www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Pn cze 17, 2024 6:26 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 109 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 8  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Wt maja 13, 2008 8:42 pm 
T.S.CHRISTWEAPON napisał(a):
Duch Święty jest BOGIEM i nie jest mu potrzebny rock do przekonywania do grzechu.

To prawda... Nie zmienia to jednak faktu, iż Bóg owego rock'a używa... Czy tego chcesz czy nie...


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt maja 13, 2008 8:50 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 21, 2007 3:14 pm
Posty: 391
Lokalizacja: Warszawa
Lechu napisał(a):
Dla mnie nie ma problemu by wielbic Boga piesniami z Pielgrzyma,lub z Third Daya,poniewaz uwielbienie nalezy sie Bogu.
Dobrze że napisałeś o Third Dayu. jeśli słuchasz tego zespołu poczytaj o inspiracjach do granej muzyki przez tych ludzi. Jeśli ktoś powołuje się na The beatles, U2 i Perl Jam, to jakie to chrześcijaństwo? Ktoś napisał że STONE TEMPLE PILOTS jest bardziej PEARL JAM od niego samego. To w 21 wieku pałeczkę STP przejeli THIRD DAY. Mac Powell zrzyna od Eddiego Veddera( sympatyka organizacji aborcyjnej PRO CHOICE) po chamsku wokal.Muzycy świeccy żeby poprawić sobie wenę, ćpają, medytują, odprawiają magię a religijny wykonawcy słuchają i kopiują.Kiedyś po rzyjściu ze spotkania modlitewnego włączyłem sobie TD OFFERINGS DVD i myślałem że dusza ze mnie wyskoczy! Cały nastrój Bożej obecności przepadł i ogarnął mnie makabryczny niepokój. ,,Ja Pan nie oddam Czci mojej nikomu, ani chwały bałwanom''

_________________
"Bez prorockich objawień naród dziczeje....''Księga Przysłów 29:18a


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt maja 13, 2008 9:31 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Tsion napisał(a):
Jednakże nie zgodzę się z twierdzeniem, iż każda forma muzyki rock'owej jest zła... I nie rozumiem dlaczego muzyk, który poznał Chrystusa powinien zrezygnować z wykonywania tego rodzaju muzyki... I chodzi mi tu o rodzaj (styl) muzyki, bo niewątpliwie oczywistym jest fakt konieczności odrzucenia "światowych" treści... Uważam, iż można grać rock dla Pana!!! Do bardzo wielu ludzi taka forma dociera bardziej czytelnie...

Tutaj mam poważne zastrzeżenia - oczywiście jestem zdania, że "test Robsona" jest podstawą do rozeznania muzyki akceptowalnej przez Ducha Świętego, który w nas mieszka. Istnieje cały ocean muzyki i mnóstwo jej gatunków. Problem polega jednak na jednej, podstawowej sprawie. Otóż niektóre gatunki muzyki mają zatrute źródło - czyli u samych podstaw jest coś, co jest skierowane przeciwko Bogu w sferze duchowej. Niestety, rock and roll jest jednym z nich. Mam nadzieję, że nie muszę na chrześcijańskim forum wyjaśnieć, co w młodzieżowym slangu oznacza określenie "rock-and-roll"? Wzięło się ono z idei rewolucji seksualnej przełomu lat 50-tych i 60-tych. Ideologicznym i duchowym źródłem tego gatunku muzyki jest bunt wzmocniony pogańskimi elementami kultowymi, które w plemionach pogańskich służą przywoływaniu duchów i wchodzeniu w odmienne stany świadomości. Czy można mieszać święte treści z muzyka o takich duchowych źródłach?

Ostatnio mam sporo przemyśleń na ten temat, bo porównałem sobie poziom artystyczny nieodrodzonych muzyków z obszaru, który kiedyś bardzo dobrze poznałem (rock symfoniczny lub inaczej progresywny) z poziomem muzyków odrodzonych, którzy próbują grać "to samo, ale dla Pana". I wierzący muzycy wypadli w tym porównaniu jak ubodzy krewni nieodrodzonych. Co więcej, zauważyłem, że nawróceni muzycy grający wspaniałą muzykę nagle tracą po nawróceniu talent i ich dokonania na tym samym polu "dla Pana" są pod względem artystycznym zaledwie cieniem tego, co robili przedtem. To mi też dało do myślenia.

Zbliżam sie do wniosku, że o ile muzyka jest z pewnością czymś, czym można Boga uwielbić i nawet będzie sie to robić w niebie, lecz raczej nie jest to muzyka posiadająca źródło w tym, czego Bóg nienawidzi. Być może wielu młodych ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, ale muzyka rockowa najprawdopodobniej jest raczej przyczółkiem przeciwnika w ich życiu - tak jak rzekome cuda, hipercharyzmania i inne zjawiska, które tylko z pozoru są od Boga.

Mam rosnące przekonanie, że to źródło jest zatrute i jeśli chcemy czerpać coś, co się Bogu podoba, to trzeba zmienić źródło. A źródeł (czyli gatunków muzyki) jest wiele. Dlaczego wierzący koniecznie muszą czerpać z tego, które się najbardziej podoba światu, opanowanemu przez księcia tego świata, który im zaślepia oczy i zatyka uszy?

Jeśli chodzi o samą płytę "Offerings" TD, to jest tam utwór, którego żadną miarą słuchać nie mogę - a jest to remix piosenki Dylana "Saved". Piękne słowa są połączone z muzyką, której mój duch ścierpieć nie może. Jest agresywna, brak w niej Bożego pokoju i szarpie mnie wewnętrznie, zamiast kierowac ducha ku Jezusaowi. Uważam, że TS ma sporo racji i nie wolno lekceważyć jego wypowiedzi. Uwielbienie należy się Bogu, a nie naszym uszom, ale uwielbienie ma charakter duchowy i nie jest obojętne, w jakim duchu Bogu cześć oddajemy.

Muzyka to jeden z gatunków sztuki, która jest w człowieku przejawem Bożej iskry i często duch ludzki wznosi się ku górze podczas jej komponowania i słuchania - ale czasem duch ludzki jest tak zwodzony, że jest kierowany zupełnie nie tam, gdzie trzeba i to w imię Jezusa.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt maja 13, 2008 10:25 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr mar 19, 2008 1:54 pm
Posty: 829
O, jak miło poczytać rozsądną i rzetelną wypowiedz. Popieram Smoka i T.S.CHRISTWEAPONa. Trochę mi wstyd, że nie wiem, ale co to takiego, ten "test Robsona"?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr maja 14, 2008 9:00 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 21, 2007 3:14 pm
Posty: 391
Lokalizacja: Warszawa
Test Robsona polega na odzieleniu się dla Pana na cały dzień( w poście i modlitwie), czytaniu Słowa Bożego i prośbach o właściwie poznanie w muzyce. Gdy minie okres oddzielenia włączyć muzykę i oczekiwać na działanie Ducha Bożego. :) Nie chciało mi się szukać opisu Roberta, więc jeśli trochę pozmieniałem przepraszam. Uwaga test jest dla PRAWDZIWIE WIERZĄCYCH!

_________________
"Bez prorockich objawień naród dziczeje....''Księga Przysłów 29:18a


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr maja 14, 2008 9:40 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 8:43 am
Posty: 255
Lokalizacja: Podlasie
Przed nawróceniem byłem uzależniony od muzyki rockowej, i piszę to całkiem poważnie. W komputerze miałem nawet winampa wrzuconego do autostartu, aby od razu jak załączę komputer, móc odpalić ulubioną playlistę.

Kiedy poznałem Jezusa, przez pewien czas słuchałem jeszcze muzyki świeckiej (nie znałem niczego chrześcijańskiego po prostu), i może to się wydać dziwne dla niektórych, ale słowami pewnych piosenek potrafiłem się budować, bo po prostu odnosiłem je do siebie i Boga. Od całej mojej komputerowej dyskografii zostałem uwolniony w bardzo prosty sposób - Bóg pokazał mi, że 95% tych mp3 jest ukradziona z internetu, i nie chce bym je przechowywał. Nie musiałem toczyć jakiejś większej walki, po prostu zaznaczyłem wszystko i potraktowałem shiftem + deletem. Po jakimś czasie pozbyłem się też płyt oryginalnych i nieoryginalnych.

Co ciekawe, niektóre osoby proponowały mi przerzucenie się na chrześcijańskiego rocka, miałem nawet jakieś płyty, ale powiem wam szczerze, że mnie "rock" jako sam w sobie po prostu przestał kręcić. Dlatego dzisiaj nie chcę uchodzić za jakiegoś jego obrońcę. Powiem więcej, sam przez długi czas miałem nastawienie podobne do T.S, a mianowicie odrzucałem np. dramy, które były grane na ewangelizacjach, pieśni itp. ponieważ uważałem to za "ułatwianie" Duchowi Świętemu przekonywania ludzi o grzechu, przez odwoływanie się do ich emocji. Tylko miałem pewien problem z tym wszystkim. Pewnego dnia mieliśmy konferencję przed wakacyjnymi misjami, na której w ciągu dnia były przeróżne warsztaty itp. Podczas wieczornej społeczności została zaprezentowana nowa pantomima, którą pare osób ćwiczyło wcześniej, ja oczywiście byłem sceptycznie, choć nie jakoś osądzająco do tego wszystkiego nastawiony. Jednak kiedy cała scenka została zaprezentowana - chodziło o ukrzyżowanie i zmartwychwstanie Jezusa, to po prostu miałem dwie opcje - albo na siłę tłumić radość, wzruszenie, chęć oddania chwały BOGU, które pojawiły się w moim sercu (bo przecież pantomimy to tylko emocje), albo paść na kolana i uwielbiać GO. Wybrałem drugą opcję, mimo że dalej tego nie rozumiałem, modliłem się ale w umyśle była walka - "przeciez to wszystko emocje, to była scenka a nie kazanie, scenka nie może pobudzić mego DUCHA, tylko Duch Święty to może, a co jeśli to wszystko jest duszewne itp itd".

Podobnie było z muzyką, a w tej kwestii upokorzyl mnie bardzo młody brat, który w tym czasie nawet duchowo nie był "kimś wybitnym". Zapytał mnie co myślę o chrześcijańskim hip-hopie (nienawidziłem hip-hopu przed nawróceniem), ja oczywiście dałem mu "duchową" odpowiedź. On wtedy tylko spojrzał na mnie, i powiedział, że kiedyś śpiewano przy organach, teraz się śpiewa inaczej, dał mi posłuchać i znowu decyzja - albo stać twardo i udawać że TREŚĆ piosenki mnie nie rusza, albo przyznać wbrew temu co się wcześniej powiedziało, że zgodnie z tym co czuję w duchu, coś w tych słowach jest...

Osobiście w temacie muzyki chciałem być jak najbardziej czysty, z tego względu, że miałem sporo problemów duchowych. Jednak ani słuchanie chrześcijańskiego rocka, ani jego niesłuchanie, nie miało żadnego wpływu na pewne dziedziny mego życia. Czytałem sporo artykułów chrześcijańskich na ten temat, znalazłem nawet stronę poświęconą rytmom voodoo, aby porównywać, którzy chrześcijańscy artyści mogą grać nieświadomie inspirując się czymś okultystycznym itp. itd. Problem pojawił się wtedy, kiedy wśród tych rytmów znalazłem nawet takie najprostsze, dyskredytujące używanie jakichkolwiek instrumentów perkusyjnych czy bembenkowych w uwielbieniu dla Boga. I co z tym fantem zrobić? Jeśli mamy być 100% czyści w muzyce, to chrześcijanie powinni stworzyć swój, jedyny i niepowtarzalny styl (gospel?), nie bazujący na żadnym innym, ponieważ zawsze będziemy czerpali jakąś cząstkę ze świata i pogaństwa. Mnie prowadziło to do dzielenia włosa na ośmioro i zmęczyłem się tym, ponieważ nie przynosiło to żadnych dobrych owoców.

Jeśli zaś chodzi o muzyczne ewangelizacje, to raczej tego nie popieram. Wszystko zależy od właściwych proporcji według mnie - ile w tym muzyki, a ile głoszonego Słowa, nie wyobrażam sobie czegoś takiego jak koncert ewangelizacyjny, w formie śpiewania ludziom nieodrodzonym samych pieśni chrześcijańskich.

T.S piszesz, że Duch Święty jest Bogiem, i nie potrzebuje rocka do przekonywania o grzechu. Ja myślę nawet więcej - Bóg nie potrzebuje pieśni chrześcijańskich, aby nas wewnętrznie budować. Bóg nie potrzebuje naszych ust, aby przekonywać innych o grzechu, ponieważ sama Jego obecność to czyni, czego byliśmy świadkami głosząc ewangelię razem z przyjaciółmi. Czy to znaczy że mamy siedzieć i milczeć? Powiem szczerze, że ja osobiście mam dość roli cenzora, który ma swoją wizję uduchowionej muzyki, ewangelizacji i chciałby, aby każdy inny jej słuchał. Dlatego teraz dla mnie radością jest uwielbianie Boga zarówno starymi pieśniami z Pielgrzyma, jak i tymi współczesnymi, bez żadnego "zgrzytu" w sercu, który miałem kiedyś.

Jeśli chodzi o Third Day, nie wiem jaką muzyką się inspirują, ale każdy muzyk z tego co wiem (a znam kilku muzykantów wierzących) inspiruje się na jakimś "klasyku", czy to w graniu na fortepianie czy na trąbce. Rzadko się zdarza, że owi "klasycy" wyznają Jezusa jako swego Pana i nie chcę tu usprawiedliwiać Pearl Jamu czy Led Zeppelin. Po prostu granice dobrego i złego moim zdaniem są w pewnych dziedzinach naprawdę trudne do wyznaczenia, a nie chcę polegać na własnym "widzimisię" i narzucać go innym. Nie mniej jednak byłbym wdzięczny, gdybyś podesłał jakiegoś linka, lub podał źródło o muzycznych inspiracjach Third Daya.

Na zakończenię dam wam linka do pantomimy: http://www.youtube.com/watch?v=FVJqRLU3J0I W moim sercu ta scenka wywołała na początku podobne reakcje jak już opisywałem - decyzja - albo stłumić w sercu to co czuję, i udać że "nie ruszają mnie takie rzeczy, bo to nie Duchowość tylko duszewność", albo oddać chwałę Bogu, za to czego ON dokonał dla nas, a ktoś to zaprezentował w taki właśnie sposób.

_________________
Mat 6;33


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr maja 14, 2008 9:49 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 8:43 am
Posty: 255
Lokalizacja: Podlasie
Smok Wawelski napisał(a):
Jeśli chodzi o samą płytę "Offerings" TD, to jest tam utwór, którego żadną miarą słuchać nie mogę - a jest to remix piosenki Dylana "Saved". Piękne słowa są połączone z muzyką, której mój duch ścierpieć nie może.


Ja też nie cierpię wykonania tej pieśni, ale znam brata któremu się to bardzo podoba, nie dlatego że lubi rocka czy country, ale tak po prostu. :)

Jeśli chodzi o test Robsona to kiedyś chyba go robiłem i było to w czasie, gdy byłem negatywnie nastawiony do elementów rockowych w muzyce chrześcijańskiej. Teraz prawdopodobnie wynik tego testu byłby inny.

Wydaje mi się, że problem z muzyką często powodowany jest też różnicą wiekową między wierzącymi - starsi uwarzają, że to co robią młodzi jest świeckie i chcą na siłe narzucić im swój punkt widzenia - młodzi się buntują, próbują na siłę odmładzać starszych itp. Nie rozumiem, czy to jest tak trudne do zrozumienia, że młodzi ludzie są wiekowo i psychicznie "troszkę" inni niż dorośli, i że próby siłowego postarzania młodzieży i odmładzania starszych zawsze kończą się tagicznie? Kiedyś podsumował to świetnie pewien brat - głupotą jest ubieranie młodzieńca w szaty mędrca, a kogoś doświadczonego w ubrania dziecięce. Młodzieniec nie będzie umiał się połapać, starszy będzie czuł się "wciśnięty" w nie swoje ubranie. Ja nauczyłem się kochać to co robią doświadczeni bracia, szanować ich podejście, nawet jeśli się z nim nie zgadzam i myślę, że starszym wiekiem i duchem czasami brakuje tego zrozumienia względem młodziezy. Nie zarzucam tego nikomu z forum, tylko wyrażam moje obserwacje. Naprawde widziałem straszne w skutkach próby "postarzania" młodzieży, które kończyły się na zamknięciu wewnętrznym tych osób a nawet na myślach samobójczych, oraz tak samo straszne przypadki siłowego "odmładzania" osób starszych duchem i wiekiem.

Polecam zapoznać się, jak do tych spraw podchodzi Dawid Wilkerson, który swego czasu był także radykalny w tych kwestiach. Nie znam jego obecnego nauczania w tym temacie, ale odsyłam do strony młodzieży z jego zboru, która może świadczyć o jego postawie:

http://www.tscnyc.org/youth/index.php
http://www.rocktheblock.org/

_________________
Mat 6;33


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr maja 14, 2008 10:39 am 
Offline

Dołączył(a): Pn maja 02, 2005 12:32 pm
Posty: 672
Też nie widzę niczego złego w pantomimach czy dramach, o ile osoby w tym uczestniczące nie są zwiedzeni( a widziałam już pantomimy i dramy z takim chrześcijańskim" przesłaniem, ze nie daj Boże...).
Forma muzyki ...hm..na pewno muzyka bardzo silnie oddziałuje na emocje. Ale jest coś poza tym, jakaś siła duchowa w niektórych
g a t u n k a c h muzycznych. I nie chodzi nawet o słowa, ale właśnie o samą muzkę. Sama muzyka wywołuje złe, nie- Boże myśli, odciąga od Boga, coś dzieje się z nami, tak w środku.
Znam przyadki braci( nawet pastorów), którzy z entuzjazmem zajmowali się muzyką rockową. Dzisiaj są w świecie zanurzeni po uszy w grzechu i to takim, że są gorsi od "przeciętnej". Oczywiście nie tylko rock się do tego pewnie przyczynił, ale jakoś...od tego właśnie zaczynali...a potem jak w domino- co jakiś czas dochodził nowy grzech, nowy problem...

Znam pewnego brata , który zaczynał od "chrześcijańskiego rocka", potem zaprzyjaźnił się z ludźmi tego świata , którzy uprawiali ten gautnke muzyki( ostry , agresywny modern rock, mocne brzmienie...) - jak twierdził, chciał ich przyciągnąć do Jezusa. W efekcie sam odpadł od Boga, zbór mu się rozleciał...a on? Dalej z nimi gra...tylko nic to juz z Bogiem nie ma wspólnego.

Wiem, że to takie moje subiektywne spostrzeżenia, ale ja bym była z tym "rock- and-rollem" ostrożna...Jeste coś złego w tej muzyce... :(


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr maja 14, 2008 10:52 am 
Offline

Dołączył(a): Śr mar 19, 2008 1:54 pm
Posty: 829
Bardzo podobała mi się pantomima. Natomiast tłumaczenia, jak to młodzież jest inna, jak muzyka, jaka by nie była, nie jest zła, że skoro Bóg nie potrzebuje naszych ust dla ewangelizacji, a jednak ewangelizujemy, a więc i muzykę "cenzurować" nie należy i podobne, skojarzyły mi się z wypowiedziami pewnego chłopaka na innym forum, jak udowadniał że, tak zwane "lekkie" narkotyki, które "wcale nie powodują uzależnienia" pomagają mu lepiej rozumieć prawdę o Bogu, oddawać mu chwałę no i te sprawy...
Dziwne to wszystko... Bo i prawda jest, że Bóg nie potrzebuje ani naszych ust, ani muzyki, jednak napisał w swoim Słowie : "idźcie na cały świat i głoście..." Jak mamy głosić, to też na kartach Biblii jest nader oczywiste... Dziwne, że nie wszyscy widzą.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr maja 14, 2008 11:09 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 21, 2007 3:14 pm
Posty: 391
Lokalizacja: Warszawa
U mnie jest inaczej. Bóg działa w drugą stroną niż u Lecha. kiedyś przymykałem oczy na różne zachowania młodzieży, teraz wiem że wszyscy religijni rockmani muszą się na nowo narodzić, żeby zrozumieć dlaczego wstawianie elementów świeckich do kościoła jest złe. Młodzież przemyca zachowania świeckie do chrześcijaństwa aby nie być prześladowanymi przez rówieśników. Wina leży również po stronie ,,wierzących'' rodziców, którzy nie umieją pokazać Chrystusa i akceptują modą młodziezową wśród swoich dzieci. Każdy wierzący wie że jak się spotka Jezusa już nic więcej nie potrzeba. On jest wszystkim. Naśladowanie świata doprowadziło do tego że kościół jest słaby. Podobno jeśli ktoś śpiewa to dwa razy się modli....Zróbcie koncert rockowy w zborze - przyjdzie masa ludzi. Zaproście na całodzienne spotkanie modlitewne w długi weekend a będziecie osamotnieni w kościele. Śpiewać możesz z projektora, ale modlisz się z wnętrza, a jeśli w środku jest pustka? ,,Z obfitości serca mówią usta'' - powiedział Pan. Starsi wierzący którzy widzieli przebudzenia opowiadają że Zielonoświątkowca można było od razu poznać na ulicy po ubraniu. A teraz: pępki na wierzchu, fryzura typu punk( ang.cwel , amer.dziwka) spodnie wpijające się w genitalia. Lechu pisze że ktoś chciał popełnić samobójstwo, bo mu zwrócono uwagę. Ten biedny człowiek chyba nie znał Bibli że chciał się zachować jak Judasz. :( A ci których Duch Boży prowadzi są dziećmi( WŁ.SYNAMI) Bozymi. Jest na internecie przesłanie PAULA WASHERA do młodzieży, niestety po angielsku, może po wakacjach zrobię je z polskim tekstem; Wiele osób powinno je posłuchać. Wracając do TSC Wilkersona, pastorem seniorem jest tam C.Conlon i na konferencji w Beaumont opowiadał on jak zapragnął wydać uwielbienie na CD ze swojego Zboru. Wilkerson ostrzegał go że niem przyniesie to zysku. Carter pomimo tego zrobił to. Rok temu w kwietniu przyznał Dawidowi rację: płyty się nie sprzedają. Widocznie Pan tego nie pobłogosławił. Jeśli w Kościele założonym przez męża Bożego jest taka muzyka, to stan duchowy Nowego jorku musi być w strasznym stanie. W książce PRZEBUDZENIE NA BRODWAYU Wilkerson mówi jak podczas próby religijnych rockmanów miał wizję demonów wdzierających się do Kościoła. Czy wtedy się pomylił, a może wydoroślał? Ludzie się starzeją. Efekt ,,GOTOWANEJ ŻABY'' działa.Boży ludzie słabną to i paradują sodomici w NY. Pomimo wszystkiego wierzę, że Pan Jezus ześle przebudzenie dla ludzi, którzy poszukują prawdziwego działania Bożego jak w Dziejach apostolskich. Duch Święty powinnien być dla nas wszystkim, Pan Jezus tyle wycierpiał aby dokonać dzieła odkupienia i zesłać Obietnicę Ojca. ,, I wszystko uznaję za śmiecie( org.gnój) aby zyskać Chrystusa'' Na koniec powtórka z historii: W 1950 r. Pastor baptystyczny w Longbeach słyszy jak demon przed opuszczeniem uwalnianej dziewczyny krzyczy: JESTEM KSIĘCIEM I PRZYCHODZĘ. WSZYSCY PRZYJDZIEMY I ZAWŁADNIEMY CAŁĄ RASĄ - MŁODZIEŻĄ AMERYKI. Obj. 9:1-11
1. I zatrąbił piąty anioł; i widziałem gwiazdę, która spadła z nieba na ziemię; i dano jej klucz od studni otchłani.
2. I otwarła studnię otchłani. I wzbił się ze studni dym jakby dym z wielkiego pieca, a słońce i powietrze zaćmiły się od dymu ze studni.
3. A z tego dymu wyszły na ziemię szarańcze, którym dana została moc, jaką jest moc skorpionów na ziemi.
4. I powiedziano im, aby nie wyrządzały szkody trawie, ziemi ani żadnym ziołom, ani żadnemu drzewu, a tylko ludziom, którzy nie mają pieczęci Bożej na czołach.
5. I nakazano im, aby nie zabijały ich, lecz dręczyły przez pięć miesięcy; a ból przez nie wywołany był jak ból od ukłucia skorpiona, gdy ukłuje człowieka.
6. A w owe dni będą ludzie szukać śmierci, lecz jej nie znajdą, i będą chcieli umrzeć, ale śmierć omijać ich będzie.
7. Z wyglądu szarańcze te podobne były do koni gotowych do boju, a na głowach ich coś jakby złote korony, a twarze ich jakby twarze ludzkie.
8. A włosy miały jak włosy kobiece, a zęby ich były jak u lwów.
9. Miały też pancerze niby pancerze żelazne, a szum ich skrzydeł jak turkot wozów wojennych i wielu koni pędzących do boju.
10. Miały też ogony podobne do skorpionowych oraz żądła, a w ogonach ich moc wyrządzania ludziom szkody przez pięć miesięcy,
11. I miały nad sobą jako króla anioła otchłani, którego imię brzmi po hebrajsku Abaddon, po grecku zaś imię jego brzmi Apollyon [Niszczyciel].
(BW)

_________________
"Bez prorockich objawień naród dziczeje....''Księga Przysłów 29:18a


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr maja 14, 2008 11:15 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 8:43 am
Posty: 255
Lokalizacja: Podlasie
Jesli ktos mial kiedys balwana z muzyki dowolnego rodzaju i sie z nim nie policzyl,to potem sa takie historie jak pisze Grazyna,i zle swiatlo pada na cala muzyke. Btw, gdzie jest granica miedzy rockiem,a muzyka z elementami rocka?

_________________
Mat 6;33


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr maja 14, 2008 11:30 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Lechu napisał(a):
Podobnie było z muzyką, a w tej kwestii upokorzyl mnie bardzo młody brat, który w tym czasie nawet duchowo nie był "kimś wybitnym". Zapytał mnie co myślę o chrześcijańskim hip-hopie (nienawidziłem hip-hopu przed nawróceniem), ja oczywiście dałem mu "duchową" odpowiedź. On wtedy tylko spojrzał na mnie, i powiedział, że kiedyś śpiewano przy organach, teraz się śpiewa inaczej, dał mi posłuchać i znowu decyzja - albo stać twardo i udawać że TREŚĆ piosenki mnie nie rusza, albo przyznać wbrew temu co się wcześniej powiedziało, że zgodnie z tym co czuję w duchu, coś w tych słowach jest...

ROZMAWIALIŚCIE O SŁOWACH, A NIE O MUZYCE. Niestety, Boże treści ubrane w muzykę duchowo przeciwną Bogu u swoich podstaw, to jest moim zdaniem problem. Dlaczego nie można tego ubierać w inny rodzaj muzyki? Dlatego, że chcemy się podobać tym, którzy tę muzyke lubią?

Lechu napisał(a):
Osobiście w temacie muzyki chciałem być jak najbardziej czysty, z tego względu, że miałem sporo problemów duchowych. Jednak ani słuchanie chrześcijańskiego rocka, ani jego niesłuchanie, nie miało żadnego wpływu na pewne dziedziny mego życia. Czytałem sporo artykułów chrześcijańskich na ten temat, znalazłem nawet stronę poświęconą rytmom voodoo, aby porównywać, którzy chrześcijańscy artyści mogą grać nieświadomie inspirując się czymś okultystycznym itp. itd.

Problem polega moim zdaniem nie tylko na tym, że muzyka w swojej duchowej warstwie ma potężną siłę oddziaływania. Po prostu nie można pić wody słodkiej i gorzkiej z tego samego żródła. Gdyby było można, to muzycy chrześcijańscy tworzyliby najlepsza muzykę rockową na świecie pod względem artystycznym, nawet pomijając słowa, które starają się pogodzić z gatunkiem muzyki nie przystającym do świętości.

Lechu napisał(a):
Problem pojawił się wtedy, kiedy wśród tych rytmów znalazłem nawet takie najprostsze, dyskredytujące używanie jakichkolwiek instrumentów perkusyjnych czy bembenkowych w uwielbieniu dla Boga. I co z tym fantem zrobić? Jeśli mamy być 100% czyści w muzyce, to chrześcijanie powinni stworzyć swój, jedyny i niepowtarzalny styl (gospel?), nie bazujący na żadnym innym, ponieważ zawsze będziemy czerpali jakąś cząstkę ze świata i pogaństwa. Mnie prowadziło to do dzielenia włosa na ośmioro i zmęczyłem się tym, ponieważ nie przynosiło to żadnych dobrych owoców.

Nie wiem, czy "redukcja do absurdu" jest w takiej dyskusji potrzebna i nie wiem, czemu ona ma służyć. Przyjrzyj się czasem, jak podczas "nabożeństw uwielbieniowych" ludzie wchodzą w odmienne stany świadomości pod wpływem odpowiednio dobranego i granego w kółko rytmu bębnów "grupy uwielbienia". Oglądałem ostatnio coś takiego i powiem Ci, że indianie i pigmeje robią dokładnie to samo, przyzywając swoje duchy. W dodatku to działa, niestety. I nie przynosi dobrych owoców. Zabranianie używania JAKICHKOLWIEK instrumentów perkusyjnych jest tak samo bezsensowne i bezpodstawne, jak zakaz grania JAKIEJKOLWIEK muzyki. Natomiast bębny z psalmów i innych fragmentów ST nie były tym, co dzisiaj się stosuje w muzyce rockowej i nie ma potrzeby stawiania sprawy w taki sposób, że jeśli nie będziemy grali "chrześcijańskiego rocka" to powinniśmy tworzyć jakiś nowy styl, o odrzucenie muzyki o korzeniach demonicznych jest przejawem dzielenia włosa na ośmioro.

To jest chyba tak, jak z używaniem wielu innych danych człowiekowi przez Boga rzeczy. Należy trzymać się Z DALA od WSZELKIEGO RODZAJU ZŁA [I Tes. 5:22] zamiast "oswajać" i adaptować to, co jest ewidentnie pogańskie i zostało wynalezione w celach oddalających od Boga. Jeśli adaptujemy do chrześcijaństwa muzykę stworzoną w ramach buntu i służącą wzywaniu demonów, to czym sie różnimy od krk adaptującego pogańskie święta?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr maja 14, 2008 11:44 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 21, 2007 3:14 pm
Posty: 391
Lokalizacja: Warszawa
Dla Lecha o Third Dayu.Jeśli chodzi o ich inspiracje to czytałem o nich w strym magazynie CCM. Mają jeszcze jakieś egzemparze w DR Studio. Za to przesyłam ciekawy link o powiązaniach z okultyzmem. http://www.av1611.org/crock/crockex2.html

_________________
"Bez prorockich objawień naród dziczeje....''Księga Przysłów 29:18a


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr maja 14, 2008 12:05 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 8:43 am
Posty: 255
Lokalizacja: Podlasie
T.S wyluzuj trochę, bo się rozpędziłeś w interpretacji moich słów...

Cytuj:
kiedyś przymykałem oczy na różne zachowania młodzieży, teraz wiem że wszyscy religijni rockmani muszą się na nowo narodzić, żeby zrozumieć dlaczego wstawianie elementów świeckich do kościoła jest złe. Młodzież przemyca zachowania świeckie do chrześcijaństwa aby nie być prześladowanymi przez rówieśników.


Nie znam zbyt wielu religijnych rockmanów, ale słyszałem dobre świadectwa o niektórych z nich. Po drugie, nie znasz młodzieży z którą się zadaję, więc proszę, nie osądzaj na ślepo czy przemycamy coś do Kościołów czy nie. To, że naciąłeś się na kogoś takiego, nie znaczy że wszyscy tak postępują. To, że w Rosji czy na Ukrainie muzyka chrześcijańska z elementami rockowymi rozwala kościoły ma swoje korzenie myślę w innym miejscu. Uwierz mi, że udało mi się poznać wschodnioeuropejskie środowiska zielonoświątkowe, wywodzące się jeszcze z lat 20 - 30 - 40 - 50 i przebudzeń, które miały miejsce w tamtych czasach. Uwierz mi, że widzę też jakie zgubne skutki ma wychowywanie dzisiejszej młodzieży chrześcijańskiej, tak jak się to robiło w latach 40 - 50. Wiele świadectw, mam nadzieję że nie większość jest taka, że młodzi urywają się z domu, jadą na studia i wpadają w świat, ponieważ całe życie tak naprawdę żyli pod zakonem, wzbudzającym w nich wszelkie możliwe pożądliwości. Na nic się zdały legalistyczne sposoby trzymania wszystkich "za gębę", rzeczywistość jest za mocna dla tych ludzi. Ale oczywiście kiedy wracają, niewiasty zakładają pokornie chustki, chłopacy udają grzecznych... Tragicznie to wygląda i dobrze by było, gdybyś się zapoznał z tą rzeczywistością w praktyce.

Cytuj:
Każdy wierzący wie że jak się spotka Jezusa już nic więcej nie potrzeba. On jest wszystkim.


I Ty, drugi dzień po nawróceniu byłeś już dogłębnie ugruntowany w tej prawdzie Biblijnej? A rok, dwa, trzy lata potem? Sam wiesz, że poznanie Chrystusa we wszystkim wymaga całego życia, a nie tylko kilkudniowej szkoły Biblijnej, więc nie wymagaj tego od innych od razu.

Cytuj:
Naśladowanie świata doprowadziło do tego że kościół jest słaby. Podobno jeśli ktoś śpiewa to dwa razy się modli....Zróbcie koncert rockowy w zborze - przyjdzie masa ludzi.


Mój zbór, który wygląda jak zbór ukraiński (nie traktuję tego jako ujmy jakiejś) wcale nie naśladuje świata, a i tak jest słaby i niszczony od środka przez wiele innych rzeczy. Jeśli chodzi o koncerty, byłem na takowych w innych zborach, były różne rodzaje muzyki, i wcale masy się nie cisnęły...

Cytuj:
Zaproście na całodzienne spotkanie modlitewne w długi weekend a będziecie osamotnieni w kościele.


Też nieprawda. Razem z przyjaciółmi głosimy Ewangelię, jesteśmy młodymi ludźmi, studiujemy, pracujemy, mamy tak samo wiele obowiązków co dorośli, a spotykamy się raz w tygodniu o 6.00 na modlitwie i przeżywamy Boże błogosławieństwo. W Twoich oczach pewnie nie wyglądalibyśmy na "PRAWDZIWIE WIERZĄCYCH" jak to napisałeś w innym poście, bo lubimy uwielbiać Boga między innymi przy muzyce z elementami rockowymi.

Cytuj:
Starsi wierzący którzy widzieli przebudzenia opowiadają że Zielonoświątkowca można było od razu poznać na ulicy po ubraniu. A teraz: pępki na wierzchu, fryzura typu punk( ang.cwel , amer.dziwka) spodnie wpijające się w genitalia.


Sorki że to napiszę, ale odnoszę wrażenie, że nasłuchałeś się wielu uduchowionych kazań piętnujących grzech, i teraz sam jesteś w duchowym uniesieniu ;) Spoko, nie krytykuję tego, też nie akceptuję grzechu, ale naprawdę polecam więcej spokoju. Mam pytanie - kogo poznawali po ubraniu - faryzeuszów czy Jezusa?

Cytuj:
Lechu pisze że ktoś chciał popełnić samobójstwo, bo mu zwrócono uwagę. Ten biedny człowiek chyba nie znał Bibli że chciał się zachować jak Judasz.


Sorry stary, ale tutaj przegiąłeś i to ostro. Po pierwsze nigdzie nie napisałem, że ktoś chciał popełnić samobójstwo, bo zwrócono mu uwagę. Przybliżę Ci sytuację - dotyczy ona pewnej siostry w Jezusie, ma 18 lat, kocha Boga całym sercem, jako młoda osoba pełna jest radości, entuzjazmu. Wychowywana jest jednak w surowym, chrześcijańskim klimacie, który nie pozwala jej robić tego, co po prostu w prostocie serca czuje, żyje zamknięta w sobie, bo przymusza ją do tego zielonoświątkowy system przekonań, który tak na marginesie nie ma w tym przypadku wiele wspólnego z nauczaniem Biblii. Spróbuj jako młody człowiek pożyć w takim klimacie, może odechce Ci się porównywać innych do Judasza.

Cytuj:
Jest na internecie przesłanie PAULA WASHERA do młodzieży, niestety po angielsku, może po wakacjach zrobię je z polskim tekstem; Wiele osób powinno je posłuchać.


Pewnie znowu Cię zadziwię jak powiem, że wyżej wymienione nauczanie jest znane zarówno dla mnie, jak i dla młodzieży z którą się zadaję. Wielu z nas otworzyła oczy i zachęciła do dalszego i głębszego życia z Jezusem.

Cytuj:
Wracając do TSC Wilkersona, pastorem seniorem jest tam C.Conlon i na konferencji w Beaumont opowiadał on jak zapragnął wydać uwielbienie na CD ze swojego Zboru. Wilkerson ostrzegał go że niem przyniesie to zysku. Carter pomimo tego zrobił to. Rok temu w kwietniu przyznał Dawidowi rację: płyty się nie sprzedają. Widocznie Pan tego nie pobłogosławił.


Czy wszystkie przedsięwzięcia w Twoim życiu były błogosławione przez Pana? Każdy popełnia błędy, Ty też.

Cytuj:
Jeśli w Kościele założonym przez męża Bożego jest taka muzyka, to stan duchowy Nowego jorku musi być w strasznym stanie. W książce PRZEBUDZENIE NA BRODWAYU Wilkerson mówi jak podczas próby religijnych rockmanów miał wizję demonów wdzierających się do Kościoła. Czy wtedy się pomylił, a może wydoroślał?


A może Wilkerson wydoroślał z pewnego toku myślenia, który Ty przedstawiasz? Jeśli chodzi o te demony, to o ile się nie mylę, w jednym z kazań na stronce Wilkerson opowiada tą sytuację. Okazało się, że ewangeliści usługujący wtedy podczas tego koncertu byli homoseksualistami.

Cytuj:
Na koniec powtórka z historii: W 1950 r. Pastor baptystyczny w Longbeach słyszy jak demon przed opuszczeniem uwalnianej dziewczyny krzyczy: JESTEM KSIĘCIEM I PRZYCHODZĘ. WSZYSCY PRZYJDZIEMY I ZAWŁADNIEMY CAŁĄ RASĄ - MŁODZIEŻĄ AMERYKI.


Uważasz że tylko muzyka stoi za stanem młodzieży w świecie? Poczytaj statystyki dotyczące pornografii, przypomnij sobie jak wyglądały media i popkultura 10 lat temu, tu naprawdę nie chodzi tylko o muzykę. Tu chodzi o DUCHA tego czasu, w którym żyjemy.

Naprawdę najłatwiejszą drogą jest wrzucenie wszystkiego co współczesne do worka na śmieci i trzymanie się twardo tego jak ktoś kiedyś w latach 40-50 nauczał na temat życia Kościoła. Wyzwaniem jest życie wśród ludzi tak jak robił to JEZUS, stając się jednym z tych z ulicy, jednocześnie świadcząc i pokazując że NIE JESTEŚMY z tego świata. To jest wyzwanie, które wielu sprytnie omija, narzucając swoje, legalistyczne poglądy.

_________________
Mat 6;33


Ostatnio edytowano Śr maja 14, 2008 2:39 pm przez Lechu, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr maja 14, 2008 12:25 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 8:43 am
Posty: 255
Lokalizacja: Podlasie
Smoku, źle trochę ująłem w słowa to z hip-hopem. Piosenka, którą mi puścił była że tak powiem uboga instrumentalnie, był w niej jakiś bit, melodyjka i słowa, które stanowiły jej główną część. Jak by tego nie zwać, był to hip hop, który poruszył mnie swoją treścią.

Źródło rocka jest gorzkie, ok. Ale źródło którego ze stylów muzycznych jest słodkie? Czy nie chodzi raczej o to, żeby przy pomocy instrumentów nazwijmy to rockowych - perkusja, bas, jakieś 2 gitary, grać po prostu coś o innym ładunku emocjonalnym? Tymi samymi instrumentami można zagrać death metal, ale można też w sposób powściągliwy i wyczulony uwielbiać Boga. Pianino i trąbka mogą służyć w celu tworzenia akompaniamentu bezbożnych piosenek, ale przecież nie ma nic złego, jeśli używa się ich do tworzenia muzyki w zupełnie innym duchu? O to mi chodzi w całej tej dyskusji. Żeby było też jasne, naprawdę nie jestem jakimś wielkim fanem rocka, tylko po prostu nie widzę niczego złego, jeśli uwielbia się Boga przy zastosowaniu pewnych elementów muzyki współczesnej, takiej jak na przykład rock. Mówię tu wyraźnie o elementach, a nie o tworzeniu chrześcijańskiego Korna czy Stonesów, do czego niektórzy dążą. Fanem Third Daya, rzekomo wzorującego się na Pearl Jamie też nie jestem, mają w swoim wykonaniu wiele pieśni, które się mi podobają, jak i wiele, których po prostu nie słucham bo są za ostre. Chodziło mi o pokazanie, że słuchając współczesnej muzyki chrześcijańskiej, nie trzeba się od razu odcinać od tego, co było "modne" kiedyś.

Jedną z moich ulubionych piosenek jest utwór My Jesus, Todda Agnewa. Znajdźcie na youtubie, posłuchajcie i skomentujcie - czy taki rodzaj muzyki łapie się jeszcze w chrześcijańskie ramy? Z takim przesłaniem i wykonaniem?

_________________
Mat 6;33


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 109 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 8  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 65 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL