Owieczka napisał(a):
Adam- nigdy nie ukrywałam, że siedziałam w tym bagnie. I dawno już od tego się odcięłam. Wiem, że te nauki były fałszywe. Z tego co piszesz( a to taka pierwsza wypowiedź, jaką czytam), wszystko wskazywałoby na działanie demoniczne.
Owieczko, wybacz że się wtrącę i na wstępie błagam, nie potraktuj tego co piszę znowu jak atak. To, co Adam opisuje to nie jedyny taki przypadek. Znam dobrze osobę, która ma szereg demonicznych objawów, a wcześniej brała udział w zwiedzonych praktykach i otwarła się na wpływ różnych nakładaczy rąk i innych szarlatanów. Mówiłam, żeby pokutowała, ale to chyba nie dotarło, ech. Jak to już Adam bardzo mądrze napisał, zwiedzenia to GRZECH z którego trzeba tak samo pokutować jak z każdego innego. Odcięcie się nie wystarczy.
Cytuj:
A może...faktycznie komuś nie wybaczyłam? Jak sobie przypomnę historię z mojego pierwszego zboru( zostałam skrzywdzona , zresztą mój mąż też, przez pewnego "charyzmatycznego" pastora i jego żonę, praktycznie zostaliśmy wyrzuceni ze zboru, zaszczuci) to wspomnienie ciągle boli, choć modlę się od czasu do czasu za nich, z całą pewnością nie dążę do skrzywdzenia ich( zemszczenia się) i bardzo się staram zachować czyste serce...Ale...jednak ciągle boli.
Wydaje mi się, że nieprzebaczenie głównie godzi w nas samych, ale chyba nie zamienia nam życia w pasmo niepowodzeń. Twoje doświadczenie nie jest odosobnione - w tym kraju i na świecie. Mnóstwo ludzi, którzy chcą się trzymać zdrowej nauki jest tak traktowanych. I ja też to przeżyłam. Jakiś czas zmagałam się z urazem do kościoła jako takiego, ale Bóg mnie umocnił i już nie jestem taka wrażliwa. Myślę też, że to ma dużo wspólnego z naszym ego które musimy przybić do krzyża. Moje mi się jeszcze trochę wymyka, ale nie chcę mieć litości. Tylko w ten sposób możemy być silni przeciw zranieniom. To nie są "miłe słowa", ale to są słowa Boga. I dopóki tego nie zrobisz, będziesz cierpieć za każdym draśnięciem.
Cytuj:
Czy to może być przeszkodą, dla której Bóg trzyma nas na pustyni? Boże, nie wiem. Szukam już odpowiedzi gdzie się da, 10 lat bez zboru, ja już nie wiem, czy w ogóle umiałabym być w takiej społeczności...zdziczałam...
Bóg nie trzyma nikogo na pustyni za karę ani w ogóle. Nie próbuje nas też w ten sposób, bo to byłby sabotaż, a nie próba.