiście( kompletnie "nietrafione", nie do mnie, prorok się "pomylił"). Chciałam z kimś porozmawiać na ten temat, ale ludzie stawali się nagle "głusi" i woleli myśleć, że to ja mam duchowe problemy, że należy poczekać, to się sprawa "wyjaśni", byłam ignorowana i zorientowałam się, że o takich pomyłkach prorockich to my tu nie rozmawiamy. Myślę, ze członkowie zboru świadomie czy też nie odrzucali taką możliwość( że ich nieomylny, święty prorok mógłby się jednak pomylić), gdyż to zburzyłoby "legendę zborową", na której budują swoje bezpieczeństwo i całą strukturę kościelną.
Zorientowałam się też, że te opowieści o "życiu świętych" są przesadzone, koloryzowane i każdy znał troszkę inną wersję tych opowieści( w jednym zborze znano taką wersję, w innym już inną, jak to z legendami bywa, zmieniały się szczegóły, miejscowości, sens pozostawał mniej więcej ten sam).
Jednak myślenie krytyczne w tych zborach było tak mocno stłumione,że nikt (choćby i coś dostrzegał) nie ośmielił się tego komentować. Myślę, że po części ...ze strachu. Jeśli wmówi się ludziom, że nawet za jedno wypowiedziane, a nieodpokutowane nieużyteczne słowo idzie się do piekła, to potem łatwo jest straszyć piekłem za "mówienie przeciw świętemu bratu"...Po prostu krytyczne wypowiadanie się na temat czyjegoś nauczania czy treści proroctwa nazywane jest grzechem. Ludzie chcą być Bogu posłuszni, gotowi są do wielu poświęceń, wielu szczerze chce iść za Bogiem- zatem nie chcą grzeszyć. I przywódcy skutecznie tłumią samodzielne myślenie tworząc zbór bezmyślnych, wystraszonych i posłusznych sobie ludzi...co niewiele ma wspólnego z posłuszeństwem Bogu i Jego Słowu.
Pamiętam moje rozmowy z siostrami, kiedy im zadawałam pytania, czemu przyjęły takie przekonania, skoro nie da się tego tak naprawdę uzasadnić Słowem Bożym.
W odpowiedzi usłyszałam "ale tak nauczają bracia, myśmy przyjęły naukę braci"- i koniec rozmowy...A ja myślę, że posłuszeństwo i uległość starszym- tak, jak najbardziej! Podobnie jak szacunek dla nich i pokora wobec nich- ALE W GRANICACH SŁOWA BOŻEGO, a nie poza Słowem!

Podobny mechanizm zastraszania miał miejsce w kręgach "ruchu wiary", gdzie mówiło się o nietykalności pomazańców Pańskich i wprost straszono, że za każde słowo krytyki wypowiedziane przeciwko 'pomazańcowi" spotka nas kara( choroba, rozpad rodziny, bieda lub inne przekleństwo), podobnie jak za nieposłuszeństwo pastorowi, pod którego "autorytet" się wchodziło i miało to być gwarantem bezpieczeństwa ( "musisz być członkiem zboru i być pod autorytetem pastora, bo inaczej wychodzisz spod ochrony i grozi ci odpadnięcie od Boga"). O ile rzeczywiście dobrze jest być w zdrowej społeczności braci i sióstr w Chrystusie, o tyle bardzo niedobrze jest być w takich chorych zborach, a ja jestem żywym świadectwem tego, że ich gadanie o wyjściu spod ochrony pastora i konsekwencjach tegoż wyjścia jest kłamstwem( nie ma się czego bać).

Co do niechęci do apologetyki- no pewnie, że się do niej ludzi zniechęca! Przecież jest fantastycznym narzędziem umożliwiającym właściwe rozumienie Pisma, samodzielne jego studiowanie, a to jest wysoce niepożądane w środowiskach, gdzie nauczanie braci/przywódców jest niepodważalne i uznane za nieomylne! Nauki w tych zborach tworzone są często na podstawie powyrywanych z kontekstu cytatów, fragmentów Słowa i na podstawie prywatnych objawień. Samodzielnie myślący człowiek, który czyta ze zrozumieniem Pismo stanowi zagrożenie poprzez wyrażanie wątpliwości i podważanie "autorytetu" świętych braci( czy "pomazańców"). Zniechęca się także do korzystania z for, czytania artykułów i książek( że to mało budujące i niepożyteczne), a ma to na celu izolowanie od innych źródeł wiedzy (podobnie zresztą czynią Świadkowie Jehowy!). Osobiście bardzo nie lubię tego rodzaju ignorancji i przypomina mi się cytat :
Ptr 3:14-16
14. Dlatego, umiłowani, oczekując tego, starajcie się, aby /On/ was zastał bez plamy i skazy - w pokoju,
15. a cierpliwość Pana naszego uważajcie za zbawienną, jak to również umiłowany nasz brat Paweł według danej mu mądrości napisał do was,
16. jak również we wszystkich listach, w których mówi o tym. Są w nich trudne do zrozumienia pewne sprawy, które ludzie niedouczeni i mało utwierdzeni opacznie tłumaczą, tak samo jak i inne Pisma, na własną swoją zgubę.
(BT)

Ludzie niedostatecznie przygotowani i nie utwierdzeni w wierze, pojmując je – podobnie zresztą jak inne pisma – w sposób niewłaściwy, tym samym ściągają na siebie wieczną zagładę. warszawsko-praska
które nieumiejętni i niestateczni wykręcają jako i inne pismaGdańska

A także zachęta: 7. Początek mądrości jest taki: Nabywaj mądrości, i za wszystko, co masz, nabywaj rozumu!Przyp. 4

Mówienie, że do rozumienia słowa "wystarczy Duch Święty" jest zwodnicze, bo choć prawdą jest, że bez Ducha Świętego nie będziemy potrafili zrozumieć Pisma, to jednak nigdzie w Piśmie nie znajduję zakazu rozwijania swoich umiejętności czytania ze zrozumieniem, pogłębiania wiedzy, studiowania a wręcz przeciwnie! I Duch daje mądrość tym, którzy o nią proszą, ale myślę, że o mądrość też trzeba zabiegać, szukać jej, a to jest jakiś wysiłek. Owszem, Bóg może dać mi objawienie w jakiejś sprawie( i często dawał), ale do wielu rzeczy doszłam ze Słowem w ręku, rozważając je, czytając, sięgając do różnych tłumaczeń. Ci, którzy Biblię pisali byli osadzeni w konkretnych realiach, posługiwali się takim, a nie innym językiem, zestawem pojęć i dobrze jest to wiedzieć, żeby właściwie zrozumieć Autorów. Ignorancja to najprostsza droga do...zwiedzenia. Ignoranci często też są przemądrzali i wyniośli.Wszystko, na czym mogą się oprzeć, to "autorytet ludzki", na argumenty ze Słowa są głusi. Chętnie jednak nakażą ci pokutę i uznają, że jesteś zbuntowanym i niepokornym człowiekiem, ponieważ nie uznajesz ich punktu widzenia...

