www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Pn kwi 29, 2024 2:14 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 26 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pt gru 17, 2010 11:13 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 05, 2009 4:24 pm
Posty: 18
Moi drodzy.

Od długiego czasu frapuje mnie myśl, co robimy nie tak, że obraz Kościoła jaki widzimy jest...trochę marniutki. Chcę więcej!!! :D :D :D
Chodzi mi konkretnie o działanie i owoce zbliżone do tych z Dziejów Apostolskich. Mamy wspaniałego Boga, potężnego, realnego i... Co jest na rzeczy?

Czy macie może jakieś swoje przemyślenia, spostrzeżenia, przykłady (najlepiej te dobre przykłady, ale nie tylko :D ). Czasami pewne rzeczy robimy tak długo, że "wydają" nam się Bożymi, ale niestety pochodzą od człowieka... Chcę zmieniać swoje życie, poglądy w taki sposób, aby On był uwielbiony. Chcę Kościoła wiernego we wszystkim Bogu. Chcę Kościoła, który nikogo nie pozostawia obojętnym (oczywiście w znaczeniu ludzi, którzy idą za Bogiem, a on realnie w ich życiu się MANIFESTUJE i wszyscy to dostrzegają).

Zachęcam do dyskusji


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt gru 17, 2010 11:32 am 
Radku, super widzieć Twój entuzjazm i zapał :D

To ja wrzucam pierwszą podstawową refleksję: przestańmy robić Kościół, budować Kościół, organizować Kościół. Przestańmy robić coś, co jest zrobione - Pan buduje swoje Zgromadzenie Uczniów, Pan już je odkupił, stało się faktem i tym faktem jesteśmy my, którzy w Niego wierzymy. Nie trzeba nic więcej. Jak się nawrócili Żydzi w Święto Tygodni [Dz. 2] to nie było paniki i planowania, ustalania, umawiania, organizowania, zakładania zborów, wyznaczania starszych itd. Ludzie uwierzyli, dali się zanurzyć w imię Pańskie i już - byli Zgromadzeniem Uczniów Jezusa. To się nie zmieniło. Wystarczy być tym, czym się stało z łaski Bożej :)


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt gru 17, 2010 12:14 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 05, 2009 4:24 pm
Posty: 18
Elendil napisał(a):
To ja wrzucam pierwszą podstawową refleksję: przestańmy robić Kościół, budować Kościół, organizować Kościół


Masz rację, bo my jesteśmy Kościołem

Elendil napisał(a):
Nie trzeba nic więcej. Jak się nawrócili Żydzi w Święto Tygodni [Dz. 2] to nie było paniki i planowania, ustalania, umawiania, organizowania, zakładania zborów, wyznaczania starszych itd.:)


...hmm. Wydaje mi się, że jednak czegoś trzeba :D :D :D. Gdyby nic nie trzeba było, to dzisiaj powinno być jak kiedyś...a nie jest.
Wydaje mi się, że jest to trochę jak ze wzrostem. Absolutnie nie jestem zwolennikiem następujących teorii: 45 kroków do lepszego kościoła, 16 punktów udanego małżeństwa, 4 poziomy duchowego przywódctwa etc. Natomiast wierzę w pewną zasadę. Jeśli ziarno nie padnie na dobrą glebę, to...

Jeśli roślina zaczyna wydawać owoc, to dzieje się to w taki sposób, że ma ona pewne fazy wzrostu, jeśli "coś przestawimy" to może być kuku :? .

Elendil napisał(a):
Wystarczy być tym, czym się stało z łaski Bożej


No właśnie. Tylko jest to trochę, jak poklepanie zziębniętego i głodnego biedaka po ramieniu i powiedzenie: "będzie dobrze, tylko wierz Panu". Oczywiście, jest to prawda, ale biedak może dalej zostać głodny...

Chciałbym porozmawiać o pewnych bardzo praktycznych aspektach tematu np. "uważam, że spotykanie się co niedzielę w budynku zborowym ogranicza Kościół, bo..." . Daję taki przykład, chodzi mi o coś co może być "burzą mózgów". Wasze opinie, bo czasami od środka pewnych rzeczy się nie dostrzega, a dopiero Boży sługa "spoza" wskaże na bardzo poważny problem. Wierzę, że się dobrze wyraziłem.

Serdecznie Cię pozdrawiam Elendilu :D :D :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt gru 17, 2010 12:42 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
No to może i ja się włączę. :)

Radek Stano napisał(a):
Gdyby nic nie trzeba było, to dzisiaj powinno być jak kiedyś... a nie jest.

