Sewen, CZY TY NAPRAWDĘ CZYTASZ TYLKO WYBRANE WERSETY PISMA?
sewen napisał(a):
Zatem Smoku nie módlmy się o ni, gdyż mamy już to co najważniejsze - zbawienie.
Skąd słowa "O cokolwiek prosilibyście w imieniu moim, dam wam?
Czy pisze poza uzdrowieniem?
"Taka zaś jest ufność, jaką mamy do niego, iż jeżeli prosimy o coś według jego woli, wysłuchuje nas" [I Jana 5:14]Mamy się modlić według woli Bożej, a nie własnej. Dlatego słowa "w imieniu Jezusa" nie są okultystycznym zaklęciem, tylko znaczą coś konkretnego. Wielu chrześcijan pojmuje Boga na sposób pogański i okultystyczny, wprowadzony do Kościoła przez Hagina, Copelanda, Schullera i innych "magików" z Ruchu Wiary. Według tego pojmowania Wszechmogący Bóg jest bóstwem, któego głównym zadaniem jest uszczęśliwianie ludzi - jak pogańskie bóstwa sprowadzające deszcz, dające płodność, zdrowie i kasę. Widzę, że nałykałeś się tej trucizny i najwyraźniej Ci zaszkodziła. Oby nie zaszkodziła innym.
Bóg daje nam różne dobre dary, ale to On decyduje, które są dobre i właściwe w danym momencie. Nie wszystko, co dla nas konieczne, będzie nam sie podobało i nikt nam nie obiecał, że zawsze będzie "z górki". Jedni są uzdrwaniani, a inni nie. Czasem bywamy zaskoczeni uzdrowieniem, które nastąpiło zanim jeszcze poprosiliśmy. Innym razem Bóg chce objawiać się w naszych słabościach jak u Pawła. Albo nas czegoś nauczyć.
sewen napisał(a):
Przez lata obserwowałem udrękę ludzi, którzy będąc wierzącymi obwiniali Boga za to, że ich bliscy chorowali a w konsekwencji tego umierali. Widziałem także ludzi uzdrowionych przez Moc Ducha Św., którzy oddawali cześć Bogu za Jego działanie i uzdrowienie.
Bóg jest Panem a nie chłopcem na posyłki. Kiedy chce, uzdrawia i wtedy objawia wolę uzdrowienia. Ale nie obiecał nam wszystkim permanentnego zdrowia w tych ciałach. Znam przypadki ludzi, którzy umierali dlatego, że ktoś im wmówił, żeby nie chodzili do lekarzy, bo Bóg już ich uzdrowil na krzyżu. Umierali i zostawiali całe rodziny. Kto był winien ich śmierci? Oczywiście wmawiano wszystkim, że oni sami, bo mieli za mało wiary. Podobnie jak osoby, które nie zostały uzdrowione - same sobie są winne, prawda?
sewen napisał(a):
Czy Bóg jest sprawcą choroby, czy uzdrowienia?
Czy mamy Go wielbić czy złorzeczyć?
Bóg jest sprawca swojej woli i jest suwerenny. A my mamy Go wielbić w każdej sytuacji. Jak choćby Paweł, który nie został uzdrowiony. Bogu złorzeczą ludzie, którzy nie traktują Go jako swego Pana tylko jako bożka służącego ich cielesnym pragnieniom.
sewen napisał(a):
Problem tkwi w fałszywych naukach, które zubożają wiarę ludzi w to że Bóg jest wszechmogący.
No właśnie. Bóg jest wszechmogący i suwerenny zarazem. Jego wszechmoc nie oznacza, że będzie robił zawsze to, co chce człowiek, bo On nie jest pogańskim bożkiem. Pewne rzeczy Bóg obiecał na stałe, ale innych nigdy nie obiecywał. Nie obiecał na przykład, że wszyscy będą zawsze zdrowi, piękni i bogaci. Dlatego mamy w Biblii przykłady mężów Bożych, którzy nie zostali uzdrowieni. Mamy zachętę, żeby prosić o uzdroiwienie, ale nie mamy prawa żądać uzdrowienia nie mając objawionej woli Bożej w konkretnym przypadku.
sewen napisał(a):
Dlatego, że wiara jest PEWNOŚCIĄ
Nie, kolego. Wiara jest UFNOŚCIĄ. Zajrzyj do interlinii Hebr. 11:1 zamiast karmić się haginowską trucizną. Nie możemy za pomocą odpowieniej pewności zmusić Boga do działania według naszej woli - to byłby czysty okultyzm, a nie chrześcijaństwo. Bóg może nam objawić swoją wolę w określonej sprawie, ale On się nie zobowiązywal do wykonywania naszej woli.
sewen napisał(a):
Nie da się wskrzesić wiary tam gdzie ludzie Twojego sposobu myślenia, każą pogodzić się nam z chorobą, która napewno jest od złego. Proście a otrzymacie.
Przepraszam, ale w Biblii jest napisane wielokrotnie, że to Bóg nawiedza chorobą i to Bóg uzdrawia z choroby. Bóg może dopuścić do choroby lub nie dopuścić do choroby. Ludzie Twojego spwobu myślenia nie czytają Biblii i/lub jej nie rozumieją - dlatego właśnie wprowadzają chrześcijan w pogański sposób myślenia. I to jest problem. Wiara w Boga to jest ufność skierowana ku Niemu i relacja osobista z Osobą, a nie pewność tego, co może dla nas zrobić. Gdyby nasza relacja z Nim miała zależeć od tego, co On dla nas robi, a nie kim dla nas jest, to bylibyśmy jak dzieci, których miłość do Ojca jest uzależniona od słodyczy i kieszonkowego.