michalbas napisał(a):
co do osoby, z którą rozmawiałem, to nie był to smok, ale nie ważne kto. Uważam, że tłumaczenie smoka w tym temacie jest dziwaczne i zastanawia mnie, jakim fragmentem mógłby ten pogląd poprzeć. Dla mnie o tyle jest to istotna sprawa, że jeżeli zaczniemy podważać słuszność działania apostołów lub innych ludzi w NT wtedy mamy całkowitą "jazdę dowolną" (czyżby więc Piotr cytując Psalm w Dz. 1:20 robił to cieleśnie, a jego interpretacja była "niebiblijna" i nienatchniona?).
Hm, nie wiem, jak można nazwać "dziwacznym tłumaczeniem smoka" coś, czego smok... jeszcze w ogóle nie zaczął tłumaczyć. Apostoł Piotr już kiedyś zrobił coś cieleśnie w Antiochii, była to samowolka i został przez Pawła słusznie upomniany, podobnie jak Barnaba [Gal. 2:11-14]. To, czy słusznie wybrano Macieja na apostoła, wynika moim zdaniem z matematyki. Apostołowie mieli czekać na zesłanie Ducha Świętego, a nie zabierać się za wybieranie apostołów, których wybierał osobiście Pan. I wybrał osobiście Pawła. Nie będę się przy tym upierał, ale moim zdaniem są argumenty przemawiające za tym, że się apostołowie "pospieszyli".
michalbas napisał(a):
Zasadniczo możemy większość fragmentów Dziejów Apostolskich podważyć uznając, że nie mamy tam Bożego osądu o słuszności działania, np. możemy uznać, że Paweł zrobił samowolkę idąc do Jerozolimy. Możemy też uznać, że Ezdrasz samowolnie nakazał odprawić żony Izraelitom (a wiem, że smok tak wierzy) i wiele, wiele innym fragmentom możemy zmienić znaczenie.
Argumentowanie "ad absurdum" nie prowadzi do żadnego postępu w dyskusji. W niektórych fragmentach nie ma bezpośredniego Bożego osądu danego działania, ponieważ nie ma takiej potrzeby. Pogląd na temat czyjegoś działania możemy sobie wyrobić na podstawie innych fragmentów Pisma - Pan Bóg nie musi za każdym razem mówić, że coś jest dobre lub złe.
michalbas napisał(a):
Ja uznaję zasadę, że jeżeli Pismo nie określa czegoś, że było niezgodne z Bożą wolą to uznaję, że była to Boża wola. Uważam, że narratorzy Biblii tak wiele razy wskazują, że coś było złe lub niewłaściwe, że i w tym przypadkach zapisaliby wzmiankę o tym.
Uważam, że to fatalna zasada. W wielu fragmentach Pisma dzieją się rzeczy ewidentnie złe, a ludzie działają ewidentnie wbrew woli Bożej znanej z całości Pisma, ale nie jest "na miejscu" napisane w narracji, że źle zrobili. Gdybyśmy mieli Twoją zasadę stosować konsekwentnie, to byłaby tragedia. Okazałoby się, że Bóg akceptuje grzechy ludzi tylko dlatego, że od razu nie nazwał ich grzechami, choć wypowiedział się na ten temat raz na zawsze w innym miejscu. Argumentacja z milczenia Biblii jest jednym z najgorszych pomysłów, jakie znam.
Co do Ezdrasza, to rzeczywiście uważam, że postąpił nadgorliwie i skrzywdził wielu ludzi. Mógł po prostu zastosować Prawo Mojżeszowe, zamiast wymyślać coś, czego Bóg mu nie nakazał.
