lis napisał(a):
Przypominam Ci pokornie, że tematem wątku nie są wyłącznie grzechy Polaków wobec Żydów. Miłujemy Żydów pomimo ich grzechów, także względem Polaków - i to wcale nie jest temat zastępczy. Chyba, że za temat zastępczy uznajesz grzechy kogokolwiek względem kogokolwiek
Tematem wątku jest przyjazny stosunek do Żydów (judeofilia) w Kościele. Wujcio na stronie 7 zaczął w ramach wątku dyskusję na temat krzywd wyrządzonych Żydom na naszej ziemi pod koniec wojny i po wojnie. A Ty zamiast rozmawiać na ten temat, włączyłeś od razu tematy zastępcze - czyli "patrzcie, ile krzywdy zrobiła nam żydokomuna" i "patrzcie, ile dobra wyświadczyli Żydom Polacy". Byle nie podjąć refleksji na temat dyskusji. To jest taktyka stosowana przez ludzi, którzy chcą odwrócić uwagę od problemu. Typowa dla nieodrodzonych Polaków w tej kwestii. Nie spodziewałem się jej po ludziach wierzących.
lis napisał(a):
Pamiętam, szkoda, że nie podałeś swojej definicji pomimo mojej prośby, bo ja swoją podałem. Ta nowoczesna definicja, nie tradycyjna, potrzebna Ci była do okładania oskarżeniami dyskutanta.
Ja nie muszę Cię "okładać oskarżeniami". Twoje własne słowa Cię oskarżają, niestety. Język, jakiego używasz i stereotypy, jakimi się posługujesz, co najmniej częściowo wyczerpują znamiona nowoczesnego antysemityzmu, określone przez prof. Krzemińskiego. "Żydzi rządzą mediami", "globalna finansjera jest żydowska", specyficzny język ("zażydzenie", "Żydostwo") i mantrowanie o "żydokomunie". To wszystko mieści się w zakresie tzw. nowoczesnego antysemityzmu opisanego jako zjawisko przez socjologów - uważam, że nie ma potrzeby wymyślać własnych definicji. O tzw. antysemityzmie nowoczesnym można przeczytać tutaj, a link już podawałem:
http://parl.sejm.gov.pl/WydBAS.nsf/0/8D ... mityzm.pdfArgumentacja, że pojęcie "antysemityzm" Ci się nie podoba, bo nie tylko Żydzi są Semitami, jest po prostu śmieszna. To tak jakbyś powiedział, że określenie "skrzypce" jest durnowate, bo skrzypce nie skrzypią. Rozmawiamy po polsku, a w języku polskim pewne określenia istnieją i trzeba sie z tym pogodzić. Podobnie jak istnieją ustalone definicje pojęć i nie ma sensu wymyślać własnych definicji po to, żeby uniknąć skojarzenia własnej postawy z jakąkolwiek formą antysemityzmu.
Od strony 7 tego wątku usiłujesz odwrócić uwagę od problemu krzywdy wyrządzonej Żydom przez naszych rodaków. Oczywiście w imię prawdy - tylko prawdy o czymś innym. Twierdzisz, że "miłujemy Żydów", ale z Twojej klawiatury płyną słowa, hasła i treści typowe dla środowisk antysemickich. Powołujesz się na pseudo-naukowców, których misją jest tropienie żydowskich spisków. Kto chce, może sobie poczytać, z jakim skutkiem.
Mnie już naszła bolesna refleksja na temat krzywd wyrządzonych przez naszych rodaków Żydom, o których do tej pory wszyscy milczeli, a teraz wielu chce zakrzyczeć, żeby nie słyszeć. Tym boleśniejsza, że wiem, jaki stosunek do Żydów ma Bóg i jaki ma stosunek do narodów, które Żydów krzywdzą dlatego, że są Żydami. Nie unikam tej refleksji i nie uciekam w krytykę pod ich adresem szukając "równowagi", podobnie jak w przypadku moich osobistych grzechów wobec bliźnich nie zaczynam szukać "równowagi", krytykować osoby, którym jestem coś winien i nie przypominam im, ile dobra im wyświadczyłem. Nie staram się również na siłę pomniejszyć mojej winy i atakować tych, którzy przypomnieli mi o moich dawnych grzechach, twierdząc obłudnie, że to wszystko z "miłości" do nich.
Spodziewałem się, że stać Cię na podobną refleksję zamiast nacjonalistycznej obłudy. Ale się mocno zawiodłem. Na tym kończę. Chyba, że znowu wyskoczysz z jakąś "genialną" teorią kolejnego polityka usiłującego uśpić polskie sumienia.
"Mieli wszyscy siekiery, a jeden z Ryczów wyższego wzrostu miał i nóż. Wyrwałem się od nich i ukryłem w pobliżu, w lesie. Słyszałem, jak kobiety prosiły Kamińskiego i Ryczów, żeby nie odbierali im życia. Odpowiedzieli na to: JUŻ DOSYĆ ŻYCIA DLA WAS BYŁO."
"Przedstawię tu - pisze Barbara Engelking - historie nocną, mroczną, trudną, historię, którą niałatwo przyjąc do wiadomości i której nie sposób zaakceptować, a już na pewno nie można jej zrozumieć. Ta historia opowiada o egzystencjalnym doświadczeniu pustyni ludzkiej - bezskutecznego, zakończonego niepowodzeniem ratunku przed Zagładą.
Nie jest to wstęp szczególnie zachęcający do lektury. Kto nie chce, niech nie czyta. Tylko, że - czy przeczytacie, czy nie - ta historia was dopadnie i już nie odpuści. Uciekaliśmy przed nią wszyscy przez 65 lat, odwracając wzrok, zagadując bohaterskimi opowieściami, przecząc w zaparte albo tocząc scholastyczne spory o to, ilu Żydów może się zmieścić w jednej stodole. A teraz koniec: już nie ma się jak wymknąć. Będziemy z nią musieli żyć i radzić sobie, jak kto potrafi, bo to jest nasza historia"http://www.holocaustresearch.pl/index.p ... s&show=170