Robson napisał:
Cytuj:
, myślę, że nie możemy popadać w skrajność z kościołami domowymi jako panaceum na bolączki Kościoła.
Spotkania domowe dają możliwość realnej społeczności pomiędzy wierzącymi - bez tego Kościół nie spełnia swoich funkcji. Można rozmawiać, modlić się, troszczyć o siebie, wreszcie wyznac grzech jeśli trzeba.
Nie uważam tak, Robson. Może to tak zabrzmiało gdy oponowałem przeciwko temu co pisał Hubertok. Ale w sumie nie popieram Mega Kościołów tylko uznaję też autonomiczne zbory bez totalitarnych przywódców ale z autorytetem od Boga.
Cytuj:
Co do argumentu kościołów domowych w kościele apostolskim, to pierwszy kościół miał taką forme bo było to naturalne. Przeciez nie mogli powstać z gotowymi strukturami i budynkami!
Ok. Ale skoro Jezus mówił że, "gdzie dwaj lub trzej spotykają się w moim imieniu, tam Jestem pośród nich": to uważam to, za polecenie przez niego grupy domowej. W końcu Jezus nie powiedział : gdzie 20-stu lub 30-stu... a przynajmniej że nie potrzeba do tego wielkiego zgromadzenia. Jeśli jednak ta grupa rośnie prawidłowo to Pan ją może rozmnożyć w zbór.
Cytuj:
Natomiast kościół domowy pociąga za sobą bardzo duże prawdopodobieństwo przeobrażenia się w patologiczną grupę o charakterze zamkniętym. Sam mam w tej materii doświadczenia. Oczywiście można powiedziec że jeśli ludzie i liderzy poddaja się Duchowi Świętemu itd. to wszystko jest wspaniale. Ale jeśli w dużym, tradycyjnym kościele wszyscy poddają się Duchowi to tez jest nieźle, prawda?
Równie dobrze można by powiedzieć że duży tradycyjny kościół pociąga za sobą bardzo duże prawdopodobieństwo przeobrażenia się w patologiczną grupę o charakterze otwartym. Sam mam w tej materii doświadczenia.
Cytuj:
Chodzi mi o to, że w przypadku niepoddawania się Duchowi, toksyczne zjawiska w kościele domowym są zabójcze. Duży kościół jest jak duży zbiornik wodny, jeśli wlejesz tam truciznę to część życia zginie, ale część zostanie i się jakoś odtworzy. Trucizna w akwarium to szybka i kompletna śmierć.
Nie zgodzę się całkowicie.
W małej grupie szybciej można wyeliminować truciznę bo w dużej prychodzi ona najczęściej popierana przez totalitarne przywództwo, któremu nie sposób się oprzeć.
W małej zaś grupie, ludzie się znają i szybciej się mogą dogadać, razem coś zobaczyć oraz usunąć z pośród siebie jakiegoś "Diotrefesa" nie musząc liczyć się z kliką duchownych, będących najczęściej tymi "krzesłami elektrycznymi" o których wspominał Hubertok.
Możemy mnożyć argumenty za i przeciw w tej sprawie i może wyjść na remis.
Cytuj:
Tak więc jeśli o mnie chodzi, jestem zwolennikiem kościołów z wieloosobowymi strukturami władzy (starsi), wieloma osobami usługującymi, wielościa służb, ale kościoły te winny opierać swe życie na mocnych i zaangażowanych minikościołach, czy też grupach domowych spotykających się niezależnie od ogólnych zgromadzen kościoła..
Pobożne życzenia.
Nie widziałem aby jakiś "wielo" - kościół funkcjonował poprawnie. Zgadzam się z tym co napisała Bea i Grażyna.