Po moich doświadczeniach( gdzie bywałam pod presją sztucznie wytworzonego strachu, omamiona dziwacznymi nauczaniami sprzecznymi ze Słowem Bożym) zachęcałabym wszystkich do SAMODZIELNEGO MYŚLENIA, do studiowania Słowa, rozważania Go, do pogłębiania wiedzy. Trzeba zadawać pytania, trzeba też modlić się o prowadzenie Boże i być pokornym, bo samemu też można się za daleko zapędzić( są tacy, którzy rzeczywiście są w jakimś grzechu lub nie mają Ducha a próbują coś "konstruować" w oparciu o własny intelekt i wiedzę- też droga do zwiedzenia, ale to chyba na inny wątek). Ale nie wolno polegać ślepo na człowieku, bo "przeklęty kto na człowieku polega"
i jeśli ktoś ci mówi, że nie wolno ci poddawać krytyce nauczań czy proroctw jakichś ludzi, bo to "święci bracia", 'pomazańcy" to...tym bardziej powinieneś poddać analizie krytycznej owe treści. Jeśli brakuje ci mądrości, możesz zapytać kogoś, modlić się i sprawdzać, jak się rzeczy mają. Z oceną nie ma co się śpieszyć, ale nie ma NIC ZŁEGO W KRYTYCZNYM myśleniu. A jeśli ktoś mówi prawdę, to ta prawda się w świetle Słowa Bożego obroni. Bo to Słowo powinno być miernikiem i wyznacznikiem prawdy, a nie czyjeś prywatne objawienia.

Znam wielu szczerych, naprawdę kochanych braci ( i siostry), którzy poszli w zwiedzenie, bo dali się nastraszyć lub wmówić sobie grzech tam, gdzie nie grzeszyli. Jeśli coś ci nie pasuje, coś zauważasz, nie ignoruj tego. Zbadaj to, "nie zakopuj".
Na koniec: myślenie krytyczne nie jest równoznaczne z oczernianiem kogoś i nie jest grzechem. Za zadawanie pytań Bóg się nie pogniewa.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt cze 15, 2012 11:17 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 12, 2009 4:19 pm
Posty: 97
Myślę że temat jest bardzo ważny, gdyż mało ludzi zdaje sobie sprawę ze skali tego zjawiska. Jako były świadek Jehowy znam od podszewki zasady psychomanipuacji i kontroli umysłu.
Niestety na swojej drodze z Jezusem (mam na myśli zbory, kościoły, wspolnoty) spotkałam się wielokrotnie z metodami kontroli umysł. Po krótce postaram się przedstawić metody stosowane w psychomanipulacji przez sekty ( i odnieść je do wspólnot "chrześcijańskich" gdzie się je stosuje).

Steven Hassan autor książki "Psychomanipulacja w sektach" przedstawie główne poziomy kontroli stosowane w sektach:

1. Kontrola zachowań

Polega na poddaniu całej sfery życia codziennego jednostki określonym regułom. Dotyczy to zarówno jego otoczenia - tego gdzie mieszka, jak się ubiera, ilości snu i sposobu odżywiania - jak i wykonywanych obowiązków, obrzędów, w których uczestniczy, i wszelkich podejmowanych działań. Potrzeba kontrolowania zachowań jest powodem, dla którego w większości sekt narzuca się członkom sztywny plan zajęć. w większości sekt o charakterze destrukcyjnym ich członkowie nieustannie
czymś zajęci. Zobowiązani są również do zdawania sprawy z tego, jak spędzają prawie każdą godzinę dnia. Często są też rozliczani z godzin poświęconych "głoszeniu" z których muszą zdawać raport.

W celu skutecznego kontrolowania zachowań wymaga się od ludzi, aby wszystkie działania podejmowali wspólnie. Członkowie sekt wspólnie jadają posiłki, razem pracują, spotykają się w grupach, niekiedy śpią w wieloosobowych pokojach. Wszelkie przejawy indywidualizmu są tępione.

Nacisk jednorodnej grupy potrafi być bardzo przekonujący. Robiono kiedyś eksperyment polegający na tym, aby osoby poddane testowi wypowiedziały się na temat tego, czy narysowane na tablicy dwie kreski takiej samej długości czy nie. Interesujące wyniki osiągnięto, gdy przed osobą badaną wypowiadały się inne osoby, które z przekonaniem twierdziły, że są równe (faktycznie jedna była krótsza a oni byli umówieni aby to samo mówić, lecz o tym osoba badana nie wiedziała). W większości przypadków mówiąca po nich osoba, powtarzała to samo kłamstwo! Jeśli zrozumiemy sposób w jaki u Świadków Jehowy zmienia się doktryny, to mniej nas będzie dziwić to, że większość tak łatwo "przełyka" kolejne zmiany w oficjalnej doktrynie. Otóż, gdy Towarzystwo Strażnica pragnie zmienić jakąś naukę, to robi to autokratycznie: równocześnie we wszystkich publikacjach pojawia się z dnia na dzień zmiana bez jakiejkolwiek informacji, że coś zmieniono. Odpowiednio przygotowana grupa "starszych", która w lepszy sposób opanowała orwellowski sposób myślenia, zaczyna nauczać te nowe doktryny tak, jakby organizacja ŚJ zawsze je głosiła. Większość osób ugina się i przeskakuje w umyśle na "nową prawdę" wypierając z umysłu świadomość, że jeszcze do niedawna prawdą było co innego.

W wielu zborach kontroluje się zachowania członków .Mają sztywny plan zajeć- poniedziałek grupa prorocza, wtorek- uzdrowieńcza, środa -machania flagami ..i takie tam znacie temat...? ich członkowie są wiecznie czymś zajęci latają z jednej konferencji na drugą ( na flagach :twisted: ) Kościoły te, wspólnoty te wymagają od członków aby wszystko robili wspólnie, mają sztywny plan zajęć aby łatwiej było nimi manipulawac i kontrolować ich.

