Trochę poniewczasie, ale chciałabym się przyłączyć.
I w sprawie forum i w sprawie kościoła.
kristina napisał(a):
Wszyscy staramy sie być obiektywni.A mnie się nie podoba taka przepychanka ze złośliwostkami.Po co dać sie prowokować.Nawet na forum jak by nie było dyskusyjnym

Tu są znacznie wyższe standartdy niż na innych i tak trzymac.Czytam posty aby się czegoś dowiedzieć od braci i sióstr mądrzejszych czy starszych w wierze.Żeby się wzmocnić.Nauczyć.Takie rozmowy są bardzo fajne ale na privie.Tak myślę.Z całym szacunkie i miłościa od 6 lat

Myślę Kristino, że na forum dyskusyjnym musi być dyskusja- i jest to fizjologiczne zjawisko
Jeśli omówimy już wszystkie tematy i dojdziemy do porozumienia i jednomyślności we wszystkich kwestiach- przestanie ono być potrzebne, przynajmniej w tej formie. Na razie powiedziałabym: jest dyskusja - jest życie.
Kiedyś mój były pracodawca, Włoch, powiedział mi, że w kuchni, w której naprawdę się gotuje, zawsze jest trochę bałaganu. Sterylne kuchnie to te nieużywane.
Dlatego mnie osobiście nie odstręczają, czy gorszą- trudne pytania, różnica zdań, czy konflikty, a tym, co buduje mnie lub nie, jest sposób ich rozwiązywania. Nie dopatrzyłam się niczego nie-OK w tej rozmowie. Kuchnia działa

Tam, gdzie coś się wyjaśnia, prostuje błędy i dochodzi do prawdy- nie zawsze można "ustąpić dla świętego spokoju". A jeśli dostosuję się do mojego interlokutora, to jeśli on zadaje szczegółowe pytania, to ja mu szczegółowo odpowiadam...Tak to widzę.
Owieczka napisał(a):
Teraz jestem w małej rodzinie, która ma swoje zasady, może nie do końca te zasady mi odpowiadają, ale to w końcu kolejna adopcja, a "rodzina" okazała się być miejscem ciepłym, wypełnionym obecnością Bożą, zatem zobaczymy, co będzie dalej.
Absolutnie super

Jestem chyba do tyłu, Owieczko, bo zatrzymałam się na etapie bezskutecznego szukania przez Ciebie społeczności. To zdanie mnie bardzo ucieszyło. Napiszesz więcej?
lis napisał(a):
Smoku, czyje sumienie ma taki komentarz ululać?
Przez blisko dwa lata 'zasiedzenia' podobnego innym 'zasiedziałym' - zamyka się drzwi bez wyjaśnień. Wybiórczo. Najlepsze w tym przypadku jest to, że 'zasiedziałego' nie wyklucza się, bo nie ma grzechów, ani świadków grzechów, które powinny skutkować wykluczeniem. Dlatego wygodniej zawyrokować na odległość, nie stał się częścią wspólnoty. Nie ma też odważnych, którzy zapytają, co się stało i dlaczego? Grobowa cisza. Zresztą, jak sądzę, część 'zasiedziałych' nie wiedziała lub nie interesowało ich wnikanie w szczegóły. Byli 'zasiedziali', ok. Nie ma ich, też ok. Grobowa cisza. Niech im Bóg błogosławi.
Przepraszam, Lisie, nie mogę zrozumieć o czym tutaj piszesz. O "zasiedzeniu" w kościele kongregacjonalnym? W takim razie powinieneś zgodzić się ze Smokiem, bo on mniej więcej to samo napisał wyżej. Zatem o jakim "lulaniu sumienia" mówisz?
Domowym? To nie pasuje mi ta "odległość", brak świadków, brak odważnych i grobowa cisza- to wszystko wydaje mi się niemożliwe w kilkuosobowej społeczności.
Wyjaśnisz swoje intencje?
I na marginesie: nauczycielki w żadnym wypadku nie mogą sobie już pozwolić na picie kawy w czasie dyżurów

Najwyżej zajęte jednym konfliktem stoją plecami do innego i za to później zbierają baty

A stopień szczegółowości odpowiadania przez nie na pytania i ich powtarzalność na minutę zaprawdę nadaje się do Guinessa...