www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Pn kwi 29, 2024 12:19 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 33 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lut 01, 2010 12:54 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Witaj po długiej nieobecności. Aleś mnie zaskoczył:

PROTEKTOR napisał(a):
Czyli coś w rodzaju katolickiego czyśćca?

:shock: Czyściec dotyczy dusz, a nie zmartwychwstałych osób i według doktryny krk jest miejscem oczyszczenia dusz PRZED wejściem do nieba (przy czym nikt nie wie, jak długo dusze muszą się oczyszczać, a żyjący mogą duszom pomagać, skracając ich pobyt w czyśćcu poprzez modlitwę i kasę na tzw. "msze gregoriańskie" - to drugie jest więc potężnym biznesem o niewyczerpanych możliwościach). Dusze idą do czyśćca zaraz po śmierci (w większości przypadków - oprócz świętych wyniesionych na ołtarze). My rozmawiamy o czymś zupełnie innym. Dlatego nie bardzo rozumiem (podobnie jak Elendil), o co chodzi w pytaniu.

Przebudzony75 napisał(a):
Czy niewierzący może dobrze czynić? Jeśli tak, to jakie to ma dla niego znaczenie? Czy w czymś pomaga? Coś zakrywa? Coś dodaje? Czemuś służy? Ma jakiś wpływ na jego przyszłość [oczywiście tą po śmierci]? etc.etc.

Człowiek nieodrodzony może czynić dobrze, bo istnieje coś takiego jak obiektywne dobro. Ludzie nieodrodzeni tez posiadaja sumienie i są zdolni do czynów obiektywnie dobrych - w kontekście zadanego przez Ciebie pytania najważniejsze jest to, czy są to uczynki dokonane w Bogu i w dążeniu do światłości, czy też są to uczynki martwe, które choć dobre obiektywnie, to nie mogą zakryć grzechów, bo grzechy zakrywa tylko krew Baranka.

Brak wpisu do księgi żywota (czyli brak nowego narodzenia) oznacza, że miejscem "docelowym" w wieczności będzie dla takiego człowieka jezioro ogniste. To jest niezależne od ilości dobrych uczynków, ponieważ wystarczył jeden zły, żeby znaleźć się w stanie duchowej śmierci czyli odłączenia od Boga [Rzym. 7:9-11]. Sąd na podstawie tego, co jest zapisywane w księgach, będzie z pewnościa sprawiedliwy i będą brane pod uwagę motywacje czynionego dobra - wtedy to "ich myśli będą się nawzajem oskarżać" [Rzym. 2:15-16]. Sam fakt posiadania sumienia i zdolności do czynienia obiektywnego dobra jest czymś, co dał człowiekowi Bóg, aby człowiek Go szukał [Dz. Ap. 17:24-28]. Jeśli nie wykorzysta tego rodzaju pociągania przez Boga, to jego dobre uczynki na nic mu się osobiście nie przydadzą, bo będą martwe.

Gabi napisał(a):
A swoja droga ciekawi mnie jak to bedzie w praktyce wygladac. Slowo Boze mowi w kontekscie nagrod np. o wiencu a w kontekscie kar?

2Tym. 4:8 A teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwosci, ktory mi w owym dniu da Pan, sedzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, ktorzy umilowali przyjscie Jego.

Wieniec w tym tekście to jest dosłownie "stefanos" czyli "korona zwycięzcy" - o takich koronach jest napisane w kilkunastu fragmentach. W kontekście kar wiemy tyle, na ile pozwalają opisy i ilustracje stanu człowieka potępionego - jego kara będzie proporcjonalna do uczynków, będzie w miejscu płaczu i zgrzytania zębów, w ciemnościach zewnętrznych, w stanie wiecznej wzgardy, dalego od oblicza Bożego, jego robak nie umrze, a ogień nie gaśnie, " pić będzie samo czyste wino gniewu Bożego z kielicha jego gniewu i będzie męczony w ogniu i w siarce wobec świętych aniołów i wobec Baranka. A dym ich męki unosi się w górę na wieki wieków i nie mają wytchnienia we dnie i w nocy".

Ze sformułowań typu "włożę ich uczynki na ich głowy" można by wnosić (ale przy tym się nie upieram), że kara będzie miała bezpośredni związek z konkretnymi grzechami, które zostały popełnione.

Myślę, że wyobrażenia o kotłach i smole można sobie raczej darować.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lut 01, 2010 3:34 pm 
Gabi napisał(a):
A swoja droga ciekawi mnie jak to bedzie w praktyce wygladac. Slowo Boze mowi w kontekscie nagrod np. o wiencu a w kontekscie kar?