Co do Pawła i Jerozolimy - to jest tekst trudniejszy i warto byłoby się nad nim zastanowić głębiej. Patrząc pobieżnie na dwa teksty Dz. Ap. 19:21 i 21:4 musielibyśmy stwierdzić, że albo uczniowie w Tyrze popełnili "samowolkę", albo Paweł. Tak czy owak, nie przemawia to na korzyść Twojej teorii. Ale jak mówię, rzecz wymaga dokładniejszego zbadania.
michalbas napisał(a):
co do "nawet apostołowie zmieniali znaczenia Pisma" to może to bardzo źle zabrzmiało, ale chodziło mi o to, że pewne fragmenty z tzw. Starego Testamentu zastosowane w tzw. Nowym Testamencie są "jakby" wyjęte z kontekstu. Wierzę, że apostołowie mieli Boży autorytet, żeby pewnym fragmentom nadać nowe znaczenie.
No, to teraz wiem, gdzie leży Twój problem. "Jakby wyjmowanie z kontekstu" to jest po prostu typowa żydowska interpretacja, która nazywa się albo d'rasz albo remec w zależności od tego, o jakim fragmencie mówimy. Polega ona na wykorzystaniu wersetu jako typu lub wskazówki. W samym 2 rozdziale Ewangelii Mateusz powtarza taki zabieg 3 razy i nie jest to żadna "zmiana znaczenia tekstu". Możemy ten temat rozszerzyć, jeśli masz ochotę.
michalbas napisał(a):
Np. w Mat. 2:23 mowa jest o tym, że wg Jezus wg proroków będzie nazwany "Nazarejczykiem". Wynika jednoznacznie z tego, że taki fragment znajduje się w tzw. Starym Testamencie. Moim zdaniem jest to odniesienie do ślubów nazyratu (np. Sdz 13:5, gdzie Samuel mógłby być typem Jezusa). Wiem, że niektórzy wskazują, że chodzi bardziej o pochodzenie Jezusa z miejsc pogardzanych (jak Galilea), ale fragment wyraźnie mówi o nazwaniu Jezusa "Nazarejczykiem". Więc tak, czy owak jest to jakaś nowa interpretacja i znaczenie tego fragmentu (obojętnie nawet jakby go interpretować).
Nie bądź taki pewny, że jest to "jakaś nowa interpretacja i znaczenie tego fragmentu". Bo nie jest. Po pierwsze, Jezus miał zostać nazwany NaZArejczykiem, a nie naZYrejczykiem. Nie ma to nic wspólnego ze ślubem nazyreatu, a my nie mamy żadnych danych potwierdzających, że Jezus takie śluby składał. Samuel mógłby być typem Jezusa, jak każdy inny prorok - bo nie widzę innych podstaw. Natomiast Mateusz cytuje proroka Izajasza, ponieważ stosuje typowo żydowski sposób interpretacji, polegający na wskazówce z użyciem gry słów:
"Niewątpliwie, musiał istnieć jakiś specjalny powód, dla którego Ruach ha-Kodesz natchnął Izajasza do użycia słowa „netzer” zamiast jego bardziej popularnego zamiennika, „tsemah”. Powód ten znajdujemy w Pismach „Brit Hadasza” (Nowego Testamentu):„A przyszedłszy tam, zamieszkał w mieście zwanym Natzeret (Nazaret), aby się spełniło, co powiedziano przez proroków (...).”"Nazwa miasta Natzeret składa się wyrazu netzer i końcówki żeńskiej, określonej literą Taw. Zatem, powodem użycia słowa „netzer” w analizowanym wersecie jest zastosowanie w nim gry słów. Mesjasz ma być Latoroślą mieszkającą w mieście Nazaret. Jest zatem określony jako Netzer z Netzeret" [Rachmiel Frydland, "Co rabini wiedzą o Mesjaszu", str. 24-25]http://www.jezus-izrael-zydzi.pl/htm/ks ... wiedza.pdf 
Piękne, prawda? Jak widać, jest się od kogo uczyć. Dlatego zamiast wymyślać jakieś własne kombinacje, lepiej wrócić do źródeł, bo to Żydom zostało powierzone Słowo Boże [Rzym. 3:1-3].