Jedno, co jest chyba podstawowe i jest punktem wyjścia, to rzeczywiście oddzielenie dla JHWH przez ofiarę Mesjasza.
Natomiast jak i w których dziedzinach [Hebr. rozdz. 12-13] to sprawa równie zależna od współpracy odrodzonej osoby, jak łaski JHWH dzięki której jest to możliwe i naturalne.
Może dobrze pomóc sobie to rozumieć, bo nie da się, [jak czytam u źródła] TYLKO mówić lub pisać lub rozumieć. To znaczy da się [z perspektywy wygody człowieka], ale wartość tego żadna dla praktykowania i celów uświęcenia. Jak praktykować?
Widzę, jeśli źle to poprawcie, że JHWH sam postarał się o takie "pola do ćwiczeń i wychowywania" nas. W relacji wobec Niego [a tym samym samego siebie], współbraci z którymi mamy mieć wspólnotę i bliźnich, którzy są jeszcze naszymi wrogami jeśli chodzi o ewangelię.
Nawet można próbować ograniczać to TYLKO do relacji z JHWH, ale tak się zastanawiam, czy np. brak systematycznej wspólnoty ze współbraćmi jako kościołem także nie weryfikuje wiele z tego co się mówi/pisze/rozumie do poziomu unikania kosztów [i unikania uświęcania się]. Bo bywa w ludziach taka preferencja opcji symptomatycznych relacji zamiast wspólnoty, nawet jak jest możliwość czegoś więcej, to wygodniej spotkać się w kościele [zamiast być kościołem], albo ze znajomymi wierzącymi na kawkę raz w miesiącu, albo wybrać znajomych ze względu na to że "nie tykają" się w znajomościach zbytnio i/lub nie oczekują czegoś więcej w relacji, na konferencję pojechać, popisać na forum chrześcijańskim [ale to i tak oszukiwanie się i nie o to JHWH chodziło]. Bo we wspólnocie są różne grupy: młodszych, starszych wiekiem i starszych przewodnictwem [wobec jednostki]. To też jest wychowawcze [i oddzielające od świata/cielesności w nas]: umiejętność służenia i poddania sobie nawzajem w kościele. Mamy też porządnie żyć [i to już nie tylko List Hebrajczyków, ale też nauka apostolska]. Te nauki są w stosunku do nasze ego bardzo uświęcające [uśmiercające] w celach. Nawet jak dla kogoś jest to jarzmo innych ludzi, gdy inni o tym przypominają, to jednak nie wymysł człowieka, tylko JHWH. Tylko trzeba to lokalizować w Piśmie i jako sensowne, wynikające z miłości Ojca do dzieci.
Bywa, że i wtedy wartości wychowawcze można przewartościować, przy okazji, jeśli jest się rodzicem

chociaż wygodniej nie weryfikować... Nadal uważam, że szkodliwe jest tylko dla ego i z autopsji rozumiem naturalną niechęć
Proszę o dobre zrozumienie, gdyż nie piszę o sytuacji gdy dana wspólnota, w której jakiś czas było się "uświęca nas" przymusowo na zasadzie oddzielenia nas od wspólnoty z resztą [nie słusznie lub słusznie - nie o tym myślę, bo na nie słuszne nic nie poradzimy, a na słuszne jest możliwe tylko upamiętanie]. I nie chodzi mi o takie oddzielenie się od wspólnoty, które wynika z różnic w sprawach fundamentalnych.
I jak możliwe jest praktykowanie wskazań z Hebr. [rozdz. 12-13] bez świadomego przyzwolenia na umieranie naszego ego? Przecież tam jest o tym mnóstwo na zasadzie świadomego i chętnego [rozumowego] współdziałania [przyzwolenia]. I jest zgodne z innymi miejscami np Gal. 5:24-25 i 6:7-8. To się samo nie może wydarzać, bez udziału i współpracy woli odrodzonego, bez miejsc w których są dla odrodzonego realne szanse na to.
Tylko w granicach Pisma, a nie ludzkich zboczeń i nauk dodatkowych o jakich pisała Owieczka

Przyjdź Panie Jezu
_________________
5775
"Ilu więc nas jest doskonałych, tak myślmy. A jeśli o czymś inaczej myślicie, i to wam Bóg objawi. Jednak w tym, do czego doszliśmy postępujmy według jednej miary i to samo myślmy"(Flp 3:15-16 Uwspółcześniona BG, wyd. Wrota Nadziei)
Welcome to Elijahnet!"NA WIEKI JHWH SŁOWO TWOJE TRWALE ZASIADŁO W NIEBIOSACH" [interlinia Ps.119:89]