Owieczka napisał(a):
Dzięki, bardzo potrzebowałam takich słów zachęty. Dążenie do doskonałości dało mi się we znaki... Nigdy nie udaje się być na szóstkę, zawsze się upadnie, zawsze jest coś, co można wytknąć, postawić zarzut. Twarde słowa są potrzebne, ale kiedy tych twardych słów jest dużo, a i człowiek sam narzuca sobie zbyt ostrą dyscyplinę, to wpada się w jakiś wir samoudoskonalania. Może chciałam być krok przed Panem, może na Niego nie poczekałam?
Zawsze będzie coś, co można wytknąć i postawić zarzut. Właśnie dlatego mamy na sobie szatę zbawienia, która jest nam dana i chroni nas przed wiecznym potępieniem - sprawiedliwość Chrystusowa została nam przypisana, a On nasze grzechy poniósł na ciele swoim na drzewo. Jesteśmy w Nowym Przymierzu przez wiarę i trwamy w nim mając relację z Panem przez wiarę, a nie dzięki uczynkom. To nie jest tak, że jeśli nie będziemy wystarczająco doskonali, Pan każe nam oddać szatę zbawienia. Możemy ją sami zbrukać i zszargać (albo i nawet zdjąć) przez trwanie w świadomym grzechu i zatwardzenie serca. Więc ciesz sięspołecznością z Panem i nie zatwardzaj serca, ufaj Mu, a wszystko będzie dobrze.
Owieczka napisał(a):
Czy można sobie wybaczyć upadek, zawód, słabość...
Sobie niczego nie trzeba wybaczać, bo nie grzeszymy przeciw sobie samym, tylko przeciw Bogu i ewentualnie bliźnim. Dlatego zamiast próbować sobie przebaczać (to jet koncepcja psychologiczna a nie biblijna) po prostu przyjmuj przebaczenie Boże, które zawsze jest dla nas dostępne:
"Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości" [I Jana 1:9]
"Dzieci moje, to wam piszę, abyście nie grzeszyli. A jeśliby kto zgrzeszył, mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa, który jest sprawiedliwy. On ci jest ubłaganiem za grzechy nasze, a nie tylko za nasze, lecz i za grzechy całego świata" [I Jana 2:1-2]Jeśli się go nie zaprzesz, to choćbyś upadała nie dochowując wierności na codzień, On Cię przeprowadzi, znając Twoje serce, które Go kocha i które nienawidzi grzechu:
"Prawdziwa to mowa: Jeśli bowiem z nim umarliśmy, z nim też żyć będziemy; jeśli z nim wytrwamy, z nim też królować będziemy; jeśli się go zaprzemy, i On się nas zaprze; jeśli my nie dochowujemy wiary, On pozostaje wierny, albowiem samego siebie zaprzeć się nie może" [II Tym. 2:11-13]Owieczka napisał(a):
Kiedy czytam o męczennikach za wiarę, jak nie zaparli się Chrystusa aż do mierci, czasem w męczarniach i przykładam ich postępowanie do mojego, gdzie ze strachu ulegam ludziom (potem żałując )- to pytam się sama siebie: czy jest jeszcze dla mnie przebaczenie? Piotr zawiódł Pana trzy razy, ale zanim otrzymał Ducha
Tak sobie myślę, że oni po prostu otrzymywali wyjątkową łaskę, ponieważ Pan honoruje pewne postawy, a jeśli byli wierni w małym na codzień, to otrzymali moc do wierności w sprawach wielkich aż do końca.
Owieczka napisał(a):
Badam swoje postępowanie, próbuję umartwiać moje ja, a ono się podnosi, nie chce, włączają się uczucia, które nawet niewysłowione sprawiają, że palę się ze wstydu przed Bogiem.
Umartwianie naszego "ja" polega na naszych decyzjach, a moc należy do Pana. Nic nie możemy sami z siebie oprócz podejmowania decyzji i wołania o skuteczne wprowadzenie ich w życie. Pamiętaj, że to Pan nas zmienia:
"My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem" [II Kor. 3:18]