Ok, aby pobudzic dyskusje bede zamieszczal fragmenty recenzji.
Zachęcony bardzo entuzjastycznymi recenzjami, sięgnąłem po książkę Ricka Warrena „Życie świadome celu”. Z pozytywnym nastawieniem i pełen oczekiwań zatopiłem się w lekturze, z nadzieją, że przeczytam coś naprawdę wartościowego. Po kilku stronach zacząłem się zastanawiać, o czym autor pisze? Pomyślałem, dalej pewnie będzie lepiej. Niestety z przerażeniem odkrywałem, że to, co miało być ekscytującą przygodą życiową, okazało się być karykaturą życia. W miarę czytania odkrywałem, że książka nie tylko ociera się o granicę banału (jak na początku sądziłem), ale granicę tę znacznie przekracza. Osobnego potraktowania wymaga poziom wyrobienia pisarskiego autora, oraz stan jego wiedzy w zakresie chrześcijańskiej teologii i znajomości filozofii, oraz psychologii (ocenę pozostawiam czytelnikom). Przejdę jednak do konkretów, aby nie być posądzonym o gołosłowność, albo fanaberie. Ograniczę się tylko do kilkunastu najbardziej rażących, bo w przeciwnym razie krytyka tego, co napisał Warren musiałby mieć objętość nie mniejszą niż jego książka.
... Już jedno z pierwszych zdań powala naiwnością i brakiem auto-krytyki ze strony autora.
„Po odbyciu tej podróży będziesz znał cel swojego życia i zobaczysz wielki obraz – złożony ze wszystkich dobrze do siebie pasujących części twojego życia. Ta perspektywa uwolni cię od stresu, ułatwi ci podejmowanie decyzji, przyniesie satysfakcję, a co najważniejsze przygotuje cię do wieczności”. Trzeba wykazać się wyjątkowo wysoką samooceną, oraz brakiem skromności w ocenie swojego dzieła, aby napisać coś takiego. Nawet Biblia nie obiecuje, że jeśli będziesz ją czytał przez 40 dni, to dokona tak wielkich rzeczy jak dzieło Ricka Warrena. Życie jest znacznie bardziej skomplikowane niż wydaje się autorowi, o czym doskonale wiedzą m.in. wydawcy Naszych Inspiracji* , próbując pomagać swoim czytelnikom w ich życiowych zmaganiach. Przecież gdyby myśleli kategoriami autora „Życia…” to już dawno rozwiązaliby problemy swoich prenumeratorów i nabywców. Pomyśleć, że to takie proste, przeczytać jedną książkę i uwolnić się od stresu, ba coś więcej, dzięki lekturze być przygotowanym na wieczność. Jeśli pod wpływem tej książki czyjeś życie się zmieniło, to z pewnością było to życie Warrena, przeliczając ilość sprzedanych egzemplarzy na $. Można jeszcze dodać do tego amerykańskiego wydawcę i być może księgarzy. Wątpię jednak, aby pomogła dużo większej grupie ludzi oferując tak proste recepty.....
cdn.
* ten sam wydawca "Zycia..." i "Naszych Inspiracji"