Zawsze mnie zastanawia, dlaczego i na jakiej podstawie twierdzi się, że dzisiaj "powinno być jak kiedyś". Gdzie dokładnie jest napisane, że w czasach ostatecznych Kościół będzie w takim stanie, jak w Dniu Pięćdziesiątnicy? Radku, spróbuj znaleźć takie fragmenty, bo ja ich nie widzę. Widzę inne, które mówią, że miało być wręcz przeciwnie. I jest. Nie chciałbym nikogo "zniechęcać", ale obawiam się, że ktoś nakarmił Kościół mitem wielkich rzeczy w czasach ostatecznych, i nic dziwnego, że przy tak ogromnych oczekiwaniach rodzi się frustracja.

Elendil napisał(a):
Chciałbym porozmawiać o pewnych bardzo praktycznych aspektach tematu np. "uważam, że spotykanie się co niedzielę w budynku zborowym ogranicza Kościół, bo..." . Daję taki przykład, chodzi mi o coś co może być "burzą mózgów". Wasze opinie, bo czasami od środka pewnych rzeczy się nie dostrzega, a dopiero Boży sługa "spoza" wskaże na bardzo poważny problem. Wierzę, że się dobrze wyraziłem.

Uważam, że Elendil ma rację. To nie jest problem tego, "co robimy nie tak". My chyba za dużo chcemy robić, a zbyt mało Boga słuchać. Sam fakt konieczności istnienia budynków zborowych, statutów, regulaminów, programów, kolejnych szczebli organizacyjnych jest jakoś wyraźnie rozbieżny z prostotą opisywaną w Biblii. Reformowanie tego wszystkiego zamiast powrotu do źródeł jest podobne do gonienia za własnym ogonem (za przeproszeniem).


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt gru 17, 2010 1:46 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 05, 2009 4:24 pm
Posty: 18
No, czasy ostateczne to mamy od pięćdziesiątnicy :wink:

Smok napisał(a):
Reformowanie tego wszystkiego zamiast powrotu do źródeł jest podobne do gonienia za własnym ogonem (za przeproszeniem).


A kto mówi o reformowaniu :?: :?: :?: Osobiście również uważam, że "tego" nie można zreformować...
Smok napisał(a):
Nie chciałbym nikogo "zniechęcać", ale obawiam się, że ktoś nakarmił Kościół mitem wielkich rzeczy w czasach ostatecznych


Na szczęście nie jestem zniechęcony :D :D :D
Gdzieś głęboko w sercu jest to pragnienie, aby w każdym aspekcie życia było widać moc Chrystusa. O co mi chodzi? Widziałem np. wiele "uzdrowień", ale nie przypominam sobie uzdrowienia "kalibru :shock: " Jezusa, apostołów, pierwszych uczniów... Czy to oznacza, że przestanę wierzyć, będę mniej stąpać na jedynym fundamencie. Nieeee... Dzisiaj stąpam bardziej niż kiedykolwiek, a moje pytanie jest natury PRAKTYCZNEJ. Już tak mam, że jak coś mi pokazuje Słowo, że powinno być a nie ma, to zadaję sobie pytanie, dlaczego? (Mam nadzieję, że to nie jest złe :wink: )


Przykład? Mr. 16.15-20 "I rzekł do nich: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! (16) Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. (17) Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; (18) węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie. (19) Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. (20) Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdził naukę znakami, które jej towarzyszyły".


To jest przykład. Nie chcę przez to powiedzieć, że od dzisiaj wszyscy zaczną się modlić np. o uzdrowienie i...stanie się. Nie. Chciałbym, żeby nawet raz do roku ktoś mógł złożyć świadectwo o uzdrowieniu z takiej choroby, że będzie miło słuchać :D :D :D


Oczywiście to jest tak jak z darami Ducha. Czy jeśli ich nie będę miał to mogę żyć dobrze i sprawiedliwie? Tak! Czy mogę wziąć wieniec, nagrodę? Tak! Ale jeśli mój kochany Pan, Bóg wszechmocny, Tato daje mi coś, to chcę to umieć odebrać. I tyle. Kiedy daję coś moim córeczkom i wiem, że to jest dobre, to chcę aby z tego korzystały.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt gru 17, 2010 2:04 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 05, 2009 4:24 pm
Posty: 18
Chodzi o jeszcze jeden aspekt. Każdy z nas ma swoje doświadczenia i wnioski. Uważam, że Bożym błogosławieństwem jest uczenie się od innych i samo Słowo o tym mówi. Dlaczego mam wszystkiego "doświadczać na własnej skórze"? Skoro ktoś kiedyś dotknął gorącego, to wolę nie przekonywać się sam jak to bolało. Powtarzam, można powiedzieć "rób swoje", ale wierzę, że ciało składa się z wielu członków, które powinny się o siebie troszczyć, pomagać, uczyć.

Jeden jest bardziej wrażliwy na to, inny "wywącha smród" gdzie dla większości ładnie pachnie. I nie chcę teraz się doktoryzować nad naszą dojrzałością, bo niestety często jej brak... A co z ludźmi, którzy dopiero się nawracają? Oni również szybciej "dojrzeją" w optymalnym, a nie "patologicznym" środowisku. Chcę prawdziwego Kościoła (nie organizacji), opartego na Słowie, objawieniu, relacji, mocy.

To, co do tej pory zrobiliście na forum jest cenne (piszę do wielu forumowiczów :D :D :D ). Pomijam kwestie niezdrowych emocji (tak to czasami mogło z zewnątrz wyglądać :oops: :roll: ), niedojrzałości niektórych z nas. Liczy się to, że chcemy poznawać Chrystusa, coraz bardziej i bardziej. Mówimy o tym, rozmyślamy...i czynimy. No właśnie, tylko czy to czynimy? To kilka luźnych przymyśleń :P


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt gru 17, 2010 2:12 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Radku, czy przeczytałeś dokładnie fragment, który zacytowałeś? Poza tym to nie jest przykład tekstu mówiącego o stanie Kościoła w czasach ostatecznych. Zwłaszcza tuż przed Pochwyceniem. Ja też chcę prawdziwego Kościoła, ale nie chciałbym domagać się od Pana Boga rzeczy, których nie obiecał. Oczywiście, modlę się o uzdrowienie i uzdrowień doświadczam (w codziennym życiu i w sprawach może niezbyt spektakularnych, ale jednak). Nawet z podanego przez Ciebie tekstu wynika, że sam Pan potwierdza głoszenie Ewangelii w taki sposób, w jaki uznaje za stosowne.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt gru 17, 2010 2:16 pm 
Radek Stano napisał(a):
Masz rację, bo my jesteśmy Kościołem

Otóż to, nie musimy się już ukościelniać, tylko uświęcać dla Pana Jezusa.
Cytuj:
...hmm. Wydaje mi się, że jednak czegoś trzeba :D :D :D. Gdyby nic nie trzeba było, to dzisiaj powinno być jak kiedyś...a nie jest.

Cóż, większość błędów polega na tym, że dodajemy do prostoty Słowa różne rzeczy. Dlatego mówię, że trzeba przestać robić. Z resztą tak jest z każdym błędem - najpierw trzeba go zaprzestać, a potem dowiedzieć się co właściwie powinno się zrobić. Jak Smok napisał nie ma co reformować, trzeba zacząć od podstaw.
Cytuj:
Wydaje mi się, że jest to trochę jak ze wzrostem. Absolutnie nie jestem zwolennikiem następujących teorii: 45 kroków do lepszego kościoła, 16 punktów udanego małżeństwa, 4 poziomy duchowego przywódctwa etc. Natomiast wierzę w pewną zasadę. Jeśli ziarno nie padnie na dobrą glebę, to...

Jeśli roślina zaczyna wydawać owoc, to dzieje się to w taki sposób, że ma ona pewne fazy wzrostu, jeśli "coś przestawimy" to może być kuku :? .

Czy ja wiem... Ta gleba to zdaje się jest konkretny człowiek i w ogóle nie jest to o Kościele w ogólności, tylko o przyjęciu ewangelii. Nie wiem czy Kościół można porównać do rośliny i jej faz rozwoju - chyba nie ma takiego porównania w NT, więc trudno mi się tu odnieść.

Podstawa to właśnie to: Kościół to ludzie. Kropka. Stan Kościoła zależy od ludzi (bo Kościół=ludzie), stąd pierwszy wniosek, że jeśli chcemy umacniać Kościół, chcemy żeby wzrastał w poznaniu Syna Bożego, to musimy umacniać ludzi i pomagać im wzrastać w poznaniu Syna Bożego. Wystarczy pod każde wystąpienie słowa "Kościół/zbór" w NT podstawić "ludzie wierzący" i dużo rzeczy stanie się jaśniejszych (sprawdzone! :D ). Jeśli Kościół to ludzie, to przestaje on być jakimś abstraktem, bo staje się nim pierwsza wierząca osoba jaką ma się koło siebie. Mówię, że trzeba przestać robić Kościół dlatego, że w NT nikt tego nie robił. Zobaczmy uczciwie, że w Listach czy Dziejach wszystko kręci się wokół ludzi i ich życia - ich zachowania, ich czystości, świętości, miłości, pokoju, radości, zbudowania, wzrostu, poznania Pana, prawdy, pewności. Nikt nie robił Kościoła, nikt nie organizował struktur z góry. Ludzie się nawracali i trzeba było ich karmić Słowem, aby nabyli sami umiejętności rozróżniania między prawością a bezprawiem, dobrem i złem. Zdarzały się upadki, to się z nimi rozprawiano. Wszystko było maksymalnie praktyczne, w stosunku do potrzeb, proste. Trzeba było obsłużyć stoły, no to znaleziono kilku gości, którzy mogli to zrobić. Ktoś był dojrzały w Panu (nie o lata chodzi, ale dojrzałość w wierze - w Efezie mieli starszych po 2 latach działalności Pawła!), to zajmował się innymi, młodszymi.

Spotykano się, bo chciano, bo ludziom zależało, bo tęsknili, bo przyjaźnili się. W NT jest wiele praktycznych rozwiązań, jakie zastosowano, ale zrobienie tego samego nie jest receptą na problem. To co oni robili, wynikało z tego kim byli, z ich relacji do Pana i Jego Słowa, z miłości do braci. Możemy się spotykać codziennie, możemy rozdać majętność swoją a ciało wystawić na spalenie - ale nic nie zyskamy. Dlatego twardo obstaję przy mrówczej wizji Kościoła - tzn. żyję dla Jezusa, idę za Nim, za wszelką cenę przemieniam się według Jego Słowa, pragnę tego samego dla braci i niewierzących. I tyle, cała reszta to konsekwencje, praktyka bez nowotworowych przerostów. Jesteśmy głupie owce i jak zadzieramy nasze pyszczki do góry próbując wykombinować dalekosiężne plany, struktury, wymyślić wielkie rzeczy, wizje to kręci się nam w głowach i wpadamy w krzaki albo co gorszego.
Cytuj:
No właśnie. Tylko jest to trochę, jak poklepanie zziębniętego i głodnego biedaka po ramieniu i powiedzenie: "będzie dobrze, tylko wierz Panu". Oczywiście, jest to prawda, ale biedak może dalej zostać głodny...

Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało! Dla mnie to jest rewelacyjne odkrycie, tylko trzeba dojść do tego, co z tego wynika. A to już mamy napisane w Słowie: jesteśmy kupieni, Bóg wprowadził między nami a sobą i między nami samymi pokój za cenę krwi, dał nam Ducha, żebyśmy mogli kochać, dał nam wszystko co potrzebne do życia i pobożności, dał nam swego Syna jako przebłaganie i jako potężny przykład. Bóg umiłował świat tak, że dał i my kochajmy teraz tak, żeby dać - braciom, niewierzącym z wdzięczności Bogu. Wszystko mamy, musimy tylko skorzystać. Może masz jakieś konkretne problemy do rozważenia - podaj je, wtedy rozmowa będzie przedmiotowa. Chodzi o to, że każdą sprawę trzeba widzieć w tym objawionym świetle Słowa, a wtedy ono poprowadzi poprzez napotkane trudności. Możemy się zmierzyć z konkretami razem, ale też wydaje mi się, że jak rzuci się w kąt wszystko, czego się nauczyło na temat Kościoła od chrześcijan i wróci się do Słowa, to nie ma się zbyt wielu problemów, bo nie nazbierało się jeszcze rzeczy problematycznych. Ale jak masz, to daj :)
Cytuj:
Serdecznie Cię pozdrawiam Elendilu :D :D :D

I ja Cię pozdrawiam :D


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt gru 17, 2010 3:48 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 05, 2009 4:24 pm
Posty: 18
Wniosek I

Czy uważacie, że jeśli chodzi o osiągnięcie pełni w Chrystusie należy zerwać z organizacją? (Nie jest to pytanie podchwytliwe, chodzi tylko o Wasze opinie).


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt gru 17, 2010 4:20 pm 
Nie jest na ten temat napisane. Raczej widzę, że po prostu im bardziej ktoś wrasta w Chrystusa, tym mniej się przejmuje Organizacją (może tak odróżnię to od organizacji, czyli koniecznego uporządkowania pewnych spraw).
Więc nie wiem co odpowiedzieć. Jeśli się nie weszło w Organizację, to lepiej nie wchodzić, bo to długa i bolesna wędrówka po tłuczonym szkle nie wiadomo po co. Natomiast pełnia jest w Chrystusie - nie w Organizacji, nie poza nią. Ktoś to może zrozumieć będąc w środku Organizacji - ma Pismo, ma Ducha Świętego, więc może. Tyle że raczej długo wtedy w niej nie posiedzi :)


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt gru 17, 2010 4:36 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 05, 2009 4:24 pm
Posty: 18
No to potrzebuję Twojej pomocy.

Smok Wawelski napisał(a):
Radku, czy przeczytałeś dokładnie fragment, który zacytowałeś?


Wydaje mi się, że tak, ale jeśli się mylę to pomocy :!:
Rozumiem to w ten sposób. Chrystus mówi do apostołów: idźcie, głoście wszystkim... Tym, którzy uwierzą będą towarzyszyć znaki: demony wyganiać będą, nowymi językami mówić będą, węże brać będą, mogą nawet truciznę wypić (nie, żeby specjalnie, nie, nie :D ), na chorych ręce kłaść będą.

"Którzy uwierzą" to dla mnie wierzący (nie apostołowie), czyli uwierzyli i będą im "towarzyszyły" powyższe.. ale mogę się mylić, dlatego napisałem - jeśli błądzę - pomocy!!! W powyższym fragmencie nie ma ograniczenia czasowego i do tej pory sądziłem, że "owe znaki" będą dopóty, dopóki będzie istniał Kościół.

Smok Wawelski napisał(a):
Nawet z podanego przez Ciebie tekstu wynika, że sam Pan potwierdza głoszenie Ewangelii w taki sposób, w jaki uznaje za stosowne.


Sugerujesz, że w pewnych okresach (np. w XX w.) wierzący mówią innymi językami, np. XXI wiek to czas uzdrawiania, a natępny wiek to np. uwalnianie demoniczne? To tylko jako przekorny przykładzik :twisted: . Ja do tej pory rozumiałem, że wszystkie te rzeczy (oczywiście w różnych proporcjach - jak Pan daje, powinny w Kościele występować. I wiesz dobrze "Umiłowany Zielony", że nie chodzi mi o ruchy zwodnicze, psychomanipulację i tp. Chodzi mi o prawdziwy Kościół.

Smok napisał(a):
Gdzie dokładnie jest napisane, że w czasach ostatecznych Kościół będzie w takim stanie, jak w Dniu Pięćdziesiątnicy? Radku, spróbuj znaleźć takie fragmenty, bo ja ich nie widzę. Widzę inne, które mówią, że miało być wręcz przeciwnie. I jest.


Wg. mojej wiedzy, nigdzie nie jest napisane, że w czasach ostatecznych Kościół będzie jak w Dniu Pięćdziesiątnicy, bo wydawało mi się, że od czasu Pięćdziesiątnicy jesteśmy w czasach ostatecznych. Nie kojarzę również tekstu mówiącego o tym, że w którymś momencie Kościołowi zostanie coś zabrane. Trochę tak to zrozumiałem (tzn. z Twojego zapytania wynika, że coś nam zabiorą :( :( :( )... Nastaną trudne czasy, zwiedzenie, nieprawość etc. ale Ci, którzy wytrwają zostaną czegoś pozbawieni? Jeśli mógłbyś mi pomóc i podać z dwa fragmenty z których to wynika, będę zobowiązany :D

Elendil napisał(a):
Otóż to, nie musimy się już ukościelniać, tylko uświęcać dla Pana Jezusa.


Święta prawda, święta prawda 8) 8) 8)

Elendil napisał(a):
Czy ja wiem... Ta gleba to zdaje się jest konkretny człowiek i w ogóle nie jest to o Kościele w ogólności


To taki mój przykład (obraz), ale czy człowiek (a dokładnie dwóch) to nie Kościół? Czy możemy jedno od drugiego oderwać, czyli "wzrasta Kościół ale nie człowiek" :roll: A może "wzrasta człowiek, ale nie Kościół" :roll: ? Przepraszam, że się czepiam :wink:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt gru 17, 2010 5:46 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Radek Stano napisał(a):
Rozumiem to w ten sposób. Chrystus mówi do apostołów: idźcie, głoście wszystkim... Tym, którzy uwierzą będą towarzyszyć znaki: demony wyganiać będą, nowymi językami mówić będą, węże brać będą, mogą nawet truciznę wypić (nie, żeby specjalnie, nie, nie :D ), na chorych ręce kłaść będą.

"Którzy uwierzą" to dla mnie wierzący (nie apostołowie), czyli uwierzyli i będą im "towarzyszyły" powyższe.. ale mogę się mylić, dlatego napisałem - jeśli błądzę - pomocy!!! W powyższym fragmencie nie ma ograniczenia czasowego i do tej pory sądziłem, że "owe znaki" będą dopóty, dopóki będzie istniał Kościół.

Skoncentrowałeś się na fragmencie, który mówi o tym, że tym, którzy uwierzą, będą towarzyszyły określone znaki. Marek kończy ten fragment następującym zdaniem:

"Oni zaś poszli i wszędzie kazali, a Pan im pomagał i potwierdzał ich słowo znakami, które mu towarzyszyły" [Mar. 16:20]

Dosłownie jest napisane: "Pan współpracował i słowo umacniał przez towarzyszące znaki". Czyli obietnica została wypełniona, a wypełniła się w taki sposób, że Słowo, które kazali, Pan potwierdzał poprzez znaki, które mu (Słowu kazanemu) towarzyszyły. Tyle mówi tekst. Fakt, że takie rzeczy mogą się zdarzać dzisiaj (bo mogą) nie oznacza, że jest to na dzisiaj normatyw. To sam Bóg decyduje, kiedy i jak potwierdzić zwiastowane Słowo poprzez znaki - niektóre znaki były zresztą zaskakujące (uzdrowienia przez chustki, uzdrawiający cień Piotra).

Radek napisał(a):
Sugerujesz, że w pewnych okresach (np. w XX w.) wierzący mówią innymi językami, np. XXI wiek to czas uzdrawiania, a natępny wiek to np. uwalnianie demoniczne? To tylko jako przekorny przykładzik :twisted: . Ja do tej pory rozumiałem, że wszystkie te rzeczy (oczywiście w różnych proporcjach - jak Pan daje, powinny w Kościele występować. I wiesz dobrze "Umiłowany Zielony", że nie chodzi mi o ruchy zwodnicze, psychomanipulację i tp. Chodzi mi o prawdziwy Kościół.

Takie rzeczy jak języki, uzdrowienia i uwalnianie powinny w Kościele występować, choć wydaje mi się, że akurat cytowany przez Ciebie fragment nie jest dla tego podstawą. Ale rozmawiamy o stanie Kościoła w czasach ostatecznych. I to tych, które Paweł i Jezus traktowali jako czas przyszły.

Radek napisał(a):
Wg. mojej wiedzy, nigdzie nie jest napisane, że w czasach ostatecznych Kościół będzie jak w Dniu Pięćdziesiątnicy, bo wydawało mi się, że od czasu Pięćdziesiątnicy jesteśmy w czasach ostatecznych. Nie kojarzę również tekstu mówiącego o tym, że w którymś momencie Kościołowi zostanie coś zabrane. Trochę tak to zrozumiałem (tzn. z Twojego zapytania wynika, że coś nam zabiorą :( :( :( )... Nastaną trudne czasy, zwiedzenie, nieprawość etc. ale Ci, którzy wytrwają zostaną czegoś pozbawieni? Jeśli mógłbyś mi pomóc i podać z dwa fragmenty z których to wynika, będę zobowiązany :D

Czy my rozmawiamy o Kościele jako całości, czy o tych, którzy wytrwają? Zresztą zobaczmy jaki miał być stan tuż przed Pochwyceniem:

"Wtedy podobne będzie Królestwo Niebios do dziesięciu panien, które, wziąwszy lampy swoje, wyszły na spotkanie oblubieńca. A pięć z nich było głupich, pięć zaś mądrych. Głupie bowiem zabrały lampy, ale nie zabrały z sobą oliwy. Mądre zaś zabrały oliwę w naczyniach wraz z lampami swymi. A gdy oblubieniec długo nie nadchodził, zdrzemnęły się wszystkie i zasnęły. Wtem o północy powstał krzyk: Oto oblubieniec, wyjdźcie na spotkanie. Wówczas ocknęły się wszystkie te panny i oporządziły swoje lampy. Głupie zaś rzekły do mądrych: Użyczcie nam trochę waszej oliwy, gdyż lampy nasze gasną. Na to odpowiedziały mądre: O nie! Gdyż mogłoby nie starczyć i nam i wam; idźcie raczej do sprzedawców i kupcie sobie. A gdy one odeszły kupować, nadszedł oblubieniec i te, które były gotowe, weszły z nim na wesele i zamknięto drzwi. A później nadeszły i pozostałe panny, mówiąc: Panie! Panie! Otwórz nam. On zaś, odpowiadając, rzekł: Zaprawdę powiadam wam, nie znam was. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny, o której Syn Człowieczy przyjdzie" [Mat. 25:1-13]

"A to wiedz, że w dniach ostatecznych nastaną trudne czasy: Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, chełpliwi, pyszni, bluźnierczy, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, bezbożni, bez serca, nieprzejednani, przewrotni, niepowściągliwi, okrutni, nie miłujący tego, co dobre, zdradzieccy, zuchwali, nadęci, miłujący więcej rozkosze niż Boga, którzy przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy; również tych się wystrzegaj. Albowiem z nich wywodzą się ci, którzy wdzierają się do domów i usidlają kobiety opanowane przez różne pożądliwości, które zawsze się uczą, a nigdy do poznania prawdy dojść nie mogą. Podobnie jak Jannes i Jambres przeciwstawili się Mojżeszowi, tak samo ci przeciwstawiają się prawdzie, ludzie spaczonego umysłu, nie wytrzymujący próby wiary. Ale daleko nie zajdą, albowiem ich głupota uwidoczni się wobec wszystkich, jak to się i z tamtymi stało.

Lecz ty poszedłeś za moją nauką, za moim sposobem życia, za moimi dążnościami, za moją wiarą, wyrozumiałością, miłością, cierpliwością, za moimi prześladowaniami, cierpieniami, które mnie spotkały w Antiochii, w Ikonium, w Listrze. Jakież to prześladowania zniosłem, a z wszystkich wyrwał mnie Pan! Tak jest, wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowanie znosić będą. Ludzie zaś źli i oszuści coraz bardziej brnąć będą w zło, błądząc sami i drugich w błąd wprowadzając" [II Tym. 3:1-13]


"Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom" [II Tym. 4:3-4]

Jeśli prawidłowa jest interpretacja Laodycei jako Kościoła czasów ostatecznych, to byłby kolejny przykład sytuacji tuż przed przyjściem Pana. Myślę, że zadziała zasada resztki, którą widać na przestrzeni całej Biblii. Zamiast wielkiego przebudzenia czytam o wielkim zaśnięciu, a zamiast pochwał czytam ostrzeżenia. I myślę, że to nie jest tak, iż coś zostało Kościołowi dane bez względu na to, jak Kościół postępuje. Przecież to Duch rozdziela jak chce. Jeśli Go zasmucamy, to jak możemy się spodziewać, że będzie rozdzielał obficie?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt gru 17, 2010 6:33 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 05, 2009 4:24 pm
Posty: 18
"Umiłowany Zielony", bardzo dziękuję Ci za odpowiedzi :D

Przepraszam, że będę trochę "zrzędliwy" w temacie Marka :D . Niestety nie znam greki, a j. polski można bardzo opacznie zinterpretować. Na pewno zgadzamy się, że dzisiaj Pan również może dokonywać znaków i cudów - Amen! Dla spokoju sumienia (mojego) dodam, że podany przez Ciebie tekst stwierdza pewien fakt historyczny, że oni (jacy oni? Wynika, że apostołowie) poszli (w.15 idąc głoście) i Pan im pomagał i potwierdzał ich (czyt. apostołów) słowo znakami. Wg. tego tekstu nie wynika to co napisałeś, że:

Smok Wawelski napisał(a):
Czyli obietnica została wypełniona, a wypełniła się w taki sposób, że Słowo, które kazali, Pan potwierdzał poprzez znaki, które mu (Słowu kazanemu) towarzyszyły.


Osobiście z tekstu wyczytuję, że obietnica wypełnia się, tzn. rozpoczęła się od apostołów a dalej znaki miały towarzyszyć tym, którzy uwierzyli. Ale nie chcę niczego udowadniać, tak to rozumiem.

Smok Wawelski napisał(a):
Czy my rozmawiamy o Kościele jako całości, czy o tych, którzy wytrwają? Zresztą zobaczmy jaki miał być stan tuż przed Pochwyceniem:


Rozumiem, że zadając tak pytanie sugerujesz różnice? Czy mógłbyś rozwinąć wątek co masz na myśli?

Smok Wawelski napisał(a):
A gdy oblubieniec długo nie nadchodził, zdrzemnęły się wszystkie i zasnęły.


Świetny przykład z pannami pokazujący, że Kościół "u schyłku" przyśnie... Dobrze zrozumiałem intencję? Tylko, czy to oznacza, że nie możemy oczekiwać Boga w działaniu? Ten fragment o tym chyba nie mówi, a jedynie o tym, że Kościół był znużony. Oczywiście, można wywnioskować, że jak śpi, to nie może działać i przyjmować, ale to chyba zbyt daleko idąca interpretacja. Chyba, że się mylę.

Pozostałe fragmenty idealnie oddają postępujący czas, bo przecież z każdym dniem jest coraz bliżej Dnia Pańskiego i będzie coraz gorzej w Kościele (z powodu zwiedzeń, grzechu, nieprawości), ale... Nie wszyscy zostaną zwiedzeni. Prawda? :D :D :D Cześć wytrwa (to ta resztka) i sądzę, że Pan będzie wiernie się przyznawał do, jak to napisał Elendil, może i głupich owiec (ała), ale wiernych (Alleluja).


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt gru 17, 2010 6:58 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Radek Stano napisał(a):
Osobiście z tekstu wyczytuję, że obietnica wypełnia się, tzn. rozpoczęła się od apostołów a dalej znaki miały towarzyszyć tym, którzy uwierzyli. Ale nie chcę niczego udowadniać, tak to rozumiem.

No cóż, ja tam widzę czas przeszły. Poszli, a Pan im pomagał. Tym, którzy uwierzyli, towarzyszyły zapowiedziane znaki. Ale oczywiście zgadzamy się, że Pan jak najbardziej może dzisiaj dokonywać znaków i cudów. Dla mnie zastanawiająca jest teza, którą często słyszę, jakoby Pan się do tego zobowiązał raz na zawsze.

Radek napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
Czy my rozmawiamy o Kościele jako całości, czy o tych, którzy wytrwają? Zresztą zobaczmy jaki miał być stan tuż przed Pochwyceniem:

Rozumiem, że zadając tak pytanie sugerujesz różnice? Czy mógłbyś rozwinąć wątek co masz na myśli?

Trzeba by było uzgodnić, czy Kościołem są wszyscy odrodzeni, którzy wytrwają, czy Kościół traktujemy jako zbiór wszystkich odrodzonych. I co to znaczy "wytrwają". To tylko gwoli ścisłości.

Radek napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
A gdy oblubieniec długo nie nadchodził, zdrzemnęły się wszystkie i zasnęły.

Świetny przykład z pannami pokazujący, że Kościół "u schyłku" przyśnie... Dobrze zrozumiałem intencję? Tylko, czy to oznacza, że nie możemy oczekiwać Boga w działaniu? Ten fragment o tym chyba nie mówi, a jedynie o tym, że Kościół był znużony. Oczywiście, można wywnioskować, że jak śpi, to nie może działać i przyjmować, ale to chyba zbyt daleko idąca interpretacja. Chyba, że się mylę.

A jak Ty śpisz, to jak działasz?

Radek napisał(a):
Nie wszyscy zostaną zwiedzeni. Prawda? :D :D :D Cześć wytrwa (to ta resztka) i sądzę, że Pan będzie wiernie się przyznawał do, jak to napisał Elendil, może i głupich owiec (ała), ale wiernych (Alleluja).

Nie wszyscy zostaną zwiedzeni, dzięki Bogu. Ale żeby wytrwać, trzeba szukać Pana, bo to On dysponuje mocą. Ci, którzy szukają mocy zamiast Pana, są zwodzeni na naszych oczach.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt gru 17, 2010 7:19 pm 
Radek Stano napisał(a):
Elendil napisał(a):
Czy ja wiem... Ta gleba to zdaje się jest konkretny człowiek i w ogóle nie jest to o Kościele w ogólności


To taki mój przykład (obraz), ale czy człowiek (a dokładnie dwóch) to nie Kościół? Czy możemy jedno od drugiego oderwać, czyli "wzrasta Kościół ale nie człowiek" :roll: A może "wzrasta człowiek, ale nie Kościół" :roll: ? Przepraszam, że się czepiam :wink:

Chwila, bo utoniemy w metaforach. Kościół wzrasta wraz z ludźmi - oczywiście :) Tylko nie dorabiajmy do tego roślinnych faz wzrostu i innych takich, bo popłyniemy na własnoręcznie stworzonych przypowieściach. Jezus mówił o różnych glebach i to mówi o przyjęciu Słowa przez człowieka - temu to służyło. Nie oznacza to, że wiara człowieka jest w ogóle jak roślina i teraz będziemy szukać analogii, a potem analogii podobnie do Kościoła. Trzymajmy się tekstu Słowa, tego co mówi.

Mam jeszcze pytanie do tematu, jaki omawiacie ze Smokiem, Radku - otóż, czemu uważasz, że jeśli Bóg przyznaje się do jakichś wierzących, to niewątpliwie muszą wtedy dziać się cuda? To ciekawe, ale temat nadnaturalnych znaków pojawia się bodajże szerzej w Listach tylko w 1Kor., w 1Tes. wspomniane są proroctwa, a w Heb. mowa jest o potwierdzaniu słów apostołów przez znaki i mocach wieku przyszłego. I to z grubsza tyle :) Nie wydaje się, żeby był to jakiś niezbędny objaw Bożego upodobania. Wręcz:
Obj. 3:9
Poznałem twoje czyny: zobacz, dałem ci otwarte drzwi! I nikt nie będzie w stanie ich zamknąć, bo wprawdzie niewielką masz moc, ale trzymasz się mojego słowa i nie wyparłeś się mojego imienia.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 26 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 52 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL