szelka napisał(a):
Po pierwsze, trochę się martwię, że taka metoda patrzenia na Biblię eliminuje jej całe partie jako dla nas bezużyteczne i napisane lub zachowane do dziś nie wiadomo po co. Pamiętam, że rozmawiałam kiedyś na ten temat z Elendilem. A przecież: "Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości" (2 Tm 3,16) Także opisy praktyk, opisy zwyczajów, rodowody, poezja, szczegółowe prawo. Po coś to jest- ku naszemu pożytkowi. Po co? (Smoku)
Z różnych powodów - jedne ku przestrodze, inne ku zbudowaniu, inne ku zachęcie, a jeszcze inne ku systematycznej nauce. Dlatego własnie należy czytać CAŁE Pismo, ale nie całe Pismo to są przykazania, nie całe Pismo to jest doktryna i tak dalej. Dzieje Apostolskie opisują praktykę działania najwcześniejszego Kościoła - a z tego nie wolno budować doktryny z przyczyn, które podałem powyżej. A trzymanie sie doktryny zbudowanej na dziejach w sposób dogmatyczny tylko pogarsza sprawę. Przykłady tez podałem.
szelka napisał(a):
Po drugie, sytuacja z Filipem z Dziejów Apostolskich wydaje mi się nie tyle opisem praktyki, co "opisem nauczania w pigułce". (=" Cóż stoi na przeszkodzie...? Można, jeśli wierzysz.")
Jeśli wierzysz Z CAŁEGO SERCA. Wiara z całego serca musi owocować uczynkami, bo inaczej jest martwa.
szelka napisał(a):
Po trzecie, opisów sytuacji chrztu zaraz po uwierzeniu mamy w Dziejach wiecej, niż dwa przypadki (Itur) - oprócz Filipa, jest wspomniany przez ciebie chrzest Pawła, chrzest strażnika więziennego i jego domu, chrzest pogan po kazaniu Piotra. Być może jeszcze więcej - w tej chwili nie pamiętam.
Po pierwsze, w każdym z tych przypadków oceny sytuacji dokonywał ktoś, kto po prostu miał poznanie na miejscu. Po drugie, w większości z tych przypadków można stwierdzić, że wyznanie wiary odbywało się za pewną cenę. Dzisiaj bywa różnie, ceny się takiej nie płaci (w Polsce przynajmniej), a jeśli brakuje takiego poznania na miejscu, to lepiej się wstrzymać niż robić błąd, który potem może być problemem dla całej społeczności. Jeśli Cię szelko Duch przeniesie z miejsca na miejsce, żebyś kogoś ochrzciła po zwiastowaniu mu Ewangelii, to prawdopodobnie będziesz w stanie duchowo rozpoznać, czy uwierzył z całego serca, czy nie.
szelka napisał(a):
Każdy z punktu widzenia odpowiedzialności kościoła i zdrowego rozsądku (Krystyno) ryzykowny, tak bez sprawdzenia kandydatów nawet w czasach apostolskich, a już zwłaszcza Pawłowy. A on przyjął chrzest nawet zanim coś zjadł

po trzech dniach postu (Dz 9,18) (Skąd ten pośpiech? dlaczego to było tak ważne?) Wcześniej prześladował kościół, owoców nawrócenia nie zdążył wydać - ale Ananiasz miał Bożą rekomendację co do niego.
No właśnie. Nie każdy i nie wszędzie ma Bożą rekomendację w taki sposób. Gdybyśmy z tego zrobili kolejną doktrynę, to trzeba by było czekać na objawienie i widzenie, żeby na kogoś nałożyć ręce. A nie robimy tak właśnie dlatego, że nie jest to norma narzucona w nauczaniu, tylko konkretny przypadek opisany w dziejach.
szelka napisał(a):
Zmierzam do tego, że ten sam kościół, który może być sędzią owoców jest wystarczająco dobrze wyposażony do rozpoznania czyjejś wiary - myślę. Aha, i tej wiary nie myliłabym z poznaniem (na to powinno się chyba dać więcej czasu)
Gdzie jest napisane, jak rozpoznawać, czy czyjaś wiara jest autentyczna? Czy gdziekolwiek jest napisane, że zasadą jest to, co powyżej napisałaś? Czy może co do zasady mamy inne wskazówki podane np. w listach apostolskich?
szelka napisał(a):
Mogłabym się przy tej kwestii tak nie upierać, ale nurtuje mnie dlaczego w Biblii ani razu z chrztem nie poczekano. Mam wrażenie, że choć nie jest on (chrzest) warunkiem zbawienia - bo tak rozumiem np Mk 16,16 jest jednak niezbędny do życia Bożym życiem - i dlatego powinien mieć miejsce jak najszybciej.
Ja bym się też mógł nie upierać, ale niestety doświadczenie współczesnego Kościoła (i wczesnego również) pokazuje, że "chrzest jak najszybciej" niczego sam w sobie nie gwarantuje, bo nie jest sakramentem udzielanym "ex opere operato". Gwarantuje (a właściwie Pan Bóg gwarantuje w odpowiedzi na prośbę o dobre sumienie) tylko wtedy, gdy osoba chrzczona wierzy z całego serca. Jeśli społeczność ma przekonanie, że tak jest, to ja przecież nie mówię, żeby czekać za wszelką cenę. Jeśli jednak nie ma takiego przekonania od razu, to moim zdaniem dobrze jest poczekać. To nikomu nie zaszkodzi, a gdyby nie upieranie się, żeby było "tak jak w Dziejach", mielibyśmy wielu ludzi ochrzczonych dopiero po tym, jak się narodzili na nowo, a nie zamiast narodzenia na nowo.