2.Kontrola myśli
Polega na intensywnej indoktrynacji, która wpaja członkom nowy system przekonań. Dokonuje się ją poprzez posługiwaniem się "nowomową" oraz stosowaniem technik "wyciszania myśli" oraz "koncentracji" umysłu. By okazać się wartościowym członkiem grupy, trzeba nauczyć się manipulować własnymi procesami myślowymi. George Orwell w książce "Rok 1984" dokładnie to opisał (on jest też twórcą neologizmu: "nowomowa"). W jego wizji totalitarnego świata, rządząca Partia starała się tak przekształcić język, aby nie istniała możliwość sformułowania żadnej odstępczej myśli. Po prostu taki język "nowomowy" nie posiadał z def. pojęć niebezpiecznych dla rzadzącej Partii.

Np. u dzisiejszych Świadków Jehowy słowo "prawda", funkcjonuje w innym znaczeniu: jest ono synonimem samej organizacji ŚJ. Np. "być w prawdzie" = "należeć do Organizacji Świadków Jehowy"; "poznać prawdę" = "poznać Organizację Świadków Jehowy". W efekcie szeregowi ŚJ mają przez to problemy z pomyśleniem, że tkwią w błędzie, gdyż "należą do Organizacji", co w ich umyśle jest synonimem "bycia w prawdzie".

Technika wyciszania myśli polega na tłumieniu w sobie wszelkich wątpliwości (tzw. negatywnych myśli) na temat grupy lub jej przywódcy/przywódców. Członkowie destrukcyjnych sekt potrafią dobrze tą technikę opanować. W efekcie próba bezpośredniej krytyki ich organizacji i/lub przywódców powoduje automatyczne zamknęcie umysłu. Osoba taka po prostu nie chce słuchać takich rzeczy. W niektórych sektach wyciszanie myślenia wspierane jest dodatkowymi technikami: mantrowaniem, modleniem się innymi językami, intensywną modlitwą itp. (harekrishnowcy, mooniści, niektóre grupy charyzmatyczne)

Nowomowa w dzisiejszych kościołach ,współnotach jest bardzo często spotykana- "power", "chwała Panu" -zamiast poprostu dzień dobry . Nic mi teraz nie przychodzi więcej do głowy, jest tego cała masa, chodzi o swoiste wyrażenia skróty myslowe , których uzywaja członkowie danej społeczności a których osoby postronne nie znają , nie rozumieją.
Technikę wyciszania myśli też b. dobrze poznałam przez wielogodzinne charyzmatyczne "modlenie się na językach", zakazie krytykowania przywódców, zakazie krytykowania czegokolwiek i kogokolwiek, kto miał autorytet o czym napisały mama muminka i owieczka

3. Kontrola uczuć

Polega na kontrolowaniu i manipulowaniu emocji poprzez strach i poczucie winy. Poczucie winy jest najistotniejszym czynnikiem sprzyjającym wyrabianiu postawy konformistycznej i wymuszaniu uległości. Osoba, która ma sobie ciągle coś do zarzucenia, nie będzie miała odwagi aby się buntować, stąd destrukcyjne sekty dbają o to, aby człowiek żył w ciągłym poczuciu winy. Jeśli chodzi o strach, to jest on używany w celu wzmocnienia więzi z grupą. Kreuje się wizerunek zewnętrznego wroga, który zagraża członkom sekty.

Aż strach pomysleć ilu we wspólczesnych kosciołach jest ludzi zastraszonych, z poczuciem winy...

4. Kontrola informacji

W wielu sektach o charakterze totalitarnym główne źródło informacji stanowią publikacje sekty. Kontroli podlegają także rozmowy członków sekty. Nie wolno im dzielić się krytycznymi uwagami na temat przywódcy, doktryny czy metod działania organizacji. Muszą natomiast szpiegować się nawzajem; pożądane jest także donosicielstwo. Nowicjusze mogą ze sobą rozmawiać tylko w towarzystwie starszego członka sekty, występującego w roli przyzwoitki. Co najważniejsze jednak, nakazuje się wyznawcom, aby unikali kontaktów z byłymi członkami sekty i ludźmi nastawionymi do niej krytycznie. Słowem powinni stronić od tych, od których mogliby dowiedzieć się najwięcej.

Informacje poddawane są na ogół ścisłej selekcji, co sprawia, że członkowie sekty są wciąż niedoinformowani. W większych grupach mówi się im najczęściej tylko tyle, ile "powinni wiedzieć", by dobrze wykonywać swoje obowiązki. Tym samym wyznawcy w jednym miejscu nie mogą wiedzieć o ważnych decyzjach, publicznych wystąpieniach czy dyskusjach, które gdzie indziej wywołały zamieszanie w życiu sekty.

Kontrola informacji w destrukcyjnych sektach oznacza także istnienie różnych poziomów "prawdy". Inna jest doktryna "oficjalna", inna na "wewnętrzny użytek". Np. u Świadków Jehowy istnieje podręcznik "Zważajcie na samych samych siebie i na całą trzodę", który nie jest udostępniany wszystkim członkom. W grupach dystrybutorów Amway'a stosuje się hierarchię dostępu do wiedzy. Osoby, które stoją niżej w hierarchi nie mają wstępu na niektóre seminaria. Rodzina Miłości posiada oznaczenia na swoich publikacjach, które określają to, kto może czytać daną broszurę. Np. oznaczenie LO (skrót od Leaders Only) oznacza materiał, który nie jest dostępny dla świeżych konwertytów.

Członkowie sekty są głęboko przekonani, że oficjalna doktryna nie kłamie, a jedynie nie ujawnia całej prawdy. Przebywając w środowisku, w którym prawda jest wartością względną, człowiek staje się niemal całkowicie niezdolny do obiektywnej oceny sytuacji. Jeśli ma jakieś wątpliwości, mówi się mu, że nie dojrzał jeszcze do tego, by poznać całą prawdę.

Jak wielu jest wsród nas chrzescijan którzy czytających "chrześcijańskie" ksiażki i bezgranicznie wierzą w to co tam jest napisane ,dlatego że w ich zborze te ksiażki traktuje się jako wiarygoniejsze źródło niż Słowo Boże - Biblię?. Jest zatrważająca ilość wspólnot gdzie ludzie nawzajem na siebie donoszą, gdzie nie wolno krytycznie mówić o przywódcach, oficjalnej doktrynie ,gdzie ludzi się wyrzuca ,wyklucza za to że odważą sie przeciwstawić. kiedy odszłam od śJ inni członkowie dobrze wiedzieli że oficjalny zakaz kontaktowania się z "odstępcami" zabrania im chociażby mówienia mi "cześć" na ulicy. I bardzo zadziwiajace jest to i zarazem przykre że gdy odeszłam z ultra charyzmatycznej wspólnoty "chrześcijańskiej" spotkał mnie taki sam los

Jest taka bardzo ciekawa ksiażka Robert Cialdiniego "Wywieranie wpływu na ludzi" która obok " Psychomanipulacji w sektach" Hassana powinna znaleść się w biblioteczce każdego, kogo interesuje temat kontroli umysłu w sektach i wspólnotach , które chrześcijaskie są tylko z nazwy.

