PROTEKTOR napisał(a):
Fragment z Malachiasza nie jest dowodem na potrzebę zawarcia przysięgi małżeńskiej, z dwóch powodów. Po pierwsze nie jest on pisany w punkcie wyjściowym, ale już z pewnej perspektywy zwyczajowo-kulturowej. Na początku wszak wcale tak nie było.
Dziwna argumentacja. Zawieranie małżeństwa zawsze odbywa się w jakimś kontekście zwyczajowo-kulturowym, a sam fakt zawarcia przymierza nie jest uzależniony od kultury czy zwyczajów. Sposób jego zawierania owszem. Pamiętajmy, że relacja małżeńska jest odpowiednikiem relacji między Chrystusem a Kościołem [Ef. 5:23-33], która wynika z Nowego Przymierza. W niebie odbędą się zaślubiny Baranka i Oblubienicy [Obj. 19:7-8], a prorok Malachiasz wyraźnie mówi, że Pan jest świadkiem przymierza zawieranego między żoną a mężem. Na początku nie było kogo wezwać na świadka, ponieważ Adam i Ewa byli sami na świecie - dlatego nie było konieczności wprowadzenia zasady, że zawarcie przymierza wymaga obecności świadków. Później każde przymierze zawierano w taki sposób, żeby żadna ze stron przymierza nie mogła powiedzieć, że go nie zawarła. I to jest logiczne.
W starożytnym Izraelu byli świadkowie, podpisanie ketuby i publiczna ceremonia zaślubin. Pan Jezus nie tylko tego nie zniósł, ale odnosił się do tego w nauczaniu, a nawet sam uczestniczył w publicznej radości z zaślubin w Kanie Galilejskiej. Jego zaślubiny z Oblubienicą w niebie również będą publiczne. I nic w tym dziwnego. Skoro tak, to znaczy, że publiczne zawarcie przymierza pozostaje w mocy. Ketubę zawierano przed zaślubinami, a całe nauczanie Jezusa o wykupieniu Oblubienicy, zawarciu Nowego Przymierza, odejściu Oblubieńca i Jego ponownym przyjściu w celu porwania Oblubienicy, a dopiero potem o zaślubinach w domu Ojca potwierdza tezę, że przymierze małżeńskie było zawierane dwustopniowo i publicznie.
PROTEKTOR napisał(a):
Po drugie fragment ten odnosi się do Izraela jako ludu Bożego - owej niewiernej żony i nie ma znaczenia dla omawianego tematu.
O, przepraszam. W Mal. 2:14-16 Bóg mówi o konkretnym grzechu, który polega na na tym, że Izraelici łamali przymierze małżeńskie. Mówi, że Izraelici nie byli wierni żonom swej młodości. Gdyby chodziło o złamanie przymierza Mojżeszowego i niewierność ludu Bożego Bogu, byłoby napisane, że Izrael jako żona jest niewierny Bogu jako mężowi [Jer. 3:6,11-12].
Uciekanie (w dyskusji) od idei małżeństwa jako przymierza ułatwia ucieczkę od idei ślubowania wierności w momencie zawierania przymierza - ja o tym wiem. Tylko, że przymierze jest z definicji umową zawierającą określone obietnice i utrwaloną świadectwem. Jeśli zmienimy definicję związku małżeńskiego jako przymierza, do możemy zmienić każda definicję każdego pojęcia w Biblii i wyczytać z niej to, co będziemy chcieli. A przed tym chciałbym ostrzec.
PROTEKTOR napisał(a):
Bardziej przekonuje mnie tłumaczenie Jurewicza w tej kwestii:
http://www.talent.org.pl/Czytelnia/Wyklady/sex.htm
Mnie natomiast ono zupełnie nie przekonuje. Przede wszystkim, w Prawie Mojżeszowym pojęcie kobiety za żonę nie było tożsame ze złączeniem się z nią. Po pojęciu kobiety za żonę następowało współżycie [V Mojż. 22:12-14].
Gdyby sam seks był zawarciem małżeństwa, to w sytuacji wielożeństwa w Izraelu pod Przymierzem Mojżeszowym nie istniałoby cudzołóstwo - po prostu współżycie pozamałżeńskie byłoby równoznaczne z pojmowaniem kolejnej żony, jeśli kobieta byłaby stanu wolnego w momencie współżycia.
Mam wrażenie, że autor chyba nie bardzo rozumie teksty, które cytuje. Gdyby "moment stania się jednym ciałem" był równoznaczny z zawarciem małżeństwa, to V Mojż. 22:28-29 mówiłby o tym, że zgwałcona dziewica już została żoną gwałciciela, a nie że dopiero nią zostanie. Werset 25 pominięty przez autora brzmi:
"Lecz jeżeli mężczyzna napotka zaręczoną z kim innym dziewczynę na polu, zniewolił ją, i złączył się z nią, to ten mężczyzna, który się z nią złączył, sam poniesie śmierć (...)"
Co to znaczy "zaręczoną"? W oryginale mamy אָרַשׂ - co się tłumaczy w hebrajskim kontekście kulturowym jako "pojęcie za żonę". Dokładnie ten sam wyraz występuje w oryginale II Sam. 3:14, którego najwierniejszy przekład podaję z Biblii Gdańskiej:
"I wyprawił Dawid posły do Izboseta syn Saulowego, mówiąc: Wydaj mi żonę moję Michol, którąm sobie poślubił stem nieobrzezek Filistyńskich"
Podobnie jest w przypadku Ozeasza 2:20-21, gdzie Bóg zapowiada Nowe Przymierze z domem Izraela:
"I uczynię dla ciebie przymierze dnia onego z zwierzem polnym, i z ptastwem niebieskiem i z płazem ziemskim, a łuk i miecz pokruszę, i wojnę z ziemi zniosę, i sprawię, że bezpiecznie mieszkać będą. I poślubię cię sobie na wieki: poślubię cię, mówię, sobie w sprawiedliwości i w sądzie i w miłosierdziu i w litościach; Poślubię cię też sobie w wierze, i poznasz Pana"
Teraz łatwiej nam będzie zrozumieć, dlaczego nie tylko natchniony ewangelista Mateusz, ale nawet anioł posłany od Boga nazywają Józefa mężem Marii, a Marię żoną Józefa ZANIM podjęli współżycie. Oni oboje również uważali siebie za męża i żonę:
"A z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak: Gdy matka jego, Maria, została poślubiona Józefowi, okazało się, że, zanim się zeszli, była brzemienna z Ducha Świętego. A Józef, mąż jej, będąc prawym i nie chcąc jej zniesławić, miał zamiar potajemnie ją [oddalić]. I gdy nad tym rozmyślał, oto ukazał mu się we śnie anioł Pański i rzekł: Józefie, synu Dawidowy, nie lękaj się przyjąć Marii, żony swej, albowiem to, co się w niej poczęło, jest z Ducha Świętego" [Mat. 1:18-20]
Najwyraźniej anioł nie miał problemu z istnieniem przymierza małżeńskiego poprzedzającego [ketuby] poprzedzającego zaślubiny i współżycie. Bo współżycie powinno się odbywać między mężem i żoną - ono nie czyni nikogo mężem i żoną.
No i na koniec zagadka. Przeczytajmy następujący fragment:
"A teraz o czym pisaliście: Dobrze jest, jeżeli mężczyzna nie dotyka kobiety; jednak ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa, niechaj każdy ma swoją żonę i każda niechaj ma własnego męża" [I Kor. 7:1-2]
Czy istnieje niebezpieczeństwo wszeteczeństwa, jeśli mężczyzna dotykając kobietę w sensie współżycia staje się jej mężem?
