Jarku, miałbym prośbę, żebyś swoje poglądy o braku konieczności posiadania stałej, lokalnej społeczności popierał Słowem Bożym - na tym forum Biblia jest punktem odniesienia dla naszych tez. Na razie rozmydlasz tematy i mydlisz oczy.
Jarek napisał(a):
Nie, nie narodziłem się na nowo z Ducha Świętego przed chrztem wodą, jesli w twoim rozumieniu za nowonarodzenie z Ducha Świętego uważasz jedynie zesłanie Ducha w dniu piędziesiatnicy. Co do mocy ludzi, nie interesuje mnie zbawcza moc człowieka, ale Pana. Idąc sie chrzcić miałem pewnośc co do zbawienia i nie szedłem aby byc zbawionym, lecz uznając Jego Zbawienie poszedłem się ochrzcić.
Nie uważam, że nowe narodzenie z Ducha jest tożsame z chrztem Duchem Świętym. Natomiast nie odpowiedziałeś na pozostałe moje pytania. Czy ksiądz, który Cię chrzcił, wiedział, że jesteś narodzony i masz pewność zbawienia? I czy wiedział, że nie wierzysz w skuteczność sakramentu, którego on Ci właśnie udziela? Dziwne to wszystko...
Cytuj:
Od samego początku, piszę nie przeciw społecznosci, i to jakiejkolwiek z nazwy, ale piszę przeciw budowaniu społeczności jedynie dla społeczności, bo to jest wszędzie i mozna bez Pana i też jest świetnie, gdy rączka rączkę myje.
Nie zmieniaj tematu. Piszesz, że własna społeczność nie jest nam potrzebna, a nie że złe budowanie społeczności jest złe (z tym się wszyscy zgadzamy). Może odświeżę Ci pamięć:
Jarek napisał(a):
Na tak postawione pytanie tytułowe: Czy własna społeczność jest nam potrzebna? Powiem: Nie. Potrzebna jest nam społeczność z Panem. Nie na społeczności mamy budować, a na kamieniu.
Wygląda na to, że Twoim zdaniem istnieje alternatywa: albo nasza społeczność z Panem, albo nasza społeczność w braćmi. Jest to alternatywa fałszywa, ponieważ obydwa rodzeje społeczności są nam niezbędne do wzrostu i wydawania owocu. Jeśli uważasz, że jest inaczej, proszę o biblijne argumenty.
Cytuj:
Co do demonów, one nie maja wyboru, a ich wiara oparta jest na tym co widzą, tak jak ludzie widza ten świat, my zas pielgrzymujemy w wierze a nie w oglądaniu. One też potrzebuja społeczności, by działać. Właśnie zaczęto temat opętania.
Powiedz mi Smoku, czemu widzisz tylko to co chcesz widzeć, a nie "słyszysz" co mówię. Dokładasz mi łatkę za łatką, budujesz opinię. To są oznaki mgły.
Wygląda na to, że nie rozumiesz (ale dlaczego?), o co mi chodzi. Trzeba się narodzić na nowo z Ducha, żeby mieć żywot wieczny. Natomiast nowe narodzenie naturalnie skutkuje przebywaniem we wspólnocie, czego dowodzę Ci na podstawie Biblii od samego początku.
"Jako nowo narodzone niemowlęta, zapragnijcie nie sfałszowanego mleka" [I Piotra 2:2]
"Biorąc pod uwagę czas, powinniście być nauczycielami, tymczasem znowu potrzebujecie kogoś, kto by was nauczał pierwszych zasad nauki Bożej; staliście się takimi, iż wam potrzeba mleka, a nie pokarmu stałego" [Hebr. 5:12]
Czy Twoim zdaniem nowo narodzone niemowlę nie potrzebuje nikogo, kto by mu podawał mleko? Czy "potrzebujecie kogoś" nie oznacza społeczności świętych?
Cytuj:
Zapominasz o jednym i najważnieszym, o głowie, mnie zaś cały czas wskazujesz że ja o ciele.
To Ty zapominasz, że Jezus jest Głową Ciała, którego my jesteśmy członkami. To nie jest tak, że każdy członek jest osobno połączony z Głową. Głowa jest jedna, Ciało jest jedno, lecz członków ciała jest wiele i są ze sobą połączone i sobie nawzajem niezbędne - zarówno w sensie Kościoła Powszechnego, jak i Kościoła lokalnego.
"Tymczasem Bóg umieścił członki w ciele, każdy z nich, jak chciał. A jeśliby wszystkie były jednym członkiem, gdzież byłoby ciało? A tak członków jest wiele, ale ciało jedno. Nie może więc oko powiedzieć ręce: Nie potrzebuję ciebie" [I Kor. 12:18-21]
Twierdząc, że społeczność lokalna jest niepotrzebna wierzącemu, zaprzeczasz fundamentalnym naukom biblijnym o Ciele Chrystusa. A to jest poważny problem.
"Albowiem i ciało nie jest jednym członkiem, ale wieloma" [I Kor. 12:14]
"Wy zaś [Koryntianie] jesteście ciałem Chrystusowym, a z osobna członkami" [I Kor. 12:27]
"Bo też w jednym Duchu zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało [Kościół powszechny] - czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni, i wszyscy [my, czyli wszyscy odrodzeni] zostaliśmy napojeni jednym Duchem" [I Kor. 12:13]
Nikt Cię tutaj nie odrzuca. Natomiast odrzucamy Twoje nieprawdziwe poglądy na temat Kościoła, które są tworzeniem sobie alibi - jak ten biblijny odludek, który szuka pozorów, żeby móc sprzeciwić się wszelkiej słusznej radzie [Przyp. Sal. 18 :1]
Podobnie jak Adam, jestem coraz bardziej przekonany, że masz jakiś konkretny powód, żeby pozostać w samotności i dorabiasz do tego bardzo wzniosłe, ale niezgodne ze Słowem Bożym ideologie. I dobrze o tym wiesz, bo nie próbujesz ich bronić na podstawie Pisma. Nie chcę tego z Ciebie wyciągać oczywiście, ale wiem, że takie sytuacje się zdarzają w przypadku ludzi, którzy wiedzą z góry, że wejście w jakąkolwiek społeczność jest związane z ryzykiem ujawnienia jakiejś tajemnicy i zakładają z góry, że mogą mieć z tego tytułu problemy. Tyle wiem z doświadczenia. Nie wiem i nie muszę wiedzieć, o co chodzi. Ale jeśli przypadkiem trafiłem blisko, to całkiem prywatnie zadaj sobie pytanie: Jeśli boimy się opinii odrodzonych ludzi (a zdarza nam się wszystkim, że czasem wstydzimy się czegoś), to może po prostu jest w naszym życiu coś, co powinniśmy wreszcie wyznać, ujawnić i przestać się męczyć?
Jesteś anonimowy i nic Ci nie grozi. Jeśli trzeba i można Ci jakoś pomóc, to napisz na priva. Czasem się zdarza, że zupełnie niepotrzebnie zakładamy, że zostaniemy odrzuceni. Albo na wszelki wypadek traktujemy innych jako potencjalnych prześladowców, choć mają tylko inne zdanie niż my. Wtedy łatwiej nam pozostać przy swoim i sprzeciwić się wszelkiej radzie podejrzewając, że ona będzie nam nie na rękę. Ale nie tędy droga, przyjacielu.