Do tego wszystkiego, co Smok napisał, przyszło mi jeszcze do głowy o fałszywych nauczycielach:

2 Ptr. 2:17
A ci są jak źródła bez wody, jak chmury gnane huraganem. Zachowano dla nich najgłębsze ciemności.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lut 01, 2010 8:03 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 18, 2006 7:21 pm
Posty: 246
Smok Wawelski napisał(a):
Sam fakt posiadania sumienia i zdolności do czynienia obiektywnego dobra jest czymś, co dał człowiekowi Bóg, aby człowiek Go szukał [Dz. Ap. 17:24-28]. Jeśli nie wykorzysta tego rodzaju pociągania przez Boga, to jego dobre uczynki na nic mu się osobiście nie przydadzą, bo będą martwe.


Aby się upewnić: Czy niewierzący, który się znajdzie w jeziorze ognia, będzie miał tam lżej przez to, że czynił dobrze? Czyli, czy jego dobre uczynki odegrają jakąś rolę w odbywaniu kary w jeziorze ognia?

Zauważyłem, że Biblia rzuca nieco światła na czynienie zła i kary. Niektóre wersety można przeczytać pod kątem pewnej gradacji odbywanej kary. Jednakże za każdym razem [I tutaj mogę się mylić. Proszę o podanie jakiś wersetów jeśli takowe występują], mamy do czynienia z sytuacjami, okolicznościami, w których jest mowa o czynieniu zła. Choćby przykład podany przez Elendiego o najgłębszych ciemnościach [choć nie do końca mnie przekonuje, że jakaś gradacja nastąpi]. Proszę o podpowiedź w tej sprawie.

_________________
Początkiem mądrości jest bojaźń Pana
Przyp.9:10


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lut 01, 2010 9:17 pm 
szelka napisał(a):
Mała Mi, co do zasady myślę bardzo podobnie. Szczegóły jak zwykle komplikują wszystko:)

To prawda, nie mogę być policjantem, nie upilnuję ani jednej osoby przed grzechem.
Chodziło mi bardziej o to, jak odpowiedzieć komuś, kto na prośbę ”nie rób tego”- odpowie ”bo co?”

Czasami, żeby odróżnić dobro od zła nie wystarczy ogólnie sumienie, trzeba się odwołać do wyższego kryterium osądu, a ono musi być takie samo dla obu stron dyskusji. Również obie strony powinny się zgadzać, że warto czynić dobro(dlaczego?) i stronić od zła (dlaczego?)jeżeli dyskusja nie ma utknąć w martwym punkcie i coś zmienić.

Ja powiedziałam jej co jest moja normą, kryterium i najwyższym autorytetem. Słowo Boże. Stąd wiem „bo co”. A moja koleżanka nie wie, skąd wie, to co wie.

Jasne, że jeśli kryteria moralne nie są te same to się nie dogadacie ale przyszło mi do głowy że może można takiego człowieka poinformować, że jeśli mają taką postawe pt "skoro i tak idę do piekła to już obojętne ile grzeszę", to grzeszy z całym rozmysłem i świadomością, a to go znacznie oddala od poznania prawdy i umacnia miłośc do grzechu i ciemności. Więc ratunek oddala się, a on kopie sobie grób własnymi rękoma i nie będzie żadnego "zmiłuj się".

Cytuj:
Mimo to uważa, że nie robi nikomu krzywdy.Z jej punktu widzenia tamto małżeństwo jest martwe, a jej osoba jest „wyzwoleniem” i możliwością szczęścia przynajmniej dla dwóch osób, a może i trzech.
Do tego wytacza działo w postaci własnego dzieciństwa nieszczęśliwego z powodu tego, że jej rodzice się nie rozwiedli, „a powinni”.

No cóż, jak dla mnie widać gołym okiem że dziewczyna naczytała się jakże wartościowej prasy kobiecej i naiwnie wierzy, że "tamto małżeństwo" nie istnieje, ona jest wybawieniem, czyli same sprzyjające okoliczności usprawiedliwiające. A ciekawe czy wysłuchała wersji żony z "tamtego małżeństwa" i czy ona też tak to widzi. Motyw rozwodu jej rodziców jest już taki, że nie wiadomo czy się śmiać czy płakać - bo skąd ona w takim razie wie, jak to jest dorastać w rozbitej rodzinie, co właśnie zamierza zafundować tym dzieciom?! O ile są...
Cytuj:
Ja staram się nie zaczynać od piekła jako argumentu grającego na czyimś lęku- mam nadzieję, że mnie zrozumiesz/cie. To ona sama zapytała, czy moim zdaniem(=według Biblii) grozi jej za to piekło, a ja odpowiedziałam, że…piekło czeka ją i tak, o ile nie przyjmie daru zbawienia. Tak to się potoczyło i stąd moje dalsze wątpliwości.

Pieklo to argument grający raczej na śmiechu. Pojęcie się zdewaluowało, odkąd księża zaczęli nim straszyć małe dzieci, więc bardzo słusznie, że masz taką taktykę. Bo chrześcijanin rzucający gromy i to już na wstępie jest śmieszny i teatralny. Myśle, że o piekle to można dopiero na końcu i to i tak w taki sposób, żeby je odmalować realistycznie. Bo to przecież nie jest miejsce, gdzie diabły kłują widłami i gotują w kotłach, prawda?


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lut 02, 2010 11:10 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 20, 2009 11:11 am
Posty: 527
Lokalizacja: Białystok
Tak nawiązując do tematu - niewierzący a grzech. Czy należy ludziom nie narodzonym na nowo zwracać uwagę na grzech, który popełniają? Czy złodziejowi, który nie wierzy w Boga, a który właśnie okradł bank i zapyta nas czy dobrze zrobił, odpowiemy że dobrze, że grzech go nie dotyczy bo nie wierzy w Boga? Odpowiemy, żeby się tym nie przejmował i nie zastanawiał nad tym, bo i tak będzie w piekle? Co mamy odpowiedzieć mordercy? Co mamy mówić, gdy ktoś kłamie?

Zaraz po nawróceniu negowałem każdy dobry uczynek wykonany przez nie narodzonych na nowo, że to splugawiona szata itd. Kilka osób już nie chciało później ze mną gadać o Bogu. A ja przecież mówiłem im prawdę....

Dzisiaj myślę, iż każdego grzesznika należy zachęcać do zaprzestania grzechu, a każdego, kto może dobrze czynić, należy zachęcać do czynienia dobra.
I oczywiście najważniejsze w tym wszystkim jest to, aby jednocześnie głosić każdemu z nich zbawienie z łaski, a nie z uczynków. Nie możemy zachęcając ludzi do czynienia dobra w jakikolwiek sposób sugerować im, że dzięki tym uczynkom mogą sobie na coś zasłużyć. I jak najbardziej jednocześnie powinniśmy mówić o sądzie i piekle. Fajnie byłoby o wszystkim mówić razem, czyli głosić pełną Ewangelię, ale jak wiadomo często jest to niemożliwe podczas jednej rozmowy...

Patrząc na Jezusa widzę taką rzecz:

(10) A Jezus podniósłszy się i nie widząc nikogo, tylko kobietę, rzekł jej: Kobieto! Gdzież są ci, co cię oskarżali? Nikt cię nie potępił? (11) A ona odpowiedziała: Nikt, Panie! Wtedy rzekł Jezus: I Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz. (Ew. Jana 8:10-11, Biblia Warszawska)

Akurat w tej znanej chyba wszystkim historii Jezus nie powiedział, że ta kobieta musi w Niego uwierzyć, nie głosił jej Dobrej Nowiny, po prostu powiedział, żeby odtąd już nie grzeszyła. Wydaje mi się, że powinniśmy naszego Pana naśladować i zachęcać ludzi do porzucenia grzechu, nie uzależniając tego od tego, czy będzie gradacja w piekle.
Bo jeśli gradacji nie będzie, to mamy nie zachęcać ludzi do odwracania się od grzechów?

_________________
"Albowiem nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą KU ZBAWIENIU każdego, kto wierzy" Rzym. 1:16; www.kuzbawieniu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lut 02, 2010 11:14 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Przebudzony75 napisał(a):
Aby się upewnić: Czy niewierzący, który się znajdzie w jeziorze ognia, będzie miał tam lżej przez to, że czynił dobrze? Czyli, czy jego dobre uczynki odegrają jakąś rolę w odbywaniu kary w jeziorze ognia?

Moim zdaniem nie, ponieważ liczą się motywacje dokonywanych czynów. Dobre uczynki dokonywane z właściwych motywacji na podstawie poruszeń sumienia są dokonywane w światłości i prowadzą do poznania Boga (patrz: Korneliusz). Martwe uczynki są jak splugawiona szmata:

"Wychodzisz na spotkanie tych, którzy czynią sprawiedliwość i o twoich drogach pamiętają. Oto Ty gniewałeś się, bo grzeszyliśmy przeciwko tobie, od dawna w grzechach i w odstępstwie. I wszyscy staliśmy się podobni do tego, co nieczyste, a wszystkie nasze cnoty są jak szata splugawiona, wszyscy więdniemy jak liść, a nasze przewinienia porywają nas jak wiatr" [Iz. 64:5-6]

Cytuj:
Zauważyłem, że Biblia rzuca nieco światła na czynienie zła i kary. Niektóre wersety można przeczytać pod kątem pewnej gradacji odbywanej kary. Jednakże za każdym razem [I tutaj mogę się mylić. Proszę o podanie jakiś wersetów jeśli takowe występują], mamy do czynienia z sytuacjami, okolicznościami, w których jest mowa o czynieniu zła. Choćby przykład podany przez Elendiego o najgłębszych ciemnościach [choć nie do końca mnie przekonuje, że jakaś gradacja nastąpi]. Proszę o podpowiedź w tej sprawie.

W szeolu/hadesie są miejsca przeznaczone dla ludzi i dla upadłych aniołów. Dlatego jest mowa o tartarze [II Piotra 2:4] i o ciemnościach [II Piotra 2:17; Judy 13]. W przypadku tych drugich nawet nie ma mowy o "najgłębszych ciemnościach" (tutaj chyba jest błąd w przekładzie BW). BT podaje odpowiednio "ciemne lochy" i "nieprzeniknione ciemności".

Sąd zgodnie z uczynkami [Obj. 20:12] przekłada się na gniew i pomstę, które człowiek o nieskruszonym sercu gromadzi sobie na dzień sądu [Rzym. 2:5-6,8-9]. Różni ludzie gromadzą sobie gniew Boży w różnym stopniu. Czynienie zła przekłada się na odpowiedzialność za uczynione zło egzekwowaną w wieczności w jeziorze ognistym (o ile nie nastąpi usprawiedliwienie przyjęte z łaski przez wiarę). Nie wiem, czy o to Ci chodziło, bo Twoje pytanie nie jest dla mnie do końca jasne.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lut 02, 2010 1:42 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Przebudzony75 napisał(a):
[choć nie do końca mnie przekonuje, że jakaś gradacja nastąpi]

Smok już wskazał na Rz. 2, dodam tylko jeszcze parę miejsc z których ja odczytuję, że może istnieć różne natężenie gniewu JHWH [podobnie jak to widzę też w Obj. 20:12-15]

"Przydaj winy do winy ich, Niech nie dostąpią sprawiedliwości twojej!Niech będą wymazani z księgi życia, A ze sprawiedliwymi niech nie będą zapisani!" [Ps 69:28-29]

"Oczy Twoje widziały me czyny i wszystkie są spisane w Twej księdze..." [Ps 139:16 BT]

"Jeżeli mówisz: Nie wiedzieliśmy, to Ten, który bada serca, przejrzy to. A Ten, który czuwa nad twoją duszą, wie o tym i odda każdemu według jego czynu." [Prz. Sal. 24:12]

"wielki w radzie i możny w wykonaniu, którego oczy są otwarte na wszystkie drogi ludzkie, aby oddać każdemu według jego dróg i według owoców jego uczynków."[Jer 32:19]

A do Kościoła są słowa o odpowiedzialności przed trybunałem Chrystusa, np.:
"Albowiem my wszyscy musimy stanąć przed sądem Chrystusowym, aby każdy odebrał zapłatę za uczynki swoje, dokonane w ciele, dobre czy złe" [2Kor 5:10]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lut 02, 2010 2:11 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 7:51 am
Posty: 527
Rafał napisał(a):
Tak nawiązując do tematu - niewierzący a grzech. Czy należy ludziom nie narodzonym na nowo zwracać uwagę na grzech, który popełniają? Czy złodziejowi, który nie wierzy w Boga, a który właśnie okradł bank i zapyta nas czy dobrze zrobił, odpowiemy że dobrze, że grzech go nie dotyczy bo nie wierzy w Boga? Odpowiemy, żeby się tym nie przejmował i nie zastanawiał nad tym, bo i tak będzie w piekle? Co mamy odpowiedzieć mordercy? Co mamy mówić, gdy ktoś kłamie?


Myślę, że jeśli nas ktoś pyta- należy odpowiedzieć mu zgodnie z prawdą, co do tego nie ma dwóch zdań. Grzech nie jest dobry. Ja pytałam mniej więcej coś takiego, czy umierającemu na raka warto podawać witaminy, skoro uratować go może tylko przeszczep.

Przychodzi mi jeszcze do głowy Obj 22,11 Jak ty byś to rozumiał?

Cytuj:
Akurat w tej znanej chyba wszystkim historii Jezus nie powiedział, że ta kobieta musi w Niego uwierzyć, nie głosił jej Dobrej Nowiny, po prostu powiedział, żeby odtąd już nie grzeszyła. Wydaje mi się, że powinniśmy naszego Pana naśladować i zachęcać ludzi do porzucenia grzechu, nie uzależniając tego od tego, czy będzie gradacja w piekle.
Bo jeśli gradacji nie będzie, to mamy nie zachęcać ludzi do odwracania się od grzechów?


Myślę, że ludzie opisani na kartach ewangelii odwracali się, od grzechu na skutek osobistego spotkania z Jezusem. My dzisiaj do takiego spotkanie musimy doprowadzić głosząc ewangelię. Wszyscy bez różnicy muszą przejść przez świadomość grzechu, przyjęcie przebaczenia i powierzenie się Panu. Kobiecie cudzołożnej Jezus też nic nie powiedział o krzyżu. Nie sądzę, żebyś przez analogię uznał, że nie ma potrzeby wspominania o nim, prawda?


Mała Mi napisał(a):
Piekło to argument grający raczej na śmiechu. Pojęcie się zdewaluowało, odkąd księża zaczęli nim straszyć małe dzieci, więc bardzo słusznie, że masz taką taktykę. Bo chrześcijanin rzucający gromy i to już na wstępie jest śmieszny i teatralny. Myślę, że o piekle to można dopiero na końcu i to i tak w taki sposób, żeby je odmalować realistycznie. Bo to przecież nie jest miejsce, gdzie diabły kłują widłami i gotują w kotłach, prawda?


Z jednej strony masz rację. Rozmówca może nas wyśmiać, a argument może się wydawać słaby. Ale z drugiej strony pytanie mojej koleżanki, która sama to piekło wyciągnęła dowodzi, że jednak gdzieś tam lęk przed nim jest w nas zapisany. Niektórych nawet prowadzi do tworzenia ideologii zaprzeczających jego istnieniu, a i tak pokoju to nie przynosi..

Z całą resztą tego, co napisałaś się zgadzam.

_________________
Wy do wolności powołani jesteście.
(Gal 5,13)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lut 02, 2010 4:41 pm 
Offline

Dołączył(a): N sty 18, 2009 10:07 pm
Posty: 445
Podsumowujac odpowiedzi dochodze do wniosku ze w stosunku do odrodzonych nalezaloby sie skupic na dobrych uczynkach (zachecac do nich) bo te dokonane w Bogu maja wartosc i zostana nagrodzone a w odniesieniu do nieodrodzonych na ich zlych uczynkach (potepiac je/przestrzegac przed nimi) bo te "doleja oliwy do ognia" w kontekscie wiecznej kary. Mam nadzieje ze zrozumiale sie wyrazilam.

_________________
2Tm 3:16 "Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości,"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lut 02, 2010 11:10 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 18, 2006 7:21 pm
Posty: 246
Smok Wawelski napisał(a):
Sąd zgodnie z uczynkami [Obj. 20:12] przekłada się na gniew i pomstę, które człowiek o nieskruszonym sercu gromadzi sobie na dzień sądu [Rzym. 2:5-6,8-9]. Różni ludzie gromadzą sobie gniew Boży w różnym stopniu. Czynienie zła przekłada się na odpowiedzialność za uczynione zło egzekwowaną w wieczności w jeziorze ognistym (o ile nie nastąpi usprawiedliwienie przyjęte z łaski przez wiarę). Nie wiem, czy o to Ci chodziło, bo Twoje pytanie nie jest dla mnie do końca jasne.


Nie do końca. Postaram się inaczej.
Do tej chwili przytoczone zostały wersety, w których mowa, że za uczynki złe, ludzie, którzy znajdą się w piekle będą ponosić większe lub mniejsze kary/konsekwencje. Mnie natomiast interesuje, czy podczas sądu ostatecznego, gdy ludzie będą sądzeni na podstawie tego co zapisano zgodnie z ich uczynkami [Ty piszesz, że na podstawie uczynków za które będą mieli sroższy lub lżejszy pobyt w jeziorze ognia], to oprócz tych złych uczynków, Bóg "powoła" się również na te dobre. Czy są jakieś wersety, które tak podają sprawę?

Dlaczego pytam? Otóż, jeśli za złe uczynki ludzie będą ponosili lżejsze lub cięższe cierpienia-konsekwencje-kary [nie ważne określenie, mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi], to dlaczego dobre uczynki nie mają być brane pod uwagę. W księdze objawienia jest napisane, że będą sądzeni na podstawie co zgodnie z ich uczynkami zostało zapisane w księgach. Czy zatem zapisano w tych księgach również dobre uczynki? Czy może tylko złe?

Może odpowiedź na te pytania jest oczywista, jednak pytam, bo przyznam się szczerze, że ja nie znam odpowiedzi.

Dodatkowo nieco komplikują tutaj dla mnie sprawę np. te trzy wersety:

Ewangelia św. Jana 6:44
Nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który mnie posłał, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.


List do Rzymian 3:12
Wszyscy zboczyli, razem stali się nieużytecznymi, nie masz, kto by czynił dobrze, nie masz ani jednego.

No i słowa Jezusa z 15 rozdziału Jana, gdy przyrównuje się do krzewu winnego a uczniów do latorośli. Tam padają takie słowa:

Ewangelia św. Jana 15:5
Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie.

Te wypowiedzi wskazują, że bez Ducha Świętego, nikt nie może czynić dobrze. I nawet nie może mieć dobrej motywacji. Bo chyba dobra motywacja to taka, w której przejawiają się owoce Ducha, zapisane w liście do Galatów. A czy człowiek nieodrodzony może przejawiać takie owoce? Jeśli nie to nie może mieć właściwej motywacji.
Ale proszę o odpowiedź i pomoc w rozstrzygnięciu tych kwestii.

_________________
Początkiem mądrości jest bojaźń Pana
Przyp.9:10


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 03, 2010 12:26 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
OK, chyba już Cię bardziej rozumiem - ale to się zaraz okaże. :D

Zacznę od końca Twojej wypowiedzi. Twierdzenie, że "bez Ducha Świętego, nikt nie może czynić dobrze" jest niestety kalwinistyczną bzdurą, potrzebną do uzasadnienia doktryny o "totalnej deprawacji" czyli pierwszej z pięciu fundamentalnych doktryn TULIP.

ŻADEN z podanych przez Ciebie wersetów nie mówi o tym, że bez Ducha Świętego nikt nie może czynić dobrze. Wystarczy tylko przeczytać je w ich kontekstach, żeby zobaczyć, o co chodzi. Jana 6:44 nie mówi o tym, że Ojciec jednych pociaga, a innych nie pociąga. Pociąga wszystkich (przeczytaj następny werset) - tylko nie wszyscy dają się pociągnąć. Są ludzie tłumiący w swoich sercach prawdę pochodzącą od Ojca [Rzym. 1:18] i lekceważący dobroć Boga prowadzącą do upamiętania [Rzym. 2:4]. Rzym. 3:9 odwołuje się do poprzednich dwóch rozdziałów, gdzie jest napisane kto i w jaki sposób jest pod wpływem grzechu i dlaczego nie szuka Boga. Jana 15:5 mówi o wydawaniu owocu przez latorośle Krzewu, bo Jezus zwraca się do uczniów, a nie do nieodrodzonych ludzi - no i pozostaje jeszcze definicja owocu.

Przebudzony75 napisał(a):
Te wypowiedzi wskazują, że bez Ducha Świętego, nikt nie może czynić dobrze. I nawet nie może mieć dobrej motywacji. Bo chyba dobra motywacja to taka, w której przejawiają się owoce Ducha, zapisane w liście do Galatów. A czy człowiek nieodrodzony może przejawiać takie owoce? Jeśli nie to nie może mieć właściwej motywacji.

Czy uratowanie komuś życia jest dobre? Pomoc bliźniemu? Dobroczynność? Oddanie własnego życia za kogoś innego? Czy decyzja zgodna z nakazem sumienia danego przez Boga jest czymś dobrym?

Istnieje dobro obiektywne i postępowanie obiektywnie dobre - nie ma sensu zaprzeczać rzeczywistości tylko po to, żeby umotywować własną doktrynę. A tak własnie czynią kalwiniści (nie mówię o Tobie, ale widzę w Twojej wypowiedzi cień ich argumentacji). Istnieją ateiści czyniący obiektywne dobro, bo i oni mają sumienie dane przez Boga. Nie daje im to zbawienia, oczywiście, ale dobro jest dobrem. Gdyby tylko tacy ludzie chcieli być do końca posłuszni głosowi sumienia, znależliby... Boga. I o to Bogu chodzi [Dz. Ap. 17:24-28].

Sąd Ostateczny będzie sądem sprawiedliwym, a Obj. 20:12-13 mówi rzeczywiście o uczynkach zapisanych księgach, a nie jedynie o złych uczynkach zapisanych w księgach. Oczywiście, będą się liczyć również motywacje każdego czynu, a motywacje nieodrodzonego serca nie mają źródła w samym Bogu. Dlatego nawet obiektywne dobro czynione przez ludzi potępionych nie może być im zaliczone jako zasługa przed Bogiem.

Myślę, że ci ludzie będą zaskoczeni widząc, że wiele ich dobrych czynów miało złe motywacje - sądzili, że są sprawiedliwi, a tu klapa. Czyli ich dobre czyny mogą być wzięte pod uwagę również dlatego, że są martwe. Bo On zna serce każdego człowieka. Jeśli chodzi o wersety, to Ani_Isza podała ich już kilka.

Sąd z definicji dotyczy kogoś, kto jest winny i musi być osądzony - dlatego ci, którzy uwierzyli, nie pójdą pod sąd [Jan 5:24] bo zostali uniewinnieni i ktoś inny za nich poniósł karę. Sąd zazwyczaj bierze pod uwage całość postępowania i ewentualne okoliczności łagodzące - dlatego w podanych wyżej fragmentach jest mowa o wszystkich czynach spisanych w księdze [Ps. 139:16] i oddaniu każdemu według jego postępowania i według owocu jego uczynków [Jer. 17:10]. Dlatego moim zdaniem wszyscy odbiorą zapłatę za uczynki dokonane w ciele - dobre czy złe [II Kor. 5:10], choć w przypadku zbawionych będzie to dotyczyło tylko tych złych uczynków, z których nie oczyścili się będąc w ciele [I Jana 1:6-10]. W kontekście sądu wiecznego jesteśmy bezpieczni, ale przed Trybunałem Chrystusowym wielu wierzących może się zdziwić i zawstydzić. Nieodrodzeni mają odwrotnie - sąd wieczny na nich czeka, a zdziwią się widząc, ile warte były ich dobre uczynki przed Bogiem (czyli w kontekście zasługi), skoro nie poszli dalej za głosem sumienia i nie poznali Boga osbiście.

Mam nadzieję, że jesteśmy bliżej wzajemnego zrozumienia. :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 03, 2010 12:48 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 20, 2009 11:11 am
Posty: 527
Lokalizacja: Białystok
szelka napisał(a):
Ja pytałam mniej więcej coś takiego, czy umierającemu na raka warto podawać witaminy, skoro uratować go może tylko przeszczep.


Tutaj może Cię zaskoczę, ale umierającemu na raka ponoć warto podawać witaminy - chodzi o witaminę b17 - Amigdalinę. Jest taka teoria, jak dla mnie dość przekonująca, że rak jest spowodowany niedoborem w naszej diecie witaminy b17, podobnie jak szkorbut niedoborem witaminy c. Ta teoria ma już swoje zastosowanie w wielu klinikach na całym świecie, szczególnie w Meksyku. Od razu mówię, nie wiem, czy to jest prawda, nie propaguję żadnych znachorskich metod leczenia, ale wiem, że wielu naukowców od wielu lat walczy o dostępność w leczeniu raka tej właśnie witaminy. Na szkorbut ludzie umierali przez około 200 lat, zanim zaakceptowano metodę leczenia witaminą c, która ta metoda była znana od samego początku choroby...
Zachęcam do zainteresowania się tematem. Tutaj można obejrzeć bardzo ciekawy film z 1973 r. http://www.youtube.com/watch?v=YsT6qNk8 ... L&index=64

A tu nowszy wykład na ten temat http://www.youtube.com/watch?v=F2tAJC6GdGU

A tu można poczytać o Amigdalinie - występowanie i działanie http://amigdalina.com.pl/?cat=1 .

Na koniec moje zdanie na ten temat. Gdybym był chory na raka, modliłbym się do Jezusa o uzdrowienie. Gdybym był chory na szkorbut, też modlił bym się o uzdrowienie, ale każdy lekarz na pewno przypisał by mi witaminę c, którą bym na pewno zażył. Może w przypadku raka też kiedyś po prostu lekarze będą wypisywać witaminę b17 i problem z rakiem będzie taki sam jak ze szkorbutem? Zapewne dowiemy się tego kiedyś...

A temacie :) czy warto człowiekowi, który nie chce uwierzyć w Jezusa, mówić żeby odwrócił się od grzechu? Ja uważam, że tak.

Ja często mówię ludziom wokół mnie, żeby nie przeklinali i często tylko tyle jest dane mi powiedzieć....

Cytuj:
Przychodzi mi jeszcze do głowy Obj 22,11 Jak ty byś to rozumiał?


Nie wiem, jak należy rozumieć ten werset z Objawienia. Może ktoś inny wie?

Cytuj:
Myślę, że ludzie opisani na kartach ewangelii odwracali się, od grzechu na skutek osobistego spotkania z Jezusem.


No chyba nie zawsze tak było, dziesięciu spotkało Jezusa i zostało uzdrowionych, a tylko jeden z nich wrócił i oddał chwałę Bogu, nad czym Jezus ubolewał...

Cytuj:
Nie sądzę, żebyś przez analogię uznał, że nie ma potrzeby wspominania o nim, prawda?


Oczywiście, że nie. Należy ludziom mówić o krzyżu. To jest dla mnie oczywiste.

_________________
"Albowiem nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą KU ZBAWIENIU każdego, kto wierzy" Rzym. 1:16; www.kuzbawieniu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 03, 2010 1:07 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Rafał napisał(a):
szelka napisał(a):
Przychodzi mi jeszcze do głowy Obj 22,11 Jak ty byś to rozumiał?

Nie wiem, jak należy rozumieć ten werset z Objawienia. Może ktoś inny wie?

"Róbta, co chceta" - jeśli ktoś postanowił żyć w grzechu, to niech żyje w grzechu. Tylko niech przeczyta następny werset:

"Oto przyjdę wkrótce, a zapłata moja jest ze mną, by oddać każdemu według jego uczynku" [Obj. 22:12]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 03, 2010 4:44 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 18, 2006 7:21 pm
Posty: 246
Dziękuję za odpowiedź.

Pozdrawiam

_________________
Początkiem mądrości jest bojaźń Pana
Przyp.9:10


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lut 03, 2010 7:37 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 7:51 am
Posty: 527
Rafał napisał(a):
Tutaj może Cię zaskoczę, ale umierającemu na raka ponoć warto podawać witaminy - chodzi o witaminę b17 - Amigdalinę.


Ok, co do raka. Rzeczywiście ciekawe. Mój przykład z przeszczepem miał obrazować biblijne nowe serce, bez którego człowiek jest martwy. (Ez 11,19) Witaminy/uczynki nie mogą go wyleczyć z choroby grzechu. Pod wpływem naszej dyskusji zaczynam jednak myśleć, że dobre uczynki (lub zaniechanie złych)mogą być początkiem szukania Boga, jak np. było w przypadku Korneliusza.(Dz 10)


Rafał napisał(a):
A temacie czy warto człowiekowi, który nie chce uwierzyć w Jezusa, mówić żeby odwrócił się od grzechu? Ja uważam, że tak.


Na zasadzie trąbienia do głuchych uszu, w nadziei, że zasiane słowo kiedyś wykiełkuje- zgoda. Na zasadzie obiecywania, że zaniechanie danego grzechu uchroni go przed gniewem Bożym i da mu życie wieczne-nie, bo to by było okłamywanie go.


Rafał napisał(a):
szelka napisał(a):

Myślę, że ludzie opisani na kartach ewangelii odwracali się, od grzechu na skutek osobistego spotkania z Jezusem.


No chyba nie zawsze tak było, dziesięciu spotkało Jezusa i zostało uzdrowionych, a tylko jeden z nich wrócił i oddał chwałę Bogu, nad czym Jezus ubolewał...


Zgoda. Nie każdy, kto spotkał Jezusa zostawał zbawiony (faryzeusze itp.) Natomiast każdy, kto został zbawiony musiał przeżyć spotkanie z Jezusem. Ponieważ On jest jedyną drogą.
Na przykład ci, którzy wyznawali swoje grzechy przyjmując chrzest Janowy zrobili dobry początek, ale czytam, że musieli przyjąć ponownie chrzest wiary w imię Jezusa, prawda? (Dz 19,1-6) Jan zresztą wzywając ludzi do upamiętania, nie poprzestawał na tym, lecz wskazywał jednocześnie na Jezusa.

Gabi napisał(a):
Podsumowujac odpowiedzi dochodze do wniosku ze w stosunku do odrodzonych nalezaloby sie skupic na dobrych uczynkach (zachecac do nich) bo te dokonane w Bogu maja wartosc i zostana nagrodzone a w odniesieniu do nieodrodzonych na ich zlych uczynkach (potepiac je/przestrzegac przed nimi) bo te "doleja oliwy do ognia" w kontekscie wiecznej kary. Mam nadzieje ze zrozumiale sie wyrazilam.


Jak dla mnie- bardzo zrozumiale, ale chyba w stosunku do odrodzonych uczynki płyną "same", z wdzięczności Bogu, z nowej natury, z miłości, a grzech też "sam" powoduje zawsze żal, wstyd, wzdrygniecie się, niechęć. A w przypadku niewierzących chyba jedno i drugie o tyle ma sens, ze może ich przybliżyć do Boga i zachęcić do szukania Go. Tak ja zrozumiałam konkluzję naszej wymiany myśli.

_________________
Wy do wolności powołani jesteście.
(Gal 5,13)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 33 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 86 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL