Axanna napisał(a):
Smoku, kiedy czytasz o oderwaniu i odrzuceniu ręki/nogi też w podobny sposób podchodzisz do tekstu czytanego, sztywnie trzymając się "TEGO, CO JEST NAPISANE"? Albo o nienawiści do matki i ojca czy innych podobnych tekstów...
Czytam to, co jest napisane, a następnie staram się zrozumieć znaczenie tego, co jest napisane. Ale nie twierdzę, że czytam coś innego niż jest napisane. W przypadkach wymienionych przez Ciebie literalne odczytanie tekstu prowadziłoby do absurdu i byłoby sprzeczne z nauczaniem w innych fragmentach Pisma. Dlatego należy je potraktowac przenośnie, a dokładnie - należy zauważyć, że są to hiperbole. W sprawie umywania nóg tekst można odczytać literalnie i jest całkowicie sensowny - dlatego nie ma sensu szukać innego sensu niż literalny. To są fundamentalne zasady interpretacji tekstu.
Axanna napisał(a):
Mówię szczerze - nie rozumiem sensu umywania nóg dzisiaj i zdecydowanie bardziej by wolałabym, żeby, na przykład mąż, od czasu do czasu wyczyścił mi buty, albo pomógł pozmywać, niż praktykował "pewne gesty" aby ludzie wiedzieli, a w domu natomiast i palcem by nie ruszył, bo nie widzą.
Nie rozumiem, dlaczego znowu (jak w przypadku nakrywania głów) ZAKŁADASZ, że określony gest jest "po to, żeby ludzie widzieli". GDZIE JA COŚ TAKIEGO NAPISAŁEM? Dlaczego traktujesz zmywanie naczyń i umywanie nóg zamiennie? Przecież zupełnie nie o to chodzi - Jezus rzeczywiście uczniom służył i rzeczywiście umył im nogi.
Axanna napisał(a):
Owszem, uciesze się, jeżeli przyniesie mi kwiaty, szczególnie jeżeli będą to róże... ale gdyby przyniósł mi kilo gwoździ to bym gestu nie zrozumiała.
Tak się składa, że dla ludzi znających Ewangelię (a przecież gest umywania nóg dotyczy wyłącznie uczniów Jezusa) gest, o którym mówimy, jest całkowicie zrozumiały na wszystkich kontynentach.
Axanna napisał(a):
Tak samo i z tym umyciem nóg - rozumiem ten nakaz Pana, jako dotyczący postawy chrześcijan względem siebie, a nie dosłownie, jak wy. Co komu dzisiaj po gestach, warunkowo coś wyrażających, a gdy przyjdzie co do czego, to chętnych do pomocy zwykle brak, bo wszyscy nagle są zajęci. Jak na zwykłe przeprosiny, albo na wyciągnięcie ręki na zgodę, to mało kogo stać i się plenią w zborach niesnaski, swary i waśnie. I co przy tym wszystkim ma znaczyć gest umycia nóg ? To i "papież" potrafi...

Znowu to samo... Axanno, ja już czasem nie mam do Ciebie siły. Tłuczemy od początku tego wątku, że gest umycia nóg NIE JEST czymś zastępczym wobec autentycznego uniżenia, tylko powinien z niego wynikać. To nie jest tak, że albo sobie nawzajem usługujemy, albo sobie nawzajem umywamy nogi, tylko jedno i drugie - przy czym to drugie jest podobnie grzeszne w przypadku osób, które sobie nawzajem nie usługuja, jak nakrywanie głowy przez żonę, która na codzień trzyma męża pod pantoflem.