Dzik napisał(a):
Czym dla Boga jest modlitwa bo chyba nie słowami?
Czy poszukałeś w Biblii jakichś przykładów modlitwy lub opisów modlitwy? Psalm, który cytujesz, jest porównaniem modlitwy do kadzidła i ofiary, o których Biblia mówi, że są Bogu miłe (o ile szczerze składane, oczywiście). Nie ma tam mowy o ciągłości, tylko o jakości modlitwy. Kontekst mówi o tym, że modlitwa powinna być Bogu miła i wtedy On ją usłyszy:
"Usłysz głos mój, gdy wołam do ciebie! Niech wznosi się ku tobie modlitwa moja jak kadzidło, A podniesienie rąk moich jak ofiara wieczorna!" [Ps. 141:1-2]Sam ten fragment sugeruje, że modlitwę się wypowiada do Boga. Modlitwa jest również słuchaniem Boga. Czyli po prostu jest rozmową. Nie jest recytacją czegokolwiek, podobnie jak (mam nadzieję) rozmawiając ze swoją ukochaną żoną nie recytujesz jej gotowych tekstów.
Dzik napisał(a):
Przepływ myśli przez czaszkę może modlitwą nie jest, ale już skupienie swoich myśli w konkretnym celu jest czymś więcej. Czym była gorliwość, która powodowała w ciele Chrystusa takie zmaganie?
Sam cytujesz fragment, w którym Jezus
mówił do Ojca a nie "myślał do Ojca". Zmaganie nie było spowodowane ani "przepływem myśli przez czaszkę" ani samą gorliwością, tylko strachem przed egzekucją - dlatego Ojciec posłał anioła, żeby Jezusa umacniał.
Dzik napisał(a):
Ponadto zalecenie Pawła z listu do Tesaloniczan aby nieustanie się modlić. Jak to się ma praktycznie do życia, chyba że to kwestia różnic kulturowych naszej po grekach i tej hebrajskiej
Nieustanna modlitwa to jest przebywanie non stop w stanie gotowości na usłyszenie Bożego głosu (a On przemawia na różne sposoby), a także rozmowa z Nim w każdej sytuacji, tak jak byś przebywał ze swoją żoną - myślę, że to jest najlepsza ilustracja. Założę się, że ani nie medytujecie razem, a nie nie rozmyślasz nad jej urodą, charakterem i innymi walorami, tylko rozmawiacie. Być w Bożej obecności nie oznacza wchodzić w jakieś odmienne stany świadomości, ponieważ Duch Święty w nas mieszka i wystarczy Go nie gasić ani nie zasmucać. Natomiast modlitwa w zgromadzeniu jest również usługą dla społeczności - dlatego nie powinna koncentrować się na egocentrycznych problemach pod tytułem "jak MNIE inni odbiorą i co sobie o MNIE pomyślą". Jeśli zamiast się modlić w zgromadzeniu do Boga myślisz o jakichś "bonusach" u innych ludzi, to jest jakieś fundamentalne nieporozumienie. Gdybyś przez klika lat podczas modlitwy w społeczności w ogóle nic nie mówił, to sam bym się zainteresował, dlaczego tak jest - nie po to, żeby Cie kontrolować, tylko żeby ustalić, co przeszkadza Duchowi Świętemu mieszkającemu w Tobie uwielbić Jezusa w zgromadzeniu:
"Gdyż powiadam, że Chrystus stał się sługą obrzezanych ze względu na prawdę Bożą, aby potwierdzić obietnice dane ojcom. I aby poganie wielbili Boga za miłosierdzie, jak napisano: Dlatego będę cię wyznawał między poganami i będę śpiewał imieniu twemu" [Rzym. 15:8-9]Przerost indywidualizmu jest zaprzeczeniem wspólnotowości, a Kościół jest wspólnotą.