Pozdrawiam

_________________
NAJBARDZIEJ ŚLEPY JEST TEN, KTO NIE CHCE WIDZIEĆ.


Ostatnio edytowano Cz cze 21, 2012 11:29 am przez avelina, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So cze 16, 2012 12:43 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 01, 2011 5:10 pm
Posty: 199
Lokalizacja: Lublin, Warszawa, Kraków
Drogie siostry, dotykacie ważnego tematu. Jako ze ja sam mam tylko kilka doświadczeń, a które to doświadczenia pokrywają się z tym co piszecie nie będę nic dodawał. Może was tylko pochwalę że tak rzetelnie przykładacie się do opisania tego zjawiska. Smutne tylko że to się dzieje także w wydawałoby się wspólnotach chrześcijańskich.

Cytuj:
Jest taka bardzo ciekawa ksiażka Robert Cialdiniego "Wywieranie wpływu na ludzi"


Książka bardzo dobra. Dla każdego sprzedawcy to taka "biblia" jak należy handlować, ale nie tylko. Nie polecam wielu technik które opisuje autor, ale warto je znać. :)

pozdrawiam

K.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So cze 16, 2012 9:24 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Aż tak daleko posuniętej manipulacji( ze wszystkimi opisanymi tu elementami) nie doświadczyłam. Jednak o wiele z nich rozpoznałam...Takie opracowania pomagają zrozumieć prawdę o tym w co wdepnęliśmy i uniknąć problemów...
Cytuj:
Polega na poddaniu całej sfery życia codziennego jednostki określonym regułom. Dotyczy to zarówno jego otoczenia - tego gdzie mieszka, jak się ubiera, ilości snu i sposobu odżywiania - jak i wykonywanych obowiązków, obrzędów, w których uczestniczy, i wszelkich podejmowanych działań. Potrzeba kontrolowania zachowań jest powodem, dla którego w większości sekt narzuca się członkom sztywny plan zajęć.


Zgadza się. Narzucanie sposobu ubierania się, częste poszczenie, jak największa liczba spotkań wypełnionych modlitwą zbiorową, zniechęcanie do uczestnictwa w życiu społecznym( sport to grzech, pójście do kawiarni to grzech, do teatru, do kina- absolutnie nie wolno, najlepiej zrezygnować z mediów w domu( telewizja, Internet) itp..
Oczywiście jako chrześcijanie podczas korzystania z w/w rzeczy musimy zachować ostrożność( nie każdy film, nie każda sztuka, nie każda kawiarnia itd..), ale ogólnikowe nazywanie grzechem wszystkiego, co powstaje w " świecie" i takie kompleksowe odcinanie się od niego tworzy zbory "pustelnicze", wypełnione ludźmi całkowicie uzależnionymi od swoich przywódców.
W ultra- charyzmatycznych zborach dochodzą owe słynne konferencje i uzależnienie od wrażeń oraz emocji, jakie ze sobą niosą.

Co do nowomowy- faktycznie, tworzy się taki hermetyczny, specyficzny język, który doskonale oddaje atmosferę wytwarzaną w danej społeczności. Pozdrowienia, pożegnania, redefinicja pojęć biblijnych( stąd tyle nieporozumień, bo wchodząc do nowego zboru nigdy nie wiem, co rozumieją członkowie tej społeczności, kiedy mówią "łaska", "nowe narodzenie", "dzień Pański", "chrzest Duchem"- nie wolno zakładać, że oni to rozumieją tak samo, jak my- trzeba zawsze dopytać i stworzyć sobie nową "bazę pojęciową", żeby tych nieporozumień uniknąć).
Cytuj:
Technika wyciszania myśli polega na tłumieniu w sobie wszelkich wątpliwości (tzw. negatywnych myśli) na temat grupy lub jej przywódcy/przywódców. Członkowie destrukcyjnych sekt potrafią dobrze tą technikę opanować. W efekcie próba bezpośredniej krytyki ich organizacji i/lub przywódców powoduje automatyczne zamknęcie umysłu. Osoba taka po prostu nie chce słuchać takich rzeczy. W niektórych sektach wyciszanie myślenia wspierane jest dodatkowymi technikami: mantrowaniem, modleniem się innymi językami, intensywną modlitwą itp. (harekrishnowcy, mooniści, niektóre grupy charyzmatyczne)


A to chyba najczęściej spotykane. I rzeczywiście działa. Kiedy byłam młodą osobą, trafiłam do takiego charyzmatycznego zboru i z własnego doświadczenia wiem, jak wygląda takie wyciszanie myśli. Niby widzisz, jak postępuje twój pastor, ale spychasz wszelkie wątpliwości gdzieś w niebyt, starasz się tego nie zauważać, bronisz wyidealizowanego wyobrażenia zboru, chcesz widzieć w pastorze "miłującego ojca"- potrzebujesz czuć się bezpiecznie. Wiele osób trafia do takich zborów z masą zranień i szuka bezpiecznego schronienia przed złym światem, łatwo im wmówić, że oto trafili do raju na ziemi. Na szczęście i z tego można się wyleczyć. Trzeba...dorosnąć.
Są jednak i tacy, którzy..nigdy nie dorastają. No a przede wszystkim- zaufać Bogu i przestać kurczowo trzymać się człowieka.


Cytuj:
W wielu sektach o charakterze totalitarnym główne źródło informacji stanowią publikacje sekty. Kontroli podlegają także rozmowy członków sekty. Nie wolno im dzielić się krytycznymi uwagami na temat przywódcy, doktryny czy metod działania organizacji. Muszą natomiast szpiegować się nawzajem; pożądane jest także donosicielstwo. Nowicjusze mogą ze sobą rozmawiać tylko w towarzystwie starszego członka sekty, występującego w roli przyzwoitki. Co najważniejsze jednak, nakazuje się wyznawcom, aby unikali kontaktów z byłymi członkami sekty i ludźmi nastawionymi do niej krytycznie. Słowem powinni stronić od tych, od których mogliby dowiedzieć się najwięcej.


Tak. Zgadza się. Zniechęcanie do czytania jakiejkolwiek literatury( poza zalecaną), do słuchania innych kazań, do zaglądania na fora chrześcijańskie. Unikanie byłych członków jest uzasadniane biblijnie( "odstępców" zaleca się unikać), choć nie ma podstaw biblijnych, aby kogoś wykluczonego za odstępcę uważać.
Donosicielstwo obficie miało miejsce w zborach ultracharyzmatycznych, w których bywałam. Zwierzanie się pastorowi było pochwalane i zalecane, zgromadzenia "starszyzny" zamieniały się w "plotkarnię" i oczernianie niewygodnych członków zboru.

Cytuj:
Kontrola informacji w destrukcyjnych sektach oznacza także istnienie różnych poziomów "prawdy". Inna jest doktryna "oficjalna", inna na "wewnętrzny użytek"


Oczywiście! Powszechnie uważano, że jest "prawda" dla zboru i "prawda" dla wtajemniczonych! Niektórzy twierdzili, że "prawdę" trzeba "dawkować"( podawać w małych ilościach, żeby "wciągnąć" potencjalnych członków do zboru), inni, że przecież nawet Jezus na boku uczniom co innego mówił, niż ogółowi, dlatego ci bardziej "zaufani" mają prawo wiedzieć więcej...
Kiedy wchodzisz do zboru uświęceniowego czujesz się nieswojo, choć nie wiesz, o o chodzi. A ja ci powiem. Otóż jesteś oceniany od stóp do głów. Za kolczyki w uszach, za spodnie( jeśli jesteś kobietą, piszę ze swojej perspektywy), za złotą ozdóbkę dyndającą na szyi itp..Czy ktoś ci zwróci uwagę? Oczywiście, ze nie. Jesteś "niedojrzałą, niedoświadczoną chrześcijanką"( lub kimś, kto się nawróci), i nie trzeba za szybko cię płoszyć. Im dłużej bywasz w tym towarzystwie, tym bardziej się orientujesz w czym rzecz. Zaczynasz pod presją grupy zdejmować kolczyki, zakładasz spódnicę itd..Jesteś za to chwalona i daje ci się do zrozumienia, że wzrastasz duchowo. A wszystko to dzieje się powoli, bez słów, coś jak "gotująca się powoli żaba".
Pomyśl- czy gdybyś weszła do takiego zboru, i ktoś od razu by ci powiedział "tu kobiety nie noszą ozdób, spodni, nie farbują włosów- bo to jest grzech i brak uświęcenia"- zostałabyś tam dłużej, niż na czas trwania tego jednego nabożeństwa...? I nie licz na to, że jak zapytasz wprost, dostaniesz uczciwą odpowiedź...będzie owinięta w bawełnę, niejasna, będziesz zapewniony o tym, że masz wolność, że nikt cię nie zmusi tp. To od razu ci mówię- nie wierz temu. Żadnej wolności nie będzie.
Powiedzą ci, że nie musisz umywać nóg, tu nikt nie zmusza. Ale nie wierz w to. Jeśli nie będziesz tego robić, przykleją ci etykietkę "niepokorny", "nieduchowy". Nigdy nie zyskasz zaufania grupy. Jeśli powiedzą, że badali proroctwa i badali proroków, nie wierz im. Niczego nie badali. Działają w oparciu o "wyciszanie negatywnych myśli". Ich badanie polega na bezkrytycznym przyjęciu czyjegoś świadectwa i niezauważaniu prorockich pomyłek, a rozdmuchiwaniu "sukcesów"( typowa propaganda).
Zachowaj trzeźwość umysłu i módl się o mądrość od Boga. Bo każdy z nas myśli, ze jest odporny na manipulację. Nieprawda. Nie ma odpornych.

Widzę, jak osoby, które miały bardzo zdecydowane poglądy dają się "urobić i zmieniają swoje poglądy, trwa to od roku do trzech lat.Myśleli, że nigdy ich to nie spotka.

I zarówno ultracharyzmatycznym zborze jak i uświęceniowym wmawiano mi poczucie winy i strach. To chyba coś, co najczęściej tam odczuwałam.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr cze 20, 2012 9:23 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 01, 2011 5:22 pm
Posty: 246
Wszystkie te cechy przypominają raczej jeden z aszramów hinduistycznych niż zbór chrześcijański. Wygląda na to, że u mnie jest całkiem w porządku, ale zawsze czegoś można się przyczepić.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz cze 21, 2012 7:25 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Jasne, nie ma społeczności idealnych...Przecież tworzą je niedoskonali ludzie. Niestety nawet ta prawda jest czasem wykorzystywana przez niektórych- bo kiedy ktoś odchodzi od zboru, reszta się dowiaduje, że on miał problem, szuka czegoś idealnego, a takiego czegoś nie ma, widać ten człowiek( który odszedł) to ma problem sam ze sobą. Nie słucha się tego, co ma do powiedzenia taki człowiek, nie przyjmuje argumentów tylko zamyka mu się usta słynnym tekstem "szukaj sobie zboru idealnego, ale pamiętaj, że jak już znajdziesz i tam pójdziesz, to on przestanie być idealny, bo ty jesteś niedoskonały". I choć jest w tym dużo prawdy, to przypowiastka ta jest nader często wykorzystywana przez kaznodziejów, aby jakoś wpłynąć na owieczki zastanawiające się nad swoim zborem i nauczaniem w tym zborze i odwieść je od krytycznego myślenia.
Tę historyjkę słyszałam kilka razy, w paru zborach :wink:

Nie chodzi o "czepianie się". Ludzie będą wchodzili w konflikty, będą spory między nami, będą trudne sprawy. Ważne, jak się je rozwiązuje, a nie, że się pojawiają. Nie jest ważne, czy brat-nauczyciel Słowa się jąka, bo może mądrze mówić i to jąkanie to sprawa drugorzędna. Nie jest ważne, że nam się nie podoba grupa instrumentalna albo wystrój sali( pomijając bałwochwalstwo). Ale jeśli nauczanie odbiega od biblijnych standardów a my zaczynamy zauważać, że chcą nas uczynić niewolnikiem ludzi, a nie Boga, to należy uciekać. Bo to nie jest wtedy "czepianie się".

W zborach o charakterze sekciarskim będą ci wmawiać, że cały czas jest z tobą coś nie tak. Czegoś ci brak, coś ci nie dostaje. I nie wtedy, kiedy faktycznie trzeba kogoś napomnieć i zawstydzić, ale ZAWSZE. W zborach z kręgu ruchu wiary mamy szpital psychiatryczny i dla nerwowo chorych, a nie kościół. Jeśli cośkolwiek ci się nie podoba w kościele, jeśli coś skrytykujesz to od razu ci powiedzą, że widocznie masz wiele zranień z dzieciństwa, że masz duchowe problemy i będą proponować "leczenie". To "leczenie" ( taka domorosła chrześcijańska psychologia) trwa bardzo, bardzo długo, całymi latami. Jeśli uda się utrzymać ciebie w przekonaniu, że ciągle jesteś słaby, ciągle coś z tobą nie tak, ciągle masz problem z traumą z dzieciństwa, z poranionym sercem, z urazą, nieprzebaczeniem- to tym bardziej stajesz się uzależniony od swoich "lekarzy" no i każde słowo może być wykorzystane przeciwko tobie.
W innych zborach doświadczasz niekończącej się pokuty. Ciągle masz "niedostatki w sercu", ciągle musisz się biczować. Spotyka cię coś złego, zranił cię ktoś słowem? To znaczy, że Bóg do tego dopuścił, bo widać masz jakiś niedostatek w sercu i w zasadzie sobie na to zasłużyłeś, więc ty się nie skarż na tego, co cię skrzywdził, ale przyjmij, że jest on narzędziem w ręku Boga, biczem na twoje niedostatki i lecz to twoje serce, złe i zepsute. Oczywiście mamy krzywdy cierpieć w milczeniu- ale krzywda to krzywda, i nie zawsze jej doświadczamy, bo coś z nami jest nie tak, a tu ci wmawiają, ze ZAWSZE. Kiedy słucham takich kazań to stają mi przed oczami pokutnicy średniowieczni biczujący się aż do krwi, jęczący, ubrani w wory pokutne. Tu też tak się biczują, tyle, że takimi "duchowymi biczami". Człowiek, któremu wmówiono, że ma dawać się bić i że każde uderzenie, które otrzymuje jest w pełni zasłużone, to człowiek złamany, zniewolony, całkowicie już uległy swoim przewodnikom, bojaźliwy( bo przy okazji straszy się piekłem obficie)- niezdolny do jasnego i trzeźwego myślenia . A przecież apostoł ostrzega :

20 Znosicie bowiem, jeśli was kto w niewolę podbija, jeśli kto objada, jeśli kto wyzyskuje, jeśli się kto wynosi, jeśli was kto bije po twarzy.
21 Ku zawstydzeniu mówię, jakbyśmy słabymi byli w tej mierze. II Kor.


Nie jest tak, że zawsze i niezmiennie zasługujemy na bicie, napomnienie i niekończącą się pokutę. Pokuta jest potrzebna, jeśli zgrzeszymy. Zmiana jest potrzebna, jeśli nasz charakter nie jest Boży. Nie zawsze i nie niezmiennie. Ale utrzymanie ludzi w ciągłym strachu, poczuciu winy z jakiegoś powodu jest potrzebne niektórym przywódcom zborowym...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz cze 21, 2012 10:44 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 01, 2011 5:22 pm
Posty: 246
Mam doświadczenie dość pozytywne doświadczenie w tym zakresie (chociaż kosztowało mnie sporo cierpienia i utratę przyjaciół, niekiedy nawet poprzez samobójstwo), ale być może dlatego nie boję się już takich zjawisk w kościele bo nauczyłem się już nimi radzić. Nawróciłem się na podstawie zdrowej biblijnej nauki, ale zaraz potem z powodu trudnej sytuacji trafiłem do zboru, który eksperymentował z modelem korporacyjnym Ricka Warrena. Nadal szanuję ludzi z tego kościoła mimo katastrofalnych w skutkach błędów jakie popełnili. Na szczęście miłość do Boga zwyciężyła i Ci ludzie opamiętali się i sam wiem ile ich to kosztowało wyrzeczeń i bólu, ale mimo wszystko ukorzyli się przed Bogiem.
Teraz będąc w innym kościele widzę, że musiałem przez to wszystko przejść po to by zyskać tożsamość w Jezusie Chrystusie, a nie taką opartą na naukach ludzkich.
Brzmi to jak klasyczna chrześcijańska papka, której pełno w literaturze pobożnościowej, ale żeby napisać coś takiego trzeba zetknąć się z realnymi problemami w kościołach i ludzką niedoskonałością. Jak to powiedział pewien brat, były armeński mafioso: "Kochaj swoich braci tak jakby byli przepustką do Królestwa Bożego". Brzmiało to dość dobitnie w ustach kogoś kto ich kiedyś zabijał w dodatku z pasją.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz cze 21, 2012 12:35 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 12, 2009 4:19 pm
Posty: 97
Bardzo podobają mi się posty Owieczki w tym temacie. Bardzo dobrze opisują zjawisko o którym dyskutujemy.

Generalnie jest tak (z socjologicznego punktu widzenia), że każda grupa, nieważne czy o charakterze religijnym czy nie, posługuje się narzędziami wpływu na swoich członków. Najprościej to obrazując: jeśli chcemy żyć w społeczeństwie, w grupie MUSIMY dostosować się do pewnych regół które nimi rzadzą, które sa powszechnie znane i akceptowane. Społeczeństwa, grupy ludzi etc. posiadają całą masę narzędzi wpływu, których używają do tego aby egzekwować te reguły, np jesli kogos zabijemy - idziemy do wiezienia. Jest to całkowicie naturalne i dobre. Czyli społeczeństwa, grupy posiadają swoisty "dekalog" zachowań akceptowalnych i potepianych. Powszechnie wiadomo że nie należy kłamać , kraść itd. Również w grupach o charakterze religijnym (że się tak wyrażę :D ) działają narzędzia wpływu społecznego, czyli pisane i niepisane prawa. Jeśli chcemy się w tej grupie odnaleść, musimy sie podporządkować tym regułom.

Problem pojawia się wtedy, gdy narzedzia wpływu społecznego idą w złym kierunku i zaczynają w danej grupie skręcać w stronę PSYCHOMANIPULACJI.

Co to jest psychomanipulacja?

Planowe, świadome, zorganizowane i celowe działanie skierowane na dezorientowanie jednostki bądź grupy, wywołujące zmianę zachowań, poglądów, postaw i przekonań manipulowanego (manipulowanych) zgodnych jedynie z wolą i celami manipulatora, a wbrew woli i wiedzy manipulowanego.

Wg Wikipedii:

Manipulacja (łac. manipulatio - manewr, fortel, podstęp) – w psychologii oraz socjologii to celowo inspirowana interakcja społeczna mająca na celu oszukanie osoby lub grupy ludzi, aby skłonić je do działania sprzecznego z ich dobrem, interesem. Zazwyczaj osoba lub grupa ludzi poddana manipulacji nie jest świadoma środków, przy użyciu których wywierany jest wpływ. Autor manipulacji dąży zwykle do osiągnięcia korzyści osobistych, ekonomicznych lub politycznych kosztem poddawanych niej osób.

Ogólnie, manipulacja jest formą zamierzonego i intencjonalnego wywierania wpływu na osobę lub grupę w taki sposób, by nieświadomie i z własnej woli realizowała działania zaspokajające potrzeby/(realizowała cele) manipulatora.


Psychomanipulacja jest masowo używana w destrukcyjnych sektach, w mniejszym lub większym stopniu w zborach,wspólnotach o charakterze sekciarskim.

Więcej na temat psychomanipulacji tutaj
http://www.psychomanipulacja.pl/art/czy ... ulacja.htm

_________________
NAJBARDZIEJ ŚLEPY JEST TEN, KTO NIE CHCE WIDZIEĆ.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz cze 21, 2012 12:51 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
A mnie najbardziej przerażają ludzie, którzy manipulują nieświadomie.
Najczęściej są to właśnie pastorzy małych zborów.Ciągle MAŁYCH.
Powstaje kółko ludzi wzajemnej adoracji.Oni są po prostu przekonani o własnej racji i prawdzie.Maja obok siebie potakiwaczy i klakierów i tak wzajemnie się oszukuja.I siedza w ciepłym bagienku.
Nieświadomi.Każdą krytykę traktuja jako atak.
Myslę,że to o takich zborach, grupach, ludziach Pan Jezus mówił " jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną (Mt 15:14)
Świadomy manipulator jest jawny.Nieświadomy to fanatyk przekonany o własnej wszechwiedzy i misji.

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz cze 21, 2012 1:18 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 01, 2011 5:22 pm
Posty: 246
kristina napisał(a):
A mnie najbardziej przerażają ludzie, którzy manipulują nieświadomie.


To się nazywa niedojrzałość i nie można jej traktować w kategoriach grzechu. Piszesz o tym jakby to był co najmniej spisek masoński o przejęcie władzy nad światem. Małe grupki zawsze będą powstawać i albo przejdą proces dojrzewania do wiary i indywidualnej relacji z Bogiem, albo umrą śmiercią naturalną. Dopóki nie strzelają do ludzi pozostaje się za nich modlić.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz cze 21, 2012 7:24 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 10, 2006 11:47 am
Posty: 1007
Lokalizacja: Kielce
kristina napisał(a):
A mnie najbardziej przerażają ludzie, którzy manipulują nieświadomie.
Najczęściej są to właśnie pastorzy małych zborów.Ciągle MAŁYCH.
Powstaje kółko ludzi wzajemnej adoracji.Oni są po prostu przekonani o własnej racji i prawdzie.Maja obok siebie potakiwaczy i klakierów i tak wzajemnie się oszukuja.I siedza w ciepłym bagienku.
Nieświadomi.Każdą krytykę traktuja jako atak.
Myslę,że to o takich zborach, grupach, ludziach Pan Jezus mówił " jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną (Mt 15:14)
Świadomy manipulator jest jawny.Nieświadomy to fanatyk przekonany o własnej wszechwiedzy i misji.



Kristina weś nie obrażaj Smoka :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :wink:

_________________
Bóg stworzył ludzi, Samuel Colt uczynił ich równymi.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz cze 21, 2012 7:54 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Guzik tam niedojrzałośc.Kazdy z nas jest manipulantem.Problem w tym jak reagujemy na krytyke.Pastor manipulujący świadomie jest groźny.Ale łatwiej się połapać,że jest zwykłym pustym gaduła.Nie ma w nim mocy i życia.Nie wydaje owoców a ludzi przyciąga marketingowymi sztuczkami.Na krytykę reaguje gniewem za którym najczęściej kryje się lek przed utrata poklasku.I ludzi.Więc kręci,manipuluję,światowieje.Ale jest łatwy do rozszyfrowania.Też przeszłam przez taki zbór.Kocham tych ludzi.Ale jako tzw.zbór nie zdają egzaminu Słowa Bożego.Krytyka jest źle widziana.W obawie przed samotnościa sporo ludzi trwa w tej juz przesiąknietej światem organizacji.Nalezy odejść.Odsunąc sie.Bez goryczy,bez oczerniania.Ale w prawdzie, miłosci, pokoju.Bez kompromisu.
Masz jakieś problemy ze spiskami Dziku?

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz cze 21, 2012 10:27 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 12, 2009 4:19 pm
Posty: 97
Dzik napisał:
Cytuj:
To się nazywa niedojrzałość i nie można jej traktować w kategoriach grzechu. Piszesz o tym jakby to był co najmniej spisek masoński o przejęcie władzy nad światem. Małe grupki zawsze będą powstawać i albo przejdą proces dojrzewania do wiary i indywidualnej relacji z Bogiem, albo umrą śmiercią naturalną. Dopóki nie strzelają do ludzi pozostaje się za nich modlić.



Niedojrzałośc niedojrzałością Dziku, ale bardzo spłycasz problem psychomanipulacji. Zgadza się niedojrzałość nie jest grzechem, ale świadome działanie na szkodę innych(dla osiągnięcia swoich korzyści) już tak.

Nie istnieje coś takiego jak "psychomanipulacja nieświadoma" . Psychomanipulacja z definicji jest działaniem SWIADOMYM. Musimy pamiętać że w sektach jak i kościołach ewangelicznych o charakterze sekciarskim , o których mówimy działa tzw. władza piramidalna, czyli na górze stoi guru, czy jak ktoś woli przywództwo, pastor. Na dole jest cała reszta. To te przywództwo stosuje kontrolę umysłu, manipulację SWiADOMIE I Z WYRACHOWANIM. Owszem, grupa będąc nieświadoma tego , że zostaje poddawana kontroli umysłu, powiela te wzorce. Jednakże ta grupa jest zindoktrynowana, nieświadoma tego że ktoś nią manipuluje więc nie można powiedzieć że powiela te wzorce świadomie.

My tutaj nie dyskutujemy Dziku o małych grupach "które zawsze będą powstawać i albo przejdą proces dojrzewania do wiary i indywidualnej relacji z Bogiem, albo umrą śmiercią naturalną". problem dotyczy kościołów , o charakterze SEKCIARSKIM które świadomie (przywództwo grupy) manipuluje, krzywdzi, zapędza się w niechlubne praktyki dla osiagnięcia własnych korzyści.

Uważasz że "póki nie strzelają do ludzi pozostaje się za nich modlić"? To typowe, powierzchowne zrozumienie zjawiska o nazwie"sekta". Wielu ludziom wydaje się że sekta to grupa, która porywa, więzi, strzela. Czy wiesz że ludzie których spotykasz czasem na ulicach, będący fizycznie wolnymi mogą być bardziej zniewoleni od ludzi fizycznie zniewolonych? . Człowiek fizycznie uwięziony wie że jest uwięziony, zdaje sobie sprawę że ktoś go więzi wie że ktoś zabrał mu wolność. Ludzie postronni wiedzą , widzą że on nie jest wolny. Człowiek w wiezieniu mentalnym( bo takim jest sekta) nie zdaje sobie sprawy z tego że ktoś zabrał mu wolność , co więcej skoczyłby w ogień za swoimi przywódcami i "swoimi" przekonaniami ("swoimi" piszę w cudzysłowiu nie przypadkowo. Człowiek w sekcie jest zindoktrynowany, została mu zabrana jego osobowość, jego światopogląd czyli "jego" przekonanie są tak naprawdę przekonaniami ,które mu ktoś wpoił, przekonaniami jego przywódców). Zbyt wielu ludzi zostało poranionych, skrzywdzonych, obdarych z godności przez zwiedzone kościoły które stosują praktyki rodem z sekt. Ci ludzie często odchodzą nie tylko od Zdrowego Bożego Kościoła ale od Boga, jak poranione kurczęta boją się komukolwiek zaufać w obawie przed zranieniem. To jest naprawdę poważny problem i szkoda że tak mało się o nim mówi.

Podrawiam

_________________
NAJBARDZIEJ ŚLEPY JEST TEN, KTO NIE CHCE WIDZIEĆ.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt cze 22, 2012 7:45 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Chcę jeszcze zwrócić uwagę na taką rzecz: powszechnie uważa się( i słusznie zresztą), że manipulatorzy czerpią korzyści finansowe/materialne z racji zniewalania innych i jest to główna przyczyna powstawania ruchów o charakterze sekciarskim. Jest to dość łatwe do obnażenia, zauważalne, najbardziej chyba w środowisku amerykańskim, gdzie majątki kaznodziejów czy "apostołów" są porównywalne z majątkami gwiazd holywoodzkich. A emitowanie programów "chrześcijańskich" przerywane co chwila reklamami "kup święty olejek", "zapłać dolara na pastora X, to ci Bóg dziesięciokrotnie odda", " "kup płytę z nauczaniami Y" itp.. W Polsce trudno jest zbić aż taką fortunę z "dziesięcin", dlatego nasi lokalni "apostołowie" żyją skromniej i nie wybijają się z tłumu, niemniej mają fajne życie, wypełnione podróżami "misyjnymi", utrzymują całe rodziny ze swoich "pensji" i jeżdżą niezłymi autami (itp.). \
Może jednak zdarzyć się i tak, ze przywódca czerpie korzyść nie finansową( i nie to jest jego główną motywacją ), ale korzyść "duszewną"- po prostu lubi być w centrum uwagi, lub przewodzić/kierować kimś, jest ambitny, kocha po prostu władzę i pozycję. Ubiera to wszystko oczywiście w duchowe szatki, ale demaskuje go strach przed utratą autorytetu, który przejawia się w zastraszaniu ludzi, pozbywaniu się "niewygodnych" członków, nietolerowania jakichkolwiek wątpliwości pod adresem swojego nauczania i praktyki przywódczej.
Jeśli ktoś manipuluje innymi ludźmi, to zawsze stoi za tym jego grzech. Robi to, bo nie potrafi ludzi miłować, tak jak nakazał Bóg. Musi tych ludzi kontrolować, zmuszać ich do pełnienia swojej woli. Jest pogrążony w "więzach nieprawości". Nie słucha Boga, ale innym wmawia, że jest "Bożą tubą" i słowa jego są jak słowa z ust Bożych. Czerpie korzyść- bardziej lub mniej uświadamianą- z tego, że ludzie są mu podlegli, posłuszni, karmi to jego "ego".Już samo to, że go to zadowala, że ma takie potrzeby świadczy o tym, że ma grzech w swoim życiu i nie rozprawił się w sercu z tym grzechem, woli oszukiwać sam siebie. Tacy ludzie akcentują te fragmenty z Pisma, które mówią o konieczności uległości wobec starszych i nakazują ludziom pod groźbą kary Bożej wypełniać wszystko, co mówią- bo to ONI mówią, ICH Bóg powołał. Jestem bratem starszym/pastorem/diakonem/biskupem/prezbiterem- to znaczy, że taka była wola Boża, masz mnie słuchać, czy ci się to podoba, co mówię, czy nie. Ja NA PEWNO mówię w zgodzie ze Słowem. Możesz się nie zgodzić, ale to będzie znaczyło, ze TY MASZ PROBLEM( nie ma czegoś takiego, jak spokojna rozmowa ze Słowem w ręku, argumentowanie ze Słowa, w ogóle nie ma założenia , że mogłem się pomylić, wykaż mi ze Słowa, gdzie, jeśli to pokażesz, zastanowię się. Jest postawa: jeśli poddajesz coś wątpliwość,to masz duchowy problem i grzech). Ale przede wszystkim nie wolno ci się sprzeciwiać mojej woli, nie wolno ci "źle o mnie mówić"( krytykować), jestem pomazańcem pańskim, namaszczonym sługą, uznanym bratem, uznanym prorokiem.
Tacy ludzie są bezkrytyczni wobec siebie, nie słuchają innych, są wyniośli, przemądrzali. I to zawsze wychodzi niezależnie od tego, jak bardzo starają się grać rolę pokornego sługi, oddanego sprawie Bożej. Wystarczy mieć oczy, uszy i trzeźwy umysł, żeby to zobaczyć, nawet prorokiem nie trzeba być.

Jeśli trzon jakiegoś kościoła( denominacji) tworzą właśnie tacy ludzie, cała taka organizacja ma znamiona sekty. "Ryba się psuje od głowy".
Myślę, że ludzie kochający stanowiska i władzę bardzo chętnie też podpierają się liczbami. Chwalą się liczebnością swoich zborów: nasz zbór ma ileś tam tysięcy członków, w całym naszym kościele jest tyle i tyle członków, mamy taki i taki wzrost. Przywódca, za którym stoją tłumy może czuć się pewnie, jak dowódca 'licznej armii". Mogę się mylić, ale mam ograniczony kredyt zaufania do przywódców kościelnych, którzy wyliczają, ile mają "podopiecznych" w swoim kościele...Bo nie ilość stanowi, a jakość, a nawet jeśli z woli Bożej było przebudzenie, wskutek którego większa liczba osób się nawróciła, to należy za to oddać chwałę Bogu, a nie przedstawiać to tak, jakby to była zasługa kościoła i posługi ludzkiej...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 53 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 51 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL