Dostrzegam u ciebie Smoku podstawowy błąd metodologiczny. Stosujesz zasadę „obalić tezę, a później zbadać jej prawdziwość”. Berejczycy jednak byli jak czytamy „szlachetniejszego usposobienia”, i badali „czy tak się sprawy mają”. Nie badali Pism aby udowodnić że „tak się sprawy nie mają”.
Cytuj:
A można wiedzieć, SKĄD wziąłeś taką zasadę? Duch Święty jako Autor Biblii (a przecież jesteś miłośnikiem i entuzjastą) mówi wyraźnie:
Widzę że jesteś jednak wyraźnie uprzedzony do każdego kto się z tobą nie zgadza, więc wyjaśnię to łopatologicznie.
Wiemy że Bóg przemawia do wierzących (Jan 10:3-4) i prowadzi ich (Rzym. 8:14). Na podstawie wielu fragmentów z Dz.Ap. widać że Bóg robi to często w ponadnaturalny i spontaniczny sposób. Do nas jednak należy nauczyć się słyszeć Boga i dać mu się prowadzić. Znajomość Biblii ustrzeże cię co prawda przed zbłądzeniem, ale jeżeli chcesz nauczyć się chodzić z Bogiem musisz praktykować i uczyć się „na żywca” słuchanie go. Biblia przekonuje mnie że „zamysł (wola) Ducha to życie i pokój” (Rzym. 8:6), więc na tej podstawie wiem jak przemawia Duch, ale abym mógł Go usłyszeć muszę chcieć słuchać i być posłusznym. Dla przykładu, gdy potrzebuję aby Bóg mnie uzdrowił lub pomógł mi w jakiejś ciężkiej sytuacji, wtedy Rzym. 8:6 jest wskazówką czego się spodziewać, ale nie jest Bożym głosem (prowadzeniem) samym w sobie (no chyba że Bóg przez swojego Ducha ożywi ten werset w moim sercu). Czy wystarczająco jasno to wyraziłem?
Cytuj:
Błąd. Pismo mówi wyraźnie na temat aktualności darów Ducha, a Graham po prostu błędnie interpretuje Pismo w tej sprawie i mnie polega to na "braku praktyki".
Pewnie że błąd, może nie trafny przykład. Jednak wielu charyzmatyków dzisiaj nie praktykuje nawet tego w co wierzy, gdyż ich doświadczenie i praktyka (a często tez i tradycja) nigdy nie przekonała ich że można żyć inaczej (głębiej i bliżej Boga).
Cytuj:
Nie zakładaj (bo nie masz żadnych podstaw), że Ty masz Boże prowadzenie i dzięki niemu możesz spożywac dowolną truciznę, przed którą Biblia ostrzega.
O jakiej truciźnie wciąż mówisz? Czyżbyś pociągnął nie z tej butelki co trzeba?
Cytuj:
Praktykować TO, CO CZYTAMY. Gdzie czytamy? W Biblii. Praktykowanie tego, czego w Biblii nie czytamy, może się bardzo źle skończyć. Nie zakładaj (bo nie masz żadnych podstaw), że Ty masz Boże prowadzenie i dzięki niemu możesz spożywac dowolną truciznę, przed którą Biblia ostrzega. I nie zakładaj, że Ci, którzy trzymają się Biblii i traktują Ją jako punkt odniesienia, nie przyszli do Jezusa, nie mają Bożego prowadzenia i nabijają sobie głowy teoriami. Znam te argumenty - niestety najczęściej pochodzą z "amunicji" tych, którzy chcą odwieść wierzących od sprawdzania nauczań z Biblią w ręku.
No fajnie, wystarczy zacząć z tobą polemikę, a już wrzucasz do jednego wora z całą zwiedzoną Ameryką (oprócz guru Wilkersona rzecz jasna). Jedyne słuszne zrozumienie „z Biblią w ręku” pozwala ci kwestionować że Bóg ma prawo mnie prowadzić? Ty chyba na podstawie własnych uprzedzeń czytasz to co chcesz wyczytać, i interpretujesz według swojej jedynie słusznej linii. Gdy piszę że „jest to przestroga dla każdego z nas” to mam tu na myśli także (a może przede wszystkim) siebie. Bóg mi jakiś czas temu pokazał że jeżeli moje chrześcijaństwo będę opierał jedynie na poglądach i teoriach które sobie zbuduję, to moja relacja z nim na tym ucierpi (Jan. 5:39-40). Ten fragment Pisma mówi mi że można znać prawdę a być w tym samym czasie daleko od niej – paradoks możliwy do zrozumienia jedynie w relacji z Jezusem, w której nie da się oszukać ani Boga ani siebie samego. Ale, zresztą, nie chcę rozwijać wątku bo i tak mnie źle zrozumiesz.
Hmmm… szkoda Smoku że taki szorstki z ciebie dyskutant, a już zaczynałem czuć do ciebie nić sympatii.
P.S. Chyba jednak zniknę z tego forum znów na dłuższy czas, bo widzę że dyskusje tutaj do niczego nie prowadzą, a rozdzielanie włosa na czworo mija się